• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Światło zgasło na dwa tygodnie. Poparzony benzyną kontroler wraca do zdrowia

Maciej Korolczuk
5 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Atak na dwóch kontrolerów biletów w tramwaju
22-letni Oskar powoli wraca do zdrowia. Wzrok wraca, ale na odzyskanie pełnej sprawności musi jeszcze poczekać. 22-letni Oskar powoli wraca do zdrowia. Wzrok wraca, ale na odzyskanie pełnej sprawności musi jeszcze poczekać.

Oskar, 22-letni kontroler biletów, który został oblany na przystanku w Brzeźnie żrącą benzyną, powoli wraca do zdrowia. Kilka dni temu wyszedł ze szpitala, w którym spędził miesiąc. Teraz walczy o całkowite odzyskanie wzroku.



Czy w pojazdach komunikacji miejskiej w Trójmieście czujesz się bezpiecznie?

W szpitalu zabijał czas słuchając "Lśnienia" Stephena Kinga. Czytać nie mógł, bo leżał z przyklejonymi powiekami i opatrunkiem na oczach. "Odklejali go" tylko na posiłki i podanie leków.

- To była moja miarka czasu. Najpierw czekałem na śniadanie, potem na obiad, potem na kolację - opowiada Oskar, kontroler biletów w tramwajach i autobusach, któremu pod koniec czerwca 37-letni mieszkaniec Gdańska chlusnął w oczy benzyną ekstrakcyjną.
Sprawca nosił ją przy sobie w plastikowej butelce, polewał chusteczkę, a następnie odurzał się. Gdy na przystanku w Brzeźnie Oskar wydawał pasażerkom resztę za zapłacony mandat, 37-latek podszedł do niego i zażądał, by kontrolerzy puścili kobiety wolno. Od razu wyciągnął butelkę, a  chwilę później Oskarowi na kilka tygodni zgasło światło.

- Był praworęczny, więc najbardziej ucierpiało lewe oko. W tłumie przypadkowo znalazła się okulistka. Mówiła mojemu koledze co ma robić, inne osoby same przynosiły wodę ze sklepu, by przemyć mi oczy. Po kwadransie byłem już w karetce. Oczy bolały i piekły, nie mogłem ich otworzyć. Ale szok był chyba jeszcze większy. Nie wiedziałem, co będzie dalej.
Sprawca: Mydło też szczypie w oczy

Godzinę po zdarzeniu policjanci zatrzymali 37-latka. Miał przy sobie substancję, którą oblał twarz kontrolera. Był wcześniej notowany, a w chwili zatrzymania miał w organizmie 0,6 promila alkoholu. Dzień później, doprowadzany do prokuratury, na pytanie dziennikarzy: dlaczego to zrobił, wzruszył tylko ramionami i powiedział: "mydło też w oczy szczypie".

Policjanci doskonale go znają, bo kilka miesięcy wcześniej w ten sam sposób zaatakował trzy inne przypadkowe osoby. Policja wystąpiła wówczas do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, ale zanim sąd rozpatrzył ten wniosek, nastąpił kolejny atak.

Musiałem szybko dorosnąć

Oskar w tym roku skończy 22 lata. Bilety kontroluje od 2015 r. Od jesieni w Renomie, wcześniej w konkurencyjnej firmie w kolejkach SKM. Jego pierwszą dorywczą pracą było przeprowadzanie ankiet w gdyńskich trolejbusach. Etatu musiał szukać, gdy w 2015 r. zmarł mu ojciec.

- Musiałem szybko dorosnąć i znaleźć stałe źródło utrzymania. Pracę kontrolera traktuję jako możliwość zdobycia doświadczenia w kontakcie z różnymi ludźmi i nauczenia się efektywnej rozmowy z nimi. Kontroler często musi wykazać się nie lada umiejętnościami psychologicznymi, by odprawić podróżnego w sposób spokojny i jak najmniej dla niego nieprzyjemny. A ludzie - wiadomo - są różni. Jedni nic do nas nie mają, inni reagują nerwowo. Wyzwiska, obelgi czy nawet rękoczyny są wpisane w ten zawód i trzeba sobie umieć z tym radzić. Tym razem miałem pecha, że trafiłem na tego pana, mam nadzieję, że już więcej nikogo nie skrzywdzi i zostanie odizolowany od społeczeństwa - mówi Oskar.
Do zdarzenia doszło 28 czerwca na pętli tramwajowej w Brzeźnie. Dokładnie miesiąc później - 28 lipca - Oskar wyszedł ze szpitala. Do zdarzenia doszło 28 czerwca na pętli tramwajowej w Brzeźnie. Dokładnie miesiąc później - 28 lipca - Oskar wyszedł ze szpitala.
Nie zapaliła mi się lampka

Gdy leżał przez miesiąc w szpitalu, niemal cały czas rozpamiętywał moment, w którym doszło do ataku. Czy coś zrobił źle, czy sprowokował napastnika? W końcu uznał, że nie będzie się tym zadręczać.

- Teraz to nie ma większego sensu, bo niczego już nie odkręcę, na pewne rzeczy nie mam wpływu. Ta sytuacja wiele mnie jednak nauczyła.
Czego? - pytam.

- Że nie można lekceważyć osób, których zachowanie wskazuje, że coś jest z nimi nie tak. Gdy do mnie podszedł i bełkotał, nie zapaliła mi się żadna ostrzegawcza lampka, że za chwilę może stać się coś złego. Teraz wiem, że w podobnych sytuacjach trzeba zachować podwójną czujność - mówi.
Leczenie jeszcze potrwa

Pierwsze diagnozy nie były optymistyczne. Czuł, że sami lekarze nie do końca wiedzą, co będzie z jego oczami. Ani razu nie usłyszał, że nie ma się co martwić i że na pewno odzyska wzrok. Gdy trafił do szpitala i z dużym wysiłkiem otwierał powieki, widział jak przez mgłę.

- Oczy straciły blask, co przeraziło kolegę, który wraz z przechodniami przemywał mi oczy. Potem też nie było lepiej. Mimo szybko podanych leków do oczu wdało się zakażenie, a trzy dni po ataku czułem się gorzej, niż tuż po nim. Dopiero z czasem ból zaczął ustępować.
Na razie Oskar odpoczywa. Nie może się forsować, by nie podnieść gwałtownie ciśnienia w oczach. Wzrok wraca, ale do ideału jeszcze brakuje. Ile? Tego nie wiedzą nawet lekarze, którzy powtarzają, że to kwestia bardzo indywidualna. Leczenie może potrwać miesiąc, dwa, a nawet dłużej.

- Przez miesiąc z łóżka i pokoju ruszałem się tylko do toalety czy na papierosa. Gdy w piątek, dokładnie po miesiącu, wróciłem do domu, łapałem się na tym, że zaraz będę musiał wrócić do łóżka. No i początkowo drażniło mnie światło, bo w szpitalu za oknem rosło duże drzewo, które dawało mi kojący półmrok.
Co dalej? O pracy na razie nie myśli, ale ma zapewnienie od przełożonych, że miejsce wciąż na niego czeka. Jak mówi, czas leczenia był dla niego też świetną okazją, by przekonać się z kim i gdzie pracuje.

- Wszyscy okazywali mi pełne wsparcie, koledzy przynosili jedzenie, mówili, że gdy tylko będę czegoś potrzebować, są do mojej dyspozycji.
Do szpitala przychodzili w odwiedziny nawet ci, z którymi na co dzień nie miał do czynienia. Pielęgniarki musiały dostawiać w jego pokoju dodatkowe krzesła, by wszyscy się pomieścili. Oskar nie narzekał też na jedzenie. Na oddziale był najmłodszy, więc dostawał największe porcje, nawet gdy przychodził na obiad z godzinnym opóźnieniem spowodowanym przedłużającymi się zabiegami.

- Któregoś razu dostałem od jednej brygady informację, że zamiast we Wrzeszczu, zaczną pracę na Polanki w Oliwie. Okazało się, że postanowili przed pracą odwiedzić Oskara, choć osobiście się nie znali - dodaje Grzegorz Grabowski, kierownik Oskara.
Kierownictwo firmy też stanęło na wysokości zadania. Poza codziennymi wizytami w szpitalu, Oskar otrzymał zapomogę finansową, zapewniono mu transport, wykupiono recepty.

Wsparcie policji i straży miejskiej

Po czerwcowym wypadku reagowali nie tylko koledzy Oskara, ale i miejskie służby. Zarząd Transportu Miejskiego w specjalnym oświadczeniu potępił incydent, podkreślając, że wspiera i solidaryzuje się z poszkodowanym.

"Podkreślamy, że nie godzimy się na stosowanie jakiejkolwiek przemocy na linii pasażer - kontroler, zarówno w trakcie czynności kontroli biletów, jak i po jej zakończeniu i jednocześnie zaznaczamy, że atak na kontrolera tak naprawdę jest atakiem na nas, Zarząd Transportu Miejskiego, a tym samym również na mieszkańców Gdańska" - napisano w oświadczeniu.

Kilka dni później policja, straż miejska, ZTM i przedstawiciele Renomy uzgodnili też, by wyrywkowe brygady były wzmacniane obecnością funkcjonariuszy i strażników miejskich. Akcja już przynosi pierwsze efekty, ale na jej podsumowanie trzeba jeszcze poczekać.

Oby się nie powtórzyło

Oskar o powrocie do pracy na razie nie myśli. Do połowy sierpnia ma zwolnienie lekarskie. Skupia się na powrocie do zdrowia, przyjeżdża na Polanki na zabiegi. Chce odpocząć na działce, pójść na ryby.

- Nie mam jakiejś wielkiej traumy. Mam tylko nadzieję, że podobna historia już się nigdy nie powtórzy.

Opinie (183) ponad 100 zablokowanych

  • Czy nie czas juz? (4)

    Czy nie czas juz aby w Gdansku rozpocząć publiczną dyskusję na temat renomiarzy?
    Osobiście współczuję temu poszkodowanemu ale czy sami nie są po części sami sobie winni?
    Co jakis czas ukazuje sie artykuł opisujący bardzo skrajnie to co wyprawiają Renomiarze.
    Zawsze tak będzie kiedy kontrole nie są prewencja tylko sposobem na zarabianie pieniędzy przez prywatną firme.
    Jak zachowywala by się Policja lub Straż Miejska gdyby wplywami z mandatów i innych nałożonych na obywateli kar utrzymywala by się z nich.
    Czy budyniowe nie czytają lub nie wiedzą co wyprawiają renomiarze.
    Czy nie można zatrudnić w UM Gdansk lub podleglej miastu spolce profesjonalnych kontrolerów?

    • 23 20

    • Narzekają kombinatorzy bez biletów (2)

      Kto ma ważny bilet nie ma problemu z kontrolą.

      • 9 13

      • jasne. jak na przykład honorowy krwiodawca, który dostał mandat, bo rozmawiał z nastolatkiem, który siedział obok

        • 11 5

      • Haha, zwłaszcza dzieciaki którym podmieniali na nieskasowane albo zabierali skasowane bilety i prosili jeszcze raz do kontroli :)

        • 5 4

    • http://www.ztm.gda.pl/hmvc/index.php/test/wiecej/kontrola

      Wszyscy pasażerowie, we własnym interesie, powinni się zapoznać z tym regulaminem - stosować go do siebie i egzekwować od kontrolerów.

      • 2 3

  • Ile kosztuje kładka na Olowianke (2)

    Ile kosztuje kolej metropolitalna?
    Te inwestycje są nikomu niepotrzebne, nikt tego nie używa w potrzebie a jedynie z ciekawości.
    Jadąc tramwajem widzimy jak duża jest potrzeba inwestycji i dofinansowania. Przy naprawdę dobrym taborze można nawet wyeliminować kontrolerów i zastąpić to sprzedażą u kierowcy.

    • 10 12

    • Uwaga, kretyn wykryty! (1)

      • 4 4

      • Myslenie boli co?

        Cieszysz się jak gwizdek z.nowej kładki która prowadzi do nikąd i nawet nie pomyślisz ze to jest bez sensu. Ciągle słyszysz o sukcesie rozwoju Gdańska i super inwestycji jaka jest kolej motropolotalna i chyba bys zwariował gdybyś samemu się zastanowił czy to jest potrzebne i ile osób z tego korzysta. Lepiej zagluszac takie sygnały i wyzywać innychyba od wariatow

        • 4 6

  • Protestujcie dalej, nie zmieniajcie sądów (1)

    Święte krowy w sądach pracują swoim powolnym tempem, są bardzo wygodne. To jest jeden z wielu tragicznych przykładów tak powolnej pracy. Niech zasuwają, niczym lekarzy na NFZ. Niech ich zarobki będą uzależnione od liczby spraw, przy jednocześnie szalenie wysoki odpowiedzialności za każdą rozpatrzona sprawę, płatne Z własnej kieszeni. Wówczas zobaczą jak pracują inni, a może będą nawet przydatni społeczeństwo ci sędziowie i wszelakiej maści prawnicy. Społeczeństwo gratuluję mądrości i wszelakich protestów przeciwko reformie sądownictwa

    • 23 11

    • Nic dodać nic ująć!!! 100% racji

      Może przeczyta to ze zrozumieniem jakiś pozyteczny idiota protestujący, bo wzruszył się apelami sprzedawczyków.

      • 9 6

  • Spoko Gość jesteś :)

    Wracaj do zdrowia i pełni sił :) A tzw. policji i tzw. wymiarowi sprawiedliwości gratuluję czujnego podejścia do bezpieczeństwa obywateli :(

    • 12 5

  • Tak właśnie działają wolne sądy. Dosłownie i w przenośni.

    "Policjanci doskonale go znają, bo kilka miesięcy wcześniej w ten sam sposób zaatakował trzy inne przypadkowe osoby. Policja wystąpiła wówczas do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, ale zanim sąd rozpatrzył ten wniosek, nastąpił kolejny atak."

    • 22 4

  • Trzymaj się chłopie !

    • 8 9

  • Na Żabiankę kanary nie mają wstępu. Już oni wiedzą dlaczego :-)

    • 14 15

  • Pierwszym artykule było setki postów chwalacych ze niby dobrze mu tak.Taka chołota jest w Gdańsku! (3)

    Dobrze ze on nie musiał tego czytać!!!To jaka patologia zieje nienawiścią tutaj to jest wyobrażalne!!
    A ten bandyta jest praktycznie bezkarny!! Juz wcześniej tak sie zachowywał ale SĄD nic nie zrobił.W Polsce dopiero musi sie stac tragedia to wtedy moze zrobią łaskę i bandyte zatrzymają!

    Policjanci doskonale go znają, bo kilka miesięcy wcześniej w ten sam sposób zaatakował trzy inne przypadkowe osoby. Policja wystąpiła wówczas do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, ale zanim sąd rozpatrzył ten wniosek, nastąpił kolejny atak.

    Ten bandyta dostanie co najwyżej skierowanie do zakładu psychiatrycznego!!

    • 15 9

    • Przestań histeryzować

      • 4 4

    • Wcale nie było dużo takich postów- przeciwnie

      • 2 3

    • bo pasażerowie mają dosyć chamów z Renomy, dopóki oni bedą sprawdzać bilety zawsze bedą konflikty!

      To jest prywatna firma z układu, dla której liczy się zysk, a tym jest jak największa liczba wystawionych mandatów, wiec wymuszają na ludziach ile się da aby zarobić co tworzy patologię, bo Ci wymuszają mandaty a pasażerowie są agresywni. Kontrole powinna przeprowadzać spółka miejska a kasa isc do miasta !

      • 6 4

  • Oskar

    Trzymaj się chłopaku i wracaj do zdrówka :) już niedługo pójdziesz na rybki i się zrelaksujesz :)

    • 13 4

  • (2)

    A ja stracę wzrok z powodu choroby genetycznej I nikt mi pomóc nie chce. :(

    • 6 4

    • Serio- zgloś się do Fundacji,albo najbliższi neich to zrobią (1)

      przyjaciółka zglosiła swoją krewną i zbiórka ruszyła

      • 0 1

      • jakiej Fundacji?

        • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane