Zakradł się do samochodu ekipy naprawiającej pękniętą rurę przy ul. Morskiej i skradł wart kilkanaście tysięcy złotych sprzęt. Później zadzwonił do okradzionych i zażądał okupu. 36-latek z Gdyni jest już w rękach policji.
Rura przy ul. Morskiej pękła w czwartek około południa. Sytuację opanowywano przez blisko dwie godziny. Wylewająca się z uszkodzonej rury woda nie tylko spowodowała ogromne utrudnienia w ruchu, ale też zalała tunel pod ulicą. Kiedy strażacy w końcu wypompowali z niego wodę, na miejscu pojawili się pracownicy firmy mającej naprawić wodociąg.
To właśnie oni padli ofiarą złodzieja, który prawdopodobnie zakradł się do ich samochodu i skradł z niego specjalistyczne urządzenie elektroniczne warte kilkanaście tysięcy złotych.
Złodziej był na tyle bezczelny, że tuż po dokonaniu kradzieży zadzwonił do okradzionej firmy i zażądał okupu za zrabowany sprzęt. Pracownicy firmy zadeklarowali, że zapłacą za zwrot urządzenia, umówili się ze złodziejem, po czym zawiadomili o wszystkim policję. I to kryminalni, a nie torba z okupem, czekali na złodzieja.
- Dzięki sprawnemu działaniu policjantów skradzione urządzenie wróciło do prawowitych właścicieli. Zatrzymany za kradzież mienia i żądanie korzyści majątkowej w zamian za jego zwrot niebawem usłyszy zarzuty. Za popełnienie tych przestępstw grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności - mówi Krzysztof Kuśmierczyk z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Złodziejstwo jest plagą naszego (choć nie tylko) pięknego,
katolickiego kraju. W tej akurat dziedzinie (szkoda, że głównie w tej) Polacy są szczególnie uzdolnieni dlatego powinno się stosować karę, którą stosowano przed wiekami, zwłaszcza w takich, jak opisano w tekście, wypadkach. Złodziejowi uciąć prawą rękę i to najlepiej przy samej du***.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
