• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Osiem spółek, trzy Trefle i... dwa Gryfy

Wioletta Kakowska-Mehring, Robert Kiewlicz
4 czerwca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
- Nie myślimy o giełdzie, o sprzedaży udziałów inwestorowi zagranicznemu . Będzie to polska firma i mam nadzieję rodzinna - twierdzi Kazimierz Wierzbicki, prezes Trefl SA. - Nie myślimy o giełdzie, o sprzedaży udziałów inwestorowi zagranicznemu . Będzie to polska firma i mam nadzieję rodzinna - twierdzi Kazimierz Wierzbicki, prezes Trefl SA.

Sopocka firma Trefl została podwójnym laureatem w tegorocznej edycji Pomorskiej Nagrody "Gryfa Gospodarczego". Otrzymała statuetkę od jury w kategorii duża firma i statuetkę od czytelników, radiosłuchaczy i telewidzów TVP Gdańsk, Radia Gdańsk, Dziennika Bałtyckiego i Portalu Trojmiasto.pl.



O tym jak z puzzli ułożyć swoją przyszłości, czyli jak buduje się firmę sprzedającą swoje produkty w 50 krajach rozmawiamy z Kazimierzem Wierzbickim, prezesem Trefla.

Firma Trefl to dziś kilka spółek. Jak buduje się tak dużą firmę?

Kazimierz Wierzbicki: - To długi i złożony proces. Na początku w Treflu pracowało kilka osób na 30 metrach kwadratowych. Dziś Grupa Trefl to osiem spółek. A jak się buduje? Potrzeba uważnego patrzenia i chęci zdobywania umiejętności oraz wiedzy. Trzeba myśleć i patrzeć szerzej. Trzeba twórczo podejść do przestrzeni, jaka jest do zagospodarowania dla firmy. Przede wszystkim trzeba się kształcić, i nie mówię tu koniecznie o uczelni. Wiedzę ekonomiczną, w szerokim zakresie trzeba zdobywać cały czas. Wtedy dostrzega się szanse i nową przestrzeń dla firmy. Dlatego dzisiaj Trefl eksportuje do 50 krajów i ma spółki w kilku krajach.

To nie koniec ekspansji?
To jest dopiero początek.

A coś z najbliższych planów?
- Bardzo mocno chcemy zaistnieć na rynku rosyjskim i na Ukrainie. Na Ukrainie mamy już firmę, ale dziś zajmuje się ona tylko handlem naszymi produktami. Jednak ze względu na bardzo niestabilne warunki celne na tamtym rynku postanowiliśmy obejść ten problem i uruchomić tam produkcję puzzli i gier.

A Białoruś brał Pan pod uwagę?
- Nie. Chyba dzisiaj jeszcze nie. Sprzedajemy na tym rynku. Jesteśmy tam, ale kwestia otwarcia firmy nie wchodzi w rachubę. Po pierwsze dlatego, że to jest jednak bardzo mały rynek, a po drugie nie rozważamy tego ze względów politycznych.

Trefl produkuje w Polsce. Dlaczego nie na Dalekim Wschodzie? Ze względów kosztowych robi tak bardzo wiele firm.

- Jeżeli chodzi o produkty powstające dzięki automatyzacji to faktycznie ma to sens i się opłaca. Jest to tylko kwestia przestawienia maszyny. Natomiast wszystkich produktów, takich jak puzzle, które wymagają precyzji, ciągłego nadzoru i wysokiej klasy specjalistów, jednocześnie dbając o wysoką jakość, nie da się zrobić na Dalekim Wschodzie. Poza tym duży wpływ mają koszty transportu. Puzzle i gry opłaca się produkować w regionach, gdzie jest zapotrzebowanie, gdzie się je sprzedaje. My głównie sprzedajemy w Europie. Oczywiście, eksportujemy i do Stanów Zjednoczonych, i do krajów Afryki, a także do Azji. Głównie jest to jednak Europa.

Czy nie macie problemu z... delikatnie rzecz nazywając "nieuczciwą" konkurencją z Chin? To coraz częściej dotyka także pomorskich firm.

- Taki problem istnieje i jest bardzo poważny. Ale jak już powiedziałem, nasze produkty - zwłaszcza puzzle - potrzebują bardzo nowoczesnych maszyn i świetnych fachowców. Nie łatwo to podrobić.

Czy jednak tradycyjne puzzle i gry planszowe nie przegrywają konkurencji z komputerem?

- Produkcja puzzli jest stabilna w Europie od 50 lat. Minimalnie się zwiększa, ale nigdy się nie zmniejszyła. Z kolei gry planszowe - z tektury i plastiku - w tym roku robią duży skok. Ten rynek rozwija się i sprzedaż się zwiększa. Wszystko dlatego, że podnosi się poziom życia i ludzie mają więcej czasu. Jest miejsce na to i na to.

Kto opracowuje puzzle i co decyduje o tym, co staje się ich tematem?

- Proces produkcji puzzli jest bardzo ciekawy. Tworzenie samych wykrojników jest bardzo skomplikowane. Puzzle wycinają specjalne maszyny o dużym nacisku. Muszę się pochwalić, że mamy jedną z najlepiej wyposażonych pracowni wykrojników w kraju. To jest produkt wymagający wysokiej klasy specjalistów. Tacy u nas pracują. Projektujemy sami, ale podstawą są licencje. Prawie wszystkie najważniejsze posiadamy - od Disneya, przez Warner Bros, po Cartoon Network, łącznie z Euro 2012. Drugi element to agencje, które sprzedają ciekawe zdjęcia. Mamy też własny dział projektowy, zatrudniający plastyków. A to czym się kierujemy, wybierając temat? Odpowiedź dają nam statystyki sprzedaży. Na bieżąco śledzimy, ile jakiego wzoru się sprzedaje. Możemy wówczas w przybliżony sposób określić nawet tendencje i przewidzieć trendy. Jednak nasza firma to nie tylko puzzle. Mamy dział rozwoju produktów, który wymyśla gry. Mamy ich już bardzo wiele. Jesteśmy też wyłącznym dystrybutorem na Polskę dwóch firm - VTech, światowego lidera na rynku zabawek elektronicznych i Siku, producenta mikromodeli samochodów. Sprzedaż tych zabawek znacząco rośnie.

Firma zajmuje się więc spełnianiem marzeń dzieci - tych małych i tych... całkiem dorosłych

- Tak można to określić. Mamy nadzieję, że puzzle, gry i zabawki ze znakiem Trefla pomagają spełniać marzenia.

Firma Trefl jest firmą rodzinną.

- Tak, i szczycimy się tym. Nie myślimy o giełdzie, o sprzedaży udziałów inwestorowi zagranicznemu . Będzie to polska firma i mam nadzieję rodzinna. To jest duża sztuka tworzyć taką firmę. Kwestia własności to jedna sprawa, najważniejsze jest jednak zarządzanie. Trzeba mieć ku temu predyspozycje i pewne cechy charakteru. Mam nadzieję, że moje dzieci i wnuki odnajdą w sobie i chęci, i umiejętności. Jeżeli nie, to lepiej wynająć fachowców.

Grupa Trefl to jednak nie tylko puzzle i gry. W świadomości społecznej to przede wszystkim trzy świetne drużyny, czyli koszykówka i siatkówka. Czy to było spełnienie Pana marzeń?

- To historia dość prozaiczna. Kiedyś przestałem zajmować się sportem na skutek jednego wydarzenia, które było dla mnie bardzo przykre. Nie chciałem pracować w branży, gdzie nie zachowuje się zasad etycznych. Pewnego dnia zerwałem z tym i musiałem coś robić. Założyłem firmę, ona zaczęła się rozwijać, kupiłem więc zakład w Sopocie. Ówcześni prezydenci Sopotu stwierdzili, że powinienem coś zrobić dla miasta. Stwierdzili, że skoro jestem zawodowym trenerem, to mam założyć drużynę koszykówki. I tak się zaczęło. Wróciłem w pewnym momencie do tego, co lubiłem, co robiłem wcześniej. Od dziecka pasjonowałem się sportem. Wówczas władze województwa, i władze Sopotu sprzyjały sportowi. Dzięki temu powstały tu trzy liczące się drużyny, najsilniejsza grupa w sportach halowych, czyli trzy Trefle.

Czy wśród licznych pucharów sportowych Gryf, a właściwie dwa Gryfy - gospodarczy i medialny cieszą?

- Oczywiście. Sama idea jest bardzo pozytywna, ona bardzo mobilizuje. Firmy nagrodzone czują się docenione. To ma bardzo duże znaczenie. Gryfy trafiają do dobrych firm, które wpływają na rozwój regionu. Zrobimy wszystko, aby nie zawieść tych, dzięki którym otrzymaliśmy takie wyróżnienie.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (23)

  • Treflik (2)

    JAKO PRACOWNIK, NIE MOGĘ W PEŁNI PODZIELIĆ ZDANIA PANA WIERZBICKIEGO. DLACZEGO TAK JEST ? PRZYCZYNA TKWI W TYM: JESTEM PRACOWNIKIEM KTÓRY UTRZYMUJE HOBBY WŁASCICIELA A W KTÓREJ ZAPOMINA SIĘ O TYM KTÓRY TĘ FIRMĘ PODTRZYMUJE (FACHOWIEC). W FIRMIE PANUJE ATMOSFERA ''WALKI Z WIATRAKAMI'', UZYSKANIE STANDRDÓW - KTÓRE POWINNY MIEĆ MIEJSCE - ODPOWIEDNICH DLA TAK PRZEDSTAWIONEJ FIRMIY...JEST NIEREALNE. TO CO PISZE NIE JEST POJEDYŃCZĄ OPINIĄ... JEST RÓWNIEŻ WYRAZEM DRUGIEJ STRONY MEDALU.

    • 6 5

    • jak ci tak bardzo zle to czemu siedzisz i pobierasz kase w tej firmie (1)

      nie ma nic gorszego jak taki ktos kala własne gniazdo .Znajdz sobie inna prace i tyle

      • 5 4

      • Komentuje tylko to co zamiszcza artykuł, ważne jest aby były dwie strony medalu przedstawione. Do polemiki jestem gotów i na forum i osobiście Pani/Panie X. Własne gniazdo to dom a ta praca nie stwarza takiej amosfery.

        • 2 0

  • Moze Pan Wierzicki nastepnym razem podzieli sie jak znalazl pieniadze na kupno zakladu a biznes stal sie z dnia na dzien stal (3)

    sie rentowny? Bardzo mnie to ciekawi bo nie znam historii a w Polsce wiekszosc dorobkiewiczow zaczynalo od kantu. O Treflu nigdy zlego slowa nie slyszalem.
    Interesuje mnie poczatkowa dzialanosc.

    • 5 5

    • to co piszesz to zwykłe chamstwo ,widac ty jestes typowym nieudacznikiem (2)

      i stad takie bzdury

      • 1 4

      • Chamstwo?

        Człowieku interesuje mnie jak powstawała firma od początku. Artykuł wyczerpująco omawia bieżącą działalność ale pomija fazę początkującego rozwoju.

        Wyraźnie napisałem że złego słowa o Treflu nie słyszałem więc czytaj następnym razem ze zrozumieniem!

        Jakoś ludzie sukcesu za granicą dzielą się szczegółami jak zapracowali na pierwsze koty za płoty.

        O taki Kulczyku, Krauze, Baksiku i wielu innych dowiadujemy się raczej z drugiego obiegu.

        • 3 1

      • to nie chamstwo, to niestety nasze smutne realia

        • 0 1

  • Zakłamanie (1)

    Jest "tak dobrze" bo wszyscy wiedzą, że Kazio nie płaci swoim kontrahentom.
    CO za zakłamany Typ.

    • 3 6

    • Tak więc widzę że moje pytanie wyżej w sprawie pierwszego miliona było retoryczne :)

      Jeśli to wiarygodna informacja to znaczy że na sponsoring i reklamę jest ale na spłatę zobowiązań już nie. Heh. Typowo po polsku.

      Mój znajomy pracował u prywaciarza. Hurtownik i detalista. Obroty w okresach zwiększonego pobytu na jego towar generowały mu kokosy. Spłodził sporo dzieci, budował dom, komunikacją nie jeździł ale w robocie zalegał chyba wszystkim pracownikom choć stawki za jakie pracowali były mizerne. Z tego co wiem większość banków jak była mowa o kredycie zamykała mu drzwi.

      Przebitkę na imporcie z Chin miał czasem wyrażaną w tysiącach. PIP, PIH, czy skarbówka gdyby tam do niego wpadła to by chyba ruski rok tam siedziała.
      Oczywiście jemu i jego żonie z ust nie schodziło jak to kiepsko im biznes idzie ale branży o dziwo nie zmieniali.

      • 1 1

  • kolesiostwo...

    10 mln zł ze spółek państwowych na klub... 2 mln które płaci miasto na utrzymanie drużyny, były asystent (PO) ministra nowaka prezesem klubu.... - tak się robi biznes w polsce :)

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane