Zobacz, jakie owady wpadły 40 mln lat temu w bursztynowe pułapki.
Modliszka, patyczak, a nawet termit. Przed 40 milionami lat żyły na terenach północnej Europy, ale wiele z nich wpadło w bursztynowe pułapki i zginęło. Niektóre z pułapek zachowały się jednak do dziś. Można zobaczyć je na wystawie "Życie w lesie bursztynowym" na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Czy wybierzesz się na wystawę "Życie w lesie bursztynowym"?
- Znalezisko jest unikatowe, bo przedstawia moment kopulacji muchówek sprzed 40 milionów lat. Najważniejsze dla badaczy jest jednak znaczenie znaleziska. To dowód na to, że samiec i samiczka należą do tego samego gatunku - wyjaśnia dr Elżbieta Sontag z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Parazytologii na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Muchówki padły ofiarą jednej z bursztynowych pułapek na terenie dzisiejszej północnej Europy. W epoce eocenu, czyli kilkadziesiąt milionów lat temu, układ wód i lądów był bowiem zupełnie inny niż współcześnie.
Obszary północnej Europy porośnięte były niegdyś bursztynowymi lasami, a na części terenów panował klimat subtropikalny. Żyły tu modliszki, termity, patyczaki i wiele innych ciepłolubnych owadów.
- Chodziły, pełzały, skakały i latały. A tu nagle coś na nie spadało, do czegoś się przyklejały. Owady po prostu wpadały w bursztynowe pułapki - opowiada dr Elżbieta Sontag, opiekun Muzeum Inkluzji w Bursztynie.
Żywica spływająca z drzew była wyjątkowo niebezpieczna dla owadów. Pułapek były bowiem aż cztery rodzaje: lepowa, lawowa, kroplowa i kałużowa. Nie raz zdarzało się, że drapieżny owad zaskoczony przez żywicę sam stawał się ofiarą.
- Tak prawdopodobnie było z kobyliczką, którą mamy na wystawie. To drapieżna muchówka, która siedząc na pniu i czekając na ofiarę, została zalana przez płynącą żywicę - tłumaczy dr Sontag.
W taki właśnie sposób powstawały inkluzje w bursztynie, czyli jak tłumaczy dr Sontag "wszystko, co w sposób naturalny dostało się do żywicy". Na stałej wystawie edukacyjnej "Życie w lesie bursztynowym" prezentowane są dwa rodzaje inkluzji: roślinne i zwierzęce.
Umieszczono je w specjalnych ekspozytorach, które z kolei zamontowano w pniach drzew i w ścianach, po których spływa żywica. Wystrój muzealnej sali ma bowiem przypominać stary bursztynowy las. Słychać tu nawet charakterystyczne dźwięki cykad.
- Dla ciekawskich przygotowaliśmy też specjalną lupę, za pomocą której można samodzielnie oglądać kilka inkluzji. Co więcej, można je też dotknąć, co pewnie sprawi radość zwłaszcza młodszym zwiedzającym. Z kolei spragnieni informacji mają do dyspozycji dwa multimedialne infoboxy - zachwala opiekun Muzeum Inkluzji w Bursztynie.
Zorganizowanie stałej muzealnej wystawy kosztowało ok. 150 tys. złotych. Pieniądze wyłożyła Unia Europejska w ramach projektu Budowa Budynków Wydziału Chemii i Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Z kolei eksponaty przekazało do muzeum kilkudziesięciu darczyńców.
Dzięki temu wstęp na wystawę jest bezpłatny. - Mogą nas odwiedzać zarówno pojedyncze osoby, jak i zorganizowane grupy. Jedyną formalnością jest umówienie się na wizytę za pomocą poczty elektronicznej. Wystarczy wysłać e-maila na adres: bursztyn@biol.ug.edu.pl - tłumaczy dr Sontag.
Wystawa stała Życie w lesie bursztynowym to kolejne miejsce w Trójmieście, gdzie można zobaczyć owady i rośliny w bursztynie. Inkluzje znajdują się także w gdańskim Muzeum Bursztynu.