- 1 Przestępca seksualny wpadł w porcie (48 opinii)
- 2 Milion zł na projekt remontu trzech ulic (57 opinii)
- 3 Martwe dziki na Karwinach. Otrute czy padły z głodu? (262 opinie)
- 4 Agresywny Rosjanin zatrzymany na lotnisku (186 opinii)
- 5 Mieszkają na stałe, ale się nie zameldują (109 opinii)
- 6 Działkowcy będą mieli przez to problemy? (146 opinii)
Po paraliżu na Wałowej zmienią oznakowanie
Po raz trzeci w ostatnim czasie pasażerowie komunikacji miejskiej w Gdańsku ucierpieli przez zmotoryzowanych. W niedzielę kierowcy tak szczelnie zastawili samochodami ul. Wałową , że autobusy linii 130 musiały skrócić trasy. W walce z kierowcami poległa też straż miejska, która nie znalazła "jednoznacznej podstawy prawnej do zlecenia odholowania pozostawionego tam auta".
Tak było w miniony weekend na ul. Wałowej. Zastawioną po obu stronach ulicą można było przejechać praktycznie w jednym kierunku, najlepiej małym i wąskim autem. Autobusy komunikacji miejskiej były bez szans.
- Z roku na rok widać coraz większe zainteresowanie Jarmarkiem. Za tym idzie więcej aut w ścisłym centrum, a ze względu na brak miejsc parkingowych samochody są pozostawiane tam, gdzie się da, a więc na trawnikach i wszystkich innych miejscach niedozwolonych np. pętlach autobusowych czy na zakazach zatrzymywania się. W niedzielę nie dało się wjechać i zawrócić na ul. Wałowej. Przez zaparkowane auta było zbyt ciasno, by autobus mógł się zmieścić. W korku traciło się po kilkadziesiąt minut. Gdy chcieliśmy cofać dostaliśmy wytyczne, by skrócić trasy i jeździliśmy tylko do Wałów Piastowskich - opowiada pan Sławek, kierowca GAiT.
Kolejny incydent z udziałem kierowców nie liczących się ze znakami i innymi uczestnikami ruchu nie uszedł uwadze Zarządowi Transportu Miejskiego w Gdańsku.
- Faktycznie w niedzielę wystąpił wyjątkowo duży ruch samochodów w rejonie ul. Wałowej, która przez to została w niektórych fragmentach zablokowana. Z powodu braku możliwości zawracania autobusów linii 130, jej trasa została awaryjnie skrócona do Wałów Piastowskich, a zdarzenie zostało zgłoszone zarówno do Straży Miejskiej jak i na Policję - mówi Sebastian Zomkowski, zastępca dyrektora ZTM.
Straż miejska miała jednak związane ręce. Jak mówi Wojciech Siółkowski, rzecznik SM w Gdańsku, oznakowanie widocznego na zdjęciu fragmentu drogi "nie daje jednoznacznej podstawy prawnej do zlecenia odholowania pozostawionego tam auta".
- Znak B-1, a więc "zakaz ruchu w obu kierunkach" zabrania pojazdom poruszania się, nie postoju. Dopuszcza na przykład wjazd i postój auta osoby niepełnosprawnej. Dlatego też strażnik miejski nie mając pełni wiedzy na temat okoliczności zdarzenia, nie zleca np. odholowania, które wiąże się z dodatkową opłatą administracyjną. Nie znaczy to jednak, że funkcjonariusz rezygnuje z podjęcia interwencji. Kierowca auta zaparkowanego za B-1 jest proszony o złożenie wyjaśnień lub przedstawienie odpowiednich dokumentów. Jeśli okaże się, że popełnił wykroczenie, musi liczyć się z konsekwencjami. Przypominam, że zgodnie z art. 130a ust. 1 Prawa o Ruchu Drogowym strażnikowi wolno wydać dyspozycję usunięcia pojazdu (odholowania) jedynie w przypadku: pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu; pozostawienia pojazdu nieoznakowanego kartą parkingową, w miejscu przeznaczonym dla pojazdu osoby niepełnosprawnej o obniżonej sprawności ruchowej oraz osób wymienionych w art.8 ust.2 w/w ustawy lub pozostawienia pojazdu w miejscu obowiązywania znaku wskazującego, że zaparkowany pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela (tabliczka T-24). Nie mniej patrol straży miejskiej, wezwany w niedzielę 6 sierpnia na ulicę Wałową, podjął interwencję, pozostawiając kierowcom aut zaparkowanych wbrew przepisom informację o popełnionym wykroczeniu.
W sumie w miniony weekend strażnicy miejscy wydali 16 dyspozycji odholowania pojazdów. 15 z nich dotyczyło Śródmieścia. Na parking administracyjny odholowano 11 pojazdów.
- Kierowcy 4 pozostałych aut pojawili się na miejscu zanim doszło do odholowania. Mimo to nie uniknęli mandatów za popełnione wykroczenie, będą musieli też ponieść część kosztów administracyjnych, wynikających z wezwania lawety - dodaje Siółkowski.
Ponadto na terenie całego Gdańska strażnicy miejscy założyli w miniony weekend 27 blokad, z czego w Śródmieściu - 15.
Sytuacja z niedzieli była już trzecim przypadkiem w ostatnim czasie, gdy komunikacja zbiorowa musiała dostosować się (ze stratą dla pasażerów) i ustąpić łamiącym przepisy kierowcom. Jesienią ub. r. ZTM zawiesił przystanek przy Hali Olivia, bo wjazd na zatokę został zastawiony przez zaparkowane auta. Wiosną z kolei, Gdański Zarząd Dróg i Zieleni zlikwidował buspas na Dmowskiego, bo zbyt duża liczba kierowców wymuszała na autobusach jazdę ogólnodostępnym pasem.
Tym razem straż miejska zapowiada, że będzie inaczej i zapowiada bardziej skuteczne działania.
- Aby zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości i uniknąć prawnie dwuznacznych interpretacji, straż miejska przekaże zarządcy drogi wniosek o zmianę oznakowania, tak by zapewnić autobusom swobodny przejazd i jednocześnie w razie potrzeby umożliwić służbom podejmowanie skutecznych interwencji - zapowiada Siółkowski.
Opinie (154) 2 zablokowane
-
2017-08-18 11:12
A bllokowaniem porzejazdu to nie podstawa do modholowania?
Starż M. zakłada blokady jak nie ma jarmarku poza tym olewa znaki zakazu parkowania. Pewnia ma takie dyspozycje bo jak wytłumaczyć znak zakazu zatrzymywania a ty rządki parkujących i blokujących przejazd. I dotyczy to terenu blikjso Wałowej. Zgadnijcie strażnicy gdzie bi ciągle tam jeżdzicie na motorkach.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.