• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polowanie na starocie. Luksusowa twarz Jarmarku św. Dominika

Marta Nicgorska
10 sierpnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Na Jarmarku Dominikańskim można trafić na prawdziwe dzieła sztuki, antyki i perełki. Na Jarmarku Dominikańskim można trafić na prawdziwe dzieła sztuki, antyki i perełki.

Zabytkowe zegary, oryginalna porcelana, obrazy, stare meble, bibeloty, zabytki techniki - na Jarmarku Dominikańskim jest ich w bród. Cieszą oczy miłośników staroci, ale na kupno prawdziwych rarytasów mogą sobie pozwolić wyłącznie nieliczni.



Zegar stojący wiedeński, kwadransowy z ok. 1860 roku z kolekcji zegarów Mateusza z Poznania. Zegar stojący wiedeński, kwadransowy z ok. 1860 roku z kolekcji zegarów Mateusza z Poznania.
Handel starociami ma różne oblicza. W Gdańsku jest częścią dorocznej imprezy handlowo-kulturalnej, gdzie stykają się trzy światy: handlarze, kupcy i pasjonaci. Na targu staroci większość klientów to oglądacze, których raczej nie stać na zostawienie kilkuset czy wręcz kilku tysięcy złotych na płótno, figurę czy zegar. Przychodzą, bo lubią się poszwendać lub kupić jakiś drobiazg. Między handlarzami zawodowymi bywają też prawdziwi kolekcjonerzy. Ci zwykle pojawiają się już pierwszego dnia imprezy, by wytropić cenną zdobycz.

Figura porcelanowa “VION & BAURY“, ok. 1870 rok, którą kilka lat temu kupił na Jarmarku św. Dominika Mateusz z Poznania. Figura porcelanowa “VION & BAURY“, ok. 1870 rok, którą kilka lat temu kupił na Jarmarku św. Dominika Mateusz z Poznania.
- Ludzie zwykle kupują drobne rzeczy, niezbyt drogie. Podchodzą do staroci amatorsko, kupują to co akurat wpadnie im w oko. Kolekcjonerzy przychodzą po konkretną rzecz. Gdy znajdą to, czego szukają, po prostu biorą i płacą, czasem bez zastanowienia nawet. Widać, że niektórzy mają bzika na tym punkcie - mówi pan Rafał, sprzedawca zabytkowych bibelotów i dzieł sztuki.

Wśród rozlokowanych wokół Targu Rybnego zobacz na mapie Gdańska straganów jest oczywiście niemało tandety. Podróby, repliki, pseudoantyki - żeby odcedzić ziarna od plew trzeba wiedzy. A tę zdobywa się w praktyce lub nabywa od kogoś. Jak Mateusz, hotelarz z Poznania, którego tata był prawdziwym miłośnikiem historii. Jako dziecko często przyjeżdżał na jarmark, po ojcu odziedziczył nie tylko wiele pamiątek rodzinnych, ale smykałkę i umiejętność selekcjonowania przedmiotów wartościowych i unikatowych. To tata zaszczepił w nim pasję do antyków. Dziś jego kolekcja antycznych zegarów liczy 250 egzemplarzy. Wszystkie są na chodzie i stanowią ważny element wyposażenia hotelu, którego jest właścicielem.

Mateusz od 20 lat regularnie przyjeżdża do Trójmiasta na jarmark i zawsze ma to szczęście, że coś ciekawego trafi. Kupił kwadransowy wiedeński zegar wiszący z ok. 1890 roku, kwadransowy wiedeński zegar stojący z ok. 1860 roku, obraz Czesława Wasilewskiego vel Zygmuntowicza, figurę porcelanową "Vion & Baury" z około 1870 roku, a także wiele drobiazgów ze srebra, zastawy stołowe czy austro-węgierską szablę, którą powiesił na ścianie.

- Ludzie albo lubią starocie, albo nie. Rzecz gustu. Kupują do knajp, gabinetów, do domu. Ja kupuję też do hotelu, bo to jedyny w swoim rodzaju element dekoracyjny. Lubię stylowe wnętrza, przestrzeń, w której antyki nabierają wyjątkowego charakteru. Trudno o powtarzalność tych przedmiotów. Poza kwestiami estetycznymi, to jest dobra lokata kapitału - przyznaje Mateusz.

Dziś oryginalne rzeczy z lamusa na takich targowiskach jak Jarmark św. Dominika trafiają się często, ale trzeba umieć ocenić ich jakość i oszacować wartość. Pewniejszych transkacji dokonuje się w domach aukcyjnych oraz galeriach. Kupowanie na jarmarku niesie zawsze ryzyko, ale wiadomo, że na jarmarku panuje swoisty klimat - zakupom towarzyszy dreszczyk emocji i można się potargować.

- Kupując na jarmarkach trzeba uważać, bo jest mnóstwo podróbek, holenderskich wyrobów, które nazywane są antykami. Ludzie myślą, że to, co pochodzi sprzed 45 roku, to już antyk. Dziś tak określa się nawet przedmioty z lat 60 czy 70. Prawdziwe antyki są namaszczone przez czas, to przedmioty z duszą, niepowtarzalne, markowe, jedyne w swoim rodzaju. Niektóre okazy są sygnowane, wyprodukowane na zamówienie lub z serii limitowanej - tłumaczy Mateusz.

  • Duńska stuletnia kasa w cenie 5 tys. zł.
  • Porcelanowa figurka Meissen za 8 tys. zł
  • Porcelanowa figurka Meissen w cenie 3,3 tys. zł
  • Sygnowana porcelanowa figura Dwa Anioły za 5,5 tys. zł
  • Porcelanowa osłona na doniczkę Meissen z 1764 r. w cenie 8 tys. zł
  • Porcelanowa nieszkliwiona figura Lladro - 20. egzemplarz z 750 sztuk na świecie za 15 tys. zł
  • Kryształowy komplet Bohemia w idealnym stanie za 5 tys. zł
  • Niemieckie srebrne tace - 2,5 tys. zł. za sztukę
  • Torebka ze srebrnej siatki - 800 zł
  • Sakralny portal z lipy z 1750 roku za 1,8 tys. zł
  • Eklektyczny niemiecki zegar stojący z 1880 roku w cenie 4 tys. zł
  • Neorenesansowy fotel z około 1820 roku, obijany tłoczoną skórą za 3,5 tys. zł.
  • Zegar z końca XIX wieku z oryginalnym mechanizmem Brukot za 5 tys. zł
  • XIX-wieczny zegar Empire z brązu z dwoma świecznikami w cenie 4 tys. zł
  • Współczesne repliki zegarów Boulle w cenie 3,3 tys. złotych.
  • Kominkowy zegar francuski z figurą i lampą naftowa na górze z 1870 roku za 3,5 tys. złotych
  • Na targu staroci można upolować oryginalne malowidło. Ciekawe płótna można kupić już za 2 tys. złotych
  • Stary orzechowy kredens sygnowany inicjałami CM z 1870 roku za 12 tys. złotych


Wyruszyliśmy na mały rekonesans. Odkrywając w sobie instynkt łowcy, oto co upolowaliśmy.

Czy zaglądasz na Jarmarku Dominikańskim na stoiska ze starociami?

Na stoisku na ulicy Straganiarskiej zobacz na mapie Gdańska, u pana Henryka, który handluje na jarmarku od 30 lat, uwagę przykuła secesyjna kasa. Za ponadstuletnią duńską i wciąż działającą bez szwanku maszynę trzeba zapłacić 5 tys. złotych. Na tej samej ulicy, na stoisku, którym opiekuje się pan Rafał dwoiło się i troiło w oczach od filiżanek, talerzyków i figurek różnej maści. Sprzedawca zapytany o najdroższy przedmiot wskazał palcem na porcelanową figurkę przedstawiającą czworo tancerzy. 100-letni niemiecki 15-centymetrowy bibelot z niemieckiej wytwórni Miśnia/Meissen, kosztuje 8 tys. złotych. Trochę mniej bo 5,5 tys. zł trzeba zapłacić za dużą figurę przedstawiającą dwa anioły - cena niższa tylko dlatego, że produkt choć sygnowany, nie wiadomo z jakiego kraju i okresu pochodzi. Dużo więcej, bo aż 15 tys. zł trzeba zapłacić za porcelanową figurę (nieszkliwioną) przedstawiającą dwie kobiety. Tu cena wynika i z marki, i z unikatowości. Figura wyprodukowana w latach 50, w hiszpańskiej fabryce Lladro jest 20. egzemplarzem z 750 sztuk na świecie.

Na stoisku w połowie ulicy Straganiarskiej, u Pani Moniki, rarytasem kolekcjonerskim jest jednak nie owa figura, lecz niewielkich rozmiarów porcelanowa osłonka na doniczkę firmy Meissen. Pochodzi z 1764 roku, jest w bardzo dobrym stanie, stąd cena - 8 tys. złotych. Nasz wzrok zatrzymał się także na kryształowym komplecie kawowo-herbacianym. To czeska Bohemia w idealnym stanie. Urzekła nas filigranowością i kolorem fuksji. Za ten kilkuczęściowy zestaw Pani Monika liczy sobie 5 tys. złotych. Połowę tego trzeba zapłacić za tacę - okaz dość rzadki, wszak to srebrna taca (Gebruder Hepp Pforzheim) produkowana tylko do niemieckich obiektów rządowych, teatrów i oper.

Kupione na jarmarku Dominikańskim srebra z domowej kolekcji Mateusza z Poznania. Kupione na jarmarku Dominikańskim srebra z domowej kolekcji Mateusza z Poznania.
Na stoisku pana Wiesława, który przyjechał na jarmark po raz czwarty aż z okolic Zakopanego, w ciągu straganów po lewej stronie od Hotelu Hilton zobacz na mapie Gdańska, uwagę zwraca niemiecki eklektyczny zegar z 1880 roku za 4 tys. zł oraz neorenesansowy fotel z około 1820 roku obijany tłoczoną złoconą skórą za 3,5 tys. złotych.

Na chwilę zatrzymaliśmy się jeszcze na ul. Grobla IV zobacz na mapie Gdańska u pana Romana, który pierwszy raz wystawia się na jarmarku. Przejechał szmat drogi, ale nie żałuje, bo na stoisku panuje ciągły ruch i towar się sprzedaje. Pan Roman oferuje duży wybór francuskich zegarów, zwłaszcza kominkowych. Można tu kupić zegar Empire z XIX wieku z brązu wraz z dwoma świecznikami w komplecie za 4 tys. zł, zegar z końca XIX wieku z oryginalnym mechanizmem za 5 tys. zł, czy kominkowy zegar z 1870 r. z figurą, na szczycie której znajduje się lampa naftowa. Za ten egzemplarz trzeba zapłacić 3,5 tys. złotych.

Kupiony na Jarmarku św.Dominika obraz Czesława Wasilewskiego vel Zygmuntowicz zdobi wnętrze domu Mateusza z Poznania. Kupiony na Jarmarku św.Dominika obraz Czesława Wasilewskiego vel Zygmuntowicz zdobi wnętrze domu Mateusza z Poznania.
Ładnie prezentują się zegary Boulle. Okazuje się, że to nie są niestety oryginały. Choć to współczesne repliki i kosztują niemało, bo 3,3 tys. złotych, to mają wzięcie. Pan Roman w swojej galerii z duszą, którą prowadzi w Sanoku, ma jeden oryginalny zegar Boulle za 11 tys. złotych. To w sumie okazyjna cena, wszak nie jest tajemnicą, że mahoniowe zegary Boulle sięgają kwot dużo wyższych, rzędu 30-40 tys. złotych. Pośród licznych płócien, jak magnes uwagę przyciąga lekko ukryty olbrzymi kredens z 1870 roku. Sygnowany inicjałami CM, pewnie został wykonany na zamowienie. Czy polski (gdański) czy lwowski, trudno właścicielowi powiedzieć. Cechą wyróżniającą są rzeźbione lwie głowy. Ten solidny mebel właściciel wycenił na 12 tys zł.

Skąd wystawcy mają te "perełki", którymi handlują na jarmarku? Jedni kupują na Allegro, inni przywożą z zagranicy, czasem przynoszą na sprzedaż ludzie nieświadomi tego, co posiadają.

- Figurę trafiła zupełnie przez przypadek moja babcia, kiedy była w Szwecji - przyznaje Pani Monika. - Z kolei ten kryształowy komplet dostałam kiedyś w prezencie. Od kogo, nie mogę zdradzić - uśmiecha się tajemniczo.

Wydarzenia

Jarmark św. Dominika (4 opinie)

(4 opinie)
jarmark

Zobacz także

Opinie (79) 3 zablokowane

  • Zbieram pocztówki z ujęciami starego Pachołka (Karlsberg Oliva) (1)

    i mam kilka brakujących ujęć. Mocno się zniechęciłem do "wystawców" parę lat temu, bo ceny potrafili mieć x3 (300%) do rynkowych. Nie było sensu nawet targować się. W przypadku staroci jarmark to dla mnie okazja znalezienia czegoś fajnego taniej, a nie przepłacenie za samą możliwość kupienia "na" Jarmarku.

    • 26 0

    • jakis czas temu potlukł mi sie kufel z pokrywka na ktorym byla namalowana wieza na pacholku

      pod rysunkiem był napis karlsberg oliva ALE BYŁEM WKR....

      • 5 0

  • Pojmijcie w końcu że Jarmark to ogromna podaż pieniądza dla Gdańska i regionu. (3)

    Jarmark ściąga co roku ok. 7 mln osób które zostawiają tu pieniądze.

    Euro 2012 przy WIELKICH nakładach ściągneło do Gdańska kilkanaście tysięcy ludzi...

    Jarmark to najstarsza tego typu impreza W EUROPIE i największa po Oktoberfest.

    Miliony ludzi praktycznie za darmo Ściągnięte do nas...!

    Marzenie każdego miasta.

    Mam nadzieję , że Jarmak nie da się zamordować do końca...

    Ps. co ciekawe, pytane kobiety często mówią , że przyjechały z Gdyni... Serio. Jarmark widocznie jest także dużą atrakcją dla kobiet z Gdyni...

    • 25 11

    • to 7 mln to jest z policzeniem mieszkancow gdanska co akurat nie wyjechali z miasta+handlarze+spacerowicze+dzieci nabijające licznik w bramkach z kazdego dnia jarmarku?

      prosiłbym o symulację tylko i wyłącznie turystów

      • 7 2

    • Nie narzekaj na Euro - po 2012 częściej nie tylko ja ale i moi znajomi

      słyszą hiszpański i nie tylko na Głównym Mieście i okolicach. A jeśli chodzi o samo Euro '12 to nie było to kilkanaście tysięcy, tylko więcej i nie wszyscy byli na meczach - przyjechali też tacy co biletów nie mieli a chcieli być tylko po to aby zabawić się, poczuć atmosferę imprezy i obejrzeć mecz albo w knajpie albo w strefie kibica i nie zapominajmy o promocji i relacjach w tv - bo nie tylko same mecze pokazywano. W czerwcu pełno było ludzi z kamerami i mikrofonami z krajów uczestników i nie tylko.

      • 3 6

    • nieźle pojechałeś z tymi wyliczeniami. kupa śmiechu.

      7 milionów na jarmarku i kilkanaście tysięcy na euro. obudź się człowieku.

      • 1 0

  • ja mam na działce radio przedwojenne ale babka nie chce dac

    jeszcze gra i babka słucha tych skrzeków ,za pare lat za te radio wyremontuje chałupe na działce

    • 16 2

  • Starocie mają "duszę" i swoją historię (2)

    A co mają współczesne plastiki jednorazowego użytku?

    • 13 5

    • markowy znaczek

      • 0 0

    • tę zaletę, że jak się znudzą, bez żalu można wyrzucić

      • 1 0

  • Kupiłem kiedyś pożółkły egzemplarz "Małego Modelarza" za piątaka... (1)

    ...tam gdzie dziś stoi ta "ekskluzywna" sieciówka hotelowa. Eh, dzieciństwo było piękne.

    • 10 0

    • też lubie MM mam jeszcze kilka egzemplazy

      • 1 0

  • Drogo!!!!!!!!!!! (1)

    Ceny z lampy dlatego mizerne utargi , będzie taniej to coś bym tam kupił.....

    • 7 1

    • Skąd pochodzą takie rarytasy?W jaki sposób dostały się w posiadanie.......

      • 1 1

  • Fotka za 150 zł

    Pajac z Łodzi wystawił malutkie zdjęcie z autobusem z lat 30-tych za 150 zł.Psychiatra potrzebny pilnie!

    • 21 5

  • Mnie niektóre starocie umiarkowanie się podobają. Ale to nie znaczy ,że chciałbym je mieć. To już było.
    Wkurz mnie na Jarmarku chińszczyzna ,pseudo sztuka taka jak obrazu kupowane od chińczyków na wagę malowane przez MASZYNY !Dużo farby i jeszcze więcej naiwnych oglądaczy i kupców którym się wydaje ,że kupują"DZIEŁO"
    Troszkę edukacji przydałoby się tym "koneserom" sztuki!!
    Zastanawiam się czy nie podlega karze wpieranie głupiutkiej klienteli ,że to obraz ręcznie malowany i sugerowanie że mażnięty podpis pod "dzielem' to autograf malarza i najczęściej się mówi o studentach gdanskiej ASP .....czy to Wam Braci studenckiej nie uwłoczy?????????

    • 9 2

  • najtrudniej na jarmarku znalezc czysta toj tojke

    chyba w ogole nie ma, jesli jest to poprosze o lokalizacje GPS

    • 21 2

  • KOCHAM KOLEKCJONERÓW (2)

    Sama jestem mini kolekcjonerką, Oni kochają swoją pasję i wcale nie są handlarzami tylko tymi co mając w nadmiarze... dzielą się z nami swoją ukrytą w przedmiotach duszą. Kiedyś kupowałam dzbanek do wina od Pana z Krakowa. Dzbanek CUDO, srebro i kryształ, no i ząb czasu... Tani nie był :), negocjowaliśmy cenę przez cały rok..., ale niewiele odpuścił. BARDZO GO za to cenię, właśnie tym różni się handlarz od kolekcjonera :)

    • 11 6

    • rosa ,to nie kolekcjonerzy..to handlarze (1)

      kolekcjoner tylu gadżetów nie sprzedaje...szperaja w brudach na rynku przy Chłopskiej

      • 8 2

      • :)

        • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane