- 1 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (271 opinii)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (216 opinii)
- 3 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (73 opinie)
- 4 Ugaszono pożar na budowie osiedla (184 opinie)
- 5 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (111 opinii)
- 6 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (194 opinie)
Polowanie na starocie. Luksusowa twarz Jarmarku św. Dominika
Zabytkowe zegary, oryginalna porcelana, obrazy, stare meble, bibeloty, zabytki techniki - na Jarmarku Dominikańskim jest ich w bród. Cieszą oczy miłośników staroci, ale na kupno prawdziwych rarytasów mogą sobie pozwolić wyłącznie nieliczni.
Handel starociami ma różne oblicza. W Gdańsku jest częścią dorocznej imprezy handlowo-kulturalnej, gdzie stykają się trzy światy: handlarze, kupcy i pasjonaci. Na targu staroci większość klientów to oglądacze, których raczej nie stać na zostawienie kilkuset czy wręcz kilku tysięcy złotych na płótno, figurę czy zegar. Przychodzą, bo lubią się poszwendać lub kupić jakiś drobiazg. Między handlarzami zawodowymi bywają też prawdziwi kolekcjonerzy. Ci zwykle pojawiają się już pierwszego dnia imprezy, by wytropić cenną zdobycz.
- Ludzie zwykle kupują drobne rzeczy, niezbyt drogie. Podchodzą do staroci amatorsko, kupują to co akurat wpadnie im w oko. Kolekcjonerzy przychodzą po konkretną rzecz. Gdy znajdą to, czego szukają, po prostu biorą i płacą, czasem bez zastanowienia nawet. Widać, że niektórzy mają bzika na tym punkcie - mówi pan Rafał, sprzedawca zabytkowych bibelotów i dzieł sztuki.
Wśród rozlokowanych wokół Targu Rybnego straganów jest oczywiście niemało tandety. Podróby, repliki, pseudoantyki - żeby odcedzić ziarna od plew trzeba wiedzy. A tę zdobywa się w praktyce lub nabywa od kogoś. Jak Mateusz, hotelarz z Poznania, którego tata był prawdziwym miłośnikiem historii. Jako dziecko często przyjeżdżał na jarmark, po ojcu odziedziczył nie tylko wiele pamiątek rodzinnych, ale smykałkę i umiejętność selekcjonowania przedmiotów wartościowych i unikatowych. To tata zaszczepił w nim pasję do antyków. Dziś jego kolekcja antycznych zegarów liczy 250 egzemplarzy. Wszystkie są na chodzie i stanowią ważny element wyposażenia hotelu, którego jest właścicielem.
Mateusz od 20 lat regularnie przyjeżdża do Trójmiasta na jarmark i zawsze ma to szczęście, że coś ciekawego trafi. Kupił kwadransowy wiedeński zegar wiszący z ok. 1890 roku, kwadransowy wiedeński zegar stojący z ok. 1860 roku, obraz Czesława Wasilewskiego vel Zygmuntowicza, figurę porcelanową "Vion & Baury" z około 1870 roku, a także wiele drobiazgów ze srebra, zastawy stołowe czy austro-węgierską szablę, którą powiesił na ścianie.
- Ludzie albo lubią starocie, albo nie. Rzecz gustu. Kupują do knajp, gabinetów, do domu. Ja kupuję też do hotelu, bo to jedyny w swoim rodzaju element dekoracyjny. Lubię stylowe wnętrza, przestrzeń, w której antyki nabierają wyjątkowego charakteru. Trudno o powtarzalność tych przedmiotów. Poza kwestiami estetycznymi, to jest dobra lokata kapitału - przyznaje Mateusz.
Dziś oryginalne rzeczy z lamusa na takich targowiskach jak Jarmark św. Dominika trafiają się często, ale trzeba umieć ocenić ich jakość i oszacować wartość. Pewniejszych transkacji dokonuje się w domach aukcyjnych oraz galeriach. Kupowanie na jarmarku niesie zawsze ryzyko, ale wiadomo, że na jarmarku panuje swoisty klimat - zakupom towarzyszy dreszczyk emocji i można się potargować.
- Kupując na jarmarkach trzeba uważać, bo jest mnóstwo podróbek, holenderskich wyrobów, które nazywane są antykami. Ludzie myślą, że to, co pochodzi sprzed 45 roku, to już antyk. Dziś tak określa się nawet przedmioty z lat 60 czy 70. Prawdziwe antyki są namaszczone przez czas, to przedmioty z duszą, niepowtarzalne, markowe, jedyne w swoim rodzaju. Niektóre okazy są sygnowane, wyprodukowane na zamówienie lub z serii limitowanej - tłumaczy Mateusz.
Wyruszyliśmy na mały rekonesans. Odkrywając w sobie instynkt łowcy, oto co upolowaliśmy.
Na stoisku w połowie ulicy Straganiarskiej, u Pani Moniki, rarytasem kolekcjonerskim jest jednak nie owa figura, lecz niewielkich rozmiarów porcelanowa osłonka na doniczkę firmy Meissen. Pochodzi z 1764 roku, jest w bardzo dobrym stanie, stąd cena - 8 tys. złotych. Nasz wzrok zatrzymał się także na kryształowym komplecie kawowo-herbacianym. To czeska Bohemia w idealnym stanie. Urzekła nas filigranowością i kolorem fuksji. Za ten kilkuczęściowy zestaw Pani Monika liczy sobie 5 tys. złotych. Połowę tego trzeba zapłacić za tacę - okaz dość rzadki, wszak to srebrna taca (Gebruder Hepp Pforzheim) produkowana tylko do niemieckich obiektów rządowych, teatrów i oper.
Na stoisku pana Wiesława, który przyjechał na jarmark po raz czwarty aż z okolic Zakopanego, w ciągu straganów po lewej stronie od Hotelu Hilton , uwagę zwraca niemiecki eklektyczny zegar z 1880 roku za 4 tys. zł oraz neorenesansowy fotel z około 1820 roku obijany tłoczoną złoconą skórą za 3,5 tys. złotych.
Na chwilę zatrzymaliśmy się jeszcze na ul. Grobla IV u pana Romana, który pierwszy raz wystawia się na jarmarku. Przejechał szmat drogi, ale nie żałuje, bo na stoisku panuje ciągły ruch i towar się sprzedaje. Pan Roman oferuje duży wybór francuskich zegarów, zwłaszcza kominkowych. Można tu kupić zegar Empire z XIX wieku z brązu wraz z dwoma świecznikami w komplecie za 4 tys. zł, zegar z końca XIX wieku z oryginalnym mechanizmem za 5 tys. zł, czy kominkowy zegar z 1870 r. z figurą, na szczycie której znajduje się lampa naftowa. Za ten egzemplarz trzeba zapłacić 3,5 tys. złotych.
Ładnie prezentują się zegary Boulle. Okazuje się, że to nie są niestety oryginały. Choć to współczesne repliki i kosztują niemało, bo 3,3 tys. złotych, to mają wzięcie. Pan Roman w swojej galerii z duszą, którą prowadzi w Sanoku, ma jeden oryginalny zegar Boulle za 11 tys. złotych. To w sumie okazyjna cena, wszak nie jest tajemnicą, że mahoniowe zegary Boulle sięgają kwot dużo wyższych, rzędu 30-40 tys. złotych. Pośród licznych płócien, jak magnes uwagę przyciąga lekko ukryty olbrzymi kredens z 1870 roku. Sygnowany inicjałami CM, pewnie został wykonany na zamowienie. Czy polski (gdański) czy lwowski, trudno właścicielowi powiedzieć. Cechą wyróżniającą są rzeźbione lwie głowy. Ten solidny mebel właściciel wycenił na 12 tys zł.
Skąd wystawcy mają te "perełki", którymi handlują na jarmarku? Jedni kupują na Allegro, inni przywożą z zagranicy, czasem przynoszą na sprzedaż ludzie nieświadomi tego, co posiadają.
- Figurę trafiła zupełnie przez przypadek moja babcia, kiedy była w Szwecji - przyznaje Pani Monika. - Z kolei ten kryształowy komplet dostałam kiedyś w prezencie. Od kogo, nie mogę zdradzić - uśmiecha się tajemniczo.
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (79) 3 zablokowane
-
2013-08-10 13:30
Jaka sztuka?
To są po prostu raczej szmirowate gadżety, tylko że mające po 100 i więcej lat. Za 200, 300 lat dzisiejsza plastikowa chińska szmira też będzie kolekcjonowana i sprzedawana za krocie.
- 8 12
-
2013-08-10 15:32
kradzione
kradzione musi wrocic do wlasciciela
- 3 3
-
2013-08-10 19:05
Ten jarmark to bedziewie ! Pajda ze smalcem też ! ! ! (1)
- 16 7
-
2013-08-11 18:34
D d.upy jest ten kiszeniak w zestawie ! Coś wyskoczyło mi na gardle !!!!!!!!!!
- 1 0
-
2013-08-10 20:25
Mateusz? O co chodzi z tym Mateuszem?
Who the f..is mateusz?
- 7 1
-
2013-08-10 21:01
I t jest jarmark, a nie chińskie gacie i skarpety.
- 10 0
-
2013-08-10 22:18
Polacy nie znają się na antykach. No cóż pretensje tylko do historii.
- 13 1
-
2013-08-11 13:03
Jarmark to badziewie, syf, drożyzna,
hałas, brud i chińszczyzna
- 13 4
-
2013-08-11 13:08
Skoro taka luxusowa
To artykuł w sam raz do działu de luks
- 2 0
-
2013-08-11 13:22
Ciekawe czy wystawiający zajmują się też skupem (1)
Bo mam do sprzedania 2 szable:
- pierwsza to pałasz pruski z 1 połowy XIX wieku
- druga to bogato zdobiona szabla paradna Górnośląskiego Batalionu Kolejowego z 2 Połowy XIX wieku- 0 2
-
2013-08-11 20:02
tak
wystarczy zrobić zdjęcie i się przejść
- 1 0
-
2013-08-11 16:17
jarmarczny
mieszkam w gdyni od 30 lat bylem raz na jarmarku, tłok. stragany jak na odpuście w licheniu, ceny z kosmosu chglebek ze smalcem niby wszystko swojskie i do tego swoiski ogór 12zl za 12 zł to mam caly bochen chelba kika ogorkow i smalcu starczy i cala rodzina ma kolację a tak ogolnie to czekam teraz na komentrze ludzi ktorzy lubia sie podniecac heheheheh nie beirzcie do siebie tego co napisalem nudiz mi sie i tyle hahaha
- 10 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.