• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pożegnanie Jerzego Wojtkowiaka - pozbierane okruchy wspomnień...

przyjaciele Jurka Wojtkowiaka
5 lutego 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jerzy Wojtkowiak Jerzy Wojtkowiak

3 lutego 2020 roku, na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku, rodzina i przyjaciele pożegnali Jerzego Wojtkowiaka, wykładowcę Uniwersytetu Gdańskiego, współtwórcę studiów podyplomowych "Ekologia, Etyka, Technika", sekretarza Zarządu Okręgu Pomorskiego Polskiego Klubu Ekologicznego, członka Solidarności oraz innych stowarzyszeń, do których wnosił swoją twórczą aktywność, pasję i radość współpracy.



- Obecność tak licznego grona przyjaciół Jurka na ostatnim spotkaniu na cmentarzu to dowód dobrej energii, którą pozostawił wśród nas. To świadectwo, że był ceniony i że bardzo będzie nam go brakowało - zauważa Agnieszka Fiszka-Borzyszkowska.
Oto garść pozbieranych okruchów wspomnień:

Henryk Myszka, Uniwersytet Gdański

Jurka poznałem w 1987 roku, gdy jako młody doktor wprowadziłem się z rodziną do uniwersyteckiego hotelu asystenckiego przy ul. Polanki. Tam przez kilka lat sąsiadowaliśmy ze sobą mieszkając na ostatnim piętrze. Spotykaliśmy się i prowadziliśmy długie dyskusje na temat sytuacji naukowo-dydaktycznej w UG i tej politycznej w ówczesnej Polsce. Potem wyprowadziłem się do własnego mieszkania i po kilku latach znowu spotkałem Jurka, także jako mojego sąsiada, gdyż zamieszkał w tym samym budynku. Wówczas dr Jerzy Wojtkowiak prowadził zajęcia z fizyki dla studentów kierunku chemia, a ja - jako prodziekan Wydziału Chemii UG, odbywałem z nim długie dysputy o tym, jaki powinien być program zajęć z fizyki i jak winien być prowadzony ten przedmiot dla studentów nauk przyrodniczych, szczególnie po wprowadzeniu tzw. systemu bolońskiego. Nasze rozmowy nie ograniczały się tylko do tych uniwersyteckich i nie były prowadzone tylko na uczelni, ale także prywatnie w naszych domach, w gronie kilku zaprzyjaźnionych rodzin. Jurka pamiętam jako wspaniałego kolegę, przyjaciela rodziny, dyskutanta, potrafiącego zabrać głos w każdej kwestii, zawsze rozważającego wszystkie za i przeciw, tak dotyczące badań naukowych, filozofii jak i życia codziennego.
Maria Staniszewska, prezes ZG PKE
Zawsze uczynny, otwarty, przyjazny. O cokolwiek się go poprosiło - zawsze pomagał. Ogromnie pozytywny.
Barbara Czernicka, Janina Możwiłło, Maria Weber, Koło Okręgu PKE Gdańsk Zachód
Jurek to przemiły, ciepły człowiek, zawsze wyciągający pomocną dłoń do każdego. Aktywny ekspert PKE. Pomógł nam wejść w zasady pracy Polskiego Klubu Ekologicznego.
Jadwiga Kopeć PKE
Jurka - dr. inż. fiz. Jerzego Wojtkowiaka, poznałam chyba w roku 1994. Został wówczas pracownikiem Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku, któremu szefowałam. Wraz z nim został zatrudniony dr inż. chem. Edward Dunajewski. Panowie zajmowali się realizacją programu edukacji ekologicznej. Obydwaj wyróżniali się erudycją i dowcipem - często, jak to naukowcy - prowadzili uczone dysputy. Były to niezwykle kreatywne dyskusje, najczęściej prowadzące do słusznych wniosków.
Ewa Podlesińska, koordynator projektów w PKE

Z końcem lat 90 ub. wieku Polski Klub Ekologiczny realizował projekt ochrony ropuchy szarej na Niedźwiedniku. Chodziło głównie o drogę dojazdową do osiedla przy ul. Góralskiej. Jezdnia odcinała las, gdzie zimowały dorosłe osobniki tego gatunku, od jedynego w okolicy zbiornika wodnego - odwiecznego miejsca ich rozrodu. Na wiosnę ropuchy wędrowały do stawu, przecinając jezdnię i ginęły masowo pod kołami samochodów. Nawiązaliśmy kontakt z Wydziałem Ochrony Środowiska UM Gdańska. Z Urzędu przyszedł na spotkanie Jurek Wojtkowiak i sprawa ruszyła z miejsca - do działań ochronnych zaangażowały się dzieci z osiedla i z pobliskiej szkoły. Jurek zorganizował dla nich warsztaty edukacyjne, a podczas nich - burze mózgów. Dzieciaki wymyślały, jak rozwiązać problem, bardzo angażując się w tę sprawę. Potem wiele z nich można było spotkać wiosną na skraju lasu, gdy pracowicie zbierały ropuchy i w wiaderkach przenosiły je do stawu. To był efekt inspirującego działania Jurka. Traktowały go jak ważnego, bliskiego doradcę i często zwracały się do niego per "wujek".

Przez długie lata Jurek stanowił wielką podporę naszych podyplomowych studiów "Ekologia Etyka, Technika", popularnie zwanych "Zieloną Akademią". Na wykładach w sposób niezwykły wnosił urok filozoficznego podejścia do problemów ochrony środowiska, uświadamiał konieczność równoważenia rozwoju, podkreślał wagę holistycznego podejścia do życia i poszanowania życia mieszkańców całej ziemskiej planety. Poza prowadzeniem wykładów, idealnie panował nad oprzyrządowaniem Zielonej Akademii - instalował przynoszone ze sobą rzutniki, rollupy, potrafił wytrzasnąć nie wiadomo skąd ciekawe filmy i prezentacje.

Michał Kochańczyk, PKE, podróżnik

Miałem przyjemność przez kilka lat w ramach Polskiego Klubu Ekologicznego współpracować z Jurkiem. Przy każdym powitaniu Jurek wnosił falę optymizmu, od razu dając nadzieję, że piętrzące się przed nami problemy i przeszkody da się załatwić. W wielu sytuacjach lubił przywoływać tchnące głębokim optymizmem refleksje, które wnosiły dużo pozytywnego ożywienia w prowadzone działania. Jego erudycja, przenikliwość i wiedza merytoryczna, połączone z subtelnym, dowcipnym podejściem do zagadnienia, wielokrotnie dawały współpracującym z nim osobom świadomość i pewność, że podążają we właściwym kierunku. Jurek był instytucją, opoką, osobą, na której nie tylko można było polegać, ale też można było mu powierzyć rzeczy bardzo trudne do załatwienia. I zawsze ujmował kulturą osobista, podkreślając dobre cechy współpracujących z nami osób (choć też potrafił szczerze wyrażać się o ułomnościach naszych bliskich). Kiedyś, w 1982 roku pożyczyłem Jurkowi narty biegowe. Oczywiście, oddał je o czasie, ale po latach, prawie za każdym razem w obecności moich znajomych podkreślał swoją wdzięczność za ten fakt... Lubiłem prowadzić rozmowy z Jurkiem, bo były długie i wnikliwe, pełne zwrotów akcji - nigdy nie nagadaliśmy się do syta. I zawsze te rozmowy z Jurkiem-erudytą, interesującym się wieloma sprawami, prowadzone były w przyjaznej atmosferze.
Andrzej Dębiec, szef Klubu Morza "Zejman"

Spotkaliśmy się nad jeziorem Jamno, w Klubie Morskim "Tramp". Byłem wówczas "srogim" egzaminatorem, a Jurek zdawał egzamin z meteorologii i budowy jachtu. Zjednał moją sympatię uwagami spoza materiału egzaminacyjnego - z życia. Ale nie dlatego zdał egzamin - po prostu był obkuty. Po długiej przygodzie z żeglowaniem los spotkał nas po latach w Gdańsku - w Klubie Morza "Zejman", który prowadziłem na Wyspie Spichrzów. Odżyły wspomnienia z młodości i przyjaźń, a że Jurek posiadał tytuł strzelca wyborowego, otworzył w Zejmanie sekcję strzelecką, która zadomowiła się w hali zbożowej starego spichlerza. Gdy tylko znalazł czas, pomagał przy organizacji imprez, przy dopieszczaniu klubowego wystroju wnętrza i niejeden raz do nocy przegadaliśmy koleje życia na Ziemi i płynące z niego utrapienia i pożytki. Był nieustającym optymistą, siejącym dobre prognozy, a takich osób klub potrzebował bardzo, walcząc o przetrwanie, by nie utonąć w gdańskim tyglu wielkich i małych interesów.
przyjaciele Jurka Wojtkowiaka

Opinie (14) 1 zablokowana

  • OLO Spóźnione pożegnanie

    Bardzo mi trudno przejść tę chwilę, wytłumaczyć sobie ,że nie ma już go wśród nas, że nie uśmiechnie się nie zażartuje lub opowie ciekawą jak zawsxe ii pouczającą myśl, Byłem młodym chłopakiem gdy się poznaliśmy ,miał wspaniałe cechy opiekuńczego ojca ,kompana i towarzysza życia.był lubianym ,cenionym i lojalnym facetem na tyle że przez 15 lat mimo ,że nie mieliśmy kontaktu zawsze miałem go w głowie i jego słowa na pożegnanie ,,z Bogiem Olo z Bogiem . Odszedł przyjaciel ,ojciec i wspaniały człowiek .Z Bogiem Jurku . OLO

    • 0 0

  • Niezapomniany

    Jurek, rewelacyjny wykładowca - tylko On umiał dowcipnie, lekko i przyjemnie mówić o nauce. Nigdy Go nie zapomnę.

    • 0 0

  • Niech spoczywa w Bogu

    Kondolecje dla rodziny

    • 1 0

  • (1)

    Dobry, życzliwy, sympatyczny.... Takim będę Go pamiętał....

    • 10 5

    • pełen życzliwości

      ale tak, jakby nie do końca był z tobą... rozmieniony na drobne. Nie da się ogarnąć całego świata. Wszystkich uszczęśliwić. Pozostaje niedosyt...

      • 0 0

  • z wykładów

    jedyne co pamiętam z fizyki na UG( Chemia) ul. Sobieskiego to:
    "jedyna stała-zmiana w czasie"

    • 1 0

  • Małe sprostowanie

    Małe sprostowanie do wypowiedzi P.Kopeć : chodzi o dr inż. Edwarda Dunajskiego.

    • 0 1

  • Szok

    nie do wiary,Znałam go ponad 30 lat.I nagle czytam ,że już nie ma go z nami.Szok.

    • 3 3

  • Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie (3)

    a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki! Kondolencje dla rodziny.

    • 13 5

    • (2)

      Dusze nie odpoczywaja nie maja na to czasu. Przychodza z powrotem na ziemie aby narodzic sie w innym czlowieku. A dalej pokutowac badz tez byc nagradzanym za to Co uczynila (energia badz tez nazwijmy to 'dusza') w poprzednich wcieleniach. Pora przejrzec na oczy ludzie I zrozumiec jak wszechswiat jest skonstruowany.

      • 5 6

      • (1)

        Wreszcie ktos myslacy.Abstrahujac juz od wydarzenia.Gosc wie co mowi,niestety ludzie jeszcze nie sa gotowi na takie informacje.Wiekszosc mysli wg religii w szkole wg wzoru wykreowanego przez ksiezy itp.Czyli czlowiek umiera,idzie do nieba i odpoczywa.Lub do piekla ,i wtedy nie odpoczywa. Prawda wyglada troche inaczej,wystaczy sobie rozwinac co napisal 'student'.

        • 4 4

        • lubisz tak pisać sam ze sobą?

          • 2 5

  • Straszna szkoda

    Profesor Wojtkowiak był wielkim fanem filozofii i rozwijania zamiłowania do filozofii wśród młodych ludzi. Nie pamiętam jak go poznałem, ale jego opowieści były wspaniałe, a chęć do zarażenia pasją - ogromna i co rzadkie - bezinteresowna. Pomagał zagubionym ludziom w znalezieniu siebie i celu. Świetny człowiek.

    • 11 4

  • Niech mu ziemia bedzie lekka

    Szkoda ze tak wspaniali ludzie predko odchodza. O co w tym chodzi gdzie jest rownowaga?

    • 6 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane