• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Proces Stefana W.: chaotyczne zeznania osób ochraniających finał WOŚP

Piotr Weltrowski
9 czerwca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
W czwartek przed sądem zeznawały osoby, które ochraniały gdański finał WOŚP, podczas którego doszło do ataku na Pawła Adamowicza. Większość z zeznających miała wówczas 18 lat i nie posiadała żadnego przeszkolenia w zakresie ochrony. W czwartek przed sądem zeznawały osoby, które ochraniały gdański finał WOŚP, podczas którego doszło do ataku na Pawła Adamowicza. Większość z zeznających miała wówczas 18 lat i nie posiadała żadnego przeszkolenia w zakresie ochrony.

Kolejna rozprawa w procesie dotyczącym zabójstwa Pawła Adamowicza upłynęła pod znakiem zeznań osób ochraniających gdański finał WOŚP, podczas którego doszło do ataku na prezydenta Gdańska. Wszyscy zeznający w chwili zdarzenia mieli... po 18 lat. Dwoje z nich nie miało też w tym czasie żadnego przeszkolenia. Tylko jedna osoba zrobiła kurs ochrony podczas lekcji w swojej szkole.



Zdarzyło ci się pracować w ochronie?

W czwartek zeznawać miały przed sądem cztery osoby: dwie kobiety i mężczyzna zajmujący się ochroną gdańskiego finału WOŚP oraz ratownik medyczny, który udzielał w szpitalu pomocy rannemu Pawłowi Adamowiczowi.

Ten ostatni nie stawił się jednak, na co sąd zareagował nałożeniem na niego kary porządkowej w wysokości 1 tys. zł.

Na taką surowość być może wpływ miał problem z wezwaniem innego ze świadków - kolegi z celi Stefana W. - mężczyznę już kilkukrotnie sąd próbował "namierzyć", raz nawet udało się do niego dodzwonić. Ten jednak stwierdził, że jest poza granicami Polski i nie zamierza zeznawać.

W czwartek sąd poinformował, że powodem tego może być fakt, że świadek ten... jest aktualnie poszukiwany listem gończym przez policję z Gdyni.

Byli ochroniarze: większość ma problemy z pamięcią



Ostatecznie podczas rozprawy przesłuchano więc tylko osoby ochraniające gdański finał WOŚP. Tylko jedna z nich - 21-letnia dziś kobieta, pracująca obecnie w wymiarze sprawiedliwości - nie miała problemów z pamięcią i zrelacjonowała przed sądem dość dokładnie wydarzenia z feralnego wieczoru.

- Stałam naprzeciwko sceny, przy wejściu na teren koncertu. Na początku stałyśmy z koleżanką przy barierkach. Gdyby coś się działo, miałyśmy dzwonić do grupy interwencyjnej. Samego ataku nie widziałam, ale byłam świadkiem chaosu, który nastał później. Początkowo w ogóle nie wiedzieliśmy, co się stało. Dopiero później zebrano nas w grupę i kazano nam przeganiać ludzi, żeby karetka mogła dostać się pod scenę - mówiła kobieta.
Znacznie ciekawsze były jednak jej poprzednie zeznania, odczytane przez sąd. Mowa tam była m.in. o krążących wśród ochroniarzy plotkach o pobiciu Stefana W. tuż po jego obezwładnieniu. Najciekawiej jednak prezentowały się informacje dotyczące samej ochrony imprezy.

Większość osób stojących na bramkach miała około 18 lat, duża część z nich nie miała żadnego przeszkolenia (wśród trzech zeznających pracowników ochrony aż dwie osoby nie miały za sobą żadnych kursów).

"Nie wiem, nie pamiętam"



Potwierdziły to też odczytane przez sąd zeznania innych pracowników ochrony. Jeden z nich mówił np. podczas śledztwa, że miał rewidować osoby wchodzące na teren koncertu, ale nie wiedział, jak to robić. "Po prostu robiłem to, co widziałem, że robią inni" - stwierdzał młody mężczyzna w zeznaniach.

On również pojawił się przed sądem. Przy czym od razu powiedział, że nic nie pamięta i sprawiał wrażenie osoby, która w ogóle nie chce zeznawać. Sąd - dosłownie - musiał od niego wyciągać każdą odpowiedź na pytanie, przy czym w większości przypadków była to odpowiedź w rodzaju "nie wiem" lub "nie pamiętam".

Bardzo lakonicznie zeznawała też kolejna młoda kobieta, pracująca podczas finału WOŚP w ochronie imprezy. Ona jednak miała przynajmniej zaliczony kurs ochroniarski. Przy czym, jak zeznała podczas śledztwa, przeprowadzić miał go dyrektor jej szkoły, w ramach dodatkowych zajęć. A dyrektor ten miał być wedle jej wiedzy ojcem szefa firmy ochroniarskiej, w której się później dorywczo zatrudniała.

Stefan W. przysłuchiwał się tym zeznaniom w milczeniu. Podczas czwartkowej rozprawy znów nie odezwał się nawet słowem.

Kolejna, być może ciekawsza rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza, już w poniedziałek. Mają zeznawać na niej wychowawcy z zakładu karnego, w którym zamknięty był Stefan W.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (153)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane