- 1 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (338 opinii)
- 2 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (262 opinie)
- 3 Nadal szukają nurka przy Westerplatte (120 opinii)
- 4 KO chce w Gdyni dwóch wiceprezydentów (294 opinie)
- 5 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (101 opinii)
- 6 "Ławka wstydu" zniknęła i nie ma wstydu (30 opinii)
Ten proces miał się rozpocząć we wtorek ale na drodze stanęły proceduralne przeszkody. Wreszcie wczoraj prokurator mógł odczytać akt oskarżenia.
Na ławach sali rozpraw usiadło 7 mężczyzn, mieszkańców Gdyni i Rumi. Większość, w zainstalowanym przed wieloma miesiącami kojcu z kuloodpornymi szybami. Tylko jeden oskarżony znalazł miejsce poza klatką. To Dariusz L. Powód? Współoskarżeni za nim nie przepadają po tym, jak opowiedział o szczegółach porwań i rolach kolegów.
Z wyznań Dariusza L. wynika, że był on pośrednikiem między Andrzejem K. i Zbigniewem L., to jest zleceniodawcami kidnapingu a wykonawcami, do których zresztą się przyłączył. Zanim dzieci przedsiębiorców zostały uwięzione, L. obserwował uważnie tryb życia tych rodzin.
Ostatniego porwania dokonali pod koniec listopada 2000 roku. Ofiarą padł 14-letni Piotr M. Chłopiec opuścił dom kolegi, który mieszkał po sąsiedzku. Porywacze, na czele z Dariuszem L., zaczajeni obezwładnili go, wrzucili do bagażnika auta i wywieźli do wynajętego domku letniskowego w Kamieniu. Tam Piotr napisał list do rodziców. Epistołę dostarczyli przez przypadkowego pośrednika - jednego z gdyńskich taksówkarzy. Ten dostarczył list pod wskazany adres, ale zaraz zawiadomił policję. Rodzicom postawili twarde warunki. Za wolność dziecka mieli zapłacić 150 tysięcy dolarów. Ojcu nakazali zebrać pieniądze i pojechać samochodem w kierunku Bydgoszczy. Prowadzili go, dzwoniąc regularnie na telefon komórkowy. W ten sposób Wacław M. dotarł do Poznania. Na Dworcu Gł. zakupił dwa bilety: do Warszawy oraz Szczecina. Na polecenie porywaczy ojciec Piotra wsiadł do tego pierwszego pociągu. W drodze, na hasło "dziewiąty anioł" otworzył okno i wyrzucił pieniądze z pociągu.
Policja obstawiła trasę składu do stolicy. W pobliżu torów natknęli się na Rafała Sz. Przyciśnięty, pękł. Przyznał się, że przyszedł tutaj po pieniądze. Potem zdradził, kto i gdzie przetrzymuje chłopca. Daczę w Kameniu otoczyli antyterroryści. Piotr odzyskał wolność, porywacze trafili do aresztu. Był wśród nich brat Rafała Sz., Jarosław.
W czasie następnych przesłuchań, ten ze złamanych wcześniej braci, wyznał że grupa rok wcześniej porwała 14-letniego Macieja B. Wszczęte wówczas śledztwo nie przyniosło rezultatów.
Chłopca wywieźli do Płochowa i przez dwa dni przetrzymywali na terenie posesji przy ul. Puckiej 18, którą dzierżawił jeden z porywaczy. Po otrzymaniu od zdesperowanych rodziców 50 tys. dol. i 350 tys. zł. uwolnili dziecko.
Planowali jeszcze jedno porwanie. Tym razem okup miał wynieść 180 tys. dol. Ofiarą miał być 14-letni Adam F. Tym razem rodzice mieli szczęście. Po prostu bandyci nie znaleźli dogodnej okazji. Szczerość Rafała Sz. doprowadziła policję do Dariusza L. i innych. L. z kolei opowiedział o zleceniodawcach. Jednak właściciel Pubu Galeria Strefa 51 nie chce się przyznać, podobnie jak Zbigniew L. Reszta porywaczy współpracowała podczas śledztwa.
Opinie (3)
-
2002-05-15 23:32
Policja
Cieszy kiedy sie czyta , ze policja w Polsce zajmuje sie czyms jeszcze oprocz polowania na mandaty! Jesli zas chodzi o wyrok na porywaczy dzieci to mysle ze powinnien byc najwyzszy z mozliwych! Oczywiscie tylko jesli moj glos wyraza szeroko pojete "zapotrzebowanie spoleczne" ;)))
- 0 0
-
2002-05-16 00:06
Nie wiem...
tylko czy ta postawa Dariusza L.(bron boze) niestey podlega pod swiatka koronnego.Jak i innych"bohaterow"tej historii chcacych ratowac swoje dupska.Niewatpliwie wyroki powinny byc wysokie za tego typu przestepstwa ale coz rzeczywistosc bywa rozna,mam az nad to przykladow nie kompetentnych sedziow ,zle zebranych materjalow dowodowych i jeszce dziesiatkow innych rzeczy.... w konsekwecji majacych wplyw na epilog calej sprawy.
- 0 0
-
2002-05-16 07:22
Nie Ten w Klatce?
A Rafał Sz. w kojcu ? , przecież to on nie Dariusz L. jest filarem oskarżenia. A wyroki powinny być bardzo duże .
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.