- 1 Pożar na budowie osiedla "Lewego" (85 opinii)
- 2 Remont "trybun" nad Motławą w ramach PPP (113 opinii)
- 3 Cztery opcje do wyboru w pytaniu o płeć (300 opinii)
- 4 Nielegalna wycinka na działce Politechniki (308 opinii)
- 5 Zajrzyj do międzywojennych witryn (32 opinie)
- 6 Gdynia w ruinie czy rozwoju? (174 opinie)
Proces w sprawie wyłudzeń pieniędzy z banków: oskarżony wciąż na świeczniku
Poważne zarzuty i absurdalne zachowanie głównego oskarżonego - tak od samego początku wygląda proces dotyczący trójmiejskiej grupy wyłudzającej pieniądze od banków, którą przez lata rozpracowywała Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku.
Barwne są też - od samego początku procesu - rozprawy z jego udziałem. Mężczyzna lubi skupiać na sobie całą uwagę, wstaje, komentuje słowa sądu, zasypuje też sędziego wnioskami. Być może jest to strategia mająca na celu przedłużenie procesu - świadczyć może o tym chociażby to, że akt oskarżenia prokuratorowi udało się odczytać dopiero na... szóstym kolejnym terminie rozprawy.
Ostatecznie udało się już przesłuchać wszystkich oskarżonych. Część z nich swoimi zeznaniami pogrążyła Grzegorza K., przedstawiając go jako mózg całego przestępczego procederu. On sam jednak - chociaż podczas rozpraw mówi dużo - do zarzutów się nie odniósł.
Być może ze względu na dość niestandardowy przebieg kolejnych rozpraw do sądu w piątek zaproszono niecodziennych gości - rozprawie przyglądała się licząca kilkadziesiąt osób szkolna wycieczka.
Niestety, frekwencja nie dopisała wśród wezwanych świadków - w sądzie nie stawił się żaden z nich. Nie oznacza to jednak, iż było nudno. Grzegorz K. zgłosił bowiem kolejne wnioski. Pierwszy z nich dotyczył wyznaczenia dla niego "rozsądnej" kaucji (stwierdził, że jest traktowany gorzej niż inni oskarżeni, którym takie kaucje wyznaczono i którzy wyszli na wolność).
Zażądał także od sądu "wywarcia wpływu" na dyrekcję aresztu śledczego, która udostępnia mu tylko komputer... z darmowym edytorem
Openoffice. - Pełny dostęp do akt sprawy, które udostępniono mi w formie elektronicznej zapewniłby mi tylko komputer z oprogramowaniem komercyjnym. W tej chwili wielu plików dołączonych do akt nie jestem w stanie odczytać - motywował swój wniosek.
Przy okazji zasygnalizował też sędziemu, że ktoś - prawdopodobnie obsługa aresztu - fotografuje go podczas przeglądania akt i tym samym bezprawnie utrwala drażliwe dokumenty, które akurat przegląda.
Sąd - po krótkiej naradzie - wnioski oskarżonego oddalił. A mężczyzna... złożył wówczas kolejny wniosek, tym razem dotyczący przesłuchania w pierwszej kolejności przedstawicieli "rzekomo oszukanych" banków. Nazwał się także "więźniem sumienia" i ofiarą nagonki spowodowanej przez jego walkę z instytucjami.
Za co odpowiada Grzegorz K. i dziesięć innych osób oskarżonych w tej sprawie?
Prokuratura twierdzi, że członkowie grupy przez pięć lat oszukiwali banki. Kopiowali karty płatnicze, wypłacali z nich pieniądze za granicą, w tym samym czasie korzystając z oryginalnych kart w Trójmieście, po czym zgłaszali reklamacje i domagali się zwrotu rzekomo skradzionych im pieniędzy wypłaconych w innej części Europy.
Śledztwo w tej sprawie trwało od lipca 2010 roku. Prowadziła je Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Wszczęto je po zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa złożonym przez jeden z oszukanych banków: Eurobank SA. Wkrótce okazało się, że pokrzywdzone są także inne placówki: PKO BP, Polbank EFG, Bank Millenium oraz ING Bank Śląski.
Ostatecznie prokuratura oskarżyła 11 osób (w tym sześć kobiet). Część z nich miała działać na szkodę kilku różnych banków, a cały proceder był przez nie uprawiany od 2005 roku do października 2010 roku.
Prowadzącym śledztwo nie udało się jednak ustalić, w jaki sposób same karty "klonowano", nie wiadomo także, kto konkretnie dokonywał wypłat z podrobionych kart poza Polską. Robiono to w kilku różnych krajach - wypłaty zostały zrealizowane w Innsbrucku w Austrii, w Brukseli i Liege w Belgii, w Strasbourgu we Francji, w Venlo, Reuver, Amsterdamie i Tilburgu w Holandii, w Moenchengladbach, Bielefeld, Herforder Stadt, Kolonii, Norymberdze, Lipsku, Duesseldorfie, Lutherstadt am Lustnauer i Aschaffenburgu w Niemczech oraz w Trento, Veronie, Bolzano, Livorno, Perugii, Ferrarze, Cavallino, Treviso, Cavallino, Mediolanie i Cassano we Włoszech.
W tym samym czasie, gdy przy użyciu podrobionej karty były wypłacane pieniądze z bankomatów za granicą, w Polsce wykonywano transakcje kartowe przy użyciu oryginałów.
- Działanie takie miało na celu uwiarygodnienie wersji, że posiadacz rachunku i karty jest w Polsce, a zatem doszło do skopiowania i użycia karty bez wiedzy i zgody jej posiadacza. Po dokonaniu nieuprawnionych wypłat poza granicami Polski, posiadacze rachunków składali reklamację w oddziale banku prowadzącego rachunek, częstokroć jeszcze w tym samym dniu, w którym wykonano wysoką wypłatę pieniędzy za granicą - mówił nam przed rozpoczęciem procesu Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Banki wypłacały wówczas oskarżonym równowartość rzekomo zrabowanych im pieniędzy. W ten sposób szajce udało się wyłudzić co najmniej 250 tys. zł.
Prokuratura rozpracowała cały system m.in. dzięki analizie historii poszczególnych rachunków, zeznaniom pracowników banków i innych świadków, analizie zawartości sprzętu komputerowego i telefonów należących do oszustów oraz na podstawie wyjaśnień części oskarżonych.
Niektórzy z nich przyznali się bowiem do winy i opowiedzieli prowadzącym śledztwo o sposobie, w jaki wyłudzane były pieniądze.
Co ciekawe, Grzegorz K., aby odwrócić od siebie uwagę organów ścigania, gdy czuł, że jego proceder może zostać odkryty, zorganizował przed jednym z banków pikietę, zarzucając placówce, iż doprowadziła do kradzieży jego pieniędzy. O sprawie pisało wówczas kilka ogólnopolskich dzienników.
Opinie (54) 7 zablokowanych
-
2014-10-13 13:27
Wnioski oskarżonego były ZASADNE
Nie rozumiem dlaczego traktuje się je z ironią. Jeżeli nie może zapoznać się ze wszystkimi dokumentami to ma racje że chce innego oprogramowania. Co do kaucji to też jest to normalny wniosek - przecież za kaucją wychodzili podejrzani o poważniejsze przestępstwa. Normalne jest też to że domagał się kaucji rozsądnej...
- 2 1
-
2014-10-13 23:01
Prawdziwi i naprawdę profesjonalni złodzieje to banki,
Robią Cię w ch....a przy każdej okazji (np. lichwiarski spread walutowy). Pan Grzegorz po prostu przełamał (przez chwilę) ich monopol.
- 1 0
-
2015-03-17 10:56
Grzegorz K. wpłacił kaucję i teraz broni się jak Cywilizowany człowiek!
20 lutego 2015 roku S.S.O. Sędzia Brzozowski wydał humanitarne postanowienie o "rozsądnej kaucji"
wpłacił-wyszesdł po dwóch latach
to w końcu chłop może liczyć na uczciwy proces i realizację gwarantowanego konstytucją RP prawa do obrony.- 1 0
-
2022-10-08 18:17
Którzy adwokaci bronili w tej sprawie ?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.