• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Proces ws. Szwedki: pacjenci bez opieki, aparatura z wyłączonym alarmem

Piotr Weltrowski
11 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
We wtorek przed sądem zeznawał m.in. były szef Oddziału Intensywnej Terapii Pomorskiego Centrum Traumatologii. We wtorek przed sądem zeznawał m.in. były szef Oddziału Intensywnej Terapii Pomorskiego Centrum Traumatologii.

Kolejne odsłony procesu w sprawie Christiny Hedlund, Szwedki, która zapadła w śpiączkę po operacji powiększenia piersi, pokazują, jak nieodpowiedzialnie podchodzono w Pomorskim Centrum Traumatologii do tzw. pacjentów komercyjnych. Wedle zeznań świadków nie zawsze mogli oni liczyć na pomoc lekarską, a w aparaturze monitorującej ich funkcje życiowe wyłączano system alarmowy.



Chirurgia plastyczna: coś dobrego czy niepotrzebne ryzyko?

We wtorek przed sądem zeznawał m.in. szef Oddziału Intensywnej Terapii, na który - po tym jak kilka godzin po operacji zatrzymała się u niej praca serca - trafiła młoda Szwedka, Christina Hedlund. Co prawda był on w tym czasie na urlopie, ale jako że podlegali mu wszyscy pracujący w szpitalu anestezjolodzy, telefonicznie zasięgał informacji o pacjentce i stanie jej zdrowia.

- Dowiedziałem się, że samo znieczulenie przebiegało prawidłowo, a także, że pacjentkę wybudzono z pełnym kontaktem. Dopiero później, w godzinach popołudniowych, doszło u niej do zatrzymania akcji serca. Zapytałem się, czy wszystkie urządzenia były w tym czasie włączone. Początkowo nie uzyskałem odpowiedzi - tłumaczył przed sądem.

Jak stwierdził, już później dowiedział się, że alarmy w aparaturze monitorującej funkcje życiowe pacjentki były wyłączone. Potwierdziła to w swoich zeznaniach jedna z pielęgniarek, która także jest świadkiem w tym procesie.

Lekarz tłumaczył jednak, że alarmy bywają wyciszane, ale jego zdaniem możliwe jest to tylko wówczas, gdy ktoś znajduje się przy pacjencie i w każdej chwili może ocenić jego stan.

Prawnik reprezentujący szpital pytał świadka, czy gdyby pacjentka poinformowała wcześniej o epizodach padaczki, które przechodziła w młodości, zastosowano by wobec niej inne procedury medyczne. Lekarz stwierdził, że w takiej sytuacji potrzebna jest dodatkowa konsultacja neurologiczna, gdyż podobne epizody zwiększają ryzyko każdego znieczulania. Tak czy inaczej - decyzja dotycząca poddania się operacji należałaby do pacjentki.

We wtorek zeznawał przed sądem także jeden z lekarzy pracujących na Oddziale Chirurgii Naczyniowej, na którym po operacji przebywała kobieta. Nie była ona pacjentką tego oddziału, ale tam - na zasadzie zapełnienia wolnych łóżek - oddelegowano ją.

On także - w momencie, kiedy doszło do sytuacji - przebywał na urlopie, był jednak w stanie dość dokładnie opisać sytuację innych leżących na oddziale pacjentów komercyjnych. Wedle jego zeznań dochodziło do sytuacji, kiedy byli oni praktycznie pozostawiani sami sobie.

W teorii zajmowali się nimi lekarze, którzy ich operowali, a później - gdy ci szli do domu - dyżurujący w szpitalu anestezjolog. W praktyce często zdarzało się jednak, że anestezjolog był akurat na bloku operacyjnym i nie był dostępny. Oczywiście - w razie nagłej potrzeby, można było wezwać innego anestezjologa, ale to trwało.

- Sam chyba ze dwa razy cewnikowałem pacjentów komercyjnych. Robiłem to na zasadzie zwykłej ludzkiej pomocy, bo w zasadzie nie mieliśmy uprawnień, aby się tymi osobami opiekować. Wiem, że temat ten był podnoszony podczas rozmów z dyrekcją, ale - przynajmniej póki ja pracowałem w szpitalu - nie został rozwiązany - mówił lekarz.

Opowiadał także o aparaturze monitorującej funkcje życiowe, która była zainstalowana na oddziale. On sam nie słyszał o wyciszaniu lub wyłączaniu w niej alarmów dźwiękowych, przyznał jednak, że w jego ocenie progi alarmowe były w niej źle ustawione, co powodowało, że alarm włączał się zbyt często, przeszkadzał innym pacjentom i powodował, że pielęgniarki i lekarze "zobojętnieli" na sygnał alarmowy.

Christina Hedlund zapadła w śpiączkę (do dziś znajduje się w stanie wegetatywnym) po operacji powiększenia piersi, która odbyła się w 2010 roku. Co ważne, wcześniej lekarze w Szwecji odmówili kobiecie wykonania podobnego zabiegu. Gdański szpital nie miał w tym względzie oporów, jak okazało się - nie miał też stosownych uprawnień, aby taki zabieg w ogóle przeprowadzić.

Chociaż śledztwo w tej sprawie wciąż trwa (zarzuty usłyszało póki co pięć osób: były dyrektor szpitala, lekarka wykonująca operację, anestezjolog oraz dwie pielęgniarki), to równolegle przed gdańskim sądem toczy się proces cywilny, który wytoczyła szpitalowi rodzina poszkodowanej kobiety.

Domaga się ona od szpitala odszkodowania w wysokości niespełna 1 mln zł, zadośćuczynienia w kwocie ok. 2,5 mln zł oraz wypłacania dożywotniej renty w wysokości ponad 40 tys. zł. Dodatkowo chce, aby szpital pokrył wynoszące ok. 2 mln zł koszty leczenia.

Obecnie zresztą placówka już wypłaca kobiecie co miesiąc ok. 12 tys. zł - tak zarządził sąd na samym początku procesu, biorąc pod uwagę ogromne koszty leczenia, na które narażona jest rodzina poszkodowanej.

Opinie (52) 1 zablokowana

  • No cóż wg mnie to zemsta za potop szwedzki, pamietajmy ile wtedy szwedzi nakradali i naniszczyli (3)

    gorzej niz hilerowcy

    • 34 27

    • no i na pewno ta kobieta miała w tym udział

      myślenie na poziomie ameby

      • 26 7

    • (1)

      Kompletny z ciebie imbecyl !!!!

      • 11 1

      • hahah

        Chytra swedka ma

        • 0 6

  • Ciekawe, że takie opreracje plastyczne odbywały się w szpitalu, w którym nie było na to oficjalnie pozwolenia (4)

    kilka lat trwał proceder wykonywania nielegalnych operacji plastycznych

    • 64 1

    • (1)

      a dzielna i niezawisła prokuratura i sądy przy wsparciu niezawodnej milicji nic a nic o tym nie wiedzialy

      • 12 1

      • oficjalnie nikt nie wiedział, aż sie przytrafiła tragedia Szwedce

        chociaż inne przypadki wcześniej były tuszowane bo dot. tylko obywateli polskich

        • 17 2

    • Prywatne fuchy na publicznym sprzęcie (1)

      lody lody lody

      • 25 0

      • szpitale się przekształcają

        a większość juz to zrobila

        • 1 1

  • Współczuję Szwedce i jej rodzinie (1)

    chciała skorzystać z zabiegu w tańszej placówce. Nie wiedziała, jak u nas to działa

    • 39 23

    • operacje robione na lewo ?

      • 9 2

  • Wybór polskiego szpitala był podyktowany prawdopodobnie względami finansowymi (3)

    Nikt mi nie powie, że mając do wyboru szwedzki system opieki zdrowotnej i polski ktoś normalny wybiera ten drugi. To tak jakbyśmy chorobę nowotworową chcieli leczyć u afrykańskiego szamana. Najważniejsze, że cycki są powiększone. Piszę jak jest.

    • 73 13

    • nielegalne operacje wykonywane latami (2)

      • 12 0

      • Nie nazwałbym tego nielegalnym (1)

        To raczej zwyczaj. Zwyczajowo na państwowym sprzęcie konowały tłuką prywatną praktykę. Nie tylko na sprzęcie, ale i w czasie za który biorą kasiorę od państwowego pracodawcy.
        Dziki kraj. Piszę jak jest.

        • 24 5

        • "piszę jak jest"

          ty sam się przekonujesz powtarzaniem tego tekstu? czy uważasz, ze jako jedyny "piszesz jak jest", a wszyscy inni to głupcy?

          • 3 1

  • Głupia ankietka (2)

    Co innego chirurgia plastyczna po wypadkach i urazach, a co innego operacje na zdrowym ciele z powodu zwichnięć w psychice. Poprawianie natury zawsze kończy się klęską.

    • 52 5

    • No nie wiem...znam pare dobrze zrobionych cycków. (1)

      • 3 6

      • Sztuczne kwiaty, sztuczne tworzywo

        sztuczne cycki.

        • 2 0

  • dlaczego chirurg chodzi w masce podczas operacji? żeby go pacjent nie poznał, jak spartoli robotę (1)

    W polskiej służbie zdrowia wszystko jest możliwe. Ta Szwedka przed przyjazdem na operację do Polski o tym nie wiedziała?

    • 34 6

    • nieprawda,

      maska jest po to by nie oblizywał noża :P

      • 2 0

  • Operacja była nielegalna ale płaci państwowy szpital (2)

    Kiedy wreszcie skończy się subsydiowanie polskiego felczerstwa??

    Ubezpieczać się na realne odszkodowania. A jak felczerów nie stać
    albo nikt nie chce iść aż na takie ryzyko -- zmieniać pracę, np
    wydłubywanie kitu z okien

    • 60 5

    • a kto ma płacić skoro (1)

      to szpital pozwolił na wykonywanie prywatnej procedury? Chyba co najwyżej dyrektorzy?

      • 3 4

      • Jeżeli na twoim polu zakopią zwłoki to odpowiadasz za współudział?

        średnia logika...

        • 8 1

  • Ot i polscy "medycy" (3)

    Mieli płacone 5 tys miesięcznie - pracowali byle jak. Mają płacone 50 tys miesięcznie - pracują byle jak. Mieliby 500 tys miesięcznie - też byłoby byle jak...

    • 76 9

    • (2)

      Bez sensu to uogólnienie. Są przecież bardzo dobrzy lekarze, dla których najważniejsze jest dobro pacjenta. I swoją pracę wykonują bezinteresownie.

      • 3 9

      • Uogólnienia zawsze pomijają nietypowe przypadki (1)

        więc uwaga jakby ni-pri-czom

        • 2 1

        • Ale tylko: jakby!

          • 1 1

  • a powiększyli chociaż te piersi?

    a powiększyli chociaż te piersi?

    • 18 9

  • Jak czasami mam nieprzyjemność korzystać z usług medycznych

    to mam wrażenie, że lekarze są pogrążeni w takiej rutynie jakby traktowali pacjentów zupełnie obojętnie patrząc tylko na swoje interesy

    • 46 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane