- 1 Był senator skazany na więzienie (195 opinii)
- 2 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (482 opinie)
- 3 Nie wiedzą, kto leży w tych grobach (43 opinie)
- 4 Mała uliczka, duży problem (215 opinii)
- 5 Zbiórka na leczenie psów z pseudohodowli (106 opinii)
- 6 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (132 opinie)
Prognoza 2030 r. W Gdańsku przybędzie mieszkańców, w Gdyni i Sopocie - nie
Najnowsze prognozy demograficzne pokazują, że do 2030 r. Gdańsk zyska 9 tys. mieszkańców. Gdynia i Sopot nie będą mogły pochwalić się takim trendem, bowiem tam mieszkańców będzie ubywać.
- Każdą prognozę demograficzną opracowuje się na podstawie danych z ostatniego powszechnego spisu ludności i aktualizuje się je o dane dotyczące liczby ludności w późniejszych latach, w tym przypadku do 2016 r. - tłumaczy Zbigniew Pietrzak z Urzędu Statystycznego w Gdańsku.
Ważnym elementem nowej prognozy było uwzględnienie migracji kobiet w wieku rozrodczym. To ich przemieszczanie ma wpływ na prognozy dla poszczególnych samorządów.
Spośród 123 gmin województwa pomorskiego, przyrost liczby ludności w 2030 r. w stosunku do 2016 r., notowany będzie w 66 gminach, a ubytek w 57. W całym województwie pomorskim prognozuje się, że ubytek mieszkańców w ciągu najbliższych 12 lat wyniesie 4,9 proc. Tym samym województwo będzie na trzecim miejscu wśród najwolniej wyludniających się regionów - za województwem małopolskim i wielkopolskim.
W Gdańsku będzie przybywać mieszkańców
O rozwijającym się mieście można mówić nie tylko, gdy rośnie liczba miejsc pracy, powstają nowe ulice, czy oddawane do użytku są nowe budynki. Ważnym wskaźnikiem jest liczba ludności. Tak ma być w Gdańsku.
Z analizy opracowania przygotowanego przez Urząd Statystyczny wynika jednak, że za zwiększającą się liczbą mieszkańców nie będzie stał przyrost naturalny, choć w 2016 r. był on dodatni i wynosił 1,4.
- Rok 2022 r. będzie przełomowy, wtedy więcej osób zacznie umierać w Gdańsku niż rodzić się. Ma to związek ze starzejącym się społeczeństwem - zaznacza Pietrzak.
W 2030 roku przyrost naturalny ma niestety być nadal ujemny i wynosić -2,37.
Skąd zatem wzrost liczby ludności?
Służy temu niskie bezrobocie w Gdańsku i duże możliwości rozwoju zawodowego, które sprawiają, że miasto jest celem migracji wewnętrznych - przede wszystkim dla mieszkańców Kaszub i zachodniej części województwa warmińsko-mazurskiego.
- Gdańsk będzie w najbliższych latach przyciągał osoby w wieku produkcyjnym, dzięki czemu miasto będzie miało dodatnie saldo migracji - mówi Pietrzak.
Przypomnijmy, że w 2013 r. prognozy mówiły, że liczba mieszkańców będzie systematycznie spadać.
Gdynia: do 2030 r. liczba mieszkańców zmniejszy się o 11 tys.
Nieco gorzej wygląda prognoza demograficzna dla Gdyni. W ciągu najbliższych 12 lat liczba mieszkańców tego miasta spadnie z 246 991 do 235 840 - oznacza to roczny ubytek o ok. 900 osób.
Wynika to ze spodziewanego ujemnego salda migracji. Wielu mieszkańców Gdyni wyprowadzi się wtedy do gmin ościennych - Kosakowa, Rumi lub Szemudu. Warto tutaj nadmienić, że w 2016 r. gmina Kosakowo miała dodatnie, jedno z najwyższych w całym województwie sald migracji. Ta sytuacja ma się utrzymać do 2030 r.
Gdynia nie będzie mogła się też w 2030 r. pochwalić przyrostem naturalnym. Ma być on ujemny i wynieść -4,29.
Liczba mieszkańców Sopotu spadnie o ok. 16 proc.
O sytuację demograficzną w swoim mieście powinni zacząć martwić się poważnie włodarze Sopotu. Do 2030 r. liczba osób oficjalnie zamieszkujących kurort spadnie do 31 585. Według ostatnich danych mieszka tam 36 849 osób. To oznacza, że ubędzie 16 proc. obywateli.
Jeśli tempo się utrzyma liczba mieszkańców spadnie poniżej 30 tys. Sopot od wielu lat ma najniższy w regionie przyrost naturalny, który w 2030 r. ma wynieść -7,9.
Optymistyczne jest natomiast to, że Sopot notuje wysoki poziom migracji nienotowanych, związanych z czasowym, choć często długotrwałym pobytem nad morzem mieszkańców innych części kraju.
Miejsca
Opinie (297) ponad 20 zablokowanych
-
2018-02-13 15:09
Wyższe zarobki (1)
Mnie do posiadania więcej dzieci (mam 31 lat i dwoje dzieci) mogłyby przekonać jedynie sporo większe zarobki lub zniżki na zakup większego mieszkania dla dużych rodzin. W chwili obecnej ledwo dajemy radę choć oboje z mężem pracujemy. Na samą opiekę dla dzieci wydajemy 1500 zł, nie wspominając o zajęciach dodatkowych i innych wydatkach, więc same dzieci kosztują nas na pewno ponad 2000, a gdzie tu inne wydatki (w tym kredyt na mieszkanie). Niestety w Polsce posiadanie dzieci to ogromny wydatek, niewspółmiernie duży do zarobków. Jest to bardzo przykre, że wszystko trzeba przeliczać na pieniądze...
- 6 4
-
2018-05-10 11:02
niezbyt to prawda
mam z zona 19tys brutto razem i zero dzieci. Jedyne co by mnie przekonalo, to jakas siec zlobkow, przedszkoli, opieki, gdzie nie musialbym zatrudniac opiekunki albo co gorsza, rezygnowac z pracy.
Dzieci najwiecej rodzi sie w Afryce, biednej, nie bogatej Skandynawii czy Japonii- 2 1
-
2018-05-10 10:50
Polityka mieszkaniowa
Jak tak dalej bez żadnej kontroli będą rosły ceny mieszkań w Gdańsku to wyjedzie stąd duża część mieszkańców. Ja sam zarabiam jak na polski zaścianek dużo, ale nie stać mnie nawet na dom szeregowy w polu bez dróg. Gdańsk to straszna wiocha mieszkaniowa. Jeszcze trochę i robię wyjazd stąd z rodziną.
- 2 0
-
2019-12-16 03:26
dno
nie ma pracy nie ma ośrodków pracy to co ma być w Gdyni ? największym pracodawcą jest urząd miasta
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.