• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Prokom Trefl "na plecach" Idei...

21 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Jak można było się spodziewać, pojedynek koszykarzy Prokomu Trefl Sopot ze Spójnią Stargard nie był dla naszego zespołu łatwą przeprawą. Sopocianie ostatecznie wygrali 84:75, odnosząc siódme zwycięstwo. Ten mecz najgorzej będzie wspominał Josip Vranković, który pudłował aż miło.

Prokom Trefl Sopot - Spójnia Stargard 84:75 (23:19, 22:17, 21:25, 18:14)
Skład Prokomu: Milicić 9, Vranković 2, Marković 19, Ansley 20, McNaull 10 - Gregov 3, Maskoliunas 9, Jankowski 3, Szybilski 9.

Sopocianie pierwsze minuty rozgrywali jak z nut. Słowa uznania widowni zbierali Michael Ansley oraz Joe McNaull, którzy nie mylili się w rzutach spod kosza i z półdystansu. Pod sopockim koszem wciąż było cicho. Ani Krzysztofowi Wilangowskiemu, ani też Markowi Miszczukowi nie udało się przedostać przez defensywę Prokomu. W 7 min. po kolejnej znakomitej akcji 34-letniego Ansleya o czas poprosił Dragan Gajić, który wychodził z siebie, oglądając "popisy" podopiecznych. Reprymenda Jugosłowianina poskutkowała. Dzięki akcjom Piotra Nizioła i Piotra Ignatowicza goście kończyli pierwszą odsłonę ze stratą czterech "oczek".

Na początku drugiej części znakomitą partię rozegrał potężnie zbudowany Miszczuk, z którym w żaden sposób nie mógł sobie poradzić Tomasz Jankowski. Na szczęście pod stargardzkim koszem zimną krew zachowywał Piotr Szybilski, zastępujący odpoczywającego "Józka". W 15 min na parkiet powrócili podstawowi gracze Prokomu i sytuacja ustabilizowała się. Po trójce czarnoskórego Amerykanina z Sopotu nasz zespół miał już dziewięć "oczek" przewagi (37:28). Po chwili faulowany przy rzucie zza linii 6,25 m Dragan Marković powiększył ją do 14 pkt.

Trzecia kwarta to kompletny dołek miejscowych. Chaotyczne akcje ofensywne Prokomu oraz nieporozumienia w defensywie spowodowały, że w 22 min przyjezdni zmniejszyli straty do 4 pkt. (43:47). Na szczęście wielki mecz rozgrywał Ansley. Murzyn najpierw trafił za trzy, a po chwili zebrał trudną piłkę, odegrał do "Bila", który pewnie włożył ją do kosza. Kolejną szybką kontrę wreszcie skutecznie zakończył Josip Vranković (56:47). Wcześniej sknocił dwa rzuty za dwa punkty i aż pięć za trzy. Goście ze Stargardu jednak nie odpuścili. Tym razem pokazał się "Smok" Wilangowski, trzykrotnie myląc sopocką obronę.
Gorzej było chwilę później, gdy Łukasz Żytko przechwycił podanie Igora Milicicia i Spójnia po raz pierwszy wyszła na prowadzenie (57:56). Marković natychmiast odpowiedział rzutem za trzy i prowadzenie wróciło do gospodarzy. Gdy Milicić trafił rzuty wolne i przewaga gospodarzy urosła do 10 punktów, wydawało się, że jest już po meczu. Piąte przewinienie McNaulla (38 min) szybko wykorzystał Miszczuk. Co gorsza, sopocki rozgrywający zgubił piłkę, ale goście nie wykorzystali szansy. Pokarał ich za to Ansley, najlepszy zawodnik meczu, który przy ofensywnej zbiórce był faulowany i trafił rzuty wolne.

Statystyki meczu Prokom - Spójnia.

Rzuty za dwa punkty (trafione/oddane): 21/44 - 17/43.
Rzuty za trzy punkty: 6/18 - 8/16.
Rzuty wolne: 24/35 - 17/24.
Zbiórki (atak/obrona): 17/25 - 5/18.
Asysty: 16 - 9.
Przechwyty: 7 - 10.
Straty: 16 - 12.
Faule: 24 - 26.

Kryst.



Głos Wybrzeża

Opinie (2)

  • Większa hala!

    Uważam, że macie za małą halę dla przyszłego mistrza Polski, a w jeszcze dalszej przyszłości dla mistrza Euroligi!!!!!

    • 0 0

  • Milczenie jest złotem

    Milcz człowieku. To znaczy, że wymogiem gry w Eurolidze jest duża hala? Brednie... Ważny jest klasowy zespół, który będzie godnie reprezentował kraj, a nie ilość kibiców na trybunach (które i tak są pełne zawsze). Tylko PROKOM TREFL SOPOT!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane