- 1 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (393 opinie)
- 2 "Ławka wstydu" zniknęła i nie ma wstydu (48 opinii)
- 3 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (272 opinie)
- 4 Nadal szukają nurka przy Westerplatte (125 opinii)
- 5 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (110 opinii)
- 6 KO chce w Gdyni dwóch wiceprezydentów (323 opinie)
Ratują ranne jeże z Trójmiasta
Zobacz, jak karmi się małe jeże i pielęgnuje te starsze.
Oskar przeżył dzięki amputowaniu nogi, z Lolka wyciągnięto 120 kleszczy, a Balonik już nie zwiększał dramatycznie objętości swojego ciała. Wszystkie trzy jeże ocalały dzięki specjalistom z Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków "Ostoja" w Pomieczynie. To tam trafiają kolczaste zwierzęta z Trójmiasta i okolic.
Kilka dni wcześniej jeża potrącił samochód - tak co roku ginie wiele tych zwierząt. Samiec jednak przeżył. Trafił do kliniki, zrobiono mu rentgenowskie zdjęcie, a diagnoza brzmiała: drobne pęknięcia kości czaszki. Po kilkudniowym odpoczynku i antybiotykoterapii jeża przewieziono więc do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków "Ostoja" w Pomieczynie w powiecie kartuskim. To tu miał dalej wracać do zdrowia. Jednak kiedy wyjmowano go z samochodu, ku zdziwieniu specjalistów, wyglądał jak kolczasty balon.
- Po obserwacjach okazało się, że w chwilach stresu jeż miał przyspieszony oddech, a z powodu pęknięć czaszki powietrze przeciekało z zatok i tak właśnie się pompował - tłumaczy Aleksandra Sławska.
Dano mu więc na imię Balonik, zapewniono spokój i zalecono odpoczynek. Kości się zrosły, problem zwiększania objętości ciała minął. Ilu kolczastych mieszkańców "Ostoi", tyle historii. Obecnie w ośrodku przebywa ponad 40 jeży. - Trafiają do nas z całego województwa, a najczęściej z Trójmiasta i jego okolic - wyjaśnia Michał Krause, na co dzień opiekun małp w gdańskim ZOO, a po godzinach wolontariusz "Ostoi".
Jest Oskar, któremu po starciu z drapieżnikiem musiano amputować tylną nogę. Jest też Lolek, który padł ofiarą owadów i pasożytów. - Trafił do nas w stanie krytycznym: osłabiony i odwodniony. Wyciągnęliśmy z niego 120 kleszczy i 20 dzikunków z ucha, poza tym miał pełno pcheł - wylicza lekarz weterynarii.
Obecnie Lolek wraca do sił - odzyskał apetyt, przybiera na wadze, a dzięki troskliwej opiece powoli goi mu się rana ucha. Po udanej rehabilitacji - podobnie jak inne jeże - ma zostać wypuszczony na wolność. W naturalnym środowisku przyjdzie mu uważać nie tylko na drapieżniki wśród zwierząt.
- Niestety, jeże coraz bardziej narażone są na niebezpieczeństwo ze strony człowieka. Potrącenia przez samochody, koszenie i wypalanie traw, a do tego opryski pestycydami, które wymierzone są w bezkręgowce, a więc w podstawowy pokarm jeży - wylicza Michał Krause.
Dlatego wolontariusze "Ostoi" apelują. Do kierowców o przestrzeganie ograniczeń prędkości. Do właścicieli ogrodów i działek o upewnianie się przed koszeniem, czy w okolicy nie ma jeży. A do osób, które chcą nieść jeżom pomoc, o ostrożność.
- Zdarza się, że zdrowy jeż jest na przykład wywożony do lasu. Czasami jest to samica, która chodzi sobie po mieście i szuka pokarmu, a gdzieś niedaleko ma gniazdo z małymi. Jeśli wywieziemy ją, to młode skazane są na śmierć głodową - ostrzega Aleksandra Sławek.
Obecnie w "Ostoi" przebywa wiele małych jeży, które w nieznanych okolicznościach straciły swoje matki. Zastępczymi są wolontariusze, którzy zarówno w dzień, jak i w nocy karmią małe zwierzęta mlekiem ze strzykawki.
- To dobrej jakości, pożywne mleko dla szczeniąt, które kupują nieocenieni ludzie dobrej woli. Dajemy je malutkim, jeszcze ślepym jeżom. Starsze mogą jeść już samodzielnie, a dostają suchą karmę, gotowanego kurczaka, marchewkę, drewnojady i mączniki - wylicza kierownik ośrodka Anna Jaworowska.
- Właśnie przy takiej codziennej opiece jest najwięcej pracy. I tu z pomocą przychodzą nam wolontariusze. Dzięki nim jeże otrzymują szanse na powrót do zdrowia, a później do naturalnego środowiska - przyznaje lekarz weterynarii.
"Ostoja" zachęca również do włączenia się w akcję pomocy jeżom. Można spróbować swoich sił jako wolontariusz, a także pomóc w budowie domków i wybiegów dla kolczastych zwierząt. - W końcu jeż to pożyteczne zwierzę: zjada owady, które przeszkadzają nam w ogrodach i na działkach - puentuje Michał Krause.
Przeczytaj także o gdyńskich strażnikach, którzy od czerwca br. odebrali 600 zgłoszeń w sprawie zwierząt potrzebujących pomocy.
Materiał archiwalny
Zobacz także, jak w "Ostoi" ratuje się dzikie ptaki.
Miejsca
Opinie (130) 10 zablokowanych
-
2014-07-20 21:22
Fajny artykul......nie spodziewalem sie takiego tu
a jednak mozna. Warto ludziom przyblizac postacie tych ktorzy ratuje inne zycia a nie pisac o galeriach handlowych i innych bzdurach.
Ratowanie kazdego zycia to przezycie na zawsze. Przez to ludzie sa lepsi. A tak wogole to ludzie sa dobrzy ,tylko inni debile z ekranu zmieniaja ich w bestie. Nie dajcie sie zmienic w bydlo, badzcie dobrzy bo zycie szybko przemija.
Dzieki za artykul!!!!!- 20 0
-
2014-07-20 21:40
Finansowanie
Robią świetną robotę. Szkoda tylko, że Gdynia wstrzymała im finansowanie na pomoc zwierzętom znalezionym na terenie Gminy. Te zadania finansuje w ramach działań straży miejskiej, która w rzeczywistości nie przyjeżdża po odbiór poszkodowanych dzikich zwierząt.
Jest szansa aby to zmienić. Prozę dzwonić do Wydziału Ochrony Środowiska UM Gdyni i sygnalizować konieczność rozwiązania problemu.- 14 0
-
2014-07-20 22:30
dziekujemy
jak wazne ze istnieja tacy ludzie ktorzy bezinteresownie pomagaja!!!uklony dla was
- 13 0
-
2014-07-20 23:20
jeż
a do mnie na podwórko w nocy przychodzi jeż a czasem dwa,żywią sie suchą karmą mojego kota i mlekiem,kot często co sobie coś upoluje(mysz)czasem nawet przynosi sie pochwalić,wtedy ja częstuje go krakowską.
- 8 0
-
2014-07-20 23:51
Nie tak dawno jadąc z córką na rowerach zobaczyłyśmy jeża na środku jezdni tuż obok SP nr 89 przy ul. Szyprów. Zsiadłam z roweru, córka przeniosła rowery na chodnik, a ja miałam przy sobie tylko smartfon. Wzięłam go i popychałam jeża, który oczywiście zwinął się w kulkę. Zatrzymało się kilku kierowców samochodów i czekali cierpliwie, uśmiechali się. Fajnie to musiało wyglądać.
- 16 0
-
2014-07-21 07:09
Rany
Jacy fajni ludzie
- 14 0
-
2014-07-21 08:08
Fajna praca
Szkoda, że dostają za to pewnie 1500 netto max.
- 13 0
-
2014-07-21 08:41
super ;)
wspaniała inicjatywa ;)))))
- 14 0
-
2014-07-21 08:45
Wypadki
Rozumiem, że wypadki samochodowe się zdarzają, ale wypalanie traw to już głupota, tyle się o tym trąbi, a ludzie dalej swoje, bo tak kiedyś robili, niektórzy są odporni na ewolucję.
- 19 0
-
2014-07-21 08:54
Podziękowania
Piękne podziękowania za serce okazywane zwierzętom.
- 16 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.