• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rodzice nie chcą zerówek w szkołach

Maja Majewska-Kokoszka
13 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 10:56 (13 lutego 2008)
Najnowszy artykuł na ten temat Sześciolatki pójdą do szkoły za trzy lata
Zajęcia w zerówce w przedszkolu nr 45. Juz od nastepnego roku nauczanie początkowe będzie się odbywać wyłacznie w szkołach podstawowych. Zajęcia w zerówce w przedszkolu nr 45. Juz od nastepnego roku nauczanie początkowe będzie się odbywać wyłacznie w szkołach podstawowych.

W gdańskich przedszkolach trwa właśnie podpisywanie listu protestacyjnego przeciwko likwidacji zerówek w przedszkolach. Część rodziców nie chce, by 1,3 tys. 6-latków bez przygotowania programu nauczania trafiło do nieprzygotowanych na przyjęcie dzieci szkół - pisze nasza czytelniczka, pani Maja.



Protestujący rodzice założyli stronę Sześciolatki, gdzie zbierają informacje na temat tej sprawy, proszą o podjęcie dyskujsji wszelkie osoby publicznie zaangażowane w podjęcie decyzji (radni, GRO, Rzecznik Praw Dziecka, posłowie z okręgu gdańskiego, urzędnicy), a także zamieszczają wzór listu protestacyjnego. Tam też starają się skrupulatnie przedstawić swoje argumenty przeciwko wcześniejszemu i źle zorganizowanemu przeniesieniu dzieci do szkół. MEN planuje takie zmiany dopiero w 2009 r, po opracowaniu odpowiednich procedur, wymogów i systemu lepszej opieki dla dzieci na terenie szkoły.

Rodzice próbują zapisywać już teraz dzieci do zerówek w szkołach z obawy, że potem w najbliższej szkole zabraknie miejsc - niestety dyrektorzy szkół nie wiedzą jeszcze ilu uczniów będą mogli i musieli przyjąć, ile klas utworzą, ani kiedy będą to wiedzieć. Tymczasem pani dyrektor wydziału edukacji UM Regina Białousów wypowiedziała się w TVP3, że jedyna zmiana to większa liczba dzieci i żadne problemy się z nią nie wiążą.

Miasto chce jedną uchwałą przesunąć 1,3 tys. dzieci do szkół, które mają jedynie ok. 400 przygotowanych do tego miejsc. Radni (szczególnie PO) twierdzą, że potrzebnych jest ok. 700 miejsc dla trzylatków, i że zmiana ta jest korzystna dla mieszkańców Gdańska. Tym samym dzieci 6-letnie i rodziców stawia się w gronie "nie-mieszkańców".

Przyjmując, że większość 6-latków jest w pełnych rodzinach, mamy liczbę 3,6 tys. osób (dzieci + rodzice z marginsem na rodziny 2 osobowe) przeciwko ok. 1600 osobom, próbującym posłać dzieci do przedszkolnej grupy 3-latków. Liczbowo brak równowagi na korzyść najmłodszych.

Dlaczego stawia się jednych rodziców przeciw drugim, zamiast szukać zgodnych z prawem (uchwała będzie sprzeczna z ustawą o oświacie dającą rodzicom możliwość wyboru placówki, gdzie dziecko będzie realizowało zerówkę) rozwiązań, finansów z UE na budowę nowych przedszkoli lub systemu dofinansowania na zakładanie nowych prywatnych przedszkoli w tak wielu ostatnio nowych dzielnicach Gdańska?

Nie rozumiemy logiki liczbowej Rady Miasta. Do naszych dzieci trzeba będzie zatrudnić nowych nauczycieli (i tylko na ten cel miasto ma zamiar przeznaczyć 1,5 mln zł, żadnych innych pieniędzy). Co miasto zrobi, gdy za kilka lat przyjdzie czas niżu? Zwolni nauczycieli? Cofnie dzieci do przedszkoli? Co, jeśli okaże się, że większość 6-latków spędza czas w świetlicy, jako przechowalni, a szkoła nie jest w stanie tam zapewnić dzieciom żadnych dodatkowych zajęć. Jeśli tak dużo dzieci trafi do szkół, a w szkołach nic się nie zmieni, czy świetlice przyjmą wszystkie dzieci? I tak są już przepełnione.

Jedną z kontrowersyjnych rzeczy w tej sprawie jest zamierzenie Rady Miasta, by zezwolić na istnienie przedszkolnych oddziałów zerówkowych jedynie w przedszkolach prywatnych. Robi to złe wrażenie faworyzowania ludzi zamożniejszych, a niewiele ma to wspólnego z polityką prorodzinną miasta.
Maja Majewska-Kokoszka

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (176) 4 zablokowane

  • No i wszyscy popisali co mięli ochotę, a tego nawet w najmniejszym stopniu nikt nigdy nie wezmie pod uwagę :-|

    • 0 0

  • (3)

    "Poza tym OGROMNA część dzieci rozpoczynających naukę szkolną jest niedojrzała do jej podjęcia. W każdej klasie znajduje się kilkoro dzieci, które powinny mieć odroczony obowiązek szkolny, a rząd im jeszcze zabiera dzieiństwo wysyłając wcześniej do szkoły."

    Kiedyś starano się pracą i wysiłkiem przezwyciężyć problemy. Teraz powszechną praktyką staje się problemów tych unikanie lub odwlekanie w czasie.

    Dziwne to też babcie, pod których opieką dziecko rozwija się gorzej, niż pod opieką obcej osoby.

    • 0 0

    • dziwne babcie (2)

      Jak babcie wezmą przedszkolaka do pracy, to na pewno jego rozwój przyspieszy:) A jak dziadek weźmie przedszkolaka do pracy, to juz całkiem!

      • 0 0

      • (1)

        "Jak babcie wezmą przedszkolaka do pracy, to na pewno jego rozwój przyspieszy:) A jak dziadek weźmie przedszkolaka do pracy, to juz całkiem!"

        Bez mała na pierwszej stronie ktoś pisze o tym, że dziecko zamiast rozwijać się pod opieką specjalisty, siedzi w domu z babcią.

        • 0 0

        • Już rozumiem skąd Twoja uwaga, sorki.
          Ale na pierszej stronie nie chodzi o porównanie babci z obcą osobą, tylko o przedszkole jako całokształt: grupa rówieśnicza specjalista - wychowawca.

          • 0 0

  • (1)

    ciekawe są wypowiedzi, jednak w wielu z nich nie odnajduję rzetelnej prawdy, a mianowicie zerówki od zawsze były w przedszkolach, szkoły organizowały takie oddziały, ale robiły to bez entuzjazmu. Szkolne zerówki przeznaczone były dla dzieci rodziców niepracujących. Pracuję w oswiacie 30 lat właśnie z dziećmi 6 letnimi. Nie będę polemizować, gdzie lepiej przygotowuje się dzieci do szkoły, bo to jest bez sensu ( zależy od indywidualnych predyspozycji dziecka i stopnia jego ogólnego rozwoju, na który mają wpływ wielorakie czynniki). Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne wykonują badania przesiewowe w szkolnych i przedszkolnych zerówkach zainteresowanych odsyłam do źródeł. Natomiast zdecydowanie opowiadam się za pozostawieniem wyboru rodzicom gdzie poślą swoje dzieci. To rodzice ponoszą pełną odpowiedzialnośc za losy swoich dzieci i to Oni powinni decydować, a nie Urzędnicy gorączkowo poszukujący oszczędności finansowych na pilne inwestycje miejskie. Dlaczego rodzice gdańskich dzieci mają mieć mniejsze prawa niż rodzice innych polskich miast.

    • 0 0

    • jasna klarowna wypowiedź

      Nic dodać nic ująć!

      • 0 0

  • Zerówka jak najbardziej w szkole (4)

    Jestem mamą trójki dzieci, z których wszystkie chodziły do zerówki w szkole. Dzięki temu, że poprzez zabawę pomału wciągały się w rytm życia szkoły, przejście do pierwszej klasy było u nich zupełnie bezstresowe. One znały już szkołę, każdy jej zakamarek, na przerwach te same Panie nauczycielki, opiekunki itp. Widziałm natomiast rozpacz dzieci, które do I klasy przyszły z przedszkola i oczekiwania ich i rodziców, że nadal będą traktowane jak maluchy. A tu już nie ma zabawy, tylko nauka.

    • 0 0

    • A mamusia pracowała, czy zajmowała sie dziećmi?
      Nie dla kazdego oszczędnośc pieniędzy jest najistotniejsza.

      • 0 0

    • Dla Twoich dzieci najlepsza była zerówka w szkole.
      Ale mówimy o najróżniejszych dzieciach.
      Sama chodziłam do przedszkola i stamtąd cała moja grupa przeszła do I klasy, gdzie stała się najnormalniejszymi pierwszakami. Ewentualny stres mógł dotyczyć tylko tych pierwszaków, które w ogóle do przedszkola nie chodziły. To z myślą o nich wymyślono później zerówki w szkołach.

      Mam wrażenie, że niektórzy rodzice traktują rzecz ambicjonalnie ("szkoła musi być lepsza niz przedszkole"). Jakby nie było, niech każdy decyduje o swoich dzieciach, nie cudzych.

      • 0 0

    • A ja jestem ojcem chłopca, który być może przymusowo trafi z przedszkola do szkoły. Sam uczęszczłem do zerówki więc z autopsji wiem jak tam jest.

      Dzieci z zerówek dla bezpieczeństwa mają ograniczoną możliwość poznawania zakamarków w szkole, więc proszę nie wypisywać dyrdymałów.

      Widziałaś rozpacz dzieci, które do I klasy przyszły z przedszkola po 4 latach uczenia samodzielności i przebywania w grupie rówieśników bez rodziców oraz zachartowane dzieci po jednym roku zerówki.

      • 0 0

    • Matko trojga dzieci, zerówki w szkole powstały dla rozpieszczonych w domach maluchów, żeby oszczędzić im stresu i przygotować do szkoły!

      • 0 0

  • zerówka w przedszkolu

    jet po prostu korzystniejsza dla dzieci. Więcej spacerów, organizowanie występów, spędzanie czasu na zabawie itd. W szkole ławki i brak zabawek.
    Taka jest różnica. Mam 6 latka i chce go posłać do przedszkola nie do szkoły !

    • 0 0

  • zerówka tam gdzie życzy sobie rodzic

    jestem matką 3 dzieci, jedno z nich chodziło do zerówki szkolnej, to był bardzo smutny rozdział życia, gdyby nie swiadomość rodziców, to nie byłby gotów do szkoły, do pierwszej klasy poszedł w innej szkole, bo tej zerówkowej nie polubił, mimo, że ją poznał, dwoje dzieci chodziło do zerówek w przedszkolach i bez lęku rozpoczynały pierwszą klasę, były samodzielne i świadome swoich umieętności, od pierwszego dnia same pokonywały trasę w obie strony i korzystały z klucza do mieszkania, w świetlicy było bardzo tłoczno i nie chciały w niej pozostawać.

    • 0 0

  • Sześciolatki do szkół. (5)

    Szaściolatki z przedszkoli do szkół - bo brak miejsc w przedszolach. Ta sama władza Gdańska w 2004 roku zlikwidowała 9 przedszkoli, uzasadniając tym, że jest za mało dzieci w przedszkolach. Chciała zlikwidować więcej, lecz się udało z powodu determinacji rodziców i dyrekcji niektórych przedszoli i podjęciu ostrej walki. Co więcej - ta sama władza mówiła, że nie będzie dzieci w wieku przedszkolnym. Do likwidacji przeznaczane były często te przedszkola, które miały budynki w dobry, żeby nie powiedzieć w bardzo dobrym stanie. Więc jeśli teraz jest i grozi pernamentny brak miejsc dla wychowania przedszkolnego, to czy te działania w 2004 roku były pomyłką władzy? jeśli tak to pomyłką dokonaną na żywym i najbardziej wraźliwym organiźmie, jakim jest mały człowiek, to jest dziecko.W tvp INFO ostatnio Pani psycholog wypowiadała się i powiedziała, że wśród sześciolatków są zarówno dzieci, które sobie poradzą w szkole, jako w klasie zerowej, ale również są takie, które sobie nie poradzą. W tym stanie, jeśli z danego przedszkola dzieci te będą musiały uczęściach do zerówek w szkole, to jaka średnia wyjdzie z zakresu stopnia przystosowania się danego dziecka do warunków szkolnych. Może przysłowiowa "trójka na szynach/ A jeśli w danym przedszkolu będzie większość takich dzieci, które wg psychologa nie sprostają warunkom szkolnym, a więc edukacja w zerówce w szkole może przynieść im więcej szkody niż pożytku. Kto i w jaki sposób rozliczy za to władze decydenckie miasta. Przecież u nas nikt nie mierzy stopnia zdobywania wiedzy i wychowania w zależności od warunków które dziecku stworzono do nauki i rozwoju, lecz zazwyczj winę ma rodzic lub samo dziecko. Rodzice proszę zapytać władze miasta, gdzie w tym jest polityka prorodzinna, tak ostatnio nagłaśniana przez media? Słyszałam, że przy Wojewodzie powstała KOmisja ds. Rodziny - proszę ją zapytać jaki jest jej wkład, lub brak wkładu w tę sprawę. Politycy Gdańska wyjeżdżają przecież za granicę i myślę, że biorą naukę z tamtych krajów. Może przyjąc duńskie rozwiązanie, a mianowicie, że dzieci sześcioletnie uczęszczają do przedszkoli jak ich młodsze koleżeństwo, razem z opiekunką idą na swoje lekcje do szkoły i wracają z tych zajęć do swojego przedszkola, gdzie przebywają do tego czasu jak przedszkole jest czynne. Proste, jasne, niedrogie. Dzieci przez ten jeden rok przystosowują się do warunków szolnych, nic nie tracą na nauce, a jednocześnie przebywają także w swoim przedszkolnym towarzystwie dzieci i opiekunek. Nauczyciel to przecież nie to samo, co opiekunka. Mozna by powiedzieć, wilk syty i owca cała. Ale jeśli nasze władze samorządowe popełniły błąd likwidując przedszkola, to pewnie trudno było b y wprowadzić tę zasadę, bowiem budynki przedszkoli zamieniono na prywatny często biznes. Pozostaje pytanie, dlaczego za te błędne decyzje karę swoistą ma ponosić dziecko. Jeśli psycholog mówi, że część dziedzi może nie być w stanie podołać nowemu obowiązkowi w szkole pod względem osobowościowym, to czy władze Gdańska mają przebadane dzieci pod tym kątem? czy te wyniki konsultowały z rodzicami? Jeśli ustawa stanowi, że rodzice mają prawo wybierać, czy przedszkole czy zerówka w szkole, to gdzie ich prawo w tym zakresie? czy władze miasta razem z Kuratorium tego nie czują, że prawa rodziców są umniejszane, a władza ma zawsze rację. Gdyby wybrać system duński, to odpadły by świetlice przyszkolne, płace na panie świetlicowe dla tych dzieci i.t.p. A co z posiłkami dla tych dzieci, żywienie przecież należy się stosowne dla maluchów, czy będą odrębne dania w szkołach? jeśli tak to ile dodatkowych kosztów to pochłonie? Czy ktoś robil analizę opłacalności tego przedsięwzięcia, ale pod kątem dobra, rozwoju i bezpieczeństwa dziecka, nie zaś pod względem li tylko ekonomii widzianej okiem urzędnika miasta. Ekonomia powinna tu być tylko jednym z czynników dodatkowych, bowiem jest to inwestycja w człowieka, która zawsze się opłaca. Jak rodzicom tłumaczy się fakt, że nie ich decyzja, lecz decyzja Prezydenta i Rady MIasta Gdańska będzie obowiązywała, mimo, że USTAWA stanowi inaczej? Władza to przecież służba, a nie autokracja. Może Kuratorium się obudzi. Jak do tego dodać lansowaną przez władze miasta prywatyzację przedszkoli, do których jak wiadomo nie mogą uczęszczać dzieci na tzw. Minimum, będące dziećmi z rodzin mniej zamożnych i ubogich, to te działania mozna zakwalifikować jako przeciwdziałające opiece nad rodziną, przeciw rozwojowi rodzin poprzez posiadanie dzieci i śmiem twierdzić, że nic nie mają one współnego z aktywną polityką prorodzinną. Szanowni rodzice - wszystko wydaje się być w Waszych rękach, bo Ustawa daje Wam takie prawo, czy je zdołacie wyegzekwować, gra warta świeczki, ale czy możliwa w obliczu władz. Spróbować warto.

    • 0 0

    • (4)

      Budynek po przedszkolu przy Jagiellońskiej 44 stoi pusty, a następny przy Obrońców wybrzeża chyba też jest pusty.

      Nasze "kochane miasto", które ma problem z miejscami w przedszkolach zamiast otworzyć przedszkole przy Jagiellońskiej koniecznie chciało tam umieścić poprawczak.

      Łatwo było coś zlikwidować ale trudniej jest uruchomić.

      • 0 0

      • mieszkańcu Jagiellońskiej (3)

        jak nie wiesz to nie wypowiadaj się. Nikt nigdy nie chciał robić zadnego poprawczaka w budynku przedszkola. Najlepiej sprawdż - miesci się w nim poradnia dla dzieci z autyzmem. A moze dla Ciebie to to samo i wszystkich chorych ludzi byś pozamykał do więzień?

        • 0 0

        • Budynek w dalszym ciagu wygląda na opuszczony. Byłem w lipcu na spotkaniu w spółdzielni i dokładnie wiem co miało być w tym budynku więc się koleś nie madruj.

          • 0 0

        • A jednak... (1)

          Dla potrzeb dzieci autystycznych przekszałcono dawny budynek przedszkola przy ul. Obrońców Wybrzeża (od strony morza, blisko tapicera).
          W przedszkolu przy Jagiellońskiej miasto chciało faktycznie otworzyć ośrodek dla "trudnej młodzieży" (choć nie do końca poprawczak).

          • 0 0

          • dokładnie zawsze sie znajdzie jakis głupek oszołom co to nic niesprawdzi ale sie wypowaiada i co łyso ic teraz głupku???? tak tam miał byc cos wrodzaju poprawczaka!

            • 0 0

  • Narzekanie

    Swoją drogą ciekawe, że Ci, którzy mówią o pękających w szfach przedszkolach państwowych, na forum o rodzinie piszą "za nic w świecie nie wyślę dzieci do prywatnej placówki". Ponarzekać, pogeneralizować... czy to tylko na tym forum, czy to bardziej ogólna przypadłość?

    • 0 0

  • O czym ta dyskusja? (1)

    Pierwsza i zasadnicza sprawa - za rok wszystkie sześciolatki idą do szkoły, więc nie rozumiem dlaczego w roku szkolnym 2008/09 gdańskie szesciolatki nie mogą tam iść? Moje dzieci chodziły do zerówki szkolnej, uwazam, że opieka tam nie odbiega od opieki w przedszkolu poziom nauczania zawsze był nieco wyzszy.

    • 0 0

    • >Pierwsza i zasadnicza sprawa - za rok wszystkie sześciolatki idą do szkoły, więc nie rozumiem dlaczego w roku szkolnym 2008/09 gdańskie szesciolatki nie mogą tam iść?

      Bo szkoły nie sa jeszcze przygotowane na przyjęcie takiej ilości przedszkolaków, a rok to dużo czasu.

      >Moje dzieci chodziły do zerówki szkolnej, uwazam, że opieka tam nie odbiega od opieki w przedszkolu poziom nauczania zawsze był nieco wyzszy.

      Ale skąd to wiesz, skoro nie masz żadnego porównania?

      Dyskusja jest o tym, że nieprzygotowane są szkoły, nieprzygotowani są rodzice (wczesne zapisy).

      • 0 0

  • OCZYWIŚCIE ŻE RODZICE POWINNI MIEĆ PRAWO WYBORY - DLACZEGO SIĘ ICH ZMUSZA!!!!

    Jestem matką 6letki chodzącej do przedszkola i nauczycielką. Nie ma co dyskutować, gdzie lepiej przygotowują do nauki szkolnej w klasie 1, ale uwazam ,że nie mają prawa pozbawiać ludzi możliwości wyboru w tej kwestii. Ludzie, którzy nie mają pojęcia o wrażliwości psychicznej dzieci w tym wieku nie powinni się wypowiadać, że przecież to nie ciamajdy i sobie poradzą - chodzi też o pewną dojrzałość do większej samodzielności - niektóre dzieci w kl. 1 jeszcze na początku jej nie mają!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane