- 1 Mieszkają na stałe, ale się nie zameldują (33 opinie)
- 2 Nowa siedziba gdańskich policjantów (45 opinii)
- 3 Ruszają rozmowy ws. stanowisk w Gdyni (422 opinie)
- 4 Kim jest Aleksandra Kosiorek? (683 opinie)
- 5 Te zabytki otwierają się po remontach (56 opinii)
- 6 Nowi lokatorzy zburzyli spokój w kamienicy (245 opinii)
Rozdziobany projekt Gawron. Najdroższa motorówka świata
W 2015 roku polska Marynarka Wojenna miała korzystać z korwety Gawron, zbudowanej w trudnym do wykrycia przez radary systemie stealth. Projekt pochłonął już 400 mln zł, ale nowy minister obrony narodowej zastanawia się, czy go nie porzucić. Proces budowy korwety badał m.in. prokurator Mikołaj Przybył, który w poniedziałek próbował popełnić samobójstwo.
Na całym świecie robi się to tak: najpierw decyzja polityczna, potem projekt i budowa. Po kilku latach Marynarka Wojenna ma nowy okręt, a najczęściej kilka, bo produkcja seryjna jest dużo tańsza. Jednak w Polsce nie wygląda to tak prosto.
Odbudujemy potęgę Marynarki Wojennej
Plan modernizacji morskich sił zbrojnych powstał pod koniec lat 90. Zamierzenia były ambitne: do 2006 roku miało powstać sześć korwet wielozadaniowych, zaprojektowanych według nowoczesnej koncepcji MEKO A-100. Dzięki technologii stealth, pochyleniu kadłuba oraz "schowaniu" radarów w piramidzie, okręty miały być praktycznie niewykrywalne dla radarów. Jedna korweta miała kosztować ok. 250 mln euro.
Nowa miotła zmiecie Gawrona?
Nowy minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak nie zostawia jednak na budowie Gawrona suchej nitki. Realizowany od 2001 roku projekt kosztował już polskich podatników ponad 400 mln zł. Według ministra, na dokończenie budowy potrzebny jest jeszcze miliard. Wiele wskazuje jednak na to, że resort nie zdecyduje się na dalsze finansowanie budowy.
- Sprawę nie bez przyczyny bada prokuratura. Z jednej strony wydamy na budowę większe pieniądze, niż kosztują podobne korwety w zagranicznych stoczniach. Z kolei kończąc teraz ten projekt będziemy mieli najdroższą motorówkę świata - mówi Tomasz Siemoniak.
Cięcia wydatków już trwają. MON zrezygnowało już z remontu w USA dwóch starych fregat typu Oliver Hazard Perry (OHP), na co mieliśmy wydać 500 mln zł. Nie będzie też modernizacji okrętów rakietowych typu Tarantula za 150 mln zł.
- Warto te pieniądze przeznaczać na projekty mniejsze, ale nowoczesne i odpowiadające potrzebom naszej marynarki i sił zbrojnych - tłumaczy te decyzje minister.
Czy oznacza to, że całkowicie zrezygnujemy z floty dużych okrętów, skupiając się na mniejszych i szybszych jednostkach, jak zrobiła to np. dużo bogatsza Szwecja? Nie wiadomo, bo decyzję ministra mamy poznać "w ciągu kilku tygodni".
Da się zbudować taniej
Dziś na kadłubie zamontowany jest m.in. główny napęd, turbina gazowa, są zespoły prądotwórcze oraz niektóre systemy okrętowe. Tylko że na okręcie nic się już nie dzieje. Według prawa, MON może zapłacić za okręt dopiero, gdy ten będzie gotowy. Tymczasem ministerstwo przekazało na jego budowę zaliczki, których stocznia nie chce zwrócić. Argumentuje, że chce dokończyć budowę. Ponieważ ministerstwo nie wie, czy tego chce, kadłub czeka i rdzewieje. To m.in. właśnie ten galimatias badał prokurator Mikołaj Przybył, który w poniedziałek próbował popełnić samobójstwo.
Gawrona można jednak zwodować, wcale nie wydając miliarda złotych. Kwota podana przez ministra jest prawdziwa, ale zawiera elementy uzbrojenia, które na tle dotychczasowych polskich okrętów miało być niczym aston martin na tle skody. Podobnie miało być z elektroniką i systemem kierowania walką okrętu. Korweta miała mieć m.in. rakietowy system obrony na krótkim dystansie, wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych, armatę dziobową kalibru 76 mm oraz system wyrzutni torped przeciwko okrętom podwodnym.
Kaszub dał radę, to Gawron nie da?
Tymczasem w polskiej Marynarce Wojennej znane są przypadki późniejszego doposażania okrętów, co nie obce jest też marynarkom innych państw. Najlepszym przykładem jest ORP Kaszub, który pływa od 1987 roku, a armatę dziobową otrzymał dopiero pięć lat po zwodowaniu. Nie ma też dotąd żadnych rakiet przeciwlotniczych, choć mógłby, a nawet powinien je mieć. Także Gawron nie musiałby od razu być pływającą fortecą.
Koniec Gawrona końcem SMW?
Stocznia Marynarki Wojennej, która od lat buduje Gawrona, ledwo zipie. Co więcej, nikt - nawet większościowy właściciel, czyli Skarb Państwa - nie za bardzo interesuje się jej losem. Decyzja o zaniechaniu dokończenia budowy korwety byłaby gwoździem do trumny SMW, albo jej... nowym początkiem, ale w innej formule. Niezależnie od efektów, dalsze zwolnienia załogi są praktycznie pewne.
Co dalej? Minister Tomasz Siemoniak ma najpóźniej w lutym ogłosić swoją decyzję. Dobrego wyjścia jednak nie ma. Albo okaże się, że 400 mln zł zostało wydane na kadłub, który "może ktoś, kiedyś kupi", albo Gawron będzie okaleczony i bezzębny (przynajmniej przez pierwsze lata), albo zafundujemy sobie dużo droższą jednostkę, niż podobne okręty, które można zamówić w stoczniach całego świata.
Miejsca
Opinie (188) 1 zablokowana
-
2012-01-25 12:16
Minister
BECK mówił w 1939 r że Polska od morza odepchnąć się nie da , a teraz sami się odpychamy i to obydwiema rękami !!!!!!
- 1 0
-
2012-01-25 12:18
Raduje
mnie jedno że Polskama wszystko najdrozsze ,oprócz narodu !!!!
- 0 0
-
2012-01-25 13:24
BRAK WIARY
Cała sprawa jest kontrowersyjna! Wydaje mi się,że winni tych decyzji i zaniedbań powinni ponieść konsekwencje a budowa powinna być dokończona,bo znowu dostaniemy jakiś złom,tym razem od amerykanów bo kiedyś dostawaliśmy od Rosjan!!! Wreszcie,zróbmy coś my POLACY bo wygląda na to,że potrafimy brać kit ,który nam celowo wciskają aby nasza gospodarka stanęła!!!
- 0 0
-
2012-01-26 20:39
Historyczne przedsięwzięcie w Gdyni
Pamiętam,że na terenie Stoczni stał taki zardzewiały kadłób którego nazywali JASTRZĘBIEM i co teraz widzę? a-n0 ten poniemiecki złom stoi koło Akademii Marynarki Wojennej-jako chyba bardzo zasłużony dla Polski i wiecie co-zmienił nazwę na PORTOWY ZAKŁAD TECHNICZNY. Może by tak naszego GAWRONA-tez zasłużony -postawic po drugiej stronie przy Akamiemi jako symbol mozliwosci Stoczni Marynarki Wojennej,która jest tylko z nazwy nan brama wjazdowa.
- 1 1
-
2018-04-14 04:15
Mało wiecie
Stocznia wojskowa w Gdyni to nie tylko jest ta stocznia cała nauta w Gdyni to wojskowa stocznia wiem bo pracuje na starej naucie jest 6 budowanych jednostek wojskowych już są wykańczane w środku a są nie wykrywalna dla radarów z czegoś tam są robione wiem bo jak miała przyjechac dostawa sprzętu na te okręty to zamykali pod wieczor pół stoczni i każdy dojazd do niej a na nowej naucie przy stoczni Gdynia jest rośniesz okręt desantowy modernizowany rozebrali go do blachy po prostu nic nie ma wszytko po wycinali dziób rufę burty i dorabiali w nocy jakieś dziwne elementy a w dzień zwykle prace spawalnicze dziwne ?? Sam widziałem jak pod wieczor nie można podejść pod żaden statek bo wojskowi stoją i zakaz przejścia jest po drugiej stronie kanału na przeciwko jest stocznia marynarki tam również są prace ale tylko w nocy widać albo pod wieczor jak błyska coś jeździ ludzie z latarkami się kręcą
Mówię wam coś się dzieje i mamy przynajmniej już 4 albo 5 nowych jednostek dla marynarki tylko cicho sza bo skąd niby pieniądze wszysyscy wiemy skąd od podatników nie ma wreszcie żadów pO i zaczyna nam się wojsko budować i wgl chociaż ci tyle nie kradną i coś w nasz kraj ładują PKB powinnismy podważyć jesCze z 2,2% do koło 3 % oficjalnie- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.