- 1 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (101 opinii)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (206 opinii)
- 3 Ugaszono pożar na budowie osiedla (177 opinii)
- 4 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (38 opinii)
- 5 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (82 opinie)
- 6 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (173 opinie)
Rozpoczyna się proces kierowcy TIR-a, który wjechał w gdyński trolejbus
17 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
4,5 roku więzienia dla kierowcy TIR-a za staranowanie trolejbusu
Film nagrany już po wypadku. Widać na nim ogrom zniszczeń.
Dziś przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpocznie się proces Mariusza W., kierowcy ciężarówki, który w kwietniu ubiegłego roku wjechał na ul. Morskiej w samochód osobowy i trolejbus. W wyniku wypadku dwie osoby zginęły, a dziewięć zostało rannych. Zdaniem prokuratury mężczyzna wsiadł za kierownicę, mimo że był świadom, tego że jego pojazd nie jest całkowicie sprawny.
Zapis z kamer miejskiego monitoringu. Także już po wypadku.
Taką wersję wypadków zdają się potwierdzać zarzuty, które postawiono 32-letniemu Mariuszowi W. - jest on m.in. oskarżony o świadome naruszenie przepisów, dotyczących bezpieczeństwa w ruchu, które doprowadziło do wypadku. Chodzi o to, że pojazd, którym jechał (ciągnik siodłowy z naczepą), miał niesprawny system hamulcowy. Dodatkowo w naczepie, na tej samej osi, zamontowane były opony różniące się rozmiarem.
- W naszej ocenie to także miało wpływ na przebieg zdarzeń - tłumaczy Witold Niesiołowski, szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni.
Poza tym kierowca oskarżony jest także o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, której następstwem była śmierć dwóch osób, ciężki uszczerbek na zdrowiu jednej osoby, a także obrażenia ciała u dziewięciu innych osób.
Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi do pięciu lat więzienia, w tym przypadku jednak, w związku z tym, że w wypadku zginęły dwie osoby, kara jest wyższa i wynieść może do ośmiu lat więzienia.
Podczas postępowania przygotowawczego mężczyzna przyznał się do udziału w wypadku, zaprzeczył jednak, że był świadom stanu technicznego samochodu, który prowadził.
- Prokuratura przyjęła jednak, że musiał być tego świadom, gdyż nie był tylko najemnym kierowcą, ale był też właścicielem auta, którym kierował. W ten sposób prowadził swoją działalność gospodarczą - tłumaczy Niesiołowski.
Dziś w sądzie odczytany zostanie pełen akt oskarżenia. Szczegółowo zrelacjonujemy pierwszy dzień procesu.