• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ruszył proces ws. przewrócenia pomnika ks. Jankowskiego

Piotr Weltrowski
1 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Mężczyźni, którzy przewrócili pomnik, ustawili wcześniej opony, aby nie zniszczyć samej rzeźby. Mimo to prokuratura uważa, że dopuścili się "czynu chuligańskiego". Mężczyźni, którzy przewrócili pomnik, ustawili wcześniej opony, aby nie zniszczyć samej rzeźby. Mimo to prokuratura uważa, że dopuścili się "czynu chuligańskiego".

Trzej mężczyźni zasiedli w poniedziałek na ławie oskarżonych w głośnej sprawie dotyczącej przewrócenia gdańskiego pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego. Wszyscy odpowiadają za znieważenie i przewrócenie pomnika. Według prokuratury był to "czyn chuligański".



Czy osoby, które przewróciły pomnik, powinny odpowiadać za "czyn chuligański"?

Pomnik ks. Henryka Jankowskiego został przewrócony dwa lata temu - w lutym 2019 r. Trzej mężczyźni, którzy tego dokonali, nie kryli się ze swoimi zamiarami, pozwolili filmować całe zdarzenie, a po przyjeździe na miejsce policji - oddali się w jej ręce.

Pomnik obalono na rozłożone wcześniej opony w ten sposób, aby go nie zniszczyć. Na przewróconej rzeźbie ułożono strój ministranta oraz dziecięcą bieliznę. Mediom przekazano także swoisty manifest, który miał tłumaczyć powody całego zdarzenia.

- Podejmujemy działanie, którego celem jest symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego. Tak wyraża się nasza obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też - mowy nienawiści - napisały osoby odpowiedzialne za przewrócenie pomnika.
Prokuratury te tłumaczenia nie przekonały.

Śledczy wycenili straty powstałe w wyniku działania mężczyzn na 30 tys. zł i wszczęli śledztwo, które zakończyło się w lutym ubiegłego roku.

Trzem mężczyznom zarzucono "popełnienie wspólnie i w porozumieniu przestępstwa znieważenia i uszkodzenia pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego. Uznano również, że czyn ten miał charakter chuligański. Został popełniony publicznie z oczywiście błahego powodu, przez co okazano rażące lekceważenie dla porządku prawnego".

Proces rusza, ale z opóźnieniem



Pierwotnie proces w tej sprawie miał rozpocząć się 19 stycznia. Pierwszą rozprawę jednak odroczono z powodów proceduralnych. Na sali sądowej nie pojawiło się bowiem dwóch członków społecznego komitetu budowy pomnika, którzy występować mieli przed sądem jako osoby pokrzywdzone.

W poniedziałek na sali pojawili się już zarówno oskarżeni, jak i osoby występujące w roli pokrzywdzonych. Proces mógł więc wystartować.

Sami oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzucanego im przestępstwa. Nie negują, że przewrócili pomnik, jednak twierdzą, że kierowały nimi pobudki zdecydowanie dalekie od forsowanej przez prokuraturę wersji "chuligańskiego wybryku".

Pomnik wrócił, po czym został zdemontowany



Jeszcze przed wydarzeniami z lutego 2019 r. pomnik ks. Henryka Jankowskiego budził kontrowersje (był na przykład oblewany farbą, odbywały się także protesty na skwerze, na którym stał). Wszystko przez pojawiające się przez lata zarzuty dotyczące wykorzystywania nieletnich. Sam ksiądz nigdy nie został prawomocnie skazany, nie został także nigdy oficjalnie oskarżony przez prokuraturę, niemniej prowadzono śledztwo w jego sprawie.

W 2018 r., osiem lat po śmierci duchownego, pojawił się cykl tekstów Bożeny Aksamit, trójmiejskiej dziennikarki, która przeprowadziła własne śledztwo w sprawie kontrowersyjnego prałata. W tekstach tych pada wiele mocnych zarzutów pod adresem ks. Jankowskiego, łącznie z informacją o samobójstwie nastolatki, która miała być z nim w ciąży.

Czytaj więcej o zarzutach formułowanych względem ks. Jankowskiego



Sam pomnik po tym, gdy go przewrócono, wrócił na miejsce. Nie na długo jednak. Rada Miasta Gdańska zdecydowała o jego zdemontowaniu, co ostatecznie miało miejsce w marcu 2019 r.

Bogata biografia prałata



Prałat Henryk Jankowski ma bogatą biografię. Podczas obalania komunizmu nie bał się bronić działaczy Solidarności, był ich kapelanem i spowiednikiem. Kontrowersje, i to związane nie tylko z rzekomą pedofilią, pojawiły się w jego przypadku później, po upadku PRL-u. Oprócz płomiennych, politycznych kazań, w których w niewybrednych słowach nie oszczędzał przede wszystkim Żydów, zasłynął także z budowy Grobu Pańskiego, gdzie obok nazw partii politycznych umieścił szkielet trzymający flagę Unii Europejskiej. Za antysemickie wypowiedzi władze Kościoła zabroniły mu głoszenia kazań.

Nie odmawiał sobie również działalności biznesowej. Produkował niezbyt smaczne półwytrawne wino "Monsignore" oraz wodę mineralną ze swoim wizerunkiem. Wydawał również patriotyczne książki, a nawet zbiór swoich kazań.

O samej sprawie głośno było dziś też... w Sejmie



Początek procesu przed gdańskim sądem odbił się nie tylko głębokim echem medialnym. Sprawa trafiła też do Sejmu. Posłanka Lewicy Beata Maciejewska odczytała fragmenty listu ofiary pedofila Jankowskiego - pani Barbary Borowieckiej, która po 50 latach milczenia, w 2019 roku, opowiedziała publicznie o molestowaniu przez ks. Henryka Jankowskiego, o traumie, jakiej doświadczyła jako mała dziewczynka.

Ma to także związek z projektem ustawy złożonej przez jej ugrupowanie. Dotyczy on wprowadzenia braku przedawnienia w przypadku przestępstw pedofilskich.

Sama posłanka stanęła też na czele Społecznego Komitetu Upamiętnienia Ofiar Pedofilii w Gdańsku. Celem komitetu jest ufundowanie pomnika lub tablicy upamiętniającej ofiary pedofilii w Gdańsku, który stanąć ma w miejscu dawnego pomnika ks. Henryka Jankowskiego.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (320)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane