• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rzucić karierę i uczyć własne dzieci, czyli szkoła i dom w jednym

Marzena Klimowicz
16 maja 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Szkoła to nie tylko egzaminy i stres, ale także zabawa i nawiązywanie przyjaźni. Szkoła to nie tylko egzaminy i stres, ale także zabawa i nawiązywanie przyjaźni.

Zrezygnować z pracy i zostać w domu, by uczyć swoje dzieci? Dla wielu to nie do pojęcia. Jednak w Polsce rośnie liczba tych, którzy decydują się na edukację domową swoich dzieci. Psycholodzy ostrzegają - dzieci uczone w domu przez rodziców mogą wyrosnąć na aspołecznych samolubów.



Tak rodzina Piotrowskich z Gdyni uczy się w domu.

- Chciałam im pokazać świat, więc uczę swoje dzieci sama w domu. W szkole by tego nie miały - mówi Marzena Reszka, z wykształcenia fizyk, mama dwóch chłopców w wieku 10, 11 lat i kilkuletniej dziewczynki, która zabrała dzieci ze szkoły i sama uczy je w domu. - Odwiedziły już tyle ciekawych miejsc, wiele widziały. Najpierw zdecydowałem, że będę je uczyła w klasach 1-3. Wtedy nie trzeba jeszcze w książkach siedzieć, więc pokażę im wszystko na żywo. Teraz są w 4 i 5 klasie, a edukacja domowa dalej się sprawdza - dodaje.

Dla pani Marzeny zwykła szkoła to nie tylko lekcje, ale także miejsce, w którym dziecko często po raz pierwszy spotyka się z przemocą, ma kontakt z alkoholem czy narkotykami. Dlatego żeby ustrzec dzieci przed niebezpieczeństwami, jakie czyhają na nie w szkole, niektórzy rodzice porzucają pracę i przekształcają się w pełnoetatowego nauczyciela

Edukacja domowa...

- To mit, że dziecko w szkole się uspołecznia. Siedzi się w klasie mając przed sobą plecy kolegi. A po bokach siedzą inne osoby, z którymi nie wolno rozmawiać. Przerwa trwa krótko i podczas niej głównie zaspokaja się potrzeby fizjologiczne i rozładowuje trochę energię. I to wszystko - przekonuje pedagog, dr Marek Budajczak, wykładowca Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i zarazem jeden z pionierów edukacji domowej w Polsce. Z żoną wspólnie edukował w domu swoje dzieci. - Myślę, że edukacja domowa to pełnoprawna alternatywa dla kształcenia szkolnego. Jeśli rodzic ma ochotę poświęcić swój czas i być do dziecka przywiązanym przez kilka lat niemal na okrągło, to czemu nie - dodaje.

Psycholog dzieci i młodzieży Anna Jankowska w ogóle nie zgadza się z tą opinią. - To szkoła jest miejscem, w którym dziecko uczy się współdziałania w grupie społecznej, przestrzegania reguł oraz zachowania zgodnie z przyjętymi normami. Ponadto w szkole dziecko ma szansę samodzielnie nawiązywać i podtrzymywać pozytywne kontakty z wybranymi rówieśnikami - często nawiązują się pierwsze trwałe przyjaźnie - przekonuje.

Część psychologów argumentuje jednak, że w wieku 6-7 lat dziecko ma większe potrzeby społeczne, niż tylko kontakt z rodzicami.

W Polsce jest raptem ok. 40 dzieci i młodzieży kształconych przez rodziców od "zerówki" do matury. W Wielkiej Brytanii liczba ta dawno przekroczyła sto tysięcy. W Stanach Zjednoczonych jest ich ok. już 2-3 mln.

Naukowcy, którzy opowiadają się za edukacją domową podkreślają, że najważniejszą zaletą tej formy kształcenia jest zindywidualizowane podejście do dziecka, co według nich nie jest możliwe w powszechnej oświacie. - W domu można tak przykroić działania edukacyjne by z jednej strony stymulować na to, czym dziecko dysponuje, a z drugiej by pokonywać ograniczenia i blokady. Do tego niektórzy rodzice cenią sobie konsekwencję wychowawczą, spójny system wartości, który mogą swoim dzieciom przekazać. Podczas gdy w szkole jest on rozchwiany - wylicza Marek Budajczak.

Czy jednak dziecko, które przez całe życie jest uczone w domu przez rodziców, nie potknie się na pierwszej przeszkodzie, jaką życie przyniesie? - Owszem, można powiedzieć, że jest to rodzaj cieplarnianego wychowu. Jednak nie to jest celem tej metody. Te dzieci też biegają po podwórku z rówieśnikami. Też przynoszą do domu sińce - zapewnia naukowiec.

Sceptyków niepokoi kwestia przygotowania merytorycznego: w jaki sposób rodzic przekaże wiedzę z wielu przedmiotów na różnych poziomach? - Badania naukowe w USA, gdzie edukacja domowa nie jest fenomenem, wykazały, że nie ma znaczenia, czy rodzic ma uprawnienia pedagogiczno - nauczycielskie, czy nie. Co więcej, nie ma też żadnego znaczenia czy ma on wykształcenie podstawowe czy doktorat - przekonuje Marek Budajczak.

Te argumenty nie przekonują psychologów. - Domowi edukatorzy zwykle nie mają wiedzy, ani praktyki związanej z pracą z dzieckiem ze specyficznymi trudnościami np. w uczeniu się. Kiedy takie dziecko dorośnie może mieć pretensje do rodzica, że w porę nie rozpoznało trudności i nad nimi nie pracowało - ostrzega Anna Jankowska.

Co o domowej edukacji sądzą sami zainteresowani: czyli dzieci i młodzież? - Pytałem dzieci, które odbyły edukację domową i nigdy nie spotkałem się z odpowiedzią że im się nie podobało. Ich życie nie różniło się od życia dziecka szkolnego. Te dzieci nie twierdziły, że przez edukację domową coś straciły - mówi Marek Budajczak.

Z kolei Anna Jankowska ma inne doświadczenia. - Znam czwórkę rodzeństwa, których mama uczyła w domu do pełnoletniości. Są wykształconymi ludźmi, ale jak sami podkreślają, teraz jako osoby dorosłe, są świadomi tego, że w dzieciństwie pozbawieni zostali czegoś bardzo ważnego. Do dziś mają duże trudności w poznawaniu nowych osób i nawiązywaniu przyjaźni. W zasadzie przyjaźnią się tylko ze sobą i innymi członkami ich rodziny - ostrzega psycholożka.

Marzena Reszka, edukator domowy trójki dzieci.

- Ile czasu zajmuje pani uczenie dzieci?

- Czasu nie dzielę na pracę i dom, bo w domu jestem przez cały czas. Typowo podręcznikowej pracy jest dziennie od 3 do 4 godzin. Potem zaczyna się ciekawa praca z dziećmi - gdzieś z nimi jedziemy - niedługo na Wyżynę Krakowsko - Częstochowską. Tam przerobimy kawał wiedzy z historii, geografii i geologii. Sama nie wiem co jeszcze wyjdzie.

- Spoczywa na pani ogromny ciężar przekazania odpowiedniej wiedzy.

- Na razie daję sobie radę z nauczaniem. Jestem z wykształcenia fizykiem, więc ze ścisłymi przedmiotami nie mam problemów. Nadrabiam natomiast przedmioty humanistyczne. Jeśli ktoś nie czuje tego i wie,że nie podoła, to odradzam, bo to ciężka praca.

- A co z uspołecznieniem? Dzieci nie mają problemów w kontaktach z rówieśnikami?

- Chłopców zapisałam do ZHR-u i tam mają przyjaciół. Poza tym dzieciaki z podwórka u nas często odrabiają lekcje. To nie jest łatwe, ale widać wyniki. Dzieciak są bardziej przygotowane do życia, bo w domu na wszystko jest czas, na naukę gotowania, sprzątania, poza oczywiście lekcjami.

- Zamierza pani kontynuować edukację domową swoich dzieci?

- Jeszcze nie wiem.

Opinie (181) 3 zablokowane

  • Nigdy nie zdodzila bym sie na taka forme edukacji !!!! ! Jestem rowniez (25)

    fizykiem, ale moja curka chodzi od lat na zajecia ponadnormatywne; francuzki, angileksi, balet, skrzypce. Jest lubiana i powazana przez kolezanki. Potrafi zyc w grupie i byc przywodca stada, zorganizowac sama wspaniale urodziny w mcDonaldsie, po ktorych wszyscy zaproszeni chcieliby tak samo zorganizowc urodziny. W dziecku trzeba zaszczepiac bycie liderem juz od najwczesnych dni, a nie trzymac w domu pod kloszem, zeby potemtakie dziecko mialo kompleksy i alienacje. nic to dobrego nie morze przyniesc...

    • 12 64

    • brak podstaw pisowni

      Nie dziwię się, że nie chcesz uczyć dziecka, bo u Ciebie widać wielkie luki w nauce ortografii. Naucz się najpierw pisać poprawnie, zanim zaczniesz pisać bzdury!

      • 0 0

    • nie do wiary!

      nie chciałabym aby nauczyciel, który robi tak straszne błędy ortograficzne uczył moje dziecko !!! wybieram edukację domową!!!

      • 0 0

    • Ale ortografii nie znasz, fizyku

      • 0 0

    • :-(

      No, przy takiej najomości ortografii, to ja się nie dziwię, że nie chce pani uczyć swego dziecka. Byłoby analfabetą. Tak wykształciła panią szkoła, że nie wie pani jak się pisze córka (pomijając inne błędy). A poza tym jest pani fizykiem ,nauczycielem? Żenada. Nie chcę, żeby ktoś taki miał wpływ na moje dziecko. Ja uczę córkę od roku w domu i dopiero teraz, koncząc szóstą klasę widzę efekty nauki. Ona nie uczy się teraz dla ocen tylko dla siebie. I jest promienną radośna dziewczyną, która ma mase znajomych. Do tego szkoła wcale nie jest potrzebna. Najgorzej, jak ktoś nie ma bladego pojęcia o istocie zjawiska zaczyna się na ten temat wypowiadać.

      • 0 0

    • fizykiem??

      z wyższym wykształceniem?? i takie błędy ortograficzne?? ojoj... :( to lepiej, ze pani córka chodzi do szkoły, może się czegoś nauczy przynajmniej..

      • 0 2

    • całe szczęście!!

      Wychowałaby Pani analfabetkę. Radzę na starość przyłożyć się do ortografii. Żenada...

      • 0 2

    • i dzięki Bogu!!

      że nie uczysz swojej "curki". a już nauka bycia liderem, cóż, to dopiero potem jest frustracja w dorosłym życiu :| zachowanie typu A, stres, rywalizacja, frustracja...

      • 2 2

    • moze i robi bledy

      sam studiuje fizyke - 4 rok, powiem wam ze sa fizycy ktorzy robia straszliwe bledy ortograficzne, ale w scislych przedmiotach sa WSPANIALI!!

      • 3 0

    • pani Tereso proszę sprawdzić pisownię i być przywódcą swojego domowego stadka

      • 4 2

    • Do Teresy fizyka.

      Sadzac po ortografii to zrozumiale dlaczego nie zgodzilaby sie na edukacje swoich dzieci w domu...

      • 4 2

    • Nigdy nie zgodzielbym sie

      • 0 2

    • Tobie by sie szkola przydala fizyku, pisac to nie potrafisz ...

      • 1 3

    • biedne dziecko... widać nawet, jeśli matka się nie 'zdodziła', może powstać coś strasznego... no ale może to morze ją wyrzuciło na brzeg...

      • 1 3

    • O rany...

      ludzie na prawdę nie mają poczucia humoru i wszystko na serio traktują...

      4/5

      ;))))

      • 2 2

    • i jak tu wysłac dziecko do szkoły????

      Pani Tereso, mam nadzieję, że moje dziecko nigdy w życiu nie trafi na nauczyciela myślącego podobnie jak Pani. Chcę aby moje dziecko było przywódcą ludzi kreatywnych i przedsiębiorczych, a nie przywódcą stada.

      • 10 3

    • Fajnie (1)

      ze twoja cUrka umie zorganizowac urodziny w mcdonaldsie.. rzeczywiscie pojscie i powiedzenie ze chce sie miec urodziny to wielka odpowiedzialnosc dodatkowo nie wiemy ile twoja cUrka ma lat wiec mozemy przyuszczac rownie dobrze ze skoro chodzi " od lat" na te zajecia wszystkie to ma z 15-17 a w tym momencie to juz w ogole uklony za takie umiejetnosci :) aahh fizycy sa spoko ^

      • 7 3

      • ironia ciasteczku, ironia

        xD

        • 3 1

    • ja

      Kobieto, jak można robić takie błędy ortograficzne. WSTYD. Dobrze że nie uczysz swojej córki

      • 6 3

    • Szkoda, że masz "curkę".

      • 7 3

    • chyba fizyczna jestes i tyle

      ....

      • 4 3

    • :D

      • 4 1

    • Obśmiałam się serdecznie :)

      • 15 2

    • To prowokacja? Curka francuzki z mcDonaldasa?
      Może nie... Tacy ludzie też żyją na tym świecie:)

      • 15 2

    • i bardzo dobrze

      że byś się nie zgodziła, bo widać że masz problem z ortografią

      • 15 3

    • 4/5

      • 4 1

  • ale badziewny artykuł! Jako psycholog się wypowiem - to co jedna pani psycholog myśli, nie reprezentuje "zdania psychologów". Bardzo wielu moich znajomych ze studiów rozumie i popiera edukację domową. Prawda jest też taka, że ludzie zwyczajnie nie mają pojęcia co to jest i smażą opinię na gorąco, a skoro sami chodzili do szkoły i nigdy nie myśleli o alternatywie, to szkoła jest niezastąpiona. Rozumiem że żadne dziecko, chodzące do szkoły, nie wyrasta na samoluba, egoistę, nie jest wrogie wobec innych ludzi, nie wykazuje zachowań przemocowych. Dzieci w szkole nie wycofują się też nigdy z kontaktu i absolutnie nie są nieśmiałe? Ludzie, król jest nagi! Szkoła niczego takiego nie zapewnia, dzieciaki z dobrym zapleczem z domu sobie radzą, a te ze złym - albo to utrwalają (najczęściej), bo szkoła nie ma żadnych narzędzi w tej masówce, żeby im pomóc, albo mają bardzo dużo szczęścia i przypadkiem trafią na kogoś, kto zwróci na nie uwagę.
    Więc chodzenie do szkoły jest ostatnią rzeczą, która różnicuje dzieci.
    Kto powiedział poza tym, że dzieci z edu domowej dorastają bez rówieśników? A harcerstwo, szkoła muzyczna, jakieś karate, dzieci rodziny i sąsiadów?
    Socjalizacja wymaga siedzenia na tyłku 8h dziennie w 30 osobowej klasie??? Rozumiem że ludzie socjalizują się od 100 lat, a wcześniej byli neandertalczykami, bo nie było państwowego szkolnictwa?
    trochę mniej stereotypów, więcej namysłu.

    • 4 0

  • zero przemocy ośmieszenia i poniżenia,którego ja doznaje..

    no wspaniałe wideo jak bym miala dzieci to pewnie bym tak zrobila i sama bym chciala mam za msc 18 lat...

    • 0 0

  • Tylko niedowartościowane osoby z kompleksami wyniesionymi z dziecinstwa tak robią. (11)

    • 48 55

    • Większosć naszej historii to nauczanie domowe (3)

      Jeśli dobrze się orientuję, w Rzeczpospolitej szlachta (czyli aż ok. 10 proc. społeczeństwa, i to wiodącego w życiu publicznym) przez kilkaset lat w większości uczyła dzieci w domu. Tak upływała cała młodość aż do edukacyjnego wojażu, połączonego nieraz ze studiami. Już wtedy szlachta wolała wysyłać dzieci na studia na Zachód ze względu na ich bardziej praktyczny profil.
      Horror tysiąclatek narodził się razem z horrorem blokowisk. Co naturalnego jest w spędzaniu w jedno miejsce setek osób w jednym przedziale wiekowym i duszenie ich w ławkach bez możliwości ruchu?
      Naturalnym otoczeniem dzieci, szczególnie młodszych, jest rodzina, sąsiedzi i przyjaciele domu. Matki, które nie pracują, a pchają dzieci do przedszkoli dla "uspołecznienia" nie wiedzą, jaką krzywdę im wyrządzają. Wiedzą coś o tym moje koleżanki - przedszkolanki. Napatrzyły się i twierdzą, że same nigdy nie oddałyby swoich dzieci do przedszkola. Na zewnątrz jest oczywiście świetna reklama i piękne wystąpienia dyrektorek - zgodnie z prawami rynku.
      Teraz można by zacząć mówić o chorych gimnazjach i chorych rodzinach, które starają się nie napracować przy wychowaniu pociech, tylko wydalić je z domu. Ta cywilizacja, oddzielająca dziecko od domu, jest chora. Co więcej, to nigdy nie była nasza polska cywilizacja. Dzisiejszy system szkół pasuje świetnie do naszego plastykowego świata - byle wyprodukować jak najwięcej szkodliwych hamburgerów. Unia "kazali" wszystkich kształcić do 18. r.ż. No i mamy poziom "matury" dla kretynów, a brakuje nam dobrych fachowców. No itd., można by tak długo.
      W każdym razie wyrażam uznanie dla rodziców, którzy poważnie potraktowali zajmowanie się swoimi dziećmi i naukowcowi, który ma odwagę ich wspierać w tym dziwnym świecie.

      P.S. Znałam parę niedowartościowanych osób. Wszyscy byli psychologami.

      • 37 12

      • (1)

        "Większość naszej historii to nauczanie domowe" - tyle, że wiele się zmienia. Aby szkoła mogła być przedsięwzięciem demokratycznym, a nie elitarnym, nie można poprzestawać na homeschoolingu, ani nawet faworyzować tego rozwiązania. Obowiązek szkolny, który wprowadzany był sukcesywnie w XIX w. oparty jest na pewnym paradoksie - jest z jednej strony prawem, a z drugiej obowiązkiem (por. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka art. 26 § 1). Oczywiście ów obowiązek może być realizowany w inny sposób, ale homeschooling faktycznie jest rozwiązaniem dla burżuazji - trudno sobie wyobrazić rodziców realizujących obowiązek szkolny w domu, a pochodzących z klasy niższej.

        • 1 0

        • Szkoła "demokratyczna"

          Absurdem jest szkoła dla wszystkich. Kiedy coś należy do elity, jest towarem, na którym innym zależy. Teraz mamy tumulty niezmotywowanych uczniów, maturę na poziomie V klasy dawnej podstawówki i brak hydraulików.

          • 1 0

      • współczucia

        współczuje dzieciom uczonym w domu. porażka, dla mnie szkoła to całe zycie, ogromna ilośc znajomych,przyjaciół, wspaniale spędzone chwile, a odrobina stresu nikomu nie zaszkodziła, czasami pomaga, zycie nie jest usłane różami, w doroslym zyciu takie dzieci chyba depresji dostaną...

        • 20 24

    • (4)

      Jezu takie dziecko jak pójdzie do gimnazjum, a potem szkoły średniej dozna sporego szoku. O większym idiotyzmie nie słyszałem.

      • 29 18

      • (2)

        nie nazywaj idiotyzmem czegos czego nie rozumiesz ...

        • 11 4

        • (1)

          Najważniejszym problemem jest bariera ekonomiczna. Homeschooling jest ofertą w przypadku klasy średniej (wolne zawody, inteligencja techniczna częściej niż nietechniczna), a to z prostego powodu, że: (1)nie wszystkich stać na niepodejmowanie pracy (koszt alternatywny pozostania potencjalnego opiekuna-nauczyciela w domu); (2)odpowiednie kompetencje (trudno uwierzyć, że osoba o niskim kapitale kulturowym i z kodem ograniczonym, sama mająca problemy w szkole, nagle stanie się dobrym nauczycielem swoich dzieci).

          • 4 0

          • Chociaż - dydaktycy twierdzą, że nie ma skuteczniejszej metody uczenia się niż uczenie innych.

            • 0 0

      • kto sie przezywa...

        Ja tez bardziej iiotycznej wypowiedzi nie wiedzałem

        • 2 0

    • pani piotrowska chyba nie wie co zrobić ze swoim życiem i nie lubi pracować

      Niestety widać ze pani piotrowska to jakaś nieprzystosowana do życia istota, i teraz chce wychować w taki sam sposób swoje dzieci. Pewnie jedynym zajęciem tych dzieciaków to też będzie kształcenie swoich dzieci (ale ktoś będzie musiał zarabiać kasę na to, pewnie żony tych syneczków, bo oni będą się poświęcać do zabawy w szkółkę). To jest pomysł na życie tych państwa, nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem więc postanowili krzywdzić własne dzieci na siłę bronić własne dzieci od całego zła tego świata i trzymać je pod kloszem w domu... wiadomo że na pytanie czy chcą iść do szkoły mówią że "nie" bo co mają innego powiedzieć jeżeli nie znają czym jest szkoła i obcowanie z rówieśnikami :-/ Porażka!!

      • 3 10

    • ...banda złodzieji!

      ...u nas w kraju nie opłaca się na razie zarabiać, więc ja to w pełni rozumiem! :)

      • 0 0

  • Od września podejmuję naukę domową naszego syna - zerówkowicza. Decyzję podjęliśmy po 2 latach chodzenia dziecka do przedszkola. Stwierdzam, że rezygnacja z placówki wyszła mu tylko na dobre. Stał siębardziej radosny, otwarty na ludzi, podążanie za jego ciekawością świata jest naprawdę fantastyczną podróżą dla nas wszystkich. Owszem wymaga więcej pracy, ale zalety rzebijają wszystkie ewentualne problemy. Dzieci edukowane domowo wcale nie są separowane od rówieśników. Ośmielę się nawet stwierdzić, że ich kontakty są bardziej efektywne, bo nie odbywają się na lekcjach, a których siłą rzeczy kontakty takowe są zabronione, ani na przerwach (dzielonych między załatwianie potrzeb fizjologicznych, krótkie rozmowy, ukrywanie się przez szkolnymi gangami etc) Sami powiedzcie, ile czasu po szkole spędzaliście na rozmowie o szkole? Nasz syn ma mnóstwo przyjaciół, młodszych i starszych, z którymi potrafi rozmawiać w oszystkim, o czym rozmawiają dzieci w ich wieku - nijak od nich nie odstaje. Lui dzieci i jest lubiany. I czy do tego naprawdę potrzebny jest przymus siedzenie kilku godzin w ławce?

    • 0 0

  • Moi najlepsi przyjaciele pochodzą ze szkolnej ławy ! Nikt mi nie wmówi , że trzymanie dziecka pod kloszem w domu jest dla niego dobre !

    • 0 0

  • pani piotrowska chyba nie lubi pracować... i nie wie co zrobić ze swoim życiem (2)

    widać ze pani piotrowska to jakaś nieprzystosowana do zycia istota, i teraz chce wychować w taki sam sposób swoje dzieci. Pewnie jedynym zajęciem tych dzieciaków to też będzie kształcenie swoich dzieci (ale ktoś będzie musiał zarabiać kasę na to, pewnie żony tych syneczków, bo oni będą się poświęcać do zabawy w szkółkę). To jest pomysł na życie tych państwa, nie wiedzą co zrobić ze swoim zyciem więc postanowili krzywdzić własne dzieci na siłę bronić własne dzieci od całego zła tego świata i trzymać je pod kloszem w domu... wiadomo że na pytanie czy chcą iść do szkoły mówią że "nie" bo co mają innego powiedzieć jeżeli nie znają czym jest szkoła i obcowanie z rówieśnikami :-/ Porażka!!

    • 0 5

    • Porazka jest pisanie takich tekstow pod wplywem zludnego przekonania, ze sie jest anonimowym... (1)

      • 0 0

      • ja mogę się założyć że ta pani dlatego zdecydowala się uczyc dzieci w domu bo tak jest jej wygodnie i nie chce jej sie isc do pracy. Najpierw urodziła jedno dziecko, drugie, trzecie, potem niby zajmowała się tylko domem i dziećmi. Gdy przyszedł czas że miały pójść do szkoły ogarnął tą panią paniczny strach przed tym że ona musiała by pójść do pracy i zacząć nie tylko opiekować się dziećmi ale i pracować. Dlatego wybrała taki scenariusz bo nic innego jej nie przyszło do głowy, jak by inaczej wytłumaczyła że woli siedzieć w domu zamiast pójść do roboty i zasuwać
        Prawie wszystkie kobiety mieszkające w miastach w dzisiejszych czasach jakoś godzą pracę z wychowywaniem dzieci, oczywiście jak zawsze zdarzają się leniuchy typu piotrowska która pod sztandarem lepszej edukacji swoich dzieci woli siedziec w domu na dupie i nic nie robić, gratuluje!!

        • 0 1

  • szkoła.....

    to tylko zbiór wielu małych osóbek, nauczyciele nie radzą sobie z 30 dzieci, gdyby klasy były po 10 osób, to wszyscy bylby zadowoleni a dzieci otrzymały wiedzę w przystępny sposób. a nie tak jak również ja miałam, przez 12 lat, nie zdążyłeś na lekcji, to się dalej ucz w domu... nie zrozumiałeś, to szoruj na korepetycje, bo nikt Tobie w szkole nie wytłumaczy-a na dodatkowe godz nie ma kasy... nasze szkoły pozostawiają jeszcze więcej do życzenia, niż kiedyś. rodzice muszą pracować, więc nigdy e. domowa nie będzie rozpowszechniana-bo teraz nie ma takich tendencji. a do póki nauczyciele nie będą współpracować z rodzicami a rodzice z nauczycielami, to w szkołach będzie bałagan. niestety często żadna ze stron nie chce się ugiąć, i wtedy jest trudno.
    mnie szkoła, aż ak do życia nie przygotowała-raczej mama, a argument, że dzieci łatwiej nawiązują kontakt z równieśnikami... to troszkę mit, bo jak liderzy klasowi orzekną, ze oni są "a" a ktoś "b", to na ogół, to się ciągnie do końca szkoły, a w nowej szkole dziecko "b" ma trudności z otworzeniem się na relację z innymi.
    co do gimnazjów, to niestety była to beznadziejna decyzja, aby takie szkoły powstały. bo nastolastkowie takk naprawdę zostali, zostali pozostawieni sami sobie, i tak naprawdę "wsadzenie" ich do takich szkół, było tylko pogłebieniem kryzysu w jakim znajduje się zbuntowany nastolatek. nie mówiąc o tym, że gwałtownie obniżył się poziom:(co mnie najbardziej zasmuca, bo coraz mniej się stymuluje dzieci do myślenia i pracy-ten proces zaczynają rodzice, przez zastępowanie swoich relacji z nimi, dobrami materialnymi itd.
    wydaje mi się, ze w e. domowa nie może być wybrana tylko po to aby dziecko uchronić przed złem, albo żeby cały czas je mieć przy sobie. chodzi o lepszą edukacje, ale trzeba dziecku zapewniać kontakt z dzićmi- a jest wiele takich zajęć.
    jestem mamą, która za niedługo będzie musiała podjąć decyzję, czy samej uczyć czy do szkoły oddać- narazie jestem na drodze poszukiwania i rozmów z mądrzejszymi ode mnie osobami... nie wiem co zdecyduje...
    trzeba poznać wyszstkie "za i przeciw"... a takie chwalenie szkoły, nie jest dobre, bo wszyscy byliśmy w szkole i dobrze wiemy jak było!!a z drugiej strony nie można w e. dmowej polegać na samym sobie(przydałby się kurs przygotowawczy dla takich rodziców).
    e. domowa to poświęcenie swojego czasu dzieciom, w pełnym wymiarze... jak na dzień dzisiejszy nie wiem, czy będzie mnie na to stać... bo potrzeba dużo samozaparcia, determinacji, konsekwencji i miłości... bo najtrudniej jest uczyć swoje dzieci... i nie oszukujmy się, łatwiej obarczyć, kogoś tym obowiązkiem.
    dlatego może lepiej nie wrzucać wszytkiego, do jednego worka... zawsze będą plusy i minusy szkoły i e. domowej... ponieważ jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas popełnia błędy.
    pozdrawiam

    w pełni popieram tą opinie

    • 0 0

  • "Ostrzega psycholożka" :)

    Ciekawe ,że nazwa psycholożka wywołuje u mnie jedynie politowanie i zażenowanie.Rada i ostrzeżenia udzielone przez "psycholożkę" :) podobnie.

    Dowodem na degenerację i upadek zawodu jest jego feminizacja...

    Drogie psycholożki i pedagogiczki teraz już tylko czekamy na hydrauliczki, stolarki i spawaczki. Swoją drogą stoczniowec i stocz**ka.?

    • 1 1

  • Pani Annie Jankowskiej radziłabym poczytać o wartości dowodu anegdotycznego. To, że jedna Pani drugiej Pani naopowiadała jak to ktoś jej powiedział, że... niczego nie wnosi do dyskusji.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane