- 1 Ktoś zostawił dokumenty na przystanku (47 opinii)
- 2 Stracił pół mln zł, bo zainwestował w kryptowalutę przez oszusta (107 opinii)
- 3 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (309 opinii)
- 4 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (223 opinie)
- 5 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (94 opinie)
- 6 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (216 opinii)
Rzucić karierę i uczyć własne dzieci, czyli szkoła i dom w jednym
Zrezygnować z pracy i zostać w domu, by uczyć swoje dzieci? Dla wielu to nie do pojęcia. Jednak w Polsce rośnie liczba tych, którzy decydują się na edukację domową swoich dzieci. Psycholodzy ostrzegają - dzieci uczone w domu przez rodziców mogą wyrosnąć na aspołecznych samolubów.
Tak rodzina Piotrowskich z Gdyni uczy się w domu.
Dla pani Marzeny zwykła szkoła to nie tylko lekcje, ale także miejsce, w którym dziecko często po raz pierwszy spotyka się z przemocą, ma kontakt z alkoholem czy narkotykami. Dlatego żeby ustrzec dzieci przed niebezpieczeństwami, jakie czyhają na nie w szkole, niektórzy rodzice porzucają pracę i przekształcają się w pełnoetatowego nauczyciela
Psycholog dzieci i młodzieży Anna Jankowska w ogóle nie zgadza się z tą opinią. - To szkoła jest miejscem, w którym dziecko uczy się współdziałania w grupie społecznej, przestrzegania reguł oraz zachowania zgodnie z przyjętymi normami. Ponadto w szkole dziecko ma szansę samodzielnie nawiązywać i podtrzymywać pozytywne kontakty z wybranymi rówieśnikami - często nawiązują się pierwsze trwałe przyjaźnie - przekonuje.
Część psychologów argumentuje jednak, że w wieku 6-7 lat dziecko ma większe potrzeby społeczne, niż tylko kontakt z rodzicami.
W Polsce jest raptem ok. 40 dzieci i młodzieży kształconych przez rodziców od "zerówki" do matury. W Wielkiej Brytanii liczba ta dawno przekroczyła sto tysięcy. W Stanach Zjednoczonych jest ich ok. już 2-3 mln.
Naukowcy, którzy opowiadają się za edukacją domową podkreślają, że najważniejszą zaletą tej formy kształcenia jest zindywidualizowane podejście do dziecka, co według nich nie jest możliwe w powszechnej oświacie. - W domu można tak przykroić działania edukacyjne by z jednej strony stymulować na to, czym dziecko dysponuje, a z drugiej by pokonywać ograniczenia i blokady. Do tego niektórzy rodzice cenią sobie konsekwencję wychowawczą, spójny system wartości, który mogą swoim dzieciom przekazać. Podczas gdy w szkole jest on rozchwiany - wylicza Marek Budajczak.
Czy jednak dziecko, które przez całe życie jest uczone w domu przez rodziców, nie potknie się na pierwszej przeszkodzie, jaką życie przyniesie? - Owszem, można powiedzieć, że jest to rodzaj cieplarnianego wychowu. Jednak nie to jest celem tej metody. Te dzieci też biegają po podwórku z rówieśnikami. Też przynoszą do domu sińce - zapewnia naukowiec.
Sceptyków niepokoi kwestia przygotowania merytorycznego: w jaki sposób rodzic przekaże wiedzę z wielu przedmiotów na różnych poziomach? - Badania naukowe w USA, gdzie edukacja domowa nie jest fenomenem, wykazały, że nie ma znaczenia, czy rodzic ma uprawnienia pedagogiczno - nauczycielskie, czy nie. Co więcej, nie ma też żadnego znaczenia czy ma on wykształcenie podstawowe czy doktorat - przekonuje Marek Budajczak.
Te argumenty nie przekonują psychologów. - Domowi edukatorzy zwykle nie mają wiedzy, ani praktyki związanej z pracą z dzieckiem ze specyficznymi trudnościami np. w uczeniu się. Kiedy takie dziecko dorośnie może mieć pretensje do rodzica, że w porę nie rozpoznało trudności i nad nimi nie pracowało - ostrzega Anna Jankowska.
Co o domowej edukacji sądzą sami zainteresowani: czyli dzieci i młodzież? - Pytałem dzieci, które odbyły edukację domową i nigdy nie spotkałem się z odpowiedzią że im się nie podobało. Ich życie nie różniło się od życia dziecka szkolnego. Te dzieci nie twierdziły, że przez edukację domową coś straciły - mówi Marek Budajczak.
Z kolei Anna Jankowska ma inne doświadczenia. - Znam czwórkę rodzeństwa, których mama uczyła w domu do pełnoletniości. Są wykształconymi ludźmi, ale jak sami podkreślają, teraz jako osoby dorosłe, są świadomi tego, że w dzieciństwie pozbawieni zostali czegoś bardzo ważnego. Do dziś mają duże trudności w poznawaniu nowych osób i nawiązywaniu przyjaźni. W zasadzie przyjaźnią się tylko ze sobą i innymi członkami ich rodziny - ostrzega psycholożka.
- Ile czasu zajmuje pani uczenie dzieci?
- Czasu nie dzielę na pracę i dom, bo w domu jestem przez cały czas. Typowo podręcznikowej pracy jest dziennie od 3 do 4 godzin. Potem zaczyna się ciekawa praca z dziećmi - gdzieś z nimi jedziemy - niedługo na Wyżynę Krakowsko - Częstochowską. Tam przerobimy kawał wiedzy z historii, geografii i geologii. Sama nie wiem co jeszcze wyjdzie.
- Spoczywa na pani ogromny ciężar przekazania odpowiedniej wiedzy.
- Na razie daję sobie radę z nauczaniem. Jestem z wykształcenia fizykiem, więc ze ścisłymi przedmiotami nie mam problemów. Nadrabiam natomiast przedmioty humanistyczne. Jeśli ktoś nie czuje tego i wie,że nie podoła, to odradzam, bo to ciężka praca.
- A co z uspołecznieniem? Dzieci nie mają problemów w kontaktach z rówieśnikami?
- Chłopców zapisałam do ZHR-u i tam mają przyjaciół. Poza tym dzieciaki z podwórka u nas często odrabiają lekcje. To nie jest łatwe, ale widać wyniki. Dzieciak są bardziej przygotowane do życia, bo w domu na wszystko jest czas, na naukę gotowania, sprzątania, poza oczywiście lekcjami.
- Zamierza pani kontynuować edukację domową swoich dzieci?
- Jeszcze nie wiem.
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl
Opinie (181) 3 zablokowane
-
2009-05-16 21:56
Ja myślę, że część rodziców, która ma faktyczną wiedzę do nauczania dzieci do końca liceum mogła by to robić. Tylko , że to praktycznie niemożliwe , bo przecież przykładowo , gdyby mama była matematyczką i wiedziała sporo o naukach przyrodniczych , to co z historią, polskim? może niech oboje rodzice nie pracują i uczą dzieci w domu . A jak takie dzieci uczy się tylko do 6 kl. w domu to potem pójdzie do gimnazjum i dozna szoku, przecież nie będzie przyzwyczajone do takiego trybu nauki i do różnego towarzystwa( w każdej szkole znajdzie się jakaś patologia)
- 0 2
-
2009-05-16 13:50
(2)
A co do tych narkotykow i.t.p. to dziecko moze sie z nimi rownie dobrze zetknac na podworku.
Unikanie szkoly nic tu nie zmaienia. To czy ktos siegnie po uzywki czy nie zalezy glownie od tego jak wyglada jego srodowisko rodzinne.- 5 4
-
2009-05-16 19:39
znam ludzi sięgających po używki wywodzących się z każdego możliwego środowiska rodzinnego.
- 1 1
-
2009-05-16 16:31
Slusznie jak ktos jest dobrze przygotowany do spotkania z takimi zjawiskami to nie ulegnie pokusie. A zetknie sie z nimi tak czy owak- predzej lub pozniej.
- 2 0
-
2009-05-16 13:02
"psycholożka" (2)
Hmmm jak w tej reklamie sera;]
- 7 2
-
2009-05-16 14:12
zaraz pasztety, przepraszam feministki (1)
Cię zjadą xD
ale w sumie nie wiem czy im chodziło o żeńskie formy, by były czy też nie xD- 1 2
-
2009-05-16 19:35
to w sumie wprowadzanie wyraźnych różnic płciowych... a im chodziło o równouprawnienie...
ja się i tak nie mogę doczekać 'marynarek', haha- 1 1
-
Opinia została zablokowana przez moderatora
-
2009-05-16 17:25
troche kultury dziadu jeden ! Znowuś pijany ?Śmierdzi od ciebie alkoholem !
- 1 0
-
2009-05-16 16:16
buda gallux buda!!!
- 2 0
-
2009-05-16 15:39
szanowny glucie
Dla Ciebie każdy jest "niewydarzonym nieukiem"
więc ten komentarz był zbędny- 2 0
-
-
2009-05-16 12:53
zda czy nie zda (2)
A jak to się ma do wszelkich testów klasyfikacyjnych, a przede wszystkim promocji z klasy do klasy? Czy taki rodzic sam ocenia, że dziecko powinno "kiblować"?
- 7 15
-
2009-05-16 14:31
(1)
Dziecko jest promowane do nastepnej klasy na podstawie niezaleznych testow przeprowadzanych przez nauczycieli szkolnych, wiec nie ma obawy przed brakami w edukacji.
- 7 1
-
2009-05-16 15:46
Dzięki za odpowiedź. Zastanawiam się tylko jeszcze na ile takie testy są stresujące dla młodszych dzieci.
- 1 1
-
2009-05-16 14:51
wolny glos w dyskusji (1)
tak jak mozna wyszukac dzieci majace problemy w zyciu po edukacji domowej tak rowniez o wiele wieksza jest grupa ludzi, ktorzy maja problemy w zyciu a chodzili oni do szkoly. Jezeli w rodzinie sa problemy szkola tego nie zastapi.
- 9 1
-
2009-05-16 15:06
jesteś idiotą czy tylko udajesz?
Zobacz ile osób się uczy w szkołach ile w domach.
Nastepnie policz osoby z "problemami" które skończyły a które uczyły się w domu.
Następnie policz procent osób "z problemami" w obu przypadkach i porównaj gdzie jest więcej?
Tak samo możesz powiedzieć że Amerykanie są od nas mądrzejsi bo mają więcej ludzi o wykształceniu wyższym tyle że nas jest tak ze hmm 30x mniej?- 0 8
-
2009-05-16 14:41
żadna nowina
W szkołach to samo frajerstwo i tyle!
Ja tam bachora ucze od małego.
Umi już otwierać browara, zawinąć radio z furki, dziachnąć mańkiego parkanem.
Podrośnie, to i za grypsere się weźmie.- 1 5
-
2009-05-16 13:40
DLACZEGO SYSTEM nie zezwala na edukację domową? (1)
odpowiedź jest OCZYWISTA: w domu trudniej o kontrolę nad przekazywaniem JEDYNYCH SŁUSZNYCH treści.
- 4 7
-
2009-05-16 14:36
Sprostowanie
System pozwala na edukacje domowa, jest to zapisane w ustawie o edukacji.
Zapraszam do lektury.- 3 1
-
2009-05-16 14:29
to jest glupota
siedzenia w ksiazkach nikt nie lubi nie zaleznie czy w domu czy w szkole ale w szkole ma sie znajomych, w momencie przechodzenia do wyzszej szkoly nowych znajomych , uczy sie rozwiazywac samemu rozne problemy i potrafi sie potem lepiej odnalezc w swiecie .. taka jest prawda. A siedzenie z rodzicami tyle czasu przez ttyle lat to wcale nie jest dobre rozwiazanie. :/
- 4 7
-
2009-05-16 12:53
w chodzeniu do szkoły nie chodzi o edukację ksiązkową itp. (1)
w szkole dzieciak uczy się jak żyć w społeczeństwie, nawiązywać kontakty, tłucze się z kumplami, uczy się jak walczyć o swoje, zakochuje się itp
życie nie bajka, dziecko nie będzie siedzieć całe życie pod kloszem nadopiekuńczej matki co ma na bani (chyba)- 30 20
-
2009-05-16 14:24
w pełni się z tobą zgadzam
Życie nie jest usłane różami, trzeba zmierzyc się z przeciwnościami losu, stresem. Dla mnie lata szkolne to najpiękniejsze lata (szczególnie podstawówka). Ja sie zastanawiam czy te dzieci wychodza z domu, maja kolegów? Czasami jedyna "rozrywką" jest wyjscie do szkoły, niz "gnicie" w domu.
- 5 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.