SM Ujeścisko. Jest decyzja o sprzedaży działek
Protest spółdzielców i niedoszłych nabywców mieszkań od spółdzielni pod sądem na Nowych Ogrodach.
W miniony piątek doszło do zatrzymania dwóch byłych prezesów Spółdzielni Mieszkaniowej Ujeścisko, w niedzielę jeden z nich został zwolniony. Mieszkańcy i poszkodowani z SM Ujeścisko nie mogą się z tym pogodzić, dlatego we wtorek rozpoczęli protest pod sądem rejonowym w Gdańsku.
Wierzysz, że byli prezesi spółdzielni poniosą karę?
We wtorek przed południem ok. 30 osób zebrało się tym razem pod sądem na Nowych Ogrodach, by domagać się aresztowania Macieja S. i wyrazić dezaprobatę dla decyzji sędziego. Wykrzykiwali między innymi: "Maciej S. oszustem jest", "Nie ma pozwolenia na dalsze mataczenia".
Przypomnijmy:
- Od grudnia 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi postępowanie w związku z opóźnieniem realizacji siedmiu inwestycji przez Spółdzielnię Mieszkaniową Ujeścisko.
- W lutym policja w budynku spółdzielni zabezpieczyła dokumenty związane z postępowaniem. Do tego czasu w spółdzielni pogłębiał się kryzys, nie były regulowane rachunki za media, realizacja opóźnionych inwestycji nie postępowała oraz okazało się, że ówczesny prezes nie może sprawować swojej funkcji w związku z ciążącym na nim prawomocnym wyroku.
- Prezesem został więc wybrany Maciej S., który kontynuował politykę swojego poprzednika.
- 24 kwietnia, po zmianach składu rady nadzorczej, spółdzielcom zaangażowanym w ratowanie SM Ujeścisko udało się powołać nowy, niezwiązany z poprzednimi władzami zarząd. Kilka dni później Krajowy Rejestr Sądowy wpisał nowy zarząd, co dało mu pełne prawo do dalszego reprezentowania spółdzielni.
Stary zarząd bronił swojej pozycji
Poprzedni zarząd nie chciał się zgodzić z takim obrotem spraw. Doszło nawet do tego, że nowy zarząd wystosował ostrzeżenie skierowane do podmiotów gospodarczych, osób fizycznych i instytucji państwowych o nieuprawnionych osobach, które podają się za prezesa i pełnomocnika spółdzielni i podają jej fałszywy adres korespondencyjny. W piśmie czytamy, że osoby te (na przykład) w gdańskim sądzie rejonowym próbowały złożyć wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego (co obecny zarząd pozbawiłoby możliwości zarządzania spółdzielnią i pracy nad uzdrowieniem jej sytuacji prawnej i finansowej). O działaniach poinformowano prokuraturę i policję. Kulminacją bezprawnych działań, pod koniec maja, było wkroczenie przy użyciu siły byłego prezesa do budynku spółdzielni. W związku z użyciem broni gazowej po tym wydarzeniu jednemu z uczestników zdarzenia postawiono zarzuty.
Po napadzie na budynek spółdzielcy nie mogli się pogodzić ze sposobem działania policji, która ich zdaniem chroniła byłego prezesa, który wtargnął do budynku spółdzielni. Frustracja związana z długotrwałym postępowaniem w prokuraturze, napadem na spółdzielnię oraz wspomnieniem wielu postępowań, które w przeciągu ostatnich lat w prokuraturze zostały umorzone (jak przyznaje Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy gdańskiej prokuratury, w programie "Uwaga" TVN-u, było około 40 postępowań i żadne nie zakończyło się postawieniem zarzutów), zaoowocowały protestem pod gdańską prokuraturą na początku czerwca tego roku. Mieszkańcy na pomoc wzywali ministra Ziobro, chcieli zwrócić uwagę na swoją tragiczną sytuację, w której - ich zdaniem - organy ścigania reagują zbyt wolno i mało stanowczo.