- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (158 opinii)
- 2 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (101 opinii)
- 3 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (174 opinie)
- 4 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (86 opinii)
- 5 Wzięli pod lupę punktualność SKM (68 opinii)
- 6 Cztery opcje do wyboru w pytaniu o płeć (447 opinii)
Sąd: 11 lat więzienia dla Wiktorii M. za zabójstwo 17-letniej Agaty
4 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Podwójna tragedia. Siedem lat od śmierci Agaty z Wejherowa
Sąd skazał 19-letnią Wiktorię M. na 11 lat więzienia oraz zapłatę zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł. za zabójstwo swojej koleżanki, Agaty, 2,5 roku temu w nadmorskim parku w Brzeźnie. Ponadto, Aleksandra L., która pomagała Wiktorii M. zacierać ślady, została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Wyrok nie jest prawomocny. Zarówno prokuratura, jak i obrońcy skazanych dziewczyn, zapowiedzieli apelację.
Sędzia Sądu Okręgowego Bartosz Kahsin już na samym początku wygłaszania ustnego uzasadnienia motywów wyroku powiedział, że sprawa zabójstwa 17-letniej Agaty miała charakter precedensowy i była niezwykle skomplikowana. Mimo to, sądowi udało się precyzyjnie odtworzyć przebieg zdarzenia, do którego doszło w lutym 2015 roku w parku w Brzeźnie.
Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego, Agata G. zginęła od jednego ciosu nożem, który na jej życzenie zadała jej przyjaciółka Wiktoria M. Wszystko wskazuje na to, że ofiara do samego końca godziła się na swój los. Warto jednak wspomnieć, że Agata G. znajdowała się w chwili śmierci pod wpływem wielu środków farmakologicznych, które dobrowolnie zażyła.
Ofiara i jej zabójczyni zaplanowały zbrodnię w najdrobniejszych szczegółach. I gdyby nie brak instynktu samozachowawczego Wiktorii M., jej sprawstwa nie sposób byłoby udowodnić. Sąd oparł bowiem swój wyrok przede wszystkim na dwóch dowodach, którymi okazały się zeznania pacjentek szpitala psychiatrycznego: Katarzyny O. i Barbary Z.
Obie dziewczyny zaprzyjaźniły się z Wiktorią M. podczas jej pobytu w zakładzie przy ul. Srebrniki we Wrzeszczu, dokąd trafiła wkrótce po dokonanym zabójstwie. I to tam, niezależnie od siebie, zabójczyni przyznała się obu dziewczynom do popełnionego czynu. Co więcej, wyjawiła im wiele szczegółów, które w pełni pokrywały się z dowodami poszlakowymi, w szczególności jej pamiętnikiem, w którym wyraźnie sugerowała popełnienie zabójstwa Agaty G.
Choć Katarzyna O. i Barbara Z. leczyły się psychiatrycznie, biegli jednoznacznie ocenili ich zeznania jako wiarygodne. Obie nastolatki cierpiały na depresję, czyli na zaburzenia niepsychotyczne i nie było żadnych przesłanek, aby uznać podane przez nie informacje za wytwory fantazji.
- Dowody są wystarczające i pasują do siebie, a ustalony stan faktyczny jest spójny. W tym przypadku nie mamy do czynienia z samobójstwem, ale zabójstwem. U Wiktorii M. dwa razy zwyciężyła chęć pochwalenia się, uzewnętrznienia swojego czynu nad poczuciem bezpieczeństwa - powiedział sędzia Kahsin.
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa wnioskowała o 15 lat pozbawienia wolności, obrońcy Wiktorii M. i Aleksandry L. o uniewinnienie. Choć obie strony oczekują na otrzymanie pisemnego uzasadnienia wyroku, już teraz zapowiadają apelację. Warto jednak wspomnieć, że prokuratura jest usatysfakcjonowana z uznania przez sąd winy obu skazanych dziewcząt.
Choć sam proces prowadzony był przy drzwiach zamkniętych, to o sprawie wiele wiadomo na podstawie informacji udostępnianych jeszcze przed rozpoczęciem procesu przez prokuraturę.
Trudne śledztwo
Przypomnijmy, ciało 17-letniej Agaty z Wejherowa znaleziono 22 lutego 2015 roku w Brzeźnie. Dziewczyna zginęła dzień wcześniej wieczorem. Zmarła na skutek rany kłutej klatki piersiowej.
Początkowo policja nie wykluczała żadnego scenariusza - pod uwagę brano nawet samobójstwo. Ostatecznie jednak, po kilku miesiącach śledztwa, zarzuty postawiono dwóm koleżankom Agaty: 17-letniej Wiktorii M. oraz 18-letniej Aleksandrze L.
Śledztwo było niezwykle trudne, bo wszystkie ustalenia wskazywały na to, że Agata sama zaplanowała - wraz z dwiema bliskimi koleżankami - swoje zabójstwo. Przez pewien czas prowadzący postępowanie nie byli zresztą pewni, czy Wiktoria M. własnoręcznie pozbawiła koleżankę życia, czy też tylko pomogła jej zadać sobie śmiertelny cios.
Co gorsza, rozstrzygnięcia tej kwestii nie ułatwiały też kolejne, niejednoznaczne opinie biegłych. Ostatecznie jednak prokuratura przyjęła, że - w świetle całości zebranego materiału dowodowego - można postawić zarzut zabójstwa Wiktorii M.
Pomogły zeznania jednej z dziewczyn
Pomocne były tu zeznania Aleksandry L., która zdecydowała się na współpracę z prokuraturą i ze szczegółami opowiedziała o wydarzeniach z lutego ubiegłego roku. Ona sama miała nie brać bezpośredniego udziału w zabójstwie, a jej rola w planie skonstruowanym przez koleżanki ograniczać miała się jedynie do pomocy w zacieraniu śladów oraz w zapewnieniu fałszywego alibi Wiktorii M.
Ta z kolei, w odróżnieniu od koleżanki, początkowo w ogóle nie chciała rozmawiać z prowadzącymi śledztwo. Dopiero później złożyła wyjaśnienia, ale do winy, czyli zabójstwa koleżanki, się nie przyznała.