• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Siedem wizyt "Grafa Zeppelina" nad Gdańskiem

Jan Daniluk
21 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Po trójmiejskim niebie nie tylko latał Graf Zeppelin. Po trójmiejskim niebie nie tylko latał Graf Zeppelin.

Był jednym z najsłynniejszych sterowców w historii. "Graf Zeppelin" budził zainteresowanie nie tylko ze względu na imponujące rozmiary, ale przede wszystkim osiągnięcia. Słynny sterowiec parokrotnie przelatywał również nad Gdańskiem.



Dotychczas, jeśli wspominano pojawienie się sterowca nad Gdańskiem, to wymieniano jedynie 1929 r. oraz 1932 r. Tymczasem, o czym mało kto wie, na gdańskim niebie "Graf Zeppelin" był widoczny łącznie siedem razy!

Ale po kolei.

Kolos z Friedrichshafen



Tytułowy niemiecki sterowiec o konstrukcji szkieletowej, który otrzymał oznaczenie D-LZ 127, został zbudowany w latach 1927-1928 w stoczni powietrznej Luftschiffbau Zeppelin GmbH we Friedrichshafen, miejscowości położonej nad Jeziorem Bodeńskim w południowych Niemczech. Sterowiec mierzył ponad 236 metrów długości, jego średnica wynosiła ponad 30 metrów. Ważył 58 ton. Na pokład mógł zabrać do 60 osób (członków załogi i pasażerów). Rozwijał prędkość maksymalnie do 128 km/h.

Graf Zeppelin: zdobywca tytułów i rekordów



"Graf Zeppelin" odbył liczne rejsy, w tym badawcze i propagandowe, ustanowił również kilka rekordów. Jeszcze w 1928 r. wykonał pierwszy lot międzykontynentalny - do USA. Rok później udał się w rejs dookoła świata, odbył też dwa loty w rejon śródziemnomorski. W 1930 r. po raz pierwszy poleciał do Ameryki Południowej, w 1931 r. w region podbiegunowy (wspólna, niemiecko-radziecka ekspedycja). Dwa lata później pojawił się nad Bliskim Wschodem.

"Graf Zeppelin" nad kościołem NMP, 15 sierpnia 1929 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). "Graf Zeppelin" nad kościołem NMP, 15 sierpnia 1929 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Służył jednak przede wszystkim do obsługi połączeń pasażerskich między Europą a USA. Ustanowił kilka rekordów, jak chociażby najdłuższa podróż statkiem powietrznym (6384,5 km) czy najdłuższy nieprzerwany lot - 71 godzin.

1929 r.: pierwszy raz w Gdańsku



Po raz pierwszy "Graf Zeppelin" pojawił się nad Gdańskiem 15 sierpnia 1929 r., w trakcie odbywania wspomnianej podróży dookoła świata. Pokonywał pierwszy odcinek bez międzylądowania. Wystartował tego dnia wczesnym rankiem z Friedrichshafen, by lecąc przez Norymbergę, Berlin, Gdańsk i Królewiec, i dalej, na wschód, dotrzeć aż do Tokio (rzecz jasna, w ciągu kilku dni).

Zdjęcie wykonane podczas niespodziewanego przelotu "Grafa Zeppelina" nad Gdańskiem, 30 lipca 1931 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). Zdjęcie wykonane podczas niespodziewanego przelotu "Grafa Zeppelina" nad Gdańskiem, 30 lipca 1931 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Sterowiec nad Gdańskiem pojawił się o godzinie 14:55. Był widoczny przez około 10 minut. Miasto dosłownie stanęło. Tysiące ludzi wyszło na ulice i place, obległo dachy czy wzniesienia, by mieć jak najlepsze miejsce do obserwacji podniebnego kolosa (już około 13 trudno było znaleźć wolne miejsce chociażby na szczycie Biskupiej Górki). Wiele zakładów pracy i biur na kwadrans w ogóle zawiesiło działalność.

"Graf Zeppelin", lecąc na wysokości 200-300 metrów nad ziemią, minął Biskupią Górkę (niedaleko dzisiejszego Targu Rakowego zrzucił worek z pocztą, który natychmiast został zaniesiony na pocztę na ul. Długiej), okrążył kościół NMP, po czym odleciał nad Zatokę Gdańską, w kierunku wschodnim, obierając kurs na Piławę (dziś Bałtijsk w Obwodzie Kaliningradzkim).

1930 r.: podwójna wizyta rano i wieczorem



Rok później, 24 sierpnia 1930 r., "Graf Zeppelin" powtórnie zawitał nad Gdańskiem. Pojawił się wczesnym niedzielnym rankiem na kwadrans, tuż przed 5:30. Nadleciał od południowego wschodu: minął Bramę Wyżynną i Dworzec Główny, by nad Wielką Aleją skręcić nad stocznie i obrać kurs na Malbork (i dalej, do Królewca). Statki stojące w porcie pozdrowiły kolosa gwizdem syren pokładowych.

"Graf Zeppelin" nad Motławą, 31 lipca 1932 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). "Graf Zeppelin" nad Motławą, 31 lipca 1932 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Ta poranna wizyta zaskoczyła mieszkańców, niewielu z nich zdołało utrwalić sterowiec chociażby na kliszy fotograficznej. Więcej ludzi zdołało go obejrzeć tego samego dnia wieczorem.

O godz. 20:40 pojawiła się informacja, że "Graf Zeppelin" w trakcie powrotnego lotu znajduje się już nad Zatoką Gdańska i zmierza w kierunku miasta. Tuż przed godz. 21 wykonał pętlę wpierw nad Sopotem, następnie minął Nowy Port, by nad śródmieściem Gdańska wykonać jeszcze jedno kółko. Po wszystkim odleciał w kierunku Tczewa.

1931 r.: awaria radiotelegrafu i niespodzianka



O ile wcześniejsze (i późniejsze) wizyty słynnego sterowca były zazwyczaj anonsowane w prasie, o tyle 30 lipca 1931 r. wielu z gdańszczan czy turystów zostało zaskoczonych niespodziewanym pojawieniem się powietrznego kolosa nad miastem. D-LZ 127 nie uprzedził o swojej wizycie w związku z awarią radiotelegrafu na pokładzie. Wracał tym razem z wyprawy w rejon podbiegunowy.

Plakat imprezy promującej pocztę lotniczą, w ramach której dwukrotnie 31 lipca 1932 r. pojawił się w Gdańsku "Graf Zeppelin" (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). Plakat imprezy promującej pocztę lotniczą, w ramach której dwukrotnie 31 lipca 1932 r. pojawił się w Gdańsku "Graf Zeppelin" (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
O godz. 13:45 zauważono go z wieży kościoła NMP - nad miastem pojawił się krótko przed godz. 14. Ponownie, jak przy pierwszej wizycie, masa ludzi stanęła na ulicach, wyszła na balkony, pośpieszyła na punkty widokowe, by obejrzeć przelatujący sterowiec, który - jeśli wierzyć relacjom - "leciał wyjątkowo nisko".

Ponownie, jak w 1930 r., w porcie na cześć "Grafa Zeppelina", zawyły syreny statków. Sterowiec tymczasem dwukrotnie okrążył miasto, po czym odleciał na zachód, w kierunku powiatu kartuskiego.

1932 r.: plotka o człowieku spadającym z gondoli



Bez wątpienia wizyta "Grafa Zeppelina" 31 lipca 1932 r. najmocniej zapisała się na kartach historii miasta. Wynikało to z faktu, że po raz pierwszy słynny sterowiec wylądował wówczas na lotnisku we Wrzeszczu. Tego dnia zresztą "Graf Zeppelin" gościł na ziemi w Gdańsku dwukrotnie.

"Graf Zeppelin" na lotnisku we Wrzeszczu, 31 lipca 1932 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). "Graf Zeppelin" na lotnisku we Wrzeszczu, 31 lipca 1932 r. (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Około godziny 8 rano nadleciał od strony Nowego Portu i wylądował na lotnisku. Mimo porannych godzin, już wówczas powitały go tłumy gapiów. Porannemu lądowaniu towarzyszył zresztą pewien incydent - publiczność obserwująca manewr lądowania omyłkowo wzięła zrzucenie flagi lądowania ze sterowca (czyli normalny zabieg przy podejściu do lotniska) za... człowieka, który wypadł z gondoli. Plotka szybko rozprzestrzeniła się w tłumie, budząc niezdrowe emocje, dopiero później wszystko wyjaśniono. Lądowanie było związane z wymianą pasażerów (wysiadło 22, wsiadło 35 osób). Przy okazji kapitan sterowca otrzymał od władz gdańska bukiet kwiatów. Po krótkiej przerwie "Graf Zeppelin" wzbił się w powietrze, wykonał pętle, i poleciał w kierunku Szwecji.

1932 r.: tłumy szturmują lotnisko



Sterowiec ponownie pojawił się nad miastem wieczorem: o godzinie 19:15 nadleciał od strony Oliwy i Jelitkowa, po czym powtórnie wylądował we Wrzeszczu (o godz. 19:20). Pasażerów wyokrętowano. Na pokład pozwolono wejść jedynie dwóm dziennikarzom gdańskim. Reszta mogła podziwiać kolosa z oddali. Po pewnym czasie wzbił się w powietrze, zatoczył szeroki łuk nad Wrzeszczem i odleciał w kierunku zachodnim.

Koperta listu nadanego pocztą lotniczą z miejscowości Rønne z Bornholmu do Friedrichshafen w Niemczech (przewiezionego na pokładzie "Grafa Zeppelina") (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). Koperta listu nadanego pocztą lotniczą z miejscowości Rønne z Bornholmu do Friedrichshafen w Niemczech (przewiezionego na pokładzie "Grafa Zeppelina") (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Przylot "Grafa Zeppelina" wzbudził sensację, ściągając w ciągu całego dnia na lotnisko aż 30 tysięcy widzów. Wizyta sterowca była wpisana w gdańską imprezę poświęconą poczcie lotniczej - na lotnisku w ciągu dnia odbywały się różne pokazy lotnicze, ale i tak wszyscy czekali na główny punkt programu, czyli drugą wizytę D-LZ 127. Tłumy, które szturmowały teren lotniska w godzinach popołudniowych, uniemożliwiły normalną pracę bileterom (wstęp na imprezę poświęconą poczcie lotniczej był biletowany). Zaroiło się zresztą od ludzi na dachach okolicznych budynków, balkonach, a nawet drzewach w okolicy lotniska - we Wrzeszczu, Strzyży Górnej, na obrzeżach Oliwy i na Zaspie.

1936 r.: w towarzystwie "Hindenburga"



Na kolejną szansę, by na własne oczy zobaczyć podniebnego kolosa, przyszło czekać gdańszczanom cztery lata. W przeciwieństwie także do poprzednich wizyt, tym razem D-LZ 127 pojawił się nie latem, ale wczesną wiosną. 27 marca 1936 r. przeleciał nad Gdańskiem w towarzystwie potężnego D-LZ 129 "Hindenburg". Oba statki powietrzne wracały z Prus Wschodnich, gdzie realizowały kampanię wyborczą związaną z wyborami do Reichstagu (odbyły się dwa dni później, tj. 29 marca 1936 r.).

"Hindenburg" nad Gdańskiem, 27 marca 1936 r. Najprawdopodobniej fotomontaż (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera). "Hindenburg" nad Gdańskiem, 27 marca 1936 r. Najprawdopodobniej fotomontaż (ze zbiorów Krzysztofa Gryndera).
Sterowce, w szczególności dwa wymienione, powszechnie uważane były za jedno z największych osiągnięć technicznych narodu niemieckiego. Z tego powodu często wykorzystywano ich wizerunek propagandowo - nie tylko podczas imprez lotniczych, ale także produkując znaczki pocztowe czy pocztówki z ich wizerunkami (spora z ich część była zresztą mniej lub bardziej zręcznymi fotomontażami).

Post scriptum



Koniec "Grafa Zeppelina" wiąże się ze wspomnianym "Hindenburgiem". Był to największy (razem z bliźniaczą jednostką D-LZ 130 "Graf Zeppelin II") sterowiec w dziejach świata. Obsługiwał głównie trasy międzykontynentalne, połączenia z Niemiec do USA. 6 maja 1937 r. D-LZ 129 spłonął podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey w USA. Zginęło 36 osób. Katastrofa ta położyła kres epoce sterowców, które uznano za zbyt niebezpieczne dla przewozów pasażerskich. Tytułowy "Graf Zeppelin" także zawiesił loty. Ostatecznie zezłomowano go już po wybuchu II wojny światowej, w 1940 r.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (146) 5 zablokowanych

  • Dla mnie to rewelacja.. Nawet dziś przyprawia o gęsią skórkę..

    • 5 0

  • Cygaro

    Nie wiem jak zdjęcia, ale ówczesne pocztówki ze sterowcami to fotomontaże. Trzeba przyznać, że całkiem ładnie skomponowane. Czekamy teraz na zdjęcia rejsowych hydroplanów przy sopockim molo. Tak, Sopot miał też swoje lotnisko.

    • 3 1

  • Fotomontaż

    Odnoszę wrażenie, że zdjęcie sterowca nad Motławą (31 lipca 1932) to fotomontaż - brak odbicia sylwetki w wodzie.

    • 1 4

  • Jak lądował taki sterowiec. Wypuszczano z niego wodór? A potem dopompowano z butli? Musiały być zewnętrzne, bo przecież wodór w butlach ważył tyle co wypuszczony do sterowca.

    • 0 0

  • Friedrichshafen

    Byłem we Friedrichshafen - tam caly czas coś budują, i można na wycieczkę za jakieś chyba 200euro polecieć, polecam. Prawdziwa niemiecka technika. Blisko Konstancja, jezioro bodenskie i szwjacaria - polecam

    • 1 0

  • Graf Zeppelin... Co po nim zostało...?

    " Przemija scena tego świata, ale kto pełni wolę Boga ten trwa na wieki...".

    • 0 1

  • Teraz zacofanie.

    Czyli teraz ludzkość jest zacofana, bo nie używa prawie nowoczesnych sterowców wodorowych.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane