• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Śmietanka" w Cristalu

Mart.
28 stycznia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Śmietanka wybrzeżowego piłkarstwa ma tylko jedną, niepowtarzalną szansę w roku, by się wspólnie spotkać i porozmawiać. Tę okazję daje uroczystość ogłoszenia wyników Plebiscytu "Głosu Wybrzeża" na Najpopularniejszego Piłkarza Wybrzeża. Zgodnie z tradycją do gdańskiej restauracji "Cristal" także i w tym roku przybyli ci wszyscy, którzy są związani z wybrzeżową piłką na dobre i na złe.

Atmosfera była podniosła, wszak tego wymagała chwila. Najlepsi z naszego regionu, nie tylko piłkarze, byli dumni, że doceniono ich wysiłki. W kuluarowych rozmowach najbardziej deficytowym towarem był jednak optymizm. Obraz przyszłości naszej kopanej, mimo uporu i zaciętości kilku fantastów i społeczników, rysuje się coraz gorzej. - Nie może być dobrze, skoro klubom brakuje niemal na wszystko - uzasadniał Wiesław Wika, były prezes Pomorskiego OZPN. - Potencjalni sponsorzy powinni się przekonać; spróbować zainwestować w piłkę. Na pewno na tym by nie stracili - dodaje.

W podobnym tonie wypowiadał się Henryk Klocek, aktualny sternik okręgowego związku. - Przykro mi to powiedzieć, ale nie sądzę, żeby w najbliższej dekadzie na jednym z wybrzeżowych obiektów doszło do powtórki tak wspaniałego wydarzenia, jakim był mecz Lechii z Juventusem Turyn. Zwyczajnie nie ma na to szans - twierdzi prezes Klocek.

Z rozmów wynika, że wiele klubów wciąż liczy na podanie pomocnej ręki ze strony władz centralnych. - To nie jest nasze zadanie. My, jako ministerstwo możemy jedynie pomagać w szkoleniu młodzieży. Kluby, których dobro leży mi na sercu, są firmami, które muszą sobie samodzielnie radzić. Żywot im możemy ułatwić jedynie przez tworzenie regulacji prawnych - mówi Adam Giersz, szef polskiego sportu, również obecny na gali. Nieco z tęsknotą za dawnymi czasami spoglądali Jacek Grembocki i Piotr Rzepka, którzy dla młodych adeptów piłkarstwa mogą być nieprzebraną skarbnicą wiedzy. - To, co się dzieje, można nazwać zamkniętym kołem. Nie ma pieniędzy, które ruszyłyby ten piłkarski krwiobieg. Przecież u nas, na Wybrzeżu jest wiele firm, które chociaż w pewnej części mogłyby się zainteresować piłką. Stworzenie odpowiedniego managementu, trwałych struktur - to wszystko można zrobić. Wystarczy chcieć - przekonywał szkoleniowiec tczewskiej Wisły. - Można powiedzieć, że dla młodych piłkarzy, którzy nie pamiętają występów wybrzeżowych ekip w ekstraklasie, jesteśmy ludźmi z innej historii, i to jest przykre - dodał Jacek Grembocki, który gra i szkoli młodzież w Cartusii.

Nasz region w całym kraju zawsze słynął z wzorowego szkolenia młodzieży. Podwaliny pod taką opinię zbudowała wieloletnia, wręcz katorżnicza praca społeczników typu Stanisława Stachury. - Można mnie nazywać nawiedzonym, nigdy się nie wstydziłem tego, co robię. Mój czas pracy w gdańskiej Lechii dobiegł już końca. Postanowiłem odpocząć, chociaż naprawdę bardzo żal mi tego klubu - mówił Stachura.

Od wielu lat z piłkarskimi latoroślami pracuje także Michał Globisz, który w ubiegłym roku, jako trener reprezentacji U-18, cieszył się ze zdobycia tytułu mistrza Europy. - Pracuję dla centrali, ale jednocześnie nie mam zamiaru rezygnować z tego, co robiłem w Gdańsku. Nie przeszkadza mi nawet dojeżdżanie na treningi kolejkami. Zresztą na wyrabianie prawa jazdy jest już zdecydowanie za późno - twierdził szkoleniowiec.

Na imprezę z Grodziska Wielkopolskiego przyjechał nawet słynny już Bogusław "Bobo" Kaczmarek. - Ciężko mi to mówić, ale obraz wybrzeżowej piłki z tak dalekiej perspektywy przedstawia się bardzo źle - twierdził szkoleniowiec Groclinu. - Głównie dlatego, że wielu działaczy w tutejszych klubach nie ma wizji działania, tylko myśli o prowizji za kolejnego sprzedanego gracza. Dziwi mnie to, że w koszykówce można było stworzyć na Wybrzeżu prężne ośrodki, a piłkę ogarnęła dziwna organizacyjna niemoc. Wspaniały wieczór, piłkarze, którzy zostali docenieni przez środowisko i... czarne, nisko wiszące chmury - to obraz wybrzeżowego futbolu.

Czy nie ma już nadziei na poprawę? - Trudno być dyżurnym optymistą. Zawsze ten promyk nadziei na lepsze czasy dawała nasza młodzież, której zazdrościli nam w całym kraju. Niemal wszystkie roczniki są wzorem dla innych. Jednak aż strach pomyśleć, że co bardziej utalentowani przy nadarzającej się okazji zechcą wyfrunąć w Polskę - zastanawiał się prezes Klocek.

Z kolei minister Giersz szansy na lepszą przyszłość upatruje w wynikach reprezentacji. - Okazuje się, że po latach marazmu coś ruszyło naprzód. Wierzę, że po tym sukcesie, jakim jest awans do finałów mistrzostw świata, przyjdą następne i to spowoduje silne zainteresowanie futbolem tych, na których klubom najbardziej zależy - konkludował polityk.
Głos WybrzeżaMart.

Opinie

Najczęściej czytane