Sopot ma dość wielkoformatowych reklam w centrum miasta. Urzędnicy chcą skłaniać do ich zdejmowania... rozmową. Brzmi dość dziwnie, ale okazuje się skuteczne. Z domu handlowego przy Placu Przyjaciół Sopotu już zniknęła część reklam, o których zdjęcie miasto zabiegało wcześniej przez cztery lata.
Sopocka konserwator zabytków już wystosowała do właścicieli nośników reklamowych, wiszących w okolicy ul. Bohaterów Monte Cassino i Placu Przyjaciół Sopotu, zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samowolnego montażu reklam.
Czy jednak taka ofensywa może okazać się skuteczna? Sopot od lat boryka się z problemem szpetnych reklam. Wcześniej też próbowano z nimi walczyć, ale bezskutecznie.
- Problem stanowi to, że w wypadku postępowań egzekucyjnych na każdym etapie takiego postępowania, na każdą naszą decyzję stronie przysługuje prawo do odwołania. Wywieszający reklamy korzystają z tego skwapliwie, co powoduje, że postępowanie trwać może nawet 2-3 lata i gdy się kończy, to dana reklama i tak jest już do wymiany - mówił nam w marcu ubiegłego roku Grzegorz Mazur z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Sopocie.
Dlaczego więc teraz miałoby być inaczej? Receptę urzędnicy widzą w rozmowach. Nie tylko z wywieszającymi reklamy, ale i z firmami, które się na nich reklamują. Kolejnym etapem ma być z kolei publiczne ogłaszanie, kto promuje się niezgodnie z zapisami planu miejscowego. Czy okaże się to skuteczne?
Na razie, z budynku domu towarowego "Laura" mieszczącego się przy Placu Przyjaciół Sopotu, swoje reklamy zdjęła firma LPP. - Bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Cieszymy się, że firma tak błyskawicznie odpowiedziała na naszą prośbę - mówi Jachim.
Całej sprawie kolorytu dodaje fakt, iż o zdjęcie tych reklam miasto zabiegało wcześniej przez cztery lata. Rozmawiało jednak z właścicielem budynku, a nie z firmą, która się reklamuje. Właścicielem tym był z kolei... Sławomir Julke, czyli sopocki biznesmen, który oskarżył prezydenta miasta o próbę wymuszenia łapówki. Niektórzy twierdzą nawet, ze to spór o reklamy na domu handlowym rozpoczął całą tzw. aferę sopocką.