- 1 Ktoś zostawił dokumenty na przystanku (38 opinii)
- 2 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (287 opinii)
- 3 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (220 opinii)
- 4 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (83 opinie)
- 5 Ugaszono pożar na budowie osiedla (185 opinii)
- 6 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (210 opinii)
Spowodował wypadek po narkotykach, zginęła rowerzystka. Proces "Wolva" zmierza ku końcowi
Przed gdańskim sądem od kilkunastu miesięcy toczy się proces Artura W. ps. "Wolv", który podczas przerwy w odbywaniu kary, spowodował pod wpływem narkotyków wypadek, w którym zginęła kobieta, a dwie inne osoby zostały ranne. Oskarżony nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Nadal zaprzecza, że kiedykolwiek świadomie zażywał narkotyki, a całe zdarzenie przedstawia wyłącznie jako nieszczęśliwy wypadek.
- Przejechał gwałtownie z lewego pasa przez pas środkowy, a następnie uderzył prawym bokiem w jadący w sposób prawidłowy prawym pasem samochód marki citroen. W wyniku uderzenia citroen został zepchnięty z jezdni w prawo. Siła uderzenia była tak duża, że przełamując słupki odgradzające ulicę od drogi rowerowej, samochód ten wjechał na nią, potrącając poruszających się nią rowerzystów - mówiła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W wyniku odniesionych obrażeń jedna z rowerzystek zmarła, druga zaś została ciężko ranna - jej stan przez pewien czas realnie zagrażał jej życiu.
Jak się okazało, "Wolv" spowodował wypadek w trakcie przerwy w aresztowaniu, spowodowanej rzekomo złym stanem jego zdrowia. "Wątłe zdrowie" nie przeszkadzało mu jednak w zażywaniu narkotyków - biegli stwierdzili, że prowadził pod wpływem kokainy.
Ze względu na ten fakt grozi mu większa kara - do 12 lat więzienia. Artur W. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia i podczas procesu odpowiadał wyłącznie na pytania obrońcy.
Podczas środowej rozprawy sąd przedstawiał zdjęcia z miejsca, w którym doszło wypadku, zrobione przez kamery monitoringu przed i po zdarzeniu. Materiały te zabezpieczono w trakcie śledztwa. Niestety ze względu na problemy techniczne obrona nie mogła się zapoznać z materiałem dowodowym, dlatego rozprawę zakończono. Najbliższy termin wyznaczono na 17 lipca, do tego czasu obrona dostanie wspomniane materiały, z którymi ma się zapoznać i złożyć ewentualne wnioski. Wszystko wskazuje na to, że proces zmierza ku końcowi.
"Wolv" zaprzecza, że kiedykolwiek zażywał narkotyki
Oskarżony twierdził, że dzień przed wypadkiem bawił się ze znajomymi w jednej z dyskotek na terenie Gdańska. Nie był jednak w stanie podać żadnego nazwiska. Jego zdaniem to właśnie wtedy dosypano mu kokainę, pod wpływem której znajdował się w chwili wypadku.
- Nigdy nie brałem narkotyków. Często wychodziłem potańczyć na parkiet i wtedy na stole zostawały drinki, które popijałem. Prawdopodobnie wtedy ktoś musiał mi dosypać do nich tę kokainę - zeznawał w trakcie procesu "Wolv".
Wolv twierdzi, że po wypadku wpadł w depresję
Artur W. wyjaśniał, że tragedia na wysokości "wysepki" we Wrzeszczu była wyłącznie nieszczęśliwym wypadkiem. Jego zdaniem, kierowany przez niego samochód wpadł w poślizg po najechaniu na koleinę lub studzienkę kanalizacyjną. Zaprzeczył, że jechał z niedozwoloną prędkością. Zaznaczył również, że po wypadku przeszedł załamanie psychiczne.
- Jechałem równomiernie z innymi samochodami. Myślę, że jechałem z prędkością 65-70 km/h. Na wysokości "wysepki" wjechałem w zakręt i wtedy straciłem panowanie nad moim nissanem. Wpadłem w poślizg, poczułem, że auto zupełnie straciło przyczepność. Po chwili poczułem uderzenie na wysokości przedniego koła. Moje auto okręciło się i po chwili znalazłem się na pasie zieleni. Tam doznałem utraty świadomości. Miałem zawroty głowy, chciało mi się wymiotować, nie mogłem się poruszać. Czekałem na pomoc. Kiedy przyszedł do mnie strażak, wciąż dopytywałem o stan kobiet, które zostały potrącone. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, że w wyniku wypadku ktoś ucierpiał - mówił Artur W.
Wyraźnie zaznaczył, że po wypadku stracił świadomość, a potem przez wiele dni był na silnych lekach przeciwbólowych. Właśnie w ten sposób tłumaczył swoją niepamięć podczas pierwszych rozmów z prokuratorem.
Bogata kartoteka "Wolva"
Artur W. ps. Wolv to postać doskonale znana trójmiejskim organom ścigania. Pierwszy raz trafił do więzienia w 1995 roku. Po ponad roku wyszedł na wolność, tylko po to jednak, aby w 1999 roku znów zostać prawomocnie skazanym, tym razem na osiem lat. Odsiadkę skończył w 2007 roku. Bardzo szybko wrócił do dawnych przyzwyczajeń i rok po wyjściu z więzienia został złapany na popełnieniu kolejnego poważnego przestępstwa: wymuszenia rozbójniczego.
Czytaj więcej: 11 lat za kratami. Życie Artura W.
Według Prokuratury Apelacyjnej z Gdańska, a także według sądu pierwszej i drugiej instancji, Artur W. popełnić miał je ze swoim znajomym - Krzysztofem P. Obaj działali niczym przestępcy z filmu "Dług" - wpędzili swoją ofiarę w spiralę wyimaginowanych długów, zastraszali ją i wymuszali od niej kolejne pieniądze i przedmioty. W lipcu zeszłego roku sąd prawomocnie skazał go za to przestępstwo na 10 lat więzienia.
Opinie (197) ponad 20 zablokowanych
-
2017-05-17 12:49
Dlaczego trzeci wyrok powyżej 10 lat nie może być po prostu automatyczną KŚ? Na co taki się jeszcze nam przyda?
- 45 1
-
2017-05-17 12:49
Nie jestem prawnikiem i sądy omijam z daleka... (4)
ale ile razy uczestniczyłem w jakiejś rozprawie to dziwiło mnie to, iż podsądny może kłamać jak najęty za to świadek nie. Wot zagwozdka.
- 49 0
-
2017-05-17 18:04
Łukasz :-)
- 1 2
-
2017-05-17 18:06
takie prawo
Że jego kłamstwo to "linia obrony"...
- 4 0
-
2017-05-17 19:58
(1)
Zalezy jaki swiadek, jak zpowinowacony to tez moze klamac lub odmowic zeznan.
- 1 2
-
2017-05-18 07:33
"Zpowinowacony"
Jaki???
- 1 1
-
2017-05-17 12:49
Kurde a ja głupi zawsze placilem za dragi
- 37 0
-
2017-05-17 12:50
pozdrowienia do wieziena (2)
arka pamięta
- 11 6
-
2017-05-17 12:59
dzięki pisowski dresie wyklęty kibolu lechii
- 3 5
-
2017-05-19 06:48
Zadna arka.
Chlop z gdanska
SEKCJA STOGI- 0 0
-
2017-05-17 12:51
Nie może być pobłażania !
W recydywie, niech dostanie 12 lat jak mówi Prawo, niech to będzie przykład na to, że polski wymiar sprawiedliwości jest skuteczny!
- 27 1
-
2017-05-17 12:53
a czy ujawniono które to karki opróżniły pojazd z trefnych materiałów (1)
tych dresiarzy widać na zdjęciu.
- 56 1
-
2017-05-18 07:26
oczywiście, że nie
psiarnia dba o interesy kolegów
- 2 1
-
2017-05-17 12:54
(1)
Jeśli ten kurduplowaty śmieć kiedykolwiek wyjdzie na wolność, to ten kraj naprawdę istnieje tylko teoretycznie! Recydywista, naćpany powoduje śmierć niewinnej rowerzystki! Nad czym tu się zastanawiać?! Dożywocie bez możliwości wyjścia!
- 59 1
-
2017-05-17 17:06
Wyjdzie i to niedługo. Taką łajze stać na znajomości z tymi co znają gdańskich sądowników.
- 7 3
-
2017-05-17 12:55
Bezczelny gnój (2)
Nieszczęśliwy wypadek, ktoś mu dosypał kokainę i po wszystkim przeszedł załamanie nerwowe. Co za kanalia. Żaden z tych frajerów nigdy się nie przyzna. Będzie mataczył i kłamał jak ostatnia c*ota.
- 72 0
-
2017-05-17 13:44
smiech (1)
Ale caly czas dopytywal sie o stan poszkodowanych po zdarzeniu. Taki to baranek empatyczny.
- 12 0
-
2017-05-17 19:38
Młoda kobieta nadal nie żyje.
Bandyta powinien dostać wyrok jak za zabójstwo z premedytacją! Koniec i kropka.
Że taka gnida jeszcze nie siedzi tego nie rozumiem.- 10 0
-
2017-05-17 12:56
Niepoczytalny?
- 13 0
-
2017-05-17 13:05
musiał mieć niezłe plecy w gdańskim, słynnym w Polsce tzw "wymiarze sprawiedliwości"
skoro tak swobodnie harcował i spędzał miło czas na przepustkach
- 51 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.