• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tak jedzą trójmiejscy studenci. Poznaj uczelniane bary i bufety

Marzena Klimowicz-Sikorska
18 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Manuka Cafe na Politechnice Gdańskiej to jedno z miejsc, w którym studenci mogą zjeść coś na ciepło i zimno za stosunkowo niewielkie pieniądze. Manuka Cafe na Politechnice Gdańskiej to jedno z miejsc, w którym studenci mogą zjeść coś na ciepło i zimno za stosunkowo niewielkie pieniądze.

Kto studiował, ten pamięta jak się wtedy jadło: w ciągłym pośpiechu i raczej za niewielkie pieniądze. Sprawdziliśmy, jak to wygląda dziś na największych państwowych uczelniach w Trójmieście. Gdzie może tanio i smacznie zjeść student, a także każdy, kto ma w portfelu niecałe 15 zł.



Kuchnia na trójmiejskich uczelniach państwowych jest bardzo zróżnicowana - od barów, które wyglądem i menu przypominają bardziej bary mleczne z czasów mrocznego PRL-u do designerskich kawiarnio-restauracji, w których można zjeść nawet sushi. Sprawdziliśmy kilkanaście studenckich jadłodajni na kilku największych uczelniach państwowych w Trójmieście: Politechnice Gdańskiej, Uniwersytecie Gdańskim, Gdańskim Uniwersytecie Medycznym oraz Akademii Morskiej. I jedno jest pewne, są na nich takie miejsca, do których przyjść nie powstydziliby się nawet ci, których stać na obiad za 100 zł. Tylko po co tyle wydawać, skoro smacznie i zdrowo można zjeść za mniej niż 15 zł. Czas na konkrety.

Sprawdź najbliższy bar w twojej okolicy.

Politechnika Gdańska

W Gmachu Głównym (od wejścia w prawo po schodach w dół, vis a vis szatni) mamy całkiem sympatyczny Caffe Bar Mikawe. Jak nazwa wskazuje, to bardziej kawiarnia niż bufet, ale i tak serwowane są kanapki (za ok. 3 zł) i jogurty (w podobnej cenie). Czy studenci lubią się tam stołować? - Jest tu za mały wybór, dlatego wolę chodzić np. do Bio Waya, gdzie jest smaczniej i zdrowiej. Rzadko tu się stołuję - mówi Adrianna, studentka PG.

Skoro wybór za mały idziemy na Wydział Chemiczny (po lewej stronie od głównego wjazdu na uczelnię). Funkcjonuje tam Buffet Yellow. Trudno go nie znaleźć (jest przy wejściu do gmachu po prawej stronie), bo zapachy z kuchni (niestety mało przyjemne) zatykają nos już od wejścia do budynku. Sam bufet jest bardzo mały, mieści się w nim kilka niewielkich stolików, a pięć osób przy ladzie to już tłum. W ofercie Yellow ma min. kanapki, których cena zaczyna się już od 2,5 zł (najdroższe są za 4 zł), domowe zupy za 3 do 4,5 zł, duże hamburgery z mięsem za 5 zł (jest też bułka jarska w podobnej cenie), albo gyros za 8 zł.

Z kolei na Wydziale Zarządzania i Ekonomii, który mieści się przy ul. Traugutta 79 zobacz na mapie Gdańska, poza murami kampusu, ale będący wciąż jego częścią, znajduje się oblegana przez studentów i wykładowców Manuka Cafe. Choć w ofercie dań typowo obiadowych ma niewiele, na pewno znajdziemy coś dla siebie i zaspokoimy głód. W menu ma duży wybór kanapek na zimno z różnym pieczywem (pełnoziarnistym, ziołowym itp.), w cenie od 4 do 5 zł, kanapek na ciepło (podobna cena), a także nie mniejszy wybór sałatek (ok. 6,5 zł) i blisko 20 rodzajów bagietek od 4 do 5 zł. Do tego przygotowywane są jogurty.

- Studiuję na ZiE od trzech lat i widzę jak ceny w Manuce podskoczyły. Nie jest to już bar dla studentów, którzy ledwo wiążą koniec z końcem - mówi Anna.- Natomiast jeśli tu już przychodzę to z chęcią wybieram bagietkę z kurczakiem w ziołach, albo sałatkę z kurczakiem w ziołach. Na pewno jest tu bardzo smacznie i zdrowo.

Z kolei na Wydziale Inżynierii Lądowej w podziemiach (po lewej stronie od wejścia) mieści się Bar Hydrozagadka nawiązujący nazwą i wystrojem (a dokładniej zdjęciami na ścianach) do popularnej PRL-owskiej komedii "Hydrozagadka", w której w pamiętną rolę "Asa" wcielił się aktor Józef Nowak. To typowy studencki bar, z cenami jak najbardziej na studencką kieszeń, gdzie hot-dog kosztuje 2,5 zł, herbata 2 zł, zapiekanka 4,5 zł, kanapki od 3,5 do 5 zł, a kawa od 3 do 5 zł. W Hydrozagadce głód słodkości można zaspokoić jednym z cukierniczych wyrobów jak pączek, faworek czy bajaderka - w cenie ok. 2,5 zł. Trzeba tylko uważać na krzesła - te są bowiem dość chwiejne.
W nowym gmachu Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki mieści się Restauracyjka Pasibrzuch.

Czy korzystałeś kiedyś z oferty barów studenckich?

W nowoczesnym wnętrzu ozdobionym fototapetą z plażą i papierowymi mewami "fruwającymi" pod sufitem wprowadzamy się w wakacyjny nastrój. W lokalu jest podział na godziny. Przed 11 dostaniemy dania typowo śniadaniowe: jajecznice z 3 jaj za 6 zł, zestaw śniadaniowy: masło, ser żółty, szynkę, kawę, jajko i pieczywo - za 8 zł. po godz. 11 zaczynają się obiadowe, których koszt zaczyna się od 6,5 zł a kończy na 12,9 zł. Oprócz typowo obiadowych zestawów można, adekwatnie do nazwy, spaść brzuch m.in. naleśnikami z twarogiem lub szpinakiem (od 5,5 do 6,5 zł) czy pizzą (jest ich 14 rodzajów i kosztują od 9,9 zł do 12,9 zł).

Na Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa koegzystują dwa studenckie bufety (na parterze, jeden po prawej, drugi po lewej stronie od wejścia). I tak po lewej stronie mamy Kambuz, którego wystrój trąci mocno PRL-em i bardziej wyglądem przypomina bar mleczny. Menu też jakby wyjęte z mlecznego: bitka, zraz zwijany, kotlet rybny, czy antrykot (w cenach do 17 zł). Z tańszych dań do wybory są pierogi w wariacji mięsnej, grzybowo-kapuścianej i ruskiej - 10 zł za 8 szt, czy grochową za 5 zł.

- Często tu przychodzę, żeby się pouczyć z kolegami, ale rzadko tu jem coś poza kanapkami. Częściej na obiady przychodzą tu wykładowcy - mówi Mateusz, student OiO.

Po prawej stronie od wejścia na wydział mieści się Bar Go-Ibo. Choć wystrojem przypomina nieco Kambuza, ma na wyposażeniu fotele, które przypominają te, jakie kiedyś można było spotkać w starych składach SKM. Jest bardziej kameralny, przez co może wydawać się przyjemniejszy niż konkurencja. Tu jednak dominują kanapki, na ciepło zjemy m.in. tortillę za 5 zł i popijemy Tigerem za 3,5 zł albo Tymbarkiem za 2,8 zł.

Lista barów na Politechnice Gdańskiej.

Gdański Uniwersytet Medyczny

Na GUMedzie nie ma już tak dużego wyboru. Ciepłe posiłki zjemy w jednym z dwóch barów: Mozaika w Atheneum Gedanense Novum (mieści się przy al. Zwycięstwa 41 zobacz na mapie Gdańska) i Yellow w głównym budynku dydaktycznym uczelni przy ul. Dębinki 7 zobacz na mapie Gdańska.

Bar Mozaika to raczej mały bufecik, w którym można zjeść m.in. danie dnia za 12 lub 16 zł, zupę za 4 zł. Choć to rzadkość w studenckich barach dostaniemy tu ryby: pangę, sole i łososia do 16 zł. Makarony też zaczynają się od tej kwoty. Sałatki od 4 zł, śniadania od 5 zł, a naleśniki od 3,5 zł.

- Jem tu raczej rzadko i to głównie frytki, albo smażone ziemniaki, bo ceny są raczej dla studentów z English Division [wymiany studenckiej - przyp. red.] - mówi Zuzanna, studentka GUMed.

Bar Yellow, to część tej samej sieciówki, której bar jest na Wydziale Chemicznym PG i praktycznie niczym od wyglądu po zapachy z kuchni się nie różni.

Uniwersytet Gdański

Bar, który cieszy się sporym uznaniem wśród studentów nazywa się Matfiz i, jak nazwa wskazuje, mieści się na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki. Choć wystrój nie zachwyca (znów ten siermiężny PRL) jest sporo miejsca. Wśród bogatego menu można znaleźć takie dania jak: pierś z kurczaka z ziemniakami i surówką za 11 zł, klopsiki z ziemniakami i marchewką na ciepło - 10 zł, czy gołąbki z ziemniakami i surówką, również za 10 zł. Oprócz tego kotlety sojowe, czy gulasz - też 10 zł i naleśniki ze szpinakiem po 6 zł. A jeśli student zapragnie jakiejś potrawy, którą pamięta z kuchni w rodzinnym domu, szefowa taką przygotuje (trzeba tylko ładnie poprosić).

- Zawsze było tam smacznie, świeżo i tanio - mówi Elżbieta, która niedawno skończyła polonistykę. - Niestety nie mogę tego powiedzieć o bufecie na moim wydziale, gdzie nie było zbyt dużego wyboru, a ceny przyprawiały o zawrót głowy.

Mowa o barze Krystynka, na Wydziale Filologicznym. Pierwsze co rzuca się w oczy po wejściu to ceraty na stołach i praktycznie brak wystroju. Do tego przy ladzie, jeśli dobrze się poszuka, można odnaleźć tabliczkę informującą o tym, że "pracownicy UG są obsługiwani poza kolejnością". Choć z rezerwacją stolików tylko dla pracowników dydaktycznych spotkaliśmy się w innych uczelnianych barach, na taką "segregację" trafiliśmy tylko tu. A co w Krystynce zjemy? Na przykład kołduny w barszczu za 4,6 zł, sam barszcz za 2 zł, bigos za 4,8 zł czy fasolę po bretońsku za 6 zł. Są też paluszki rybne z frytkami i surówką za 9 zł czy schabowy za 12 (też z surówką i frytkami).

Na Wydziale Prawa i Administracji działają dwa punkty gastronomiczne: na górze typowa kawiarnia z kanapkami, drożdżówkami i ciepłymi napojami, a na dole Le Grande Buffet, w którym można zjeść coś na ciepło. Grande Bufet ma też grande menu, a w nim można zjeść m.in. łososia z grilla za 19,5 zł czy szaszłyk z grilla za 14,9 zł a nawet kotlet cordon bleu (z szynką i żółtym serem) za tą samą cenę. Oprócz tego bufet oferuje całą gamę pizzy: mała 7,5 i duża 14,5 zł. Do tego zestawy śniadaniowe o okolicach 7 zł, kanapki (do 5 zł) i sałatki (5,5 zł).

Na koniec zajrzeliśmy na Wydział Nauk Społecznych gdzie na piętrze działa Bufet senacki - kameralny (zaledwie kilka ciasnych stolików) i zdecydowanie skierowany do wykładowców, a na parterze Kawiarnia studencka. W kawiarni poza typowymi "kawiarnianymi" smakołykami jak np. ręcznie robione, finezyjne babeczki dostarczane z gdyńskiej cukierni, za 6 zł, muffiny za 4,9 zł czy blisko 10 rodzajów kaw - od 4,9 zł do 6,7 zł, dostaniemy też... sushi. Za surową rybę z ryżem (w opakowaniu, a nie robioną na miejscu) zapłacimy od 12 zł do 22 zł w zależności od wielkości zestawu. Oprócz tego można zjeść typowy obiad: filet z kurczaka za 13 zł, łososia za 17 zł, spaghetti za ok. 12 zł czy naleśniki za 11 zł. Do tego od 11:00 do 13:00 obowiązują "happy hours" na wszystkie kawy, które kosztują wówczas 4,5 zł.

Z kolei bar na Akademii Morskiej ma w ofercie m.in. zestawy obiadowe po 15 zł z karkówką, kotletem schabowym i de volaille z surówką, ziemniakami i Coca Colą, a także śniadaniową (jajecznica z 2 jaj na maśle z bułką 4,5 zł, kanapki po 3 zł).

Niewątpliwie studenci trójmiejskich uczelni mają gdzie zjeść - jeśli nie na swoim wydziale, to "u konkurencji". Co więcej z niskich cen mogą też skorzystać ci, którzy stołowanie się w restauracjach w dobie kryzysu uważają za marnotrawstwo pieniędzy. Trzeba tylko pamiętać, że uczelniane bary działają w godzinach zajęć.

Miejsca

Opinie (290) ponad 10 zablokowanych

  • (13)

    Tak jedzą Polacy?
    Tanio, czyli niezdrowo.

    • 55 74

    • znalazł się student... Rokefeler

      • 25 5

    • ja sobie sam przygotowuję obiad w akademiku (11)

      kuchnia jest więc z niej korzystam, nie dość, że taniej to jeszcze dużo zdrowiej. Na targu można od rolników kupić dobre produkty, jak np. jajka bez pieczątek. Obiad można przygotować sobie od razu na 2 dni. Miesięcznie na jedzenie wydaję 200 zł.

      • 19 11

      • ło matko, budźet na żarcie 6zł 66gr /dziennie (1)

        zdrowo to na pewno nie jest

        • 7 11

        • zalezy jak patrzec co jest zdrowe. pseudo-zdrowych produktow jak jakies bzdurne activie (zwykly kefir dziala lepiej na jelita) czy inne odtluszczone g**na czy platki dla modelek za to sie nie kupi, ale jak ktos nie potrzebuje duzo jesc to spokojnie mozna zrobic troche wegetarianskich rzeczy.

          • 5 1

      • (3)

        200 zł miesięcznie??...to co ty jesz??...papier??

        • 8 3

        • Da się da się (2)

          weźcie też pod uwagę, że czasami przywiozę np. pierogi z domu lub inną 'wałówkę' :) Mam miesięcznie 600 zł na życie, muszę za to opłacić akademik, coś zjeść no i czasami coś wypić. Jeśli chodzi o jedzenie to wystarczy robić z głową np. zrobienie gara gęstej zupy jarzynowej to koszt około 10 zł a starczy na 3 dni. Bochenek chleba to 2 zł a starcza na 2 dni. Do posmarowania jakiś ser albo np. pasztetowa plus pomidor. Żeby dużo na jedzenie nie wydawać to trzeba po prostu na zakupy chodzić raz w tygodniu i wtedy kupi się rzeczy które są naprawdę potrzebne.

          • 12 1

          • Pewnie ze sie da! Ja tez kombinowalam, sama gotowalam (od razu na 2-3 dni). Fakt, czasem mialam dosc i mialam ochote na zupelnie co innego, niestety pieniazkow starczalo na niewiele. Ale to uczy. I gotowania i szacunku do pieniedzy. Pzdr dla wszystkich studenciakow z pustymi kieszeniami :)

            • 11 1

          • hehe

            jak smarujesz serem to jesteś bogacz, i nie ściemniaj. załóż rodzinę 2 dzieci i co wtedy powiesz??? Pierogi z domu, a jak nie masz wałówki to co?? Da się da jak dalej będzie takie studenckie myślenie to rodzin wy nie utrzymacie!!!!

            • 3 7

      • (2)

        Daj jadłospis na tydzień jak można???? chciałbym tyle wydawać na żarcie.

        • 2 2

        • tak samo jadłem, trzeba umieć gotować (1)

          z mięsa to w weekendy
          1 tydz - mielone z 0.5 do 1kg wieprzowiny
          (potem można na kanapki dawać lub gulasz zrobić)
          2 tydz. pierś z kurczaka (dwa wielkie kotlety- starczą na dwa obiady, sobota, niedziela- całego kurczaka trzeba kupić i resztę zamrozić, będzie na zupę a udka można upiec na obiad za tydzień)
          3 tydz. 0.5 kg łopatki wieprzowej na gulasz, starczy spokojnie na 2-3 obiady
          4 tydz. cała ryba, dorsz lub płotka, śledź, makrela surowa czy coś innego, na pewno nie panga czy jakieś inne guano, wiem że drogo ale starczy na dwa obiady i może głowa i kości na zupkę małą)

          itd. itd.

          • 2 1

          • aha, pracując już później i jedząc bez ograniczeń np. australijską baraninę

            wydawałem 500-600 miesięcznie na jedzenie,
            kiełbaski cienkie za 25-30 pln, polędwica cielęca od czasu do czasu, wyłącznie droga wołowina (zero wieprzowiny) i rybki.

            Żadnych pizz, jedzenia na mieście, picia guanianych cukrowych, gazowanych trucizn, jedzenia używek typu cukierki, czekolady i inne tego typu produkty wyskokowe.

            • 0 0

      • muchy

        Żryjmy guano 300 mld much nie może się mylić!!!

        • 1 4

      • tańsze??

        od rolników jajka droższe niż zwykle i co Ty na to!!!

        • 1 1

  • gdzie te czasy gdy w bufetach były fajki na sztuki :-( (2)

    • 136 19

    • MINĘŁY BEZPOWROTNIE

      • 19 0

    • prawdziwy student to nosi przeważnie kanapki

      • 4 4

  • prawdziwy student gotuje ziemniaki, makaron. Kupuje ketchup i mielonkę (od święta). (9)

    • 147 20

    • Prawdziwy student...nie istnieje ;)

      • 34 5

    • biedak raczej (1)

      to nie komuna, glupku.

      • 13 29

      • Chyba czegos tu nie zrozumiales :P

        • 18 2

    • jak byłem studentem to robiliśmy

      zupkę chińską w wiadrze na 4 osoby

      • 30 2

    • a resztę się przepija

      • 19 1

    • prawdziwemu studentowi na obiad starczy piwo

      najbardziej wartościowy obiad!

      • 6 1

    • Taaak, a ulubiona kanapka studenta to chleb posmarowany nożem. (1)

      • 6 0

      • Raczej bułka z chlebem

        • 0 0

    • studenci, którzy dorabiają sobie w firmach na umowę zlecenie zajadają się zupką chińską albo sałatką meksykańską w puszce....

      • 1 1

  • Tylko Bar Śruba (6)

    WMech PG

    • 50 14

    • tam śmierdzi wykładowcami

      • 11 6

    • Dawniej tam było szamanko na poziomie domowego. (1)

      Papierosy na sztuki, dolewka kawki zupy gratis.

      • 10 1

      • a teraz jest kicha [;

        • 8 1

    • Niejeden gwint tam zerwałem

      • 9 0

    • ZAPIKENAKA

      tylko na wydziale EiA

      • 3 1

    • Tylko śruba!

      • 2 0

  • Eee tam (4)

    ja ze swoich czasów to pamiętam Syrenkę, Kmar i Akademicki. Panie za ladą wyjęte żywcem z PRl, menu równiez, ale ceny i klimat niepowtarzalne.

    • 133 3

    • Syrenka i Akademicki dalej są i mają się dobrze, a panie z prlu wciąż te same :)

      • 30 0

    • (2)

      kmar nadasl isnieje;) jedzonko pyszne i ceny tez nie najwyzsze ;) zawsze po imprezie nocna porą mozna wpasc na nalesniki czy pierogi heheh ;)

      • 26 2

      • Kmar nawet dowozi żarcie :)

        • 18 0

      • Z kmara to jeszcze nasze wnuki będą jadły...

        • 19 0

  • "Chlewem" się to nazywało. (6)

    Do dziś nie wiem dlaczego.

    • 29 1

    • Chlew - pamiętam :)

      • 3 1

    • to chyba mówisz o czasach PRLu (1)

      wtedy wszystkie te bary to chlewy były z rosołem na kostce smalcu bigosem bez mięsa i kawą w parzącej szklance

      • 4 11

      • teraz za to rosoły na pewno z kury z wybiegu

        • 20 0

    • Chlewik na PG

      Okna tam były jak chlewie, podobno od tego to się wzięło. Jedzenie takie sobie. Ale to było bardzo dawno ;-)

      • 7 0

    • Ja pamietam, co piątek w chlewie,

      łazanki z kapustą. "Przegląd tygodnia" na nie mówiliśmy:-)

      • 9 0

    • dokładnie tak!

      Chlewik - bar w budynku ETI ;)

      • 0 0

  • WZR - Wydział Zarządzania UG - Bufet (11)

    Wiecznie śmierdzi olejem, na dodatek ten piękny zapach przenika przez całą odzież. Miejsca strasznie mało, a na dodatek ulokowany w piwnicy. Idealna wizytówka uczelni, kolejny przykład ukazujący jakość tego wydziału. Za to mamy posadzkę marmurową i nową elewacje!
    Przypominam Wydział ZARZĄDZANIA :)

    • 58 4

    • aaa, to dlatego to chlewem nazywaliśmy (1)

      • 14 2

      • Dziwicie się?

        Kto chodzi na wydział zarządzania!? Według mnie ludzie którzy albo nie mieli pomysłu na siebie albo robią drugi kierunek "z zasady"

        • 3 10

    • Kończ waszmość i wstydu oszczędź (6)

      To, że jest nowa posadzka, a bufet wygląda jak wygląda, to do Kanclerza od spraw finansowych zgłoś pretensję... No i nie wiem czy jakość wydziału i nauki jaką tam pobierasz może być oceniana przez pryzmat tego, jak wygląda stołówka, bufet etc.

      Uwielbiam wysłuchiwać studentów, którzy narzekają, narzekają jaki to wydział jest do d..., nie daje perspektyw, nie kształci i multum wszelkich żali. Po prostu jeżeli idziesz na marketing, bo nie masz planu na siebie i nie masz, gdzie iść, to nie idź na Wydział w ogóle. Bo to studenci tworzą uczelnię, a nie wykładowcy i cała reszta kadry.

      Moi znajomi, po wydawać się by mogło, totalnym badziewiu zwanym marketingiem, pracują (po skończeniu WZR) w Young and Rubicam, Euro RSCG, Google. Więc, nie narzekaj na jakość, jeżeli jakość Twojego studiowania i podejścia do nauki jest równie dyskusyjna co jakość potraw w bufecie.

      BTW, pomieszczenia gastronomiczne na wydziałach UG i innych uczelniach są wynajmowane przez osoby zewnątrz. I to one na swój koszt muszą zainwestować w infrastrukturę, jak w przypadku wynajmu 99% lokali na wolnym rynku... O! Przypominam student Wydziału ZARZĄDZANIA :)

      • 16 17

      • Komentarz sponsorowany? :D

        • 11 9

      • Popieram całkowicie

        UG WZR to po prostu nie są studia dla każdego. Jak ktoś ma głowę to wyciągnie z wiedzy tam przekazywanej to co potrzebne, resztę sam uzyska z kół naukowych czy pracy własnej, i znajdzie bardzo dobrą pracę. Niestety jakieś 80% studentów tego nie rozumie (wszystkich wydziałów, nie tylko WZR). Dodam tylko że najlepiej zarabiający (średnio) są po wydziałach... zarządzania. Oczywiście nie jest ich wielu, więc nie jest o tym głośno.

        Z jednym się nie zgodzę - wykładowcy również tworzą uczelnię, a niestety kadra na polskich uczelniach nie jest oszałamiająca.

        • 9 3

      • Taa, wydział gier i zab.., o pardon, zarządzania. (3)

        Umówiłem się kiedyś z jednym z tych waszych absolwentów z "pomysłem na siebie", który żebrał u mnie o pracę. Warunki postawiłem jasne: następnego dnia obejrzy sobie moją firmę (nic wielkiego - mała produkcja, dział sprzedaży, wszystkiego 16 pracowników) i kolejnego dnia przedstawi propozycje zmian (oczywiście nie za darmo, żeby nie było, że żeruję na czyjejś biedzie). Jeśli propozycje będą sensowne, dostanie posadę i będzie nadzorował wdrażanie tych zmian. Dwa dni później, po wysłuchaniu bred... propozycji, wyjąłem portfel i zgodnie z umową zapłaciłem typkowi (krzywdy mu nie zrobiłem, dostał średnią gdańską dniówkę - 200zł.) i kazałem zniknąć. Następnie zrobiłem dokładnie przeciwnie do tego co proponował. Po miesiącu miałem 70% wzrostu obrotów. Gdybym go posłuchał, pewnie pisałbym teraz list motywacyjny... Tyle warte są wasze umiejętności, o Bogowie Marketingu i Zarządzania. Najgorsze, że wciąż mnożycie się jak pluskwy w PKP i chyba niebawem trzeba będzie skorzystać z rady świeckiej pamięci Douglasa Adamsa, odnoście sposobu rozwiązania kwestii marketingowców ( odsyłam do "Restauracja na krańcu wszechświata", żeby nie było, że odbiegam od tematu ;).

        • 12 12

        • Odezwał się Pan Posiadacz (2)

          Typowy burek prowadzący małą firemkę, gdzie wydaje się że już niedaleko mu do Warrena Buffeta. Gdzie może poczuć się LEPSZY od tych PLUSKIEW, którym z litości tylko daje 200 PLN (ale dokładnie pamięta że było to 200 PLN, bo taki pieniądz piechotą nie chodzi).

          Nie twierdzę że Zarządzanie przygotowuje do pracy, prawdopodobnie nienajlepiej - ale 2 rzeczy:

          1. Jeśli prowadzisz taką POWAŻNĄ firmę, dlaczego prosisz studenta/świeżo upieczonego absolwenta o pomoc w reorganizacji?
          2. Z tego co piszesz, to osoba ta dobrze znalazła obszary, gdzie firma niedomaga. Możliwe,że jej propozycje nie były dobre, ale jeśli zrobiłeś DOKLADNIE przeciwnie co on proponował, to znaczy że jego wskazania były prawidłowe. Czyli audyt za 200 PLN, co mniej więcej określa powagę Twojej działalności.

          Mówiąc krótko - to co napisałeś jest żenujące. Więcej szacunku do ludzi życzę.

          • 7 6

          • Wacuś, Ty się nie irytuj, Ty się ucz! (1)

            Na początek - wypraszam sobie porównania z Buffetem (to nb. jedyne słowo w Twoim poście, które choćby luźno wiąże się z tematem artykułu ;). Znacznie większym szacunkiem darzę staruszki sprzedające warzywa pod Halą - one przynajmniej wytwarzają konkretną wartość dodaną (małą, bo małą, ale WB i jemu podobni nie tworzą nawet tyle ). Porównanie z pluskwami może nie było zbyt fortunne, ale wydaję mi się, że niektórym absolwentom potrzebna jest "terapia szokowa", takie brutalne sprowadzenie na ziemię. Także niczego nie odwołuję. Podobnie z szacunkiem, którego brak mi zarzucasz. Otóż na szacunek Panie Kochanku, trzeba sobie zapracować, zaś plecenie bzdur (jak w przypadku tego marketingowca) to droga dokładnie w drugą stronę.
            Kolejna sprawa - ja nie czuję się lepszy "sam z siebie". Po prostu, słuchając wspomnianego "eksperta", nie sposób stłumić w sobie poczucie wyższości. Twoja uwaga że "ale dokładnie pamięta że było to 200 PLN, bo taki pieniądz piechotą nie chodzi" to niestety zwykłe czepialstwo. Na zasadzie, nie mamy merytorycznych kontrargumentów, to czepimy się nieistotnych detali a nuż się na nich wysypie. Wyobraź sobie, że dla inżyniera, absolwenta PG zapamiętanie jednej liczby nie stanowi problemu, zwłaszcza OKRĄGŁEJ liczby (200zł). Gdyby chodziło o np. 198,56zł, wtedy owszem, mógłbyś sobie szydzić, lecz w przypadku równych 200zł to wybacz...
            Pozwolę sobie ponadto zauważyć, że każda firma, która uczciwie daje utrzymanie (choćby zajmowała się wróżbiarstwem), jest poważną firmą.
            Teraz odnośnie Twoich zarzutów:
            Gdzie napisałem, że PROSIŁEM absolwenta o pomoc? Albo, że moja firma w ogóle wymagała reorganizacji?
            Moja propozycja była tylko testem, z zastrzeżeniem, że jeśli znajdzie coś, co dotąd przeoczyliśmy (jak pisałem nie jestem w firmie sam), to dostanie pracę przy wdrażaniu zmian. Chyba uczciwe?
            Tu mała dygresja: nie pisałbym wcale o tym, gdyby facet był po uniwerku albo podobnej szkole. Ale facet był po polibudzie, miał laborki, warsztaty, słowem powinien mieć pojęcie o technice i technologii.
            Tymczasem jego propozycje dotyczyły ingerencji w proces technologiczny, które owszem zmniejszyłyby koszty, ale pogorszyłyby jakość tak dalece, że stracilibyśmy większość klientów. Facet aspirując o pracę, nie zadał sobie elementarnego trudu, aby przeanalizować proces technologiczny i znaczenie każdego etapu oraz nie sprawdził jak wygląda rynek na nasze produkty. Absolwent Politechniki Gdańskiej powinien to umieć, to nie produkt uniwerku - przestarzała teoria i zero pojęcia o technice. Tak przy okazji - mi zarzucasz brak szacunku, jak więc nazwiesz jego postępowanie?
            Reszta jego propozycji to były pochodne powyższej a niestety, pochodne bredni dalej będą bredniami.
            Moje stwierdzenie, że zrobiłem dokładnie odwrotnie, było skrótem myślowym, przykro mi że wziąłeś to dosłownie. Naprawdę sądziłeś, że facet proponował mi np. znalezienie odbiorców w Armenii a ja czyniąc dokładnie odwrotnie, znalazłem ich na Islandii? Jeśli tak to współczuję... A konkretnie - wdrożyliśmy pewne usprawnienie w procesie, co podniosło jakość i pozwoliło pozyskać kilku nowych klientów (stąd ten skokowy wzrost). Z propozycjami tego gentlemana nie miało to wiele wspólnego...
            Niestety, niedobrej bronisz Ty sprawy, jak pisał poeta.
            A, jeszcze jeden kwiatek:
            "Możliwe,że jej propozycje nie były dobre, ale jeśli zrobiłeś DOKLADNIE przeciwnie co on proponował, to znaczy że jego wskazania były prawidłowe."
            Słuchaj, Ty kpisz, czy o drogę pytasz? Przeczytałeś tę bzdurę przed publikacją? Doprawdy? I nie wstyd Ci? Pozujesz na obrońcę uciśnionego, zarzucasz mi chamstwo a sam piszesz tekst, który obraża inteligencję czytającego?
            Więcej szacunku do ludzi życzę.

            • 10 2

            • Cóż, dziękuję za wyjaśnienie które zawiera poprawną interpunkcję, wielkie litery, składną gramatykę i ortografię. Na dodatek poparte niedużą ilością inwektw. Niemniej jednak będę wdzięczny za zaprzestanie nazywania mnie "Panem Kochankiem", jako że wydaje mi się, że nie mieliśmy przyjemności.

              Spójrz na to co napisałeś na początku - dosyć sporo tam "niefortunnych zwrotów". Oprócz wspomnianych "pluskiew", dodam także dziwnie brzmiące sformułowanie "żebrania" o pracę - nie wiem, jak wygląda proces rekrutacji u Ciebie, ale ja prowadziłem raczej "rozmowy" o pracę. Rozumiem, że człowiek Cię zirytował swoją ignorancją i (być może/prawdopodobnie) bezczelnością, ale sposób w jaki próbujesz go poniżyć jednocześnie podnosząc swoją samoocenę - delikatnie mówiąc nie wygląda dobrze.

              Jeśli chodzi o Twój test - nie, to nie jest rozsądne. Pozwól że wytłumaczę Ci dlaczego. Rozumiem, że prowadzisz firmę od x czasu. Załóżmy, że jest są to ok 3 lata. Na test zapraszasz człowieka na 1 dzień, który ma się przyjrzeć pracy, procesowi i ma potem 1 dzień na wnioski. Oczywistym jest, że nie będzie wiedział po dniu spędzonym w firmie nic. Prawdę mówiąc sam fakt, że na to się zgodził automatycznie kwalifikował go do odstrzału. Rzeczy, które są dla Ciebie oczywiste, są dla Ciebie oczywiste, bo pracujesz w firmie codziennie od paru lat. Jeśli to Twoja firma, to pewnie wiesz o niej wszystko, łącznie z wyszstkimi niuansami. Dlatego Twój test uważam za rodzaj żartu - choć oczywiście fakt zapłaty za okres próby jest w porządku, jednak mogłeś po prostu oszczędzić 200PLN.

              A co do tego czy prosiłeś o pomoc i czy firma wymagała zmian. Twierdzisz teraz, że nie - ale jednocześnie przyznajesz, że zmiany były. Więc dziwne że w ogóle poświęciłeś 2 dni na rekrutację zbędnej osoby.

              Co do "skrótu myślowego" - jeśli implikujesz, że zmiany, które wprowadziłeś były w obszarach wskazanych przez tą osobę, to nadal nie rozumiem, gdzie Twoja inteligencja została obrażona? W pierwszym poście napisałeś że zrobiłeś dokładnie odwrotnie niż ona sugerowała - i nie twierdzę że Armenia jest przeciwieństwem Islandii. Nie wchodzę w szczegóły, bo i tak ich nie znam (i nie obchodzą mnie) - ale jakbyś poprzestał na to, że osoba nie trafiła z diagnozą by wystarczyło. Natomiast z Twojego posta wynikało, że osoba zdiagnozowała miejsce procesu wymagające poprawy, ale dała bzdurne/niewłaściwe metody rozwiązania.

              Nie bronię tej osoby, bo sam straciłem sporo czasu na bezsensownych rekrutacjach. Niemniej jednak uważam, że straciłeś czas na własne życzenie.

              Nie twierdzę, że nie potrafisz podejmować dobrych decyzji. Prawdopodobnie masz wiedzę na temat rynku na którym działasz - i tak, życzę Ci wielu sukcesów. Życzę Ci także zbudowania dobrego działu marketingu, ale niestety to w tym regionie jest trudne - ze względu na brak zrozumienia jak takowy dział po prostu powinien funkcjonować. A uczelnie nie przekażą takiej wiedzy bo cały rynek Polski nie ma dobrych przykładów, a o regionie już w ogóle nie wspominając. Studenci też nie widzą co jest ważne podczas studiów w tej branży - stąd marketing raczej jest po prostu przedłużeniem liceum. Dzielenie na UG i PG jest bez sensu - raczej trzeba zajrzeć do części "doświadczenie" w CV. Jeśli ta jest pusta, to możesz sobie darować testowanie kandydata na poważne stanowisko.

              • 1 2

    • Za to jedzonko na "nowym" wydziale na Piaskowej jest full wypas. Prawdziwy hamburger z prawdziwym mięsem i (nie papierową) bułką za 5,5zł. Domowe obiady, surówki z kurczakiem. Zawsze z kolegami idziemy tam na obiad.

      • 5 1

    • Jak McDonald's :D

      • 1 0

  • Szkoda, że... (3)

    nie opisaliście super baru w Instytucie Oceanografii

    • 21 1

    • "super" ;)

      • 3 0

    • to oni nie splajtowali? za moich czasów nagle go zamknięto:(

      • 5 0

    • studio smaku czy cos takiego?

      Na samym szczycie nie?
      Ekstra makarony mieli i fajny widok z tarasu :)

      • 4 0

  • "Niewątpliwie studenci trójmiejskich uczelni mają gdzie zjeść". Niewątpliwie jest to niezwykle odkrywcze (6)

    Odejmując tych spoza Trójmiasta, to najtaniej i najzdrowiej jest u mamusi. Córcia dzwoni i mówi na co ma ochotę, a mamusia już w te pędy leci i wraca po chwili z pełnymi siatami. I stoi w tych garach, i cieszy się...

    • 33 18

    • nie podszywaj się (1)

      • 6 2

      • Prawdziwego galluxa tak jak prawdziwych studentow juz nie ma :)

        • 7 1

    • Bo mamusie już takie są kochane :)

      • 8 1

    • ale żeś sie wypowiedział, hahaha

      • 0 1

    • a g@llux... (1)

      tym córciom zazdrości, aż mu wrzody wyskakują ;-D

      • 3 0

      • Tia, może niektóre córcie tak mają... Inne wracają na weekendy do domu po to by ugotować obiad młodszemu rodzeństwu, bo mamusia zasuwa w pracy na chlebek i studia dla córci :p

        • 1 1

  • Wydział Nauk Studenckich? Ciekawe :) (6)

    Odpowiedź redakcji:

    Dziękujemy za zwrócenie uwagi. Treść została poprawiona.

    • 61 2

    • (2)

      Wydział Nauk Studenckich - czytaj Wydział nauk Społecznych. Typowa redakcyjna wpadka.

      • 8 3

      • Definicja nauk studenckich :

        Balety w akademiku za niewielkie pieniadzę,oparte na piciu czego się da,jaraniu i badaniu anatomii studentek.

        • 19 3

      • Pani Marzena ma wiele wpadek ....

        • 4 1

    • Wydział Nauk Studenckich :) (2)

      co za żenada.

      Dodam jeszcze dwie:
      1. Bar nie "na" Akademii Morskiej tylko "w" Akademii Morskiej.
      2. Le Grand Buffet, a nie Le Grande Buffet. Bufet to rodzaj męski, a więc nie powinno być "e".

      Już domyślam się jak wygląda "sito" rekrutacyjne w tej redakcji. Coś jak w budżetówce chyba.

      • 7 11

      • redakcja dziś bardzo aktywna w minusowaniu

        • 5 0

      • wez wyluzuj chopie

        • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane