• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"To byli specjaliści" - rozmowa z pilotem PLL LOT

18 września 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Z Tomaszem Smólskim, kapitanem lotnictwa instruktorem samolotów boeing 767 inspektorem bezpieczeństwa lotów w PLL LOT rozmawia Marek Cygański

- Gdy ten wywiad ukaże się w gazecie, będzie pan pilotował boeinga 767, który leci do Chicago. Nie boi się pan?
- Nie mogę. Myślę, że wszyscy musimy pokazać, że nie damy się zastraszyć. Po tym co się stało w Stanach Zjednoczonych, ludzie na całym świecie nie mogą przestać latać samolotami czy jeździć pociągami. W końcu zbrodnia może dotknąć każdego z nas w różnych miejscach.

- Co pan pomyślał, gdy dowiedział się pan o katastrofie w Nowym Jorku?
- Jest bardzo dużo takich myśli i nie mogę się ich pozbyć. Pierwsza to pytanie, jak daleko może się posunąć nienawiść i jak wiele złego uczynić.

- W związku z tragedią w Stanach Zjednoczonych pojawia się wiele teorii na temat przygotowania zamachów. Czy pana zdaniem możliwe jest wyszkolenie pilota boeinga tylko na ziemi?
- Teoretycznie jest to możliwe. Pilota, który spędził w powietrzu kilkaset godzin, latając na małych maszynach, można wyszkolić na symulatorze. Są to doskonałe urządzenia, oddające w pełni prawdziwe zachowania samolotu boeing 767.

- Czy w tej określonej sytuacji można założyć, że terrorystom pomagali specjaliści?
- Przypuszczam, że w te zamachy byli zamieszani bardzo doświadczeni piloci. Na bieżąco śledzę doniesienia mediów na temat zamachów w Nowym Jorku. Wydaje mi się nieprawdopodobne aby pilot, który wylatał kilkadziesiąt godzin na małych samolotach, był w stanie precyzyjnie przeprowadzić taką akcję. Jestem głęboko przekonany, że zamachowcy byli szkoleni przez profesjonalnych pilotów liniowych lub nimi byli. Moim zdaniem szkolenie odbyło się gdzieś w świecie na jednym z niewielu profesjonalnych symulatorów lotu, którymi dysponują lokalne linie lotnicze.

- Na jakiej podstawie twierdzi pan, że w zamachach w USA pomagali bardzo doświadczeni piloci?
- Proszę zwrócić uwagę na powtarzalność tych akcji. Każdy z porwanych samolotów był prowadzony bardzo efektywnie. Inna kwestia to szybkość. Terroryści mieli bardzo mało czasu. Tuż po starcie musieli wejść do kokpitów. Zająć się natychmiast nawigacją, określeniem gdzie się znajdują i gdzie chcą lecieć. Dlatego uważam, że byli to piloci doświadczeni, zaryzykowałbym twierdzenie, że mieli za sobą wiele lat latania.

- Czy przed takim atakiem można się w ogóle zabezpieczyć?
- Terroryści czy zbrodniarze są zawsze o krok do przodu od normalnych ludzi. Nikt takiej możliwości nie przewdział. American Airline oraz United należą do czołówki przewoźników. Tam się naprawdę dużo robi w kwestii bezpieczeństwa latania. Pierwsza sprawa to wyjątkowość tej zbrodni. Porywacze opanowali samoloty przy pomocy najprostszych narzędzi. Były to nożyki do kartonów, jakieś sztućce z pokładu samolotu. Terroryści mogli zupełnie spokojnie przejść przez kontrolę na lotnisku. Kolejna kwestia to zachowanie pasażerów. Mogli uznać w pierwszej chwili, że będzie to standardowe porwanie: samolot wyląduje, będą negocjacje. Gdyby znali ten konkretny scenariusz, przypuszczalnie w pierwszych minutach obezwładniliby porywaczy nawet gołymi rękoma.

- Ile czasu trzeba, aby w normalnych warunkach laik taki jak ja mógł zasiąść za sterami boeinga?
- Tak w Polsce, jak i na całym świecie trzeba latać około 10 lat na innych mniejszych samolotach. Moją przygodę z lotnictwem rozpocząłem jako nastolatek. Najpierw były szybowce, potem małe sportowe samoloty i w końcu licencja zawodowa. Pracowałem w Aeroklubie Gdańskim a potem w Pogotowiu Lotniczym w Rębiechowie. Później trafiłem do LOT-u. Początkowo latałem na antonowach 24. Dopiero w 1989 roku znalazłem się w gronie pilotów zasiadających za sterami boeinga 767.

- Jak ocenia pan zabezpieczenie pasażerów przed terrorystami w Polskich Liniach Lotniczych?
- LOT należy do grupy narodowych przewoźników, którzy przykładają wielką wagę do kwestii bezpieczeństwa. Współpracujemy w wielu sprawach z liniami lotniczymi na całym świecie w ramach międzynarodowych organizacji lotniczych takich jak IATA lub ICAO. Jesteśmy w stałym, ścisłym kontakcie z producentami naszych samolotów. Na bieżąco wprowadzamy wszystkie zalecenia FAA - amerykańskich władz lotniczych, które dotyczą przylotów do Stanów Zjednoczonych. Teraz większy nacisk zostanie położony na skuteczny monitoring. Pasażerowie będą również dokładniej sprawdzani. Przygotowuje się wiele zabezpieczeń przed terrorystami, których z oczywistych względów nie chciałbym ujawniać. Mam świadomość, że po tej zbrodni nie tylko lotnictwo cywilne, ale cały świat się zmieni.
Głos Wybrzeża

Opinie 1 zablokowana

Najczęściej czytane