- 1 Nie wiedzą, kto leży w tych grobach (77 opinii)
- 2 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (501 opinii)
- 3 Był senator skazany na więzienie (276 opinii)
- 4 Mała uliczka, duży problem (230 opinii)
- 5 Zbiórka na leczenie psów z pseudohodowli (127 opinii)
- 6 Sprzątanie świata w sobotę. Przyłączysz się? (54 opinie)
Trzy osoby oskarżone w aferze Port Service
Sprowadzenie zagrożenia dla środowiska i ludzi związane z nieodpowiednim magazynowaniem niebezpiecznych odpadów - taki zarzut usłyszały trzy osoby, w tym były prezes firmy Port Service , które dopuściły do niewłaściwego składowania skażonej ziemi na terenie gdańskiej firmy.
Oskarżenie dotyczy trzech osób: byłego szefa firmy Port Service Krzysztofa P. oraz Piotra i Patryka G. - właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadami i wykorzystującej w tym celu m.in. żwirownię w podgdańskim Ełganowie. Osoby te zostały oskarżone o sprowadzenie zagrożenia dla środowiska i ludzi poprzez nieodpowiednie magazynowanie niebezpiecznych odpadów.
Czytaj też: Port Service jeszcze przez rok będzie palił toksyczne odpady z HCB
Krzysztof P. będzie odpowiadał za niewłaściwe przechowywanie skażonej ziemi na terenie firmy Port Service w Gdańsku oraz powierzenie pozostałości niebezpiecznych odpadów żwirowni w Ełganowie. Może mu grozić kara do pięciu lat więzienia.
Pozostałym dwóm mężczyznom grozi kara do dwóch lat więzienia, bowiem - zdaniem prokuratury - działali oni nieumyślnie. Mogli przypuszczać, że odpady były "tylko" ziemią po biodegradacji.
Piotr i Patryk G. zmieszali otrzymane z Port Service popioły z czystą ziemią i tę mieszaninę zmagazynowali w żwirowisku. Ekspertyza zlecona przez śledczych wykazała, że mieszanina zawiera m.in. metale ciężkie i toksyczne związki organiczne, które mogą zanieczyścić grunt i pobliskie wody.
W postępowaniu podejrzana była także Anna G., była zastępczyni dyrektora Departamentu Środowiska i Rolnictwa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. Kobiecie zarzucono niedopełnienie obowiązków związane z wydaniem pozwolenia na zwiększenie przez Port Service powierzchni składowania odpadów, bez upewnienia się, czy firma ta dysponuje odpowiednimi warunkami. Ostatecznie jednak śledczy wycofali te zarzuty.
- Ustalono, że Anna G. nie miała w zakresie obowiązków sprawdzenia, czy podawane przez firmę informacje dotyczące warunków przechowywania odpadów, są zgodne ze stanem faktycznym - wyjaśnia Agnieszka Gładkowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku
Przypomnijmy: w 2011 roku 22 tys. ton skażonej ziemi trafiło z Ukrainy do gdańskiego zakładu Port Service. Firma ta ma uprawnienia do utylizacji niebezpiecznych odpadów i podjęła się spalenia skażonej gleby. Jednak - według prokuratury - zanim wykonała to zadanie, w swojej siedzibie w Gdańsku składowała odpady w niewłaściwy, zagrażający środowisku sposób. Z kolei po spaleniu ziemi szefostwo firmy przekazało popioły innej spółce, która w nieodpowiedni sposób zmagazynowała odpady w żwirowni w Ełganowie.
W momencie rozpoczęcia śledztwa ówczesny prezes Port Service, Krzysztof P. (były szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, a pod koniec lat 90. wicewojewoda gdański, a potem pomorski), przekonywał, że odpady nie stanowią zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi. Kilka miesięcy później właściciele Port Service odwołali go z funkcji prezesa.
Miejsca
Opinie (104)
-
2014-07-30 07:42
precz
Precz z Gdańska truciciele!!!!! Dla pieniedzy pozwoliliby własnym dzieciom bawic się w tej ziemi. Jak ktoś z Was był na plaży Westerplatte, to wie jak dymi komin z Port Servisu. Smród na całą plaże. Kiedyś spokojne miejsce wypoczynku mieszkańców, a teraz szkoda gadac. Kto zezwolił na działalnośc tej firmy w Gdańsku???
- 7 0
-
2014-07-30 07:48
W nocy nie da sie wysiedziec na plazy na Westerplatte taki puszczaja smrod ze spalarni...
- 5 0
-
2014-07-30 09:34
22 tony?
Chyba ktoś zapomniał dodać kilka zer. Ciężarówki z Ukrainy można było liczyć setkami. Każda z nich przewoziła minimum 20 ton a prawdopodobnie około 30. Potem, po rozładowaniu stali na poboczu i wietrzyli naczepy. Wszystko było przewożone w naczepach z plandekami, choć normalnie ziemię wozi się w tzw łódkach. Więc skażenie o jakim się mówi, nie było takie znikome.
- 6 0
-
2014-07-30 09:37
Ciekawe co na to sąd? Takie sprawy śmierdzą umorzeniem z daleka - za wysokie układy. Niestety. Same zarzuty są już mętne, mało zrozumiałe.
- 3 0
-
2014-07-30 13:55
Ale afera
Jak jest takie skażenie to czemu nikt tego nie zabrał? Trochę wydmuszki śmierdzi;) przecież jak wyleje się olej czy jakaś inna substancja to natychmiast jest to zbierane
- 0 0
-
2014-07-30 19:51
jeżeli na takiej Ukrainie żadna z tamtejszych firm nie podjęła sie utylizacji
lub zakombinowania (przewału) z nibyutylizacją, to znaczy, że usługa była b. droga a szwindel tam był ryzykowny. Pytanie - ile ton przywieziono i ile zapłacono za 1 tonę. Po otrzymaniu tych danych wypowiem się na temat przewału, który przy wysokiej cenie za tonę jest oczywisty.
- 1 0
-
2014-07-30 19:56
ile tirów? trzeba dotrzeć do urzedu celnego
jeśli nikomu tam nie dano w łapę, to wszystko jest w papierach.
- 0 0
-
2014-07-30 19:57
aż dziwne, że Greenpeace
nie zainteresowało się sprawą? Nie znali sprawy? Nikt nie porobił fotek?
- 0 0
-
2019-09-10 12:51
Skażona ziemia z Czarnobyla przywieziona do Gdańska...
Skażona gleba z Czarnobyla w Gdańsku. Nieźle... :-(
Teraz wiemy czemu w pomorskim jest najwyższa zachorowalność na raka i choroby tarczycy.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.