• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wchodzisz do wody? Pamiętaj, że już 50 m od kąpieliska plaża nie jest strzeżona

Piotr Weltrowski
10 sierpnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
W upalny dzień nie ma lepszej ochłody niż kąpiel. Ale nawet w płytkiej wodzie trzeba zachowywać się rozsądnie i uważnie. W upalny dzień nie ma lepszej ochłody niż kąpiel. Ale nawet w płytkiej wodzie trzeba zachowywać się rozsądnie i uważnie.

Od początku roku na Pomorzu utonęło 25 osób, z czego prawie połowa w samym Trójmieście lub tuż obok. Obecna fala upałów z pewnością nie przyczyni się do zmniejszenia tej tragicznej statystyki, gdyż tylko w sierpniu w wodzie zginęło na Pomorzu sześć osób.



Gdzie się kąpiesz?

Dane te robią jeszcze większe wrażenie, jeżeli zestawi się je ze statystyką z lipca, kiedy to przez 31 dni zginęła w wodzie tylko jedna osoba więcej, niż przez pierwszych dziewięć dni sierpnia.

Jak podkreślają przedstawiciele wojewody, do niemal wszystkich wypadków dochodziło na kąpieliskach niestrzeżonych.

- Statystyki pokazują, jak niebezpieczne bywają kąpiele na niestrzeżonych akwenach. W tak upalne dni, szukając ochłody, nie zapominajmy o swoim bezpieczeństwie. Pamiętajmy, że kąpiel na dzikich plażach czy w rzece może być naszą ostatnią kąpielą. Nie przeceniajmy też swoich umiejętności pływackich - mówi Roman Nowak, rzecznik wojewody.
Takie przedstawienie sprawy jednak nieco zaciemnia obraz, bo kąpieliska zajmują często odcinek plaży o długości nie większej niż sto metrów, a do utonięć dochodzi ledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Właśnie w ten sposób zginęło np. dwóch mężczyzn, którzy utopili się w miniony weekend w morzu przy plaży w Babich Dołach.

- Wszystko działo się może pięćdziesiąt metrów od strzeżonego kąpieliska. Sam odcinek strzeżony mógł mieć około 25 metrów szerokości, a na plaży było około 350-400 osób, więc siłą rzeczy tylko część z nich kąpała się pod okiem ratowników. Zresztą w wodzie w tym miejscu był przez cały czas ogromny tłok - opowiada Artur, bezpośredni świadek zdarzenia.
Z jego relacji wynika, że na ratunek obu tonącym jako pierwsi ruszyli nie ratownicy (zgodnie z przepisami, aby w ogóle rozpocząć akcję poza kąpieliskiem, musieli oni najpierw wyprosić z wody wszystkie osoby korzystające z plaży strzeżonej), a plażowicze. I to oni mieli ich wyciągnąć - na materacach - na brzeg. Później reanimację prowadzili już profesjonaliści, bardzo szybko pojawił się także ambulans. Mężczyzn nie udało się jednak uratować.

Mapka pokazująca, gdzie w tym roku dochodziło na Pomorzu do utonięć. Mapka pokazująca, gdzie w tym roku dochodziło na Pomorzu do utonięć.

Tu rodzi się pytanie, czy ratowników na naszych plażach nie jest zbyt mało?

Trudno określić zresztą ich dokładną liczbę, bo plaże chronione są przez kilka różnych podmiotów: są miejskie jednostki WOPR, są konsorcja złożone z kilku jednostek, jest wreszcie WOPR pomorski. Problem w tym, że działania wszystkich tych podmiotów są w gruncie rzeczy niezależne i nikt, przynajmniej w praktyce, nie koordynuje ich działań. Do tego liczba ratowników w poszczególnych jednostkach jest "płynna".

Nie jest też tajemnicą, że poszczególne jednostki WOPR mają spore problemy z obsadą i układaniem dyżurów. Sami ratownicy, choć anonimowo, przyznają, że wielu ich kolegów, tych z dużym doświadczeniem w zawodzie, wybiera latem pracę nie w Polsce, a na zachodzie Europy, gdzie stawki mogą być nawet kilkukrotnie wyższe niż u nas (z naszych informacji wynika, że na Pomorzu, średnio, ratownik może zarobić miesięcznie około 2 tys. zł).

- Akurat tej opowieści nie traktowałbym do końca poważnie, są takie przypadki, ale są to przypadki jednostkowe - mówi Marek Koperski, prezes pomorskiego WOPR. - Niemniej problem z brakiem rąk do pracy istnieje. Moim zdaniem ma on jednak inne źródło. Młodzi ludzie niezbyt garną się ostatnio do ratownictwa, nie pomagają także bardzo wyśrubowane wymagania ustawowe. Bywa tak, że ktoś potrafi doskonale pływać, ale nie zdaje testów, bo np. nie jest dostatecznie wytrzymały, co przecież przy ochronie plaż miejskich nie ma kluczowego znaczenia.
Sami ratownicy podkreślają zresztą, że jeżeli mogą, to starają się zabezpieczać również kąpieliska niestrzeżone. Tu problemem są jednak środki. Na przykład pomorski WOPR otrzymuje na ten cel - jak twierdzi Koperski - 150 tys. zł od wojewody. To niewiele, co można dobrze zobrazować, porównując tę kwotę np. z 300 tys. zł, które na ochronę swojej plaży łoży rocznie niewielkie Władysławowo. Jeżeli więc nawet, poza płatną pracą, ratownicy patrolują kąpieliska niestrzeżone także w ramach wolontariatu, to i tak jest to tylko kropla w morzu potrzeb.

Wchodząc do wody warto się więc zastanowić, czy lepiej skorzystać z zatłoczonego kąpieliska, czy też wybrać kąpiel w mniejszym ścisku, ale z dość złudnym poczuciem bezpieczeństwa, bo blisko plaży strzeżonej i - jak mogłoby się wydawać - również pod okiem ratowników. I wyboru dokonać nie ze względu na wygodę, a na bezpieczeństwo.

Warto też pamiętać, że przekonanie o tym, że toną przeważnie młodzi, nieodpowiedzialni i do tego pijani ludzie to nic innego, jak stereotyp. Z tegorocznych danych z naszego województwa wynika, że większość ofiar to osoby po 40 roku życia. I wiele z nich wcale nie weszło do wody po alkoholu.

Tłumy wczasowiczów na trójmiejskich plażach

Opinie (68)

  • w mojej ocenie za utonięcie zawsze odpowiedzialna jest woda! (1)

    • 13 0

    • i brak tlenu

      .

      • 2 0

  • są dwie przyczyny utonięć (3)

    pierwsza to brak wiedzy - ludzie myślą, że wchodzą do wody i z niej wyjdą tak jak weszli

    druga to głupota - ludzie myślą, że woda to przyjemność więc nic im się nie stanie

    mam uprawnienia ratownika ale nigdy na szczęście nie musiałem pracować jako ratownik, o ile można jeszcze na kąpielisku znaleźć kilka osób które nie wiedzą ale wysłuchają o tyle tych głupich osiłków którzy pod dyskoteką poradzą sobie z każdym i wiedza wszystko naj... jest najwięcej, takie też mięśniaki po trzech piwkach wchodzą do wody z rykiem na gębie aby każdy ich słyszał a wypływają prosto do czarnego worka koronera... mięśnie w wodzie są goowno warte, w wodzie liczy się jedynie wiedza i nabyte odruchy

    • 16 2

    • (2)

      Co to czarny worek koronera?

      • 2 11

      • Oglądała Pani kiedyś taki program w tv idź na całość? Tam był czarny worek a tam zonk :-D .I to jest worek koronera Hajzera :-D

        • 3 1

      • Koroner to taki projektant tanich klasycznych garniturów...

        • 1 0

  • Pływać trzeba umiec (3)

    Gorsze od braku umiejętności pływania jest tylko tzw. pływanie "odkrytą żabką", płynie sobie taki Janusz z głową na wieszchu, jedna mała fala i gościa nie ma, jeżeli ktoś umie pływać prawidłowo stylowo to chyba tylko zawał może sprawić że nie wyjdzie z wody o włąsnych siłach.

    • 5 9

    • G. Prawda (2)

      Liczy się umiejętność balansowania ciałem a nie styl! Na szkoleniu ratowników wiąże się ręce, nogi i w ten sposób kursant ma potrafić utrzymać się na wodzie. Przynajmniej było tak dawniej...

      • 3 0

      • (1)

        Chodziło mi o to że odkryta żabka to nie jest żaden styl, pływając poprawnie stylowo czyli wdech i wydech pod wodą to każdym stylem pływackim poradzisz sobie aby nie utonąć.

        • 2 2

        • niektórzy tak lubią

          Jak mam ze sobą okularki, to pływam "stylowo", jak nie, zdecydowanie wolę odkrytą. Krytym stylem pływam zwykle na basenie, natomiast w otwartych akwenach jestem na swego rodzaju spacerze pływackim - lubię oglądać świat. I wtedy, jeśli zakładam okularki, to po to, by sobie ponurkować.

          Inna sprawa, że często odkryta żabka jest jedynym stylem, dzięki któremu pływak potrafi się utrzymać jako tako na wodzie i można się spodziewać/ obawiać, że robi to z ledwością.

          • 0 0

  • wiem gdzie plywam i wiem co robie , jestem u siebie

    Czego moze nauczyc starego sledzia , jakis Stefan spod Wroclawia po kursie ratowniczym ?

    • 7 3

  • 2 tys

    2 tys to chyba jest brutto i to za pracę codziennie przez cały miesiąc!!!!!

    • 5 1

  • Wola zatrudnić studenta (1)

    Który dostanie dużo mniej niż profesjonalny ratownik tak się u nad oszczędza niestety. Byłem na Babich domach jak zaczęli tonac ludzie a młody ratownik około 19 lat wpadł w panikę ręce zaczęły mu się trzasc i ledwo co zadzwonił na pogotowie. Nie są przygotowani psychicznie poprostu

    • 6 4

    • Plaza powinna być platna 2 zeta od głowy.

      Zaraz znalazła by się kasa na ratowników, wc i leżaki. Jest niby urzedniczy MOSIR, ale jak widać nie potrafi nawet się zorganizować sam...

      • 3 0

  • A trojmiasto gdzie to jest... ??? (2)

    • 1 4

    • w lodzi maja internet ?

      • 0 0

    • W wojsku...

      klopy, pisuary i umywalki...

      • 0 0

  • 2000 zł?? kpina

    Cały dzień w robocie, tfu całe wakacje w robocie, odpowiedzialność ogromna , a jak ktoś się utopi (w dodatku na niestrzeżonej plaży a jedynie w pobliżu strzeżonej) to jeszcze na Ciebie psioczą że nieudolna akcja ratunkowa... no kpina a rano i tak trzeba wstać i iść w tą piaszczystą dżungle ludzi...

    • 16 0

  • Jest ok

    Tylko trzeba zatrudnić emerytów do pilnowania kąpielisk za 5 Plnów na godzinę koniecznie z grupą inwalidzką i będzie dobrze.

    • 13 0

  • dlatego też (2)

    Każda stacja ratownictwa wodnego powinna dysponować sprzętem umożliwiającym zasięg powyżej tej granicy. Ktoś będzie potrzebował pomocy na 51 metrze od brzegu a ratownicy po naradzie powiedzą sorry za daleko niech sobie radzi sam skoro taki kozak. W końcu są to profesjonalne służy a nie formacja młodzieżowa zarabiajaca w wakacje na studia.

    • 3 4

    • no właśnie

      Jakiś skuter wodny czy motorówka i spokojnie i szybko można reagować na wypadki.

      • 0 1

    • motorówka czy skuter wodny

      I nawet 100 m nie straszne dla ratowania potrzebujących. Ale najpierw trzeba wyposażyć nasze służby bo jak narazie to mogą liczyć tylko na siebie.

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane