• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Więcej samodzielności - więcej inicjatywy

28 września 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Z komendantem Straży Miejskiej w Gdańsku, Zbigniewem Sodolem
rozmawia Przemysław Kuciewicz

- Jak się panu podoba taka oto sytuacja: przy ulicy Jana Pawła II w Gdańsku, naprzeciwko szpitala jest bar KFC, przy nim chodnik sześciometrowej szerokości odgrodzony od jezdni betonowymi pachołkami. Na dwupasmowej jezdni wydzielono trzeci pas, do skrętu w prawo, opatrzony zakazem zatrzymywania się, choć skręca tu jeden samochód na pół godziny.
- Wcale mi się nie podoba. To wbrew logice, wbrew rozsądkowi.

- Kto jest odpowiedzialny za ten jawny idiotyzm? Mam w zanadrzu więcej podobnych przykładów.
- Wydział Infrastruktury Urzędu Miejskiego.

- Kierowcy zakaz lekceważą. Mija rok, dwa, trzy i nic się nie dzieje. Aż tu nagle zjawia się Straż Miejska i wszystkich kierowców równo obdziela mandatami. Po dwóch, trzech dniach wszystko wraca do stanu poprzedniego i znów przez długie miesiące nic się nie dzieje. Jak to się panu podoba?
- Strażnicy mają do wyboru: albo z całą konsekwencją egzekwować nawet nieżyciowe przepisy, albo patrzeć przez palce, gdy ich naruszanie nikomu nie szkodzi. W każdym przypadku narażają się na krytykę. Nieoficjalnie zalecam, jako mniejsze zło, ten drugi sposób. Gdybyśmy wymuszali przestrzeganie wszystkich zakazów postoju, na gdańskich ulicach, zwłaszcza w rejonie śródmieścia, zrobiłby się horror. Strażnicy reagują w zasadzie tylko w przypadkach, gdy samochód wyraźnie utrudnia ruch pieszych czy innych pojazdów. Bywa jednak i tak, że ktoś z zewnątrz interweniuje, a strażnik lub jego zwierzchnik woli nie lekceważyć tej interwencji.
- Skoro pan wie, że sytuacja jest nienormalna, co pan robi w tej sprawie?
- Przy Wydziale Infrastruktury działa Komisja Bezpieczeństwa, której jestem członkiem. Na cyklicznych spotkaniach zgłaszam odpowiednie postulaty. Czasem zostają one uwzględnione, czasem nie. W grę wchodzą różne względy. Generalnie jednak trzeba wyraźnie powiedzieć, że w Gdańsku drastycznie brakuje miejsc parkingowych. Nie tylko w śródmieściu czy centrum Wrzeszcza, ale i w dzielnicach mieszkaniowych. Można natomiast skorzystać z wzoru krajów wcześniej i bardziej zmotoryzowanych. Mam tu na myśli tworzenie parkingów na obrzeżach miast czy na obrzeżach centrów. Takie parkingi, połączone ze śródmieściem sprawną, wahadłową komunikacją autobusową, znakomicie odciążają rejony centralne. Kierowca ma wybór: albo słono płacić za parkowanie w centrum, albo zostawić samochód na bezpłatnym parkingu nieco dalej. U nas wyboru nie ma. Jest loteria: albo znajdzie miejsce do parkowania, albo nie; albo trafi go mandat, albo nie. Ta loteria objawia się szczególnie w sezonie letnim i zwłaszcza wobec przyjezdnych. Gdańskowi podobno zależy na turystach. A poważna i rosnąca ich część to turyści zmotoryzowani. Gdańszczanie w zawiłościach lokalnych uwarunkowań jakoś tam sobie radzą. Natomiast przybysze bywają całkiem bezradni. Wydarzeniem nieodmiennie potęgującym chaos komunikacyjny jest doroczny Jarmark św. Dominika. Na ten czas wyłączony jest jeden z głównych parkingów śródmieścia, Targ Węglowy. Na ten czas zastępczo utworzono dwa obszerne parkingi na terenie boisk szkolnych: Technikum Łączności i szkoły nr 50. Ale kto o tym wiedział? Gdzie były tablice informujące, że tam, tuż obok zakorkowanego Głównego Miasta, są wolne miejsca? Sama informacja, bez żadnych nakładów inwestycyjnych mogła usprawnić komunikację. Idźmy dalej, wykraczając poza sezon, a nawiązując do idei parkingów satelitarnych. W Gdańsku mamy co najmniej dwa idealne miejsca do wykorzystania, choćby tymczasowo plac Zebrań Ludowych i nieużywane tereny Stoczni Gdańskiej. Stamtąd nawet pieszo jest kilka, kilkanaście minut do centrum, do Głównego Miasta.

- Kto właściwie jest przełożonym komendanta Straży Miejskiej?
- Wyłącznie prezydent miasta.

- W śródmieściu Straż Miejską widać, czasem nadgorliwą wobec drobnych "przestępców", w innych dzielnicach, zwłaszcza peryferyjnych, strażnika nie uświadczysz. Wygląda to na wygodnictwo.
- Od czasu, kiedy objąłem komendę nad Strażą Miejską, tj. od 1 stycznia 2000, utworzone zostały dwa referaty dzielnicowe - Oliwa i Wrzeszcz, a trzeci, Chełm jest w trakcie organizacji. Samodzielne referaty powstaną we wszystkich dużych dzielnicach. To wyraźnie przybliży SM do lokalnych społeczności i usprawni jej funkcjonowanie.

- Powiedzmy, że zgodzę się z tezą, że odkąd Zbigniew Sodol przejął ster SM, notowania tej formacji poszły w górę. Przystaję na to nie z uprzejmości, a na podstawie obserwacji własnych i sugestii znajomych obserwatorów... Jak pan tego dokonał?
- Głównie przez uwolnienie inicjatywy podwładnych. Przed objęciem stanowiska komendanta przez trzy i pół roku byłem kierownikiem wydziału SM. Miałem więc okazję nieźle poznać specyfikę tej służby, jej mocne strony i słabości. Słabością pierwszą zdawał się być brak odpowiednich kadr kierowniczych. Początkowo wyglądało na to, że trzeba będzie dokonać kadrowego trzęsienia ziemi. Obyło się jednak bez tego. Okazało się, że ludzie nie są bynajmniej nieudolni, ale sztucznie wdrożeni do nieudolności. Przez system, który odbierał im samodzielność i odstręczał od myślenia, od podejmowania samodzielnych decyzji.
- Dziękuję za rozmowę.
Głos Wybrzeża

Opinie (5)

  • więcej inicjatywy

    Przy ulicy Rejja 24 jest ulica wzdłuż budtnku . Jest ona natyle szeroka że mina sie tam dwa samochody osobowe a nawet ciężarowe. po jednej stronie parkują mieskańcy i nikomu to nie przeszkadzało mimo ze na początku uliczki stoi znak zakazu postoju . Znak jest bardzo zniszczony tak więc stoi tam bardzo długo. Od 10 lat jeżdże tam samochodem do babci i staje przed blikiemi nagle w tym roku okazało się ze nie wolno tam stawać . czyzby nagle coś sie zmieniło . moja babcia mieszka tam od 34 lat i nigdy samochody nikomu nie przeszkadzały a nagle zaczęły.

    • 0 0

  • nuda

    co za nudny wywiad - jak flaki olejem.
    A pan komendant jaki z siebie zadowolony - pogratulować dobrego samopoczucia. Szkoda, że mieszkańcy (oprócz paru kolesi dziennikarz - jak widać w ostatniej linijce) jakoś nie podzielają tej opinii.

    • 0 0

  • "albo patrzeć przez palce, gdy ich naruszanie nikomu nie szkodzi" (...) zalecam, jako mniejsze zło, ten drugi sposób

    taaa. Czyli sytuacja jest taka: Wszyscy wiedzą, że gdzieś istnieje bzdura usankcjonowana przepisami, kierowcy z konieczności łamią dany przepis, a strażnicy 'patrzą przez palce'. Oczywiście to 'patrzenie' polega na tym, że raz, czy dwa razy w tygodniu pojawia się patrol i kosi wszystkich równo mandatami. Miejsc takich jest sporo, więc straż może rotacyjnie karać mandatami kierowców bez obawy, że dane miejsce w końcu zacznie świecić pustkami. Dla przykładu podam parking za DH Jantar we Wrzeszczu - oficjalny parking zastawiony jest pojazdami pracowników, a co dla klientów? Chodnik za dobrze zakonspirowanym zakazem zatrzymywania... a SM pojawia się tam często, jednak nie na tyle często, żeby ostatecznie zniechęcić kierowców... byłem też świadkiem 'nalotu' SM na ulicę Siedlicką (pomiędzy Kwadratową, a Wydziełem ETI PG) - chłopaki ze straży szli wzdłuż jezdni i taśmowo wypisywali i wkładali pod wycieraczki mandaty. No i co? Jednorazowa akcja, trochę kasy wpadło (oficjalnie i nieoficjalnie) do kieszeni SM i wszystko gra! Można jechać z brygadą w inne miejsce...

    Krótko mówiąc uważam, że jeśli komendant SM mówi, że wie o takich miejscach (i zaleca podwładnym 'przymykanie oka'), a mimo to od czasu do czasu kierowcy mandat się trafi, to jest szczyt hipokryzji i bezczelności... Bo albo się wie i robi odpowiednie zmiany w takich miejscach ("dla chcącego - nic trudnego"), albo definitywnie zabrania karania... SM się dziwi że kierowcy mają do niej negatywne nastawienie.. a czego można się spodziewać, skoro kary nakładane są na zasadzie loterii...

    Póki co, gratuluję panu komendantowi dobrego samopoczucia i mam nadzieję, że SM - formacja utrzymywana z moich podatków, potrafiąca tylko wyciągać ręce po dodatkowe pieniądze z mandatów i nieobecna w razie potrzeby - w końcu zniknie z naszego miasta...

    • 0 0

  • Straż Miejska jest na pewno potrzebna, ale...

    ...nie w formie polujących na kierowców. Na razie jednak skojarzenia mam jednoznaczne. Sorry Sodol. Wtakiej postaci straż uzyskuje moje NIE. Zmieni sie na tak, jak zobacze jej wiecej na ulicach pilnującej BEZPIECZEŃSTWA mieszkańcow.

    • 0 0

  • Świetny interes

    Dla straży miejskiej opisywane miejsca są najlepszymi kąskami jakie są. Podejrzewam, że sa nawet wewnętrznie reglamentowane.
    Otóż wpada się załogą SM, "patrzy przez palce" , co kosztuje obserwowanego pare złotych w gotówce. I tak pare razy w miesiącu i trochę kasy się uzbiera. Jakoś mozna żyć i zazdrościć haraczownikom z drogówki.
    Co do patrolowania dzielnic, to ja się nie dziwię. W centrum jest się relatywnym "panem władzą", który dzieli i rządzi, natomiast na dzielnicy można dostać w łeb od lokalnej żulii i zostać puszczonym na gaciach.:-)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane