Zmiany w planie miejscowym nadmorskiej części Orłowa zostały uchwalone w czerwcu. Wojewoda m.in. po staraniach radnych PiS i rady dzielnicy Orłowo unieważnił je, stwierdzając, że doszło do naruszenia prawa. Wojewódzki Sąd Administracyjny rozstrzygnie, kto miał rację.
Czy zabudowa nadmorskiej części Orłowa to dobry pomysł?


Uchwała mimo licznych protestów
Miasto, chcące w końcu sprzedać teren, zaproponowało dopuszczenie tam zabudowy mieszkaniowej z usługami na parterze. Na połowie działki bliżej morza pozostawiono funkcje hotelowe, pozwalające postawić tam np. pensjonat. Budować będzie można jednak obiekt nie wyższy niż trzykondygnacjny. Ustalono dodatkowo, że linia zabudowy nie może być bliższa morza niż znajdujący się po drugiej stronie ul. Orłowskiej kompleks mieszkaniowy Riviera Orłowo.
Z takim przeznaczeniem nie zgadzali się mieszkańcy. Podczas publicznych dyskusji przekonywali, że działka po Maximie jest idealnym miejscem właśnie na usługi kultury oraz turystyki i powinna pozostać w pełni udostępniona wszystkim chętnym. Radni Samorządności pozostali głusi na argumenty mieszkańców, których wsparła opozycja z PiS. Projekt uchwały został przegłosowany i przekazany do oceny wojewodzie.
Wojewoda unieważnia uchwałę
Ten jednak unieważnił uchwałę, wskazując wcześniej na uchybienia formalne. Dotyczą one m.in. zapisów uchwały, które - zdaniem władz województwa - objęły tereny wykraczające poza obszar wskazany w załączniku do niej. Dokonano zmiany definicji zabudowy wielorodzinnej, dopuszczając zwiększenie liczby mieszkań. Wątpliwości wojewody wzbudziły też nowe ustalenia, dotyczące granic strefy konserwatorskiej i zespołu zabytkowego.
Miasto odpiera zarzuty, wyjaśniając, że zmiany dotyczą tylko określonego terenu i nie można ich stosować dla całego planu miejscowego.
- Po analizie pisma wojewody uznajemy, że doszło do nadinterpretacji zapisów. Wojewoda podał pięć powodów. Do każdego z punktów mamy odniesienie - opowiada Andrzej Bień, radny Samorządności.
Radni PiS: wskazywaliśmy na uchybienia od początku
Satysfakcji z tej decyzji nie ukrywają radni Prawa i Sprawiedliwości.
- W naszym przekonaniu to rozstrzygnięcie wojewody jest całkowicie słuszne. W czerwcu przy uchwalaniu planu zwracałem uwagę na zmianę definicji, uchybienia formalne - to wszystko, na co zwrócił uwagę wojewoda. Mamy nadzieję, że uwagi, które poczynił wojewoda, będą praktyczną wskazówką do dalszej, lepszej pracy nad planami - wyjaśniał Paweł Stolarczyk, radny PiS.
Nie ukrywa, że takie argumenty pojawiły się także w piśmie kierowanym po uchwaleniu planu do wojewody, obok mniej szczegółowych, dotyczących niezgodności planu ze studium uwarunkowań przestrzennych, czy zawłaszczania przestrzeni, która powinna służyć mieszkańcom.
Radni Gdyni podjęli więc w środę uchwałę, która skutkuje złożeniem skargi na decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Uchwalone w czerwcu zmiany - do czasu rozstrzygnięć sądowych - zostały jednak uchylone.