• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojna zaczeła się w ... Tczewie

Alicja ŁUKAWSKA
31 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Druga wojna światowa wybuchła w Tczewie - uważa Kazimierz Ickiewicz, tutejszy historyk oraz autor książki pod takim właśnie tytułem. - Bombardowanie Tczewa rozpoczęło się 11 minut wcześniej niż atak Niemców na Westerplatte. Na poparcie tej teorii mam stosowne dokumenty. Na Westerplatte zaczęło się o 4.45, zaś w Tczewie o 4.34. Jednak Westerplatte i tak jest najważniejszym symbolem początku tej wojny.

Naocznym świadkiem wybuchu drugiej wojny światowej w Tczewie był prawie 90-letni dziś Henryk Lemka, który w 1939 roku pracował w urzędzie miejskim. - Pełniłem dyżur nocny w magistracie, bo już spodziewaliśmy się ataku Niemców - opowiada wiekowy tczewianin. - Nad ranem nadleciały samoloty. Słychać było potężny huk silników. Okna kancelarii wychodziły na Wisłę. Widziałem dokładnie most kratownicowy. Kiedy tak siedziałem i wpatrywałem się w most i rzekę, nagle usłyszałem potężny huk, potem następny i następny. Postępowały po sobie w dość równych odstępach, z dość dużą częstotliwością. Myślałem wówczas, że Niemcy bombardują mosty. Ucieszyłem się, kiedy po opadnięciu kurzu zobaczyłem, że stoją nienaruszone.

Okazało się, że Niemcy bombardowali teren przed mostem w celu uszkodzenia kabla podłączonego przez polskich saperów do ładunków wybuchowych umieszczonych na przęsłach mostu. Chodziło o uniemożliwienie wysadzenia mostu. Niemcy chcieli opanować mosty. Do tego celu użyli pociągu pancernego. - Na szczęśnie nasi saperzy pokrzyżowali te plany. Na własne oczy widziałem, jak wysadzali most - mówi Henryk Lemka.

Feliks Noetzel ze Związku Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych w chwili wybuchu wojny miał 15 lat. W działaniach wojennych w Tczewie brał udział jego brat, Brunon, podporucznik dowodzący pierwszym plutonem III kompanii Batalionu Strzelców w Tczewie.

- Brunon w 1939 roku bronił miasta nie na moście lecz od strony Gdańska, w okolicy dzisiejszego hotelu "Karina" - mówi Feliks Noetzel. - 1 września o godzinie 17.00 został ranny w twarz, potem dostał się do niewoli niemieckiej. Natomiast ja, wraz z matką i młodszym bratem, uciekaliśmy w stronę Warszawy. Nasz ojciec był kolejarzem. Ojciec już dwa dni wcześniej, w środę, wyjechał do Lublina, my mieliśmy jechać za nim pierwszego września, w piątek, o godzinie 5.00. Byliśmy już spakowani i gotowi do wyjścia na dworzec, kiedy rozpoczęło się bombardowanie. Uciekliśmy do piwnicy. O 10.00 bombardowanie powtórzyło się, a jak już wyszliśmy z tej piwnicy, w mieście był bałagan i chaos. Nie było już żadnych władz, każdy uciekał, gdzie mógł na własną rękę. Ruszyliśmy w stronę Osieka. Mama z bratem na wozie, ja - na rowerze.

Trzy lata temu na łamach "Kociewskiego Magazynu Regionalnego" ukazały się wspomnienia Norberta Kunerta, mieszkającego w Wielkiej Brytanii. - Byłem jednym z dwudziestu harcerzy z 45 Drużyny Skautów imienia J. Dąbrowskiego przy Gimnazjum Męskim - pisze Norbert Kunert. - Od maja 1939 roku byliśmy zakwaterowani w dowództwie Kompanii Obrony Narodowej mieszczącej się w tczewskim szpitalu przy ulicy 30 Stycznia, w byłym oddziale chorób zakaźnych. Tam odrabiałem lekcje i spędzałem noce w ubraniu, tylko bez butów, na sienniku wypchanym słomą, gotowy do natychmiastowej akcji. Pamiętam, że rankiem 1 września obudziły nas bomby hitlerowskie, które spadły na dworzec i koszary.

Operacja "Most"
Bezpośrednie przygotowania Niemiec hitlerowskich do agresji na Polskę rozpoczęły się wiosną 1939 roku. Mosty tczewskie stanowiły ważny punkt strategiczny, o czym świadczy fakt dwukrotnego wcześniejszego pobytu w Tczewie generała Władysława Bortnowskiego, dowódcy Armii "Pomorze". Przekazał on podpułkownikowi Stanisławowi Janikowi, dowódcy 2 Batalionu Strzelców, rozkaz przygotowania obrony Tczewa oraz zniszczenia mostów na Wiśle w wypadku wkroczenia Niemców. W tym celu już w marcu 1939 roku przydzielono pułkownikowi Janikowi osiemnastoosobową grupę saperów z Torunia, która przystąpiła do potajemnego zakładania ładunków wybuchowych w komorach filarowych mostów. Już w czerwcu tczewskie mosty były gotowe do zniszczenia. W sierpniu podminowano także strażnice straży granicznej w Tczewie, wiadukty i inne obiekty kolejowe i drogowe.

30 sierpnia ogłoszono w Tczewie mobilizację, którą tegoż dnia odwołano, a następnego ponownie ogłoszono. Natarcie lądowe na Tczew, przewidziane na godzinę 4.45 poprzedził nalot 6 bombowców i 6 myśliwców niemieckich. Eskadrą dowodził porucznik Bruno Dilley. Wystartowała ona o 4.26 z lotniska pod Elblągiem i dla zmylenia nadlatując od południa, o 4.34 zbombardowała dworzec PKP, zachodni przyczółek mostów oraz koszary 2 Batalionu Strzelców. Bomby zrzucono też w centrum miasta, w rejonie elektrowni. Nalot na te obiekty powtórzono dwa razy. Trwał on około 10 minut. Byli zabici i ranni: ludność cywilna, kolejarze i żołnierze.

Zatrzymać pociąg!
Dzień wcześniej, 31 sierpnia, zawiadowca stacji w Malborku zwrócił się do stacji Tczew o przysłanie dwóch parowozów w celu przetransportowania wagonów z bydłem. Mimo napiętej sytuacji tczewscy kolejarze robili wszystko, by nocne pociągi towarowe z Prus Wschodnich do Rzeszy mogły przejechać przez polskie Pomorze. Załogi parowozów udały się więc z Tczewa do leżącego wtedy w Prusach Malborka i już więcej do Tczewa nie wróciły. Polskich maszynistów zatrzymano w Kałdowie i ściągnięto z nich mundury, w które ubrano niemiecką drużynę parowozową.

Pierwszy pociąg tranzytowy z polskim parowozem i niemiecką obsługą w polskich mundurach, wiozący ukrytych w wagonach żołnierzy, miał znienacka przejechać most na Wiśle i opanować tczewski dworzec. Ten plan się nie udał, gdyż asystent kolejowy Alfons Runowski, ostrzegł tczewskich kolejarzy. - Miejcie się dziś na baczności! - rzucił do słuchawki telefonując do Tczewa. - Więcej nie mogę powiedzieć, gdyż mam tu strażnika niemieckiego. - Zaskoczony tym meldunkiem tczewski dyżurny ruchu po pięciu minutach zadzwonił do Szymankowa, ale nie uzyskał połączenia. Zawiadomił więc swoich zwierzchników oraz oficera łącznikowego na stacji Tczew. Natomiast w Szymankowie zawiadowca stacji, Paweł Szczeciński, zauważył rakietę wystrzeloną przez polskiego inspektora celnego w Kałdowie. Błyskawicznie wyczuł niebezpieczeństwo. Podbiegł do nastawni i przestawił zwrotnicę, kierując pociąg na ślepy tor. Powstało w ten sposób nieprzewidziane dla hitlerowców półgodzinne opóźnienie. Potem pociąg ruszył w stronę Lisewa, lecz tam tczewscy kolejarze zapalili czerwone światło. W odwecie za niepowodzenie akcji grupa Niemców, członków NSDAP, wymordowała 1 września polskich kolejarzy z Szymankowa i ich rodziny. Jedni zginęli w miejscu pracy, inni w mieszkaniach. Zabito też pięciu inspektorów celnych oraz ich rodziny. Wszystkich zamordowanych wrzucono do przydrożnego rowu i postawiono tam tablicę z napisem "Tu spoczywa polska mniejszość narodowa".

Rozkaz: wysadzić!
O godzinie 4.45 pociąg z Malborka zatrzymał się przed mostem. Pełniący dyżur na stacji w Tczewie kapitan Władysław Monkosa, dowódca 1 kompanii strzeleckiej, postanowił nie otwierać bram mostowych od strony Lisewa przed rozpoznaniem pociągu. Tymczasem w odległości około 100 metrów za pociągiem towarowym jechał motorowy wóz pancerny, a za nim w odległości również 100 metrów, pociąg pancerny wyposażony w lekkie działka. Z pociągu wybiegli niemieccy żołnierze. Wywiązała się walka. Około 5.30 do walczących na zachodnim przyczółku mostu żołnierzy przybył dowódca, podpułkownik Stanisław Janik, dowódca 2 Batalionu Strzelców. Po zorientowaniu się w sytuacji polecił swoim żołnierzom wycofanie się z przyczółka, po czym wydał rozkaz wysadzenia mostu. Wykonał go podporucznik Norbert Juchtman. O godzinie 6.00 wysadzono przyczółek wschodni, zaś 45 minut później zachodni. Zburzone zostały cztery filary. Hitlerowskie dowództwo nie kryło swego niezadowolenia z powodu nieudanej "operacji Dirschau".

Tymczasem w Tczewie walczono dalej. Żołnierze polscy zajęli stanowiska obronne wzdłuż zachodniego brzegu Wisły po obu stronach przyczółka, a także od południa w rejonie dzielnicy Górki, natomiast czołgi i saperów odesłano do Torunia. Największe zagrożenie przedstawiał odcinek północny. Od strony Pszczółek ruszyły na Tczew oddziały SS-Heimwehr Danzin, które wspomagało lotnictwo. Obrona była bezskuteczna, więc w godzinach wieczornych podpułkownik Stanisław Janik wydał rozkaz opuszczenia miasta. Około 22.00 wkroczyły do miasta pierwsze niemieckie oddziały. Dotarły do koszar, zaś następnego dnia rozpoczęły zajmowanie miasta. W południe 2 września przybył do Tczewa dowódca zgrupowania wojskowego Wolnego Miasta Gdańska, generał Eberhardt. Rozpoczęła się okupacja, która trwała do 12 marca 1945 roku.

Zaraz po wyzwoleniu w 1945 roku kolejarze z Szymankowa zabezpieczyli zbiorową mogiłę swoich kolegów z 1939 roku. Fragment przydrożnego rowu został ogrodzony. W 1947 roku ciała pomordowanych ekshumowano i pochowano na cmentarzu zasłużonych w Gdańsku-Zaspie. Natomiast w miejscu wcześniejszego pochówku, w Szymankowie, wzniesiono pomnik z tablicą. Co roku 1 września odbywają się tutaj uroczystości dla uczczenia pamięci pomordowanych kolejarzy. Tablicę pamiątkową wmurowano też na fasadzie budynku stacji w Szymankowie. Alfons Runowski został patronem Zespołu Szkół Kolejowych w Tczewie.
Głos WybrzeżaAlicja ŁUKAWSKA

Opinie (17)

  • Szymankowo

    z Kałdowa żadna rakieta nie została wystrzelona, tamtejsi inspektorzy celni zachowali się biernie, racę ostrzegającą saperów polskich na mostach tczewskich wystrzelili polscy inspektorzy celni z Szymankowa, kiedy pociąg 963 wjechał na stację w Szymankowie i okazało się, że w wagonach towarowych nie ma bydła, a jest specjalna jednostka saperow Wehrmachtu, płk.Modema, polscy inspektorzy Stanisław Szarek lub Ignacy Wasielewski, a może razem wystrzelili tą ostrzegająca racę z piętra szymankowskiego dworca, z okna, wkrótce po tym zostali zastrzeleni przez bojówkarzy SS Heimwer Danzig.

    • 0 0

  • Zabraklo mi slow... (1)

    Artykul rzeczywiscie ciekawy - ale mysle, ze zainteresowal niewielkie grono bywalcow www.trojmiasto.pl. Ludzie w wieku 30 - 40 lat lub mlodsi nie uwazaja okresu wojennego za tak atrakcyjny, ze az warty przypominania na codzien... Faktem jest - ze malo ktore spoleczenstwo tak karmilo swoje dzieci horrorami tego okresu - jak my Polacy to robilismy przez wszystkie lata az do niedawna. I nie mam tu na mysli tylko filmu "Kanal"... bylo tego wszystkiego duzo za duzo.
    Bylam dzieckiem w czasach kiedy ten film pokazywali w telewizji i wiem jaki uraz mi to zostawilo - choc do slabych nie naleze. Ale do rzeczy - to, gdzie te pierwsze bomby spadly ma znaczenie dla ludzi ktorzy bezposrednio caly ten tragiczny czas przezywali - nie wolno lekcewazyc ich uczuc i niech tak zostanie; natomiast komentarz z glupim podpisem "Hitler Adolf naczelny..." wstrzasnal mna bardziej niz cokolwiek do tej pory w trojmiasto.pl. Nie stac tego kogos na pisanie wyrazow Polska, Westerplatte z duzej litery - ale zaleca myslenie logiczne i podpisuje sie "odwaznie" imieniem i nazwiskiem czlowieka, ktory jest powszechnie uwazany za najwiekszego zbrodniarza wojennego... Ludzie - co sie dzieje? Kto ty jestes czlowieku - ze masz takie szambo w glowie!? Wolno ci miec swoje zdanie - swoja opinie - ale naprawde chcialabym choc troche zrozumiec, czym ty sie powodowales decydujac sie na taki podpis? Nie wierze, ze zrobiles to "z glupoty na ucieche"... chyba az taki glupi nie jestes skoro potrafisz poslugiwac sie komputerem. Lubie mlodych ludzi (do takich chyba nalezych) ale nie jestem w stanie tolerowac czegos takiego - dwa razy pomysl - zanim bedziesz sie chcial takim czyms znowu popisac.

    • 1 0

    • Nie wypowiadaj się w cudzym imieniu. Mam 40 lat i jestem psasjonatem tego okresu. Dla mnie artykuł jest bardzo ciekawy i dobrze napisany.

      • 0 0

  • to nie prawda

    w kałdowie kończyly sie granice wolnego miasta gdańska kolejarze z kałdowa dostali ostrzeżenie z szymankowa tam i w kaldowie celnicy stawiali opór niemcom i polegli można znaleść pomniki upamiętniajace tamte wydarzenia...

    • 1 1

  • JA ZNALAZŁEM BUNKIER OD STRONY ZACHODNIEGO PRZYCZÓŁKA ALE TAK NAPRAWDĘ TO TAM JEST PODZIEMNY KOMPLEKS BO JAK JEDEN MAŁY BUNKIER MÓGŁ NAROBIĆ TYLE SZKÓD???A NA DODATEK MAM TEŻ INFORMACJĘ ŻE ZARAZ PRZY MOIM ZNALEZISKU ZNAJDUJE SIĘ JESZCZE JEDEN(PRZYSYPANY ZIEMIĄ)BUNKIER PONAD TO NIEDALEKO OBOK JEST JEKIEŚ WEJŚCIE(ZNISZCZONA DRABINA CZY CO?)I TROCHĘ MURÓW PO INNYM BUNKRZE NA PÓŁNOC OD MOJEGO ZNALEZISKA ZNALAZŁEM SCHODY KTÓRE PROWDZĄ W KIERUNKU JAKIEGOŚ PODZIEMIA (ALE TE SCHODY SĄ STARE NAPRAWDĘ Z DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ)BYŁEM TEŻ W NW BUNKRACH MOSTU KNYBAWSKIEGO(TO SĄ CUDA)ALE TO INNA HISTORIA)

    • 0 0

  • Świetnt o Pis

    znam się na histori drugiej wojny śwjatowej i kilku faktów z tego reportażu niewiedziałem

    • 1 0

  • "Operation Post"

    Po 1 operacja "Post" a nie "Most" ;-)
    W książce pt. "Mosty und Dirschau 1939" Herbert Schindler opisuje trochę inną wersję. Do tego zapomnieliście o operacji "Hornissen" (szerszenie) 26.08.39 !!! w Tczewie.
    www.poszukiwanieskarbow.com/Forum/

    • 0 1

  • dobry

    eh to snuff ja bo tym razem w ogule zapomnialam siem podpisac.bozesztymoj.

    • 0 0

  • bez

    to ja e-maila nie wpisalam, No to siemanderka!

    • 0 0

  • yezooooooo

    mieszkam w gdansku i nic o nim nie wiem , ale ten artykul mi sie i tak nie przyda bo w morde temat mam inny!!!!!!!siet

    • 0 1

  • Przepraszam

    Miało być "jeden z profesorów, którzy uczestniczyli...", a nie "ktozy uczestniczyli". To nie błąd, tylko pospiech przy pisaniu...

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane