- 1 "Lex deweloper" pomoże na Przymorzu? (78 opinii)
- 2 Nadal szukają nurka przy Westerplatte (90 opinii)
- 3 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (222 opinie)
- 4 Kandydaci z KO do Europarlamentu (266 opinii)
- 5 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (36 opinii)
- 6 Martwe dziki z Karwin miały ASF (309 opinii)
Wojskowy helikopter do dyspozycji Kacpra
24 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat)
Lot helikopterem to coś, o czym trzyletni Kacper, chory na ostrą białaczką limfoblastyczną, zawsze marzył. W poniedziałek jego sen się ziścił, choć niewiele brakowało, a do lotu w ogóle by nie doszło.
Jeszcze dwa tygodnie temu chłopiec musiał przejść chemioterapię i lot na chwilę stanął pod znakiem zapytania. Jednak chęć wzbicia się w przestworza prawdziwym helikopterem sprawiła, że Kacper szybko doszedł do siebie po zabiegach i w poniedziałek był gotów do startu.
Marynarka Wojenna, która błyskawicznie dopowiedziała na apel organizatorów - fundacji "Trzeba Marzyć", udostępniła jeden ze swoich śmigłowców ratowniczych "Anakonda" z 28. Puckiej Eskadry Lotniczej w Gdyni Babich Dołach. Tuż po godz. 10 rano Kacper wraz z załogą wystartowali.
- Lot trwał pół godziny. W tym czasie lecieliśmy ok. 200 m nad Trójmiastem. Dolecieliśmy aż do Ujścia Wisły - mówi Rafał Dadej, z fundacji "Trzeba Marzyć". - Po wszystkim Kacper był tak zachwycony, że nie chciał wyjść z helikoptera - dodaje.
Tuż przed lotem Kacper obejrzał jeszcze wóz bojowy Straży Pożarnej Marynarki Wojennej, a także zobaczył na czym polega praca sokolnika, bez którego samoloty i śmigłowce nie mogły by bezpiecznie startować i lądować.
Takich dzieci jak Kacper, cierpiących na ciężkie, przewlekłe, często zagrażające życiu choroby, jest więcej. Każde z nich gorąco czegoś pragnie - stać się choć na jeden dzień księżniczką, samurajem, mieć laptopa, wyjechać gdzieś, jak najdalej od szpitala - mimo choroby i odradzań lekarzy.
W ziszczeniu tych marzeń pomaga trójmiejska fundacja "Trzeba Marzyć". - To było 235 marzenie, które spełniliśmy - mówi z dumą Rafał Dadej.- W kolejce czeka jeszcze 40 innych do realizacji. Obecnie pracujemy nad spełnieniem marzenia pewnego chłopca o spotkaniu z Robertem Kubicą. Jest też dziewczynka, która pragnie zobaczyć Lazurowe Wybrzeże - dodaje.
Żeby zrealizować takie marzenia potrzebne są pieniądze. I tu sprawdzają się ludzie o dobrym sercu. - Indywidualnych wpłat nie mamy zbyt wiele. Za to bardzo pomagają nam sponsorzy i wpłaty z 1 procenta - mówi Rafał Dadaj. - Nie obyłoby się też bez pomocy wolontariuszy, których wciąż poszukujemy - dodaje.
Spełnianie marzeń - tych mniej i bardziej niezwykłych - to nie tylko satysfakcja dla fundacji, ale przede wszystkim radość dziecka, które choć na chwilę może zapomnieć o chorobie. - Daje to im na pewno nadzieję, że warto marzyć, by spełniło się ich największe marzenie - powrót do zdrowia - mówi Rafał Dadej.
Wszystkie osoby, które chciałyby pomóc finansowo, bądź stać się jednym z wolontariuszy, mogą kontaktować się z panem Rafałem mailem: rdadej@trzebamarzyc.org
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl