- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (215 opinii)
- 2 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (272 opinie)
- 3 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (149 opinii)
- 4 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (139 opinii)
- 5 Sondaż: Kosiorek prezydentem Gdyni (299 opinii)
- 6 Studenci z nową wizją al. Niepodległości (251 opinii)
Wrak z dna Motławy będzie pływać do Szkocji po beczkowaną whisky
Jeszcze dwa lata temu drewniany kuter Incentive spoczywał na dnie Motławy przy Szafarni i wydawało się, że po wydobyciu "pójdzie na żyletki". Dziś jednostka przechodzi renowację i za dwa lata ma wrócić na wodę. Docelowo ma sprowadzać ze szkockich portów do Polski... beczkowaną whisky.
Ale po kolei.
Incentive to drewniany kuter, powstały pod koniec lat 50. w szkockiej stoczni. W czasach swojej młodości jednostka zaopatrywała w produkty pierwszej potrzeby platformy wiertnicze, służyła też rybakom do połowów na Morzu Północnym. W Gdańsku pojawiła się kilka lat temu i w połowie czerwca 2016 r., na skutek rozszczelnienia drewnianej burty, zatonęła.
Po trzech latach spoczywania na dnie Motławy przy Szafarni została wydobyta i po sądowych bataliach byłego właściciela z miastem sprzedana za ok. 4 tys. zł na licytacji komorniczej. Wiosną 2021 r. trafiła do Fundacji Dziedzictwa Morskiego, która od kilku miesięcy poddaje kuter pieczołowitej renowacji.
Gdyby jej nie kupili, poszłaby na złom
- To prawdopodobnie jeden z najlepiej obfotografowanych wraków w Europie - śmieje się Robert Smagoń z Fundacji Dziedzictwa Morskiego, który postanowił tchnąć w Zachętę drugie życie. - Incentive kosztowała kilka tysięcy złotych, bo jej cena na licytacji komorniczej została pomniejszona o szacunkowe koszty utylizacji. Inaczej mówiąc - gdybyśmy jej nie kupili, to ten 50-tonowy wrak poszedłby na "żyletki".
Wiosną, rękami pasjonatów, którzy zgłosili się do Szkoły Rzemiosł Tradycyjnych, ruszyły prace renowacyjne. Także dzięki temu szacunkowy koszt przywrócenia świetności wrakowi wyceniany jest na ok. 200 tys. zł (gdyby renowacja miała opierać się na cenach rynkowych, koszty wzrosłyby kilkukrotnie).
Najpierw łódź przeszła drobiazgową inwentaryzację, która wykazała, że kuter - choć spoczywał trzy lata na dnie Motławy - nie jest mocno uszkodzony. Drewno na burcie tylko częściowo wymaga wymiany na nowe, pozostała część została już pomalowana biało-pomarańczową farbą. Do całkowitej wymiany nadaje się jedynie silnik i stewa dziobowa.
Dobra wola i bezinteresowne wsparcie
Jak mówi Smagoń, prace przy Incentive i historia, jaka się z nią wiąże, w wielu postronnych osobach uruchomiły pokłady dobrej woli i bezinteresownej pomocy.
- Jedna z firm przekaże nam silnik, druga zadeklarowała, że dokona oczyszczenia śruby. Mamy też partnera, który wyposaży nas w profesjonalne żagle, które pozwolą nam pływać bez konieczności używania silnika. W przyszłym roku chcemy ze statkiem - bo nie boję się tak jej nazywać - zejść na wodę i tam prowadzić dalsze prace, już związane z wyposażeniem jednostki.
Kawiarnia w nadbudówce
O tym, że jednostka wiele przeszła, przekonuje jej wnętrze, gdzie wciąż znajduje się sporo przedmiotów należących do jej poprzedniego właściciela. Wewnątrz wciąż leży wojskowa czapka, zestaw książek, naczynia, pluszowy miś, a nawet komputer. Oczywiście większość przedmiotów nie nadaje się już do ponownego użycia, ale są też takie, którym nie straszne zalanie (klucze i narzędzia, które po płukance w occie będą jak nowe) czy upływ czasu (telefon do kontaktu z portem czy urządzenia nawigacyjne).
Ciekawostką jest też, że docelowo z kutra zostanie zdemontowana dotychczasowa nadbudówka, która po oczyszczeniu i przystosowaniu stanie w okolicy nabrzeża Barkowego i posłuży jako... minikawiarnia. W jej miejsce pojawi się nowa konstrukcja z drewna.
Historia zatoczy koło
Jak już wspomnieliśmy, kadłub Incentive ponad 60 lat temu został zbudowany w szkockiej stoczni. Później jej losy są już mocno niepewne, bo historia, jaką przez lata przedstawiał jej poprzedni właściciel, okazała się... zmyślona.
- O tym, że historia Incentive była nieco przekłamana, wiemy dzięki Oldze Rozestwińskiej, która gdy już byliśmy w posiadaniu łodzi, poinformowała o tym fakcie Szkockie Muzeum Rybołówstwa. Z dokumentów, jakie otrzymała od Szkotów, wynikało, że rozmiary, jakie funkcjonują tam pod kodem rybackim Incentive nie odpowiadają rozmiarom naszej łodzi. Okazało się też, że nazwa Incentive to taki odpowiednik "Marii" w Polsce, takich jednostek jest mnóstwo, więc poszukiwania nie były łatwe. Na pewnym etapie włączyli się w to szkoccy fani drewnianych kutrów i rybołówstwa z jednego z forów internetowych. Udało się znaleźć stocznię, gdzie powstała, i oryginalne numery burtowe jednostki. Obecnie jesteśmy na etapie docierania do rodziny jej ostatniego armatora - dodaje Smagoń.
Choć wydaje się to nieprawdopodobne, Zachęta niebawem znów ma przybić do portu u wybrzeży północnej Szkocji. Smagoń jest już po rozmowach z polskimi firmami, które w niskoemisyjny sposób chcą między Polską a Wyspami Brytyjskimi przewozić beczkowaną whisky (do Polski) i ekologiczne kosmetyki (do Szkocji).
Wideo z września 2019 r.
Opinie wybrane
-
2021-12-14 10:37
Drewniane żyletki, no fajnie (18)
Autorowi życzę udanego i przyjemnego golenia się czymś takim. Poza tym, renowacja tego będzie kosztować kilkadziesiąt razy więcej, niż to warte. Albo i 100, jeśli toto ma odpłynąć dalej niż 3 mile od brzegu. Polak to się byle śmieciem zachwyci, ale warunek - aby był zagraniczny.
- 86 171
-
2021-12-16 12:20
Boszzz
Ty tak zawsze wszystko dosłownie pojmujesz, nie rozumiesz sensu, czy zwyczajnie brak ci wyobraźni? Nie zawsze liczy się jedynie kasa.
- 0 0
-
2021-12-15 10:17
Kuter
Chłopie żyletki jest napisane w cudzysłowie.
- 0 0
-
2021-12-15 09:02
na " żyletki " nieuku czytaj ze zrozumieniem
- 1 0
-
2021-12-15 08:02
Jesteś po prostu i**otą.
- 1 0
-
2021-12-14 22:37
Boli? Ma boleć.
- 3 1
-
2021-12-14 13:10
Gdybyś uważnie przeczytał artykuł zauważyłbyś jaki będzie koszt remontu jednostki. Poza tym słowo na żyletki w potocznej mowie oznacza kasację jednostki bez względu z czego jest wykonana.
- 17 3
-
2021-12-14 12:04
Przecież to ktoś hobbystycznie robi (1)
lubi sobie dłubać w drewnie i tyle.
Kwestie rynkowej wartości i rachunku ekonomicznego mają tu trzecio- albo czwartorzędne znaczenie.- 37 1
-
2021-12-14 22:38
Jedyny wartościowy komentarz pod tym postem
- 5 0
-
2021-12-14 10:40
(9)
Biedak nigdy nie zrozumie czemu bogaty zajada śmierdzący kawior.
- 44 10
-
2021-12-14 12:05
Normalny nie zrozumie, czemu tradycyjne danie biedoty, jak bliny z kawiorem, nagle jest powodem do wywyższania się :D
- 13 2
-
2021-12-14 11:56
(2)
bez sensu, prezcież to nie jest luksusowa łódź. tak jak stary merc c klasa czy beczka to nie klasyk. po prostu biedak jak ty udaje bogatego
- 5 11
-
2021-12-15 01:25
ta łódka prześciga 100 razy wszystkie tzw. "luksusowe" które przeważnie są g_wno warte
- 2 2
-
2021-12-14 15:36
Ładnie odpicowaną beczką nie pogardziłbym.
- 4 0
-
2021-12-14 11:01
30 lat temu jakiś specjalnie zamożny nie byłem (4)
Ale kawioru człowiek najadł się dosyć, "Ruskie" przywozili i sprzedawali. Tanie to było. Ale przejadło się, ile można. A zresztą oni przestali przywozić. Najlepsze, co pamiętam, to gdzieś 1991 czy 92, jedni dowiedzieli się, że Polacy mają dziwne zwyczaje, na Święta choinki stawiają, lampkami obwieszają. No to, że kolejne święta szły, nakupili u
Ale kawioru człowiek najadł się dosyć, "Ruskie" przywozili i sprzedawali. Tanie to było. Ale przejadło się, ile można. A zresztą oni przestali przywozić. Najlepsze, co pamiętam, to gdzieś 1991 czy 92, jedni dowiedzieli się, że Polacy mają dziwne zwyczaje, na Święta choinki stawiają, lampkami obwieszają. No to, że kolejne święta szły, nakupili u siebie kilka kompletów tych lampek, przyjechali z tym do Polski do dużego miasta, rozłożyli na gazetach przy skrzyżowaniu na wydeptanym kawałku trawnika. Polacy idą z kościoła z mszy niedzielnej, uśmiechają się, patrzą, ale nie kupują, a nawet odszedłszy dalej w tył się oglądali. "Ruskie" nic nie rozumieli. Zainteresowanie jest, towar zwraca uwagę, jakieś tam uśmiechy przechodzących są, nikt się nie czepia, że to tak na ulicy sprzedają, a kupować nikt nie chce. Stali tak w tym kwietniowym słońcu, a za jakiś czas mijały ich kolejne "sznureczki" ludzi wracających ze mszy w niedzielę wielkanocną.
- 17 17
-
2021-12-14 11:15
masz talent pisania bajek (3)
jeszcze żebyś napisał że to "muzułmanie z pakistanu czy innej srilanki" ... to może bym ci dał wiarę
- 26 1
-
2021-12-14 15:18
Widzę, że ani ty, ani ci od at@ku minusami na mój komentarz (2)
nie rozumieją skali zateizowania społeczeństwa w ZSRR. Jak i ich odcięcia od innych krajów. I tego, że do 1987 wyprawa do Polski to dla ludzi radzieckich już była wyprawa na Zachód, Coli się można było napić, nawet w sklepie kupić, dżinsy Wranglery nabyć. Np. w Peweksie za bony. A opisaną scenę z próbą sprzedawania przez Ruskich (może Białorusini,
nie rozumieją skali zateizowania społeczeństwa w ZSRR. Jak i ich odcięcia od innych krajów. I tego, że do 1987 wyprawa do Polski to dla ludzi radzieckich już była wyprawa na Zachód, Coli się można było napić, nawet w sklepie kupić, dżinsy Wranglery nabyć. Np. w Peweksie za bony. A opisaną scenę z próbą sprzedawania przez Ruskich (może Białorusini, a może Ukraińcy) lampek choinkowych w niedzielę wielkanocną sam widziałem. Jak i to, że dość młody, a cokolwiek inteligentny Ruski (na oko po technikum, pewnie pracownik jakich zakładów) stał i się wstydził tej lichoty, co miał wyłożoną do sprzedawania na niedużym kawałku plastyku. A tu lata minęły i Polacy dużą kasę wydają, aby wyremontować lichotę, którą niezamożnemu byłemu właścicielowi ktoś w UK 20 lat temu sprzedał za może 250 funtów. I się cieszył, że to "poszło".
- 5 8
-
2021-12-15 08:16
Ruscy za to w latach 80. mogli napić się Fanty.
Przynajmniej w Moskwie, bo na prowincji był to wynalazek nieznany.
- 0 0
-
2021-12-14 15:43
Ale ci Ruscy to, twoim zdaniem, tu przyjeżdżali, bo sobie lubili postać na bazarku bez sensu?
Czy może dlatego, że ta ich "lichota" jednak się sprzedawała? A może, wobec tego, wcale nie była taka licha?
Sporo rzeczy kupiłem od Ruskich, łącznie z moją pierwszą wiertarką udarową, która całkiem dobrze służyła i lutownicami na pewno lepszymi, niż te dzisiejsze z Castoramy. Sporo narzędzi mam do dziś i służą. Bez przesady.- 8 2
-
2021-12-15 10:41
Super sprawa!
Życzę powodzenia w realizacji tego projektu! Będzie z tego bardzo fajna łajba.
- 8 1
-
2021-12-14 23:26
Fajna ,,historia" (1)
ale ,,wiocha'', ze tyle czasu kuter leżał w wodzie, skoro i tak trzeba było go wydostać na koszt podatnika.
- 21 5
-
2021-12-15 12:38
Na tym właśnie to polega - żeby remontować a nie wyremontować!
Ten wrak nawet po całkowitym remoncie nie dopłynie Motławą do Zatoki. Wcześniej pójdzie na dno. Ale tu nie chodzi o to żeby miał pływać! On ma być remontowany a właściciel ma dostawać na to dotacje z różnych stron. Za kilka lat okaże się, że nie może uzyskać certyfikatu pływalności a właściciel będzie miał to gdzieś. Tak jak poprzednik w czasie gdy wrak leżał w wodzie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.