• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wykonawca Południowej Obwodnicy Gdańska chce 80 mln zł od inwestora

Maciej Naskręt
22 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Południowa Obwodnica Gdańska. Miejsce, w którym w lipcu tego roku doszło do ugięcia. Południowa Obwodnica Gdańska. Miejsce, w którym w lipcu tego roku doszło do ugięcia.

Firma Bilfinger Berger, która zbudowała Południową Obwodnicę Gdańska, chce 80 mln zł od gdańskiego oddziału GDDKiA. Powód? Wykonawca przekonuje, że poniósł dodatkowe koszty wynikające z nierzetelnej dokumentacji geologicznej, jaką otrzymał od inwestora. Urzędnicy odpierają zarzuty. Sprawa może skończyć się w sądzie, a nowa droga, która kosztowała w sumie 1,5 mld zł, przez ten czas nie będzie objęta gwarancją.



Zobacz film z ugięcia Południowej Obwodnicy Gdańska.

Do wtorku wydawało się, że relacje między generalnym wykonawcą i inwestorem Południowej Obwodnicy Gdańska zobacz na mapie Gdańska są poprawne. Niestety pozory mylą, bo właśnie okazało się, że Bilfinger Berger czuje się wprowadzony w błąd przez inwestora - gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Firma twierdzi, że pracowała na nierzetelnej dokumentacji geologicznej, co zmusiło ją do wydania dodatkowych 80 mln zł.

Prawie gotowy Węzeł Lipce.

O co dokładnie chodzi w sporze? Dokumentacja geologiczna terenów, po których biegnie trasa, została wykonana w 2007 r. Była ona niezbędnym załącznikiem do udzielenia zezwolenia na realizację inwestycji drogowej w 2009 r. Bez niej wojewoda nie mógłby wydać decyzji o budowie obwodnicy. Dodatkowo wyniki tych badań geologicznych były częścią dokumentacji przetargowej.

Jednak według Bilfinger Berger, będąca częścią tej dokumentacji siatka badań gruntu nie była wystarczająco szczegółowa. Zdaniem firmy, GDDKiA o tym wiedziała, dlatego w 2009 r. przygotowała i złożyła w urzędzie marszałkowskim nowe - bardziej szczegółowe - wyniki badań geologicznych (marszałkowie realizują podstawowe zadania z zakresu geologii, m.in. zatwierdzają projekty robót geologicznych). BB ma pretensję, że nigdy nie dostał od GDDKiA nowej, poprawionej wersji dokumentacji geologicznej.

Dlaczego wykonawca ujawnił swoje zarzuty dopiero po zbudowaniu trasy?

Sęk w tym, że nie potwierdza tego urząd marszałkowski. GDDKiA twierdzi, że nigdy nie powstała druga wersja dokumentacji geologicznej dla POG.

Tymczasem rzeczywiste warunki geologiczne okazały inne, niż te opisane w dokumentacji przetargowej z 2007 r. - twierdzi Mateusz Gdowski, rzecznik prasowy Bilfinger Berger.

Wykonawca twierdzi, że praca z nierzetelnie przygotowaną dokumentacją sprawiła, iż koszty budowy drogi wzrosły o co najmniej 80 mln zł. Firma musiała dodatkowo wzmacniać grunt w kilku miejscach. W jednym przypadku - dopiero po ugięciu się jezdni położonej na niewystarczająco stabilnym gruncie.

Co na to władze gdańskiego oddziału GDDKiA? - Dokumentacja projektu drogi ekspresowej S7 jest poprawna merytorycznie, co zostało potwierdzone przez wewnętrzne kontrole. Prawidłowość i kompletność dokumentacji została potwierdzona również zatwierdzeniem przez Wojewodę Pomorskiego projektu budowlanego i wydaniem decyzji zgody na realizację inwestycji drogowej - mówi Piotr Michalski, rzecznik prasowy gdańskiego oddziału GDDKiA. - Ponadto prawidłowość przeprowadzonego postępowania przetargowego była przedmiotem kontroli Urzędu Zamówień Publicznych oraz Centrum Unijnych Projektów Transportowych - obie nie wykazały uchybień - dodaje rzecznik prasowy z gdańskiego oddziału GDDKiA.

Ze względu na trudne warunki gruntowe, wszystkie prace związane ze wzmocnieniem podłoża nadzorowali naukowcy z katedry Geotechniki, Geologii i Budownictwa Morskiego na Wydziale Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej, prof. dr. hab. Adama Bolta i dr. Grzegorza Horodeckiego. Przedstawiciele nadzoru naukowego nie znaleźli podstaw do uznania roszczeń wykonawcy.

- W trakcie realizacji robót, Bilfinger Berger Budownictwo nie informował GDDKiA w terminach kontraktowych o zastrzeżeniach co do prawidłowości oraz rzetelności dokumentacji geologicznej - twierdzi Michalski.

Jakie kroki zamierza teraz podjąć wykonawca? - Decyzja o rezygnacji z udzielania gwarancji jeszcze nie zapadła, choć analizujemy taką możliwość. Obejmiemy gwarancją naszą inwestycję, pod warunkiem, że GDDKiA wpłaci nam ok. 80 mln zł. Jeśli do tego nie dojdzie, sprawę skierujemy na drogę sądową - mówi Mateusz Gdowski z BB.

Czy przedstawiony problem z dokumentacją geologiczną był wstępem do upadłości Wakozu, największej firmy budowlanej na Pomorzu, która zeszła z placu budowy Południowej Obwodnicy Gdańska w marcu tego roku? Władze Bilifinger Berger uważają, że są podstawy, by tak twierdzić. - Wątpliwości budzi sposób rozliczania za wykonane prace gruntowe. Firma otrzymywała standardową stawkę, mimo że wykonywała szerszy zakres prac - mówi Gdowski.

Urzędnicy przekonują, że afera wybuchła, ponieważ Bilfinger Berger ma problemy finansowe i szuka pieniędzy u inwestorów, u których pracuje bądź pracował.

- Nie wiem skąd informacja, jakoby byśmy byli w trudnej sytuacji finansowej. Chciałbym przypomnieć, że dokończyliśmy kontrakt, mimo bankructwa naszego partnera - Wakozu. Czy ktoś zna podobny przypadek w ostatnim czasie? Przypominam również, iż należymy do międzynarodowego koncernu, którego obroty rocznie sięgają 8,5 mld euro - zaprzecza rzecznik prasowy Bilfinger Berger.

Budowa Południowej Obwodnicy Gdańska, biegnącej przez Olszynkę 18-kilometrowej drogi ekspresowej między Koszwałami a Obwodnicą Trójmiasta, rozpoczęła się w 2009 r. Pierwotnie generalnym wykonawcą było konsorcjum Bilfinger Berger (lider) i Wakoz (partner), jednak ta druga firma w marcu 2012 r. wycofała się z placu budowy. Bilfinger Berger dokończył budowę samodzielnie. Inwestycja kosztowała ok. 1,133 mld zł, ale wraz z projektami i wykupem gruntów jej koszt zamknął się kwotą 1,5 mld zł. Umowny termin zakończenia robót minął pod koniec lipca. Od 9 czerwca kierowcy mogą korzystać z nowej trasy, ale na razie czynne są jedynie trzy spośród pięciu węzłów drogowych.

Miejsca

Opinie (98) 7 zablokowanych

  • kto popełnia błędy niech płaci tak jak ...

    w Gdyni rozszerzając ulicę chylońską! Najpierw położono kostkę brukową, potem po skargach kierowców i przemyśleniach sami zdecydowali o zmianie na asfalt. Kto zapłaci za ten błąd ???? My podatnicy - a czy to my decydowaliśmy o tym ?? Nie ! Jak widziałem, że kładą kostkę odliczałem dni kiedy będzie zmiana na asfalt i się doczekałem !! Czy tak zawsze musi być, że nasze pieniądze wydają ludzie którym to powiewa - bo jak inaczej to powiedzieć ??

    • 1 1

  • Jak to jest, że wszystke firmy które budowały drogi w Polsce mają później "problemy finansowe" czyli po prostu bankrutują ???!!!

    "Urzędnicy przekonują, że afera wybuchła, ponieważ Bilfinger Berger ma problemy finansowe"

    • 1 0

  • Chciałem tylko przypomnieć że:

    jak w artykule, całkowity koszt budowy wyniósł (zgodnie z kosztorysem) 1.481,4 mln złotych, natomiast wykonawstwo trasy (wg kosztorysu) to 1.133,4 mln złotych. Jak z powyższego widać 348 mln pochłonęły inne koszta, w tym projekt i dokumentacja trasy czyli 23,5% całego kosztu inwestycyjnego.
    Niezależnie od tego czy Bilfinger Berger jest lub nie firmą rzetelną, to wyraźnie widać gdzie ukrywane są "pączusie" dla PO i całej tej sitwy, "by żyło sie lepiej".

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane