- 1 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (103 opinie)
- 2 "Lex deweloper" pomoże na Przymorzu? (101 opinii)
- 3 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (62 opinie)
- 4 Nadal szukają nurka przy Westerplatte (102 opinie)
- 5 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (234 opinie)
- 6 KO chce w Gdyni dwóch wiceprezydentów (132 opinie)
Wznowią poszukiwania ORP Orzeł
W połowie czerwca wyruszy kolejna ekspedycja, której celem jest odnalezienie wraku ORP Orzeł. Tym razem poszukiwacze planują zbadać teren o powierzchni ok. 1500 km kw., położony na środku Morza Północnego. Wiele wskazuje na to, że zaginiony w czerwcu 1940 roku okręt został omyłkowy zatopiony w tym obszarze przez brytyjski bombowiec.
Pasjonaci nie zamierzają się poddawać i w połowie czerwca tego roku planują wyruszyć z portu w Gdyni na kolejną ekspedycję. Tym razem zamierzają przeczesać fragment dna morskiego o powierzchni ok. 1500 km kw., który znajduje się ok. 120 km na wschód od wybrzeży Wielkiej Brytanii. Podobnie jak wszystkie dotychczasowe wyprawy, również i ta najbliższa zostanie sfinansowana wyłącznie z pieniędzy sponsorów.
- Dokładny termin wypłynięcia pozostaje na razie nieznany, gdyż wciąż prowadzimy rozmowy z firmami, które nas wspierają. Do naszej wyprawy podchodzimy w pełni profesjonalnie. Aby przeprowadzić badania potrzebujemy wysokiej klasy specjalistycznego sprzętu hydrograficznego, m.in. echosondy wielowiązkowej, sonaru holowanego czy robota podwodnego. Dzięki temu mamy pewność, że penetrowany przez nas obszar zostanie wnikliwie zbadany. Równie ważny jak sprzęt jest również skład członków naszej wyprawy. Nasza załoga będzie składać się z ok. 10-11 osób. Oprócz załogi statku, będą to także hydrografowie, nurkowie, historycy i ekipa filmowa - wyjaśnia Grzegorz Świątek, współorganizator wyprawy.
Zdaniem poszukiwaczy, wiele wskazuje na to, że ORP Orzeł został omyłkowy zatopiony przez pilota brytyjskiego bombowca. W ciągu ostatnich kilku miesięcy udało się odnaleźć w brytyjskich archiwach kolejne dokumenty, które uprawdopodobniają właśnie tę hipotezę.
- Zimą, pomiędzy kolejnymi wyprawami, cały czas prowadziliśmy kwerendy w archiwach, głównie tych zlokalizowanych na terenie Wielkiej Brytanii. Wszystko wskazuje na to, że zatopienie naszego okrętu był wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Natrafiliśmy bowiem na raport brytyjskiego pilota, który opisał atak na nieidentyfikowany okręt podwodny. W połączeniu z innymi dokumentami wydaje się nadzwyczaj prawdopodobne, że jego celem był właśnie ORP Orzeł, który został błędnie zidentyfikowany jako niemiecki U-boot - informuje Świątek.
Warto wspomnieć, że gdyby członkom ekspedycji udało by się wreszcie wreszcie rozwikłać największą zagadkę w historii polskiej Marynarki Wojennej, w żadnym wypadku nie jest brane pod uwagę wydobycie wraku. Poszukiwacze planują wyłącznie szczegółowo go zinwentaryzować, a tym samym ustalić przyczynę zatonięcia.
- Pamiętajmy, że wrak ORP Orzeł to grób morski, w który spoczywają szczątki jego załogi. Ze względu na szacunek dla tego miejsca, wszelkie próby podniesienia wraku uważamy za niedopuszczalne. Poza tym, po ponad 70 latach spoczywania na dnie morza, wrak znajduje się zapewne w fatalnym stanie technicznym i nie byłoby sensu przeznaczyć go na cele muzealne. Zresztą, ewentualna akcja wydobywcza byłaby niezwykle kosztowna i skomplikowana pod względem logistycznym. ORP Orzeł spoczywa najprawdopodobniej na bardzo dużej głębokości - mówi Świątek.
Opinie (77) 6 zablokowanych
-
2017-02-08 00:26
Poszukiwania
" zbadać teren o powierzchni ok. 1500 km kw."
Trochę dziwnie brzmi, to badanie "terenu" na morzu. Morze, to woda, jak woda, to raczej "akwen", bo "teren" jest na lądzie. Tak mnie kiedyś uczyli na polskim. Może teraz uczą inaczej a na pewno będą uczyć inaczej. Może lepiej było napisać "zbadać obszar"?
W każdym razie poszukiwaczom należy życzyć szczęścia.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.