- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (205 opinii)
- 2 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (147 opinii)
- 3 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (272 opinie)
- 4 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (139 opinii)
- 5 Sondaż: Kosiorek prezydentem Gdyni (298 opinii)
- 6 15 mln dofinansowania na prace na Puckiej (51 opinii)
Zabierzcie ciało, o mnie pamiętajcie
Leszek Malcer. Lat 70. Emerytowany geolog z Gdańska. Choć wygląda jak okaz zdrowia, od miesięcy poświęca się sprawom śmierci. W listopadzie ub.r. zdecydował, że swoje ciało i wszystkie narządy przekaże Akademii Medycznej w Gdańsku. Ostatnią wolę już podyktował notariuszowi.
- Wiem, że uczelnie mają problemem ze zdobyciem zwłok, na których mogą kształcić się studenci - mówi. - Uważam, że jeśli po śmierci moje ciało może przysłużyć się innym, to warto zrobić ten gest. Zrobiłem to dla moich wnuków, to ich będą w przyszłości leczyć lekarze, którzy tej sztuki nauczą się na mnie.
Jego deklarację akademia przyjęła entuzjastycznie. Dłużej trzeba było przekonywać rodzinę. Problemy pojawiły się, gdy na prośbę bliskich przyszły donator zapytał uczelnię, gdzie zostanie pogrzebane to, co zostanie z jego ciała.
"Po latach szczątki lub prochy grzebane są na cmentarzu w miejscu nieudostępnianym dla nikogo" - to pisemna odpowiedź.
- Nie jesteśmy w stanie zagwarantować nikomu, kto odda ciało do badań, że wskażemy miejsce przyszłego pochówku - mówi prof. Janusz Moryś, kierownik Zakładu Anatomii i Neurobiologii Akademii Medycznej w Gdańsku. - Mamy tak mało zwłok, że zużywamy je do końca. Wycinamy z preparatów fragment po fragmencie, aż nie zostaje praktycznie nic. Brzmi brutalnie, ale najczęściej nie ma już czego chować.
Z dramatycznym brakiem ludzkich preparatów uczelnia boryka się od lat. Jeszcze dziś studenci uczą się anatomii na fragmentach ciał z czasów II wojny światowej. Choć uczelnia ma obowiązek zapewnić pochówek szczątkom, ostatnie pogrzeby odbyły się w Gdańsku 15 lat temu. Ciała spoczęły w zbiorowej mogile na cmentarzu komunalnym.
Dlaczego tak ważne jest, aby studenci uczyli się na ludzkich preparatach?
Profesor Bohdan Dziemidok, etyk i filozof z Uniwersytetu Gdańskiego, uważa, że uczelnia powinna zagwarantować pochówek darczyńcom, jeśli sobie życzą - nieanonimowy.
- W naszej kulturze szacunek dla zmarłych i poszanowanie szczątków pełni ważną rolę - mówi profesor Dziemidok. - Jednocześnie rzadko zdarza się, żeby ktoś oddawał swoje ciało do badań naukowych. Jeśli uczelnia chce mieć takich ofiarodawców, powinna zadbać o to, aby uszanować ich wolę i zagwarantować miejsce pochówku. Takie bezwzględne stanowisko tylko odstrasza ludzi.
Tymczasem Ustawa o cmentarzach - pochodząca jeszcze z 1959 roku - nie reguluje szczegółowo kwestii związanych z takim pochówkiem. Mówi jedynie ogólnie o obowiązku "pogrzebania".
Każdego roku do polskich akademii medycznych trafia średnio kilkadziesiąt ciał. To zdecydowanie zbyt mało. Jedyną uczelnią, która deklaruje, że nie ma drastycznego problemu z uzyskaniem zwłok do celów naukowych, jest Śląska Akademia Medyczna. Prof. Jerzy Gielecki, szef Zakładu Anatomii Prawidłowej ŚAM widzi to tak: - Problem został zminimalizowany od czasu, gdy zmieniliśmy filozofię przekazywania szczątków rodzinom. Nie mam mowy o anonimowości. Każdego roku organizujemy uroczyste pochówki skremowanych szczątków. Biorą w nich udział studenci, którzy uczyli się na preparatach i najbliżsi zmarłych.
- Rodzina jeszcze nie wie o tym, że akademia nie jest w stanie zapewnić mi grobu - mówi przygnębiony Leszek Malcer. - Nie domagam się wiele. Chciałbym, aby bliscy mogli zapalić świeczkę choćby na symbolicznej mogile.
Opinie (73) 7 zablokowanych
-
2007-01-21 23:33
kocham Agate
Aguniu...
- 0 0
-
2007-01-21 23:35
czego dusza jęczy??
- 0 0
-
2007-01-21 23:39
jest takie miejsce...
www.wirtualnycmentarz.pl tam zawsze mozna zapalic swieczke
- 1 0
-
2007-01-21 23:46
nie dziwię się, że brakuje ciał do nauki
wiem jak niektóre studenciaki pierwszego roku medycyny w Akademii Medycznej zabawiają się podczas zajęć z anatomii. Idioci mają być lekarzami.
- 0 1
-
2007-01-21 23:57
prof. Moryś na kurs dyplomacji...
Oj, oj, wyższe wykszałcenie, niby obyty a takiej sprawy z władzami uczelni nie sam dziekan załatwić. Przeciez to jest do dogadania w jeden dzień. Sam na prosektorium mielismy zajecia na starych zwłokach, a mozna by je bezbolesnie odmładzać, bo czasem nie szło juz poznac, czy to chłop czy kobita.
Swoja drogą juz to widzę jak ze zwłok w formalinie robia preparaty i nic nie zostaje...- 0 0
-
2007-01-22 00:01
sensacja?
nie rozumiem tonu utrzymanego w artykule. jakby chcial wzbudzc sensacje i niepotrzebne emocje. czy to wazne, zeby tworzyc sztuczne poruszenie wokol tych spraw? moze warto pisac, aby chetnych bylo wiecej, moze warto zajac sie sprawa pochowku, ale po co ta sensacja?
- 0 0
-
2007-01-22 00:02
No i czemu się tu dziwić?
Skoro osoba która chce poświęcić swoje ciało dla dobra nauki a potem rozpłynąć się bez nagrobka ku jej pamięci? Za takie podziękowanie to i ja dziękuje :)
- 0 0
-
2007-01-22 00:03
proponuję pokroić braci bliźniaków
jako zmutowane formy patryjotyzmu
- 0 0
-
2007-01-22 00:31
rób revoltę
nie rozumiem Twojego bełkotu, przeciez nie od dzis wiadomo ze studenci medycyny to najwspanialsza kasta w tym kraju. bardzo ich cenie, wlasnie za wiedzę.
- 0 0
-
2007-01-22 01:00
A ja chce oddac swoje organy :) napewno sie znajda potrzebujacy :)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.