- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (216 opinii)
- 2 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (273 opinie)
- 3 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (150 opinii)
- 4 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (140 opinii)
- 5 Studenci z nową wizją al. Niepodległości (251 opinii)
- 6 15 mln dofinansowania na prace na Puckiej (51 opinii)
Zabytkowe budziki na poddaszu kościoła św. Katarzyny
Zobacz wystawę zabytkowych czasomierzy
Gdańskie Muzeum Zegarów Wieżowych wzbogaciło się o nową kolekcję. To zbiór 156 zabytkowych budzików, wyprodukowanych pomiędzy 1900 a 1945 rokiem. Zebranie kolekcji zabrało jej właścicielowi ponad 20 lat.
Najstarsze eksponaty są datowane na przełom XIV i XV wieku, najnowsze pochodzą z pierwszych lat powojennych. Wśród nich nie brakuje białych kruków, np. jednego z nielicznych zachowanych w Europie zegarów kolebnikowych czy też zegara z jedynej polskiej fabryki zegarów wieżowych Michała Mięsowicza, która funkcjonowała do 1938 roku w Krośnie na Podkarpaciu.
Budziki z nazwiskami zegarmistrzów
Od niedawna zwiedzający Muzeum Zegarów Wieżowych mogą podziwiać kolejne tykające rarytasy. W piątek otwarto tam bowiem wystawę "Budziki", na której prezentowana jest kolekcja 156 budzików wyprodukowanych w latach 1900 - 1945 w różnych wytwórniach w Polsce i wielu innych krajach całego świata. Trzy gabloty z eksponatami umiejscowiono we wnękach kościelnego poddasza, tuż obok zegara pulsarowego.
- Zwiedzający będą mogli obejrzeć prawdopodobnie jedyną tego rodzaju wystawę w Polsce. Prezentujemy tutaj budziki z wielu zakątków Polski, np. Żnina, Ostrowa Wielkopolskiego, Wałbrzycha, Raciborza, Radomia, Opola czy Konina i zza granicy, więc być może niektórzy turyści spoza Gdańska odnajdą na cyferblacie nazwę swojego miasta. Niemal wszystkie egzemplarze są sygnowane nazwą wytwórcy, np. Junghans czy Gustaw Becker, a także nazwiskiem zegarmistrza i adresem warsztatu, w których zostały sprzedane - tłumaczy Tadeusz Stojałowski z Muzeum Zegarów Wieżowych.
Ponad 20 lat poszukiwań
Wszystkie budziki zostały wypożyczone muzeum przez gdańskiego prokuratora Bogdana Szegdę i stanowią około połowy zbiorów kolekcjonera. Zebranie tak imponującego zbioru zajęło mu ok. 25 lat. Numeracja budzików w poszczególnych gablotach pokrywa się z kolejnością, w jakiej dany egzemplarz zasilił kolekcję. Kluczem, według którego Szegda zbierał budziki, była właśnie możliwość zrekonstruowania miejsca ich pochodzenia.
Z Gdańska pochodzą zaledwie dwa budziki. Najwięcej budzików pochodzi z miast Pomorza Środkowego, a najbardziej egzotyczny z miasta w azjatyckiej części Rosji. Co ciekawe, jeden z potomków zegarmistrza, który sprzedał ów zegar, jest dziś jedną z najbogatszych osób w regionie. Zdecydowanie najcenniejszym okazem jest budzik wspomnianej wcześniej marki Junghans, model Stella, na którego tarczy wytłoczono nazwisko zegarmistrza Mariana Zielińskiego ze Starogardu Gdańskiego. Zieliński był znanym działaczem polonijnym i został zamordowany przez Niemców w lesie Szpęgawskim w 1939 roku.
Kolejna kolekcja na poddaszu kościoła
Wystawę "Budziki" będzie można odwiedzać przez niewiele ponad trzy miesiące, tj. do 30 września, w godzinach otwarcia Muzeum Zegarów Wieżowych, czyli od poniedziałku do piątku od 11 do 19. Na ekspozycję nie trzeba kupować dodatkowych biletów, wystarczą normalne wejściówki uprawniające do zwiedzania muzeum. Ich ceny to 10 zł za bilet normalny i 5 zł za bilet ulgowy.
Na koniec warto wspomnieć, że oprócz zabytkowych budzików, w Muzeum Zegarów Wieżowych można od niedawna oglądać inną kolekcję, czyli zbiór dziesięciu zegarów żuławskich, wyprodukowanych w latach 1750-1900. Ta wystawa ma charakter stały, gdyż zegary zostały przekazane muzeum na własność przez rodzinę zmarłego przed rokiem kolekcjonera Pawła Fietkiewicza.
- Pan Fietkiewicz wyraził przed śmiercią wolę, aby jego zegary zasiliły nasze zbiory. To absolutnie unikatowa w skali świata kolekcja. Tego rodzaju zegary były produkowane w niewielkich manufakturach, w małej liczbie egzemplarzy. Co wyróżnia zegary z Żuław? Normalnie zegary z tego okresu były zabudowane w szafach, a te zegary po prostu wisiały na ścianach w formie nieosłoniętych mechanizmów. Pod bogato zdobionymi tarczami zwisały ciężary i wahadła. Jedynie mechanizm napędowy był obudowany cienką blachą żelazną, aby do środka nie dostawał się kurz - dodaje Stojałowski.
Poznaj też historię kościoła, którego patronką jest święta ze Szwecji
Miejsca
Opinie (25) 1 zablokowana
-
2016-06-24 20:33
Witold Jurewicz - Wilno ul.Mickiewicza
Ciekawe ile taki budzik jest wart? mam podobny, jeszcze po Babci, podobny do tych z wystawy z napisem na cyferblacie o twórcy czyli zegarmistrza Witolda Jurewicza, Wilno ul.Mickiewicza itd po naszemu (!) do dzisiaj działa, kiedyś go używałem, a było to tak: żeby zasnąć zamykałem w szafce (tak głośno tykał) mimo to skutecznie budził nawet zamknięty. Zawsze mieliśmy ubaw, że ten budzik to nawet nieboszczyka postawi na nogi :-)
- 2 0
-
2016-06-28 14:47
Budzik
A ja mam przedwojenny, w wykonaniu funkcji budzenia, opartej na tubie z membraną, zamiast tradycyjnego dzwonka. Sprawny, serwisowany a po zadziałaniu postawiłby pewnie cały regiment na baczność. Znaleziony przez szperacza w starej kamienicy na Dolnym Wrzeszczu. Być może przywieziony do Gdańska bo żadnych śladów pochodzenia nie ma.
Odkupiłem go na rynku we Wrzeszczu 12 lat temu.
Zegarmistrz, który go serwisuje, mówił mi, że pierwszy raz coś takiego ma w rękach. W środku standard, mechanizm nieoznaczony Beckera albo Junghansa ale wykonanie i mocowania tuby wskazywałyby, że nie jest to jednostkowe wykonanie ale jakaś celowa seria.
Zrobię fotkę i załączę, jutro może.- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.