• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zajrzyj do wnętrz browaru we Wrzeszczu

Jakub Gilewicz
13 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Zwiedź z naszą kamerą podziemia dawnego browaru.


Przed wojną słynął z Artus-Pils i piwa jopejskiego, w czasach PRL-u i III RP jego dumą było Gdańskie, HeveliusKaper Królewski. Rocznie we wrzeszczańskim browarze zobacz na mapie Gdańska warzono nawet kilkaset tysięcy hektolitrów piwa, po czym dziesięć lat po prywatyzacji, w 2001 r. zakład zamknięto. Zapraszamy na telewizyjną wycieczkę po wnętrzach dawnego browaru.



Czy pamiętasz smak piw z browaru we Wrzeszczu?

Bezrobotne przez lata stare jarzeniówki, nadal pamiętają, jak się świeci. W kilka sekund radzą sobie z ciemnością panującą w podziemiach. Pani Urszula ostrożnie wchodzi po stalowych schodach, powoli podąża długim korytarzem, po czym przystaje i rozgląda się wokół.

- Miejsce robi wrażenie, to jest prawdziwa historia, to są piwnice fermentacyjne - mówi przyciszonym głosem Urszula Piasecka, która w browarze przepracowała kilkadziesiąt lat.

Kobieta opiera się o ściankę otwartej kadzi - jednej z kilkudziesięciu, jakie znajdują się w starej fermentowni. Małe mają pojemność ok. 100 hektolitrów, duże ponad pięciokrotnie większą. - To tu z warzelni trafiała po schłodzeniu uwarzona wcześniej, bądź jak mówią niektórzy ugotowana, brzeczka piwna. Po czym zadawano jej drożdże i następowała fermentacja - tłumaczy Piasecka.

Na ścianach obok kadzi do dziś jeszcze wiszą tablice. Pracownicy browaru za pomocą kredy zapisywali na nich dane dotyczące niełatwego procesu fermentacji. Na niektórych zachowały się ciągi cyfr - kod znany najpewniej tylko browarnikom. Pracowali tu przez dziesięciolecia pod bacznym okiem króla Artura.

Dwie mozaiki z legendarnym władcą do dziś strzegą fermentowni, gdzie przed wojną produkowano między innymi znane piwo Artus-Pils. Ponadto w przedwojennej ofercie browaru były także Artus-Bräu, Bankenbräu, Caramel, PutzigerJopenquell-Hell. Ostatnie z nich - piwo jopejskie - stało się jedną z wizytówek zakładu, którego historia sięga lat 70. XIX wieku. Powstał na terenach, gdzie od XVIII wieku działał mały, drewniany browar związany z majątkiem Kuźniczki. Lokalizacja nie była przypadkowa.

130 tysięcy hektolitrów piwa

Tak niegdyś prezentował się browar we Wrzeszczu. Tak niegdyś prezentował się browar we Wrzeszczu.
Najwięcej piwa (przed 1945 r.) browar wyprodukował w 1913 r - było to 130 tys. hektolitrów różnych trunków. Najwięcej piwa (przed 1945 r.) browar wyprodukował w 1913 r - było to 130 tys. hektolitrów różnych trunków.
Beczki w hali gdańskiego browaru. Beczki w hali gdańskiego browaru.
- Upatrzony teren we Wrzeszczu leżał nad strumieniem Strzyżą, a także nieopodal stawu, co zapewniało dobre zaopatrzenie w wodę przemysłową i lód; stara zasada piwowarska głosi wszak, że do produkcji piwa trzeba dziesięciokrotnie więcej wody niż wynosi objętość samego napoju; oczywiście wodę do bezpośredniej produkcji piwa postanowiono ciągnąć z dwóch odrębnie wywierconych studni głębinowych sięgających pokładów czwartorzędowych - tłumaczył jeden z powodów lokalizacji browaru Zbigniew Gach, autor książki X wieków piwa w Gdańsku.

Spore znaczenie dla inwestorów miało także uruchomienie w 1870 roku linii kolejowej, która prowadziła w kierunku Berlina. Po tym, jak jesienią 1871 r. podpisano akt założenia nowego browaru, wiosną kolejnego roku ruszyły prace budowlane. Na liście priorytetów znalazła się bocznica kolejowa, piwnice fermentacyjne, leżakownia, warzelnia oraz słodownia. Wzniesiono także rozlewnię, budynek do magazynowania lodu i stajnie dla koni.

Udziałowcy spółki, którzy na budowę nowego browaru wyłożyli 3500 talarów, czyli ponad milion marek, trafili z inwestycją. W drugiej połowie XIX wieku piwo zaczęło bowiem wracać do łask europejskich konsumentów. Spożycie złocistego trunku było na tyle obiecujące, że ok. 1900 r. postanowiono zainwestować we wrzeszczański zakład sporą sumę pieniędzy.

Spółka, która odtąd nosiła nazwę Danziger Aktien Bierbrauerei w okresie kolejnych kilkunastu lat wybudowała m.in. kotłownię, bednarnię i maszynownię oraz rozbudowała stajnie dla koni. Wzniesiono także nową halę rozlewu butelkowego i nową warzelnię. Dzięki temu jeszcze przed I wojną światową browar osiągnął zdolność produkcyjną w wysokości 175 tys. hektolitrów rocznie.

Nie zdarzyło się jednak, aby w ciągu 12 miesięcy w zakładzie powstało tyle piwa. Rekord produkcji wyniósł 130 tys. hektolitrów i ustanowiono go w 1913 r. Było to 3/4 możliwości zakładu, w którym pracowało wówczas 188 osób. Poza produkcją browar zmuszony był również walczyć o rynki zbytu i dbać o promocję swoich trunków. Do tego ostatniego zadania świetnie nadawał się park leżący tuż przy budynkach Danziger Aktien Bierbrauerei.

Eliminacja konkurencji i napoje bezalkoholowe

Na początku XX wieku browar we Wrzeszczu był potężnym zakładem. Na początku XX wieku browar we Wrzeszczu był potężnym zakładem.
W 1913 r. zakład zatrudniał 188 osób, a tuż przed wybuchem II wojny światowej ponad 200. W 1913 r. zakład zatrudniał 188 osób, a tuż przed wybuchem II wojny światowej ponad 200.
Przez kilkadziesiąt lat podstawowym środkiem transportu piwa były wozy ciągnięte przez konie. Przez kilkadziesiąt lat podstawowym środkiem transportu piwa były wozy ciągnięte przez konie.
Z czasem browar inwestować zaczął w samochody ciężarowe takich marek jak Chevrolet, Dodge, Ford i MAN-Diesel. Zarząd firmy miał z kolei do dyspozycji cztery samochody osobowe marki Buick, Chevrolet, Daimler-Benz i Mercedes. Z czasem browar inwestować zaczął w samochody ciężarowe takich marek jak Chevrolet, Dodge, Ford i MAN-Diesel. Zarząd firmy miał z kolei do dyspozycji cztery samochody osobowe marki Buick, Chevrolet, Daimler-Benz i Mercedes.
Na terenie Parku Kuźniczki od maja do października regularnie odbywały się zabawy dla mieszkańców miasta. Przygrywali muzycy stojący w parkowej altanie, goście tańczyli na specjalnie wybrukowanym do tego celu placyku. Tuż obok, pod drewnianą wiatą działała letnia piwiarnia, a konsumpcja trunków odbywała się przy licznych stolikach. Poza tym, zwłaszcza zimą, goście korzystali z sali widowiskowej obok browarnianej restauracji przy ul. Wajdeloty. Kolejna restauracja należąca do spółki działała przy ul. Jaśkowa Dolina, a ponadto browar zaopatrywał setki innych lokali. Gdańszczanie pili piwo zarówno nalewane z beczek, jak i podawane w butelkach.

- Charakterystyczne dla Gdańskiego Browaru Akcyjnego jest szeroko rozwinięte zastosowanie butelek do piwa. Dzięki pierwszorzędnemu urządzeniu do rozlewania trunku piwo w butelkach produkowane przez tutejszy browar niczym nie ustępuje najlepiej pielęgnowanemu piwu z beczki w kwestii zawartości dwutlenku węgla, świeżego smaku i aromatu pod warunkiem odpowiedniego przechowywania go przez klienta. Z tego względu piwo w butelkach cieszy się niebywałą popularnością - przekonywała firma w swoim oficjalnym, niemieckojęzycznym folderze.

Rozwojowi browaru nie przeszkodziła nawet zbytnio I wojna światowa. Spółka powoli pozbywała się konkurencji: najpierw wykupiła browar w Wejherowie, następnie w Sopocie. W pierwszym, z czasem zaprzestano warzenia, a maszyny sprzedano. Drugi zakład szybko zamknięto i również postanowiono wystawić na sprzedaż. W okresie dwudziestolecia międzywojennego wrzeszczański zakład kontynuował ekspansję: przejął dwa gdańskie browary.

Mimo wieloletnich starań nie udało mu się jednak zdobyć polskiego rynku w Gdyni. Na drodze stanęły browary żywiecki, okocimski i warszawski. Wcześniej, bo w 1918 r. w wyniku pożaru zniszczeniu uległa zaś dużą część słodowni. Obawiając się o dostawy surowca do produkcji piwa, zdecydowano się więc na współpracę ze słodownią w Nowym Stawie. Aby poprawić wyniki sprzedaży, uruchomiono ponadto produkcję napojów bezalkoholowych - wody sodowej, stołowej i lemoniady.

Produkty z wrzeszczańskiego zakładu rozwożono różnymi środkami transportu. W 1923 r. browar dysponował 60 końmi, które ciągnęły dziesięć wozów do piwa beczkowego i 12 do piwa butelkowego. Ponadto firma posiadała sześć samochodów o ładowności 1,5 tony i tyle samo wagonów-chłodni. W kolejnych latach stawiano coraz bardziej na transport samochodowy - w 1939 r. spółka miała m.in. 12 ciężarówek o ładowności po 2,5 tony i 17, które mogły przewieźć do sześciu ton napojów każda.

Mimo kolejnych inwestycji, z powodu m.in. polskiej konkurencji, produkcja utrzymywała się na poziomie nie większym niż 50 proc. możliwości browaru. Jednak zakład jeszcze nieźle prosperował - pracowało w nim ponad 200 osób, a zarząd miał do dyspozycji cztery eleganckie samochody.

- Do wybuchu drugiej wojny światowej polityka finansowa prowadzona przez kierownictwo firmy była dla akcjonariuszy zawsze bardzo korzystna. W ostatnim roku pokoju do podziału było 12 procent dywidendy. Podczas wojny było to już tylko osiem i potem sześć procent - podawano w oficjalnym folderze browaru.

Walka o kocioł i Pepsi-Cola

Kocioł warzelny - jedno z najważniejszych miejsc w browarze. Kocioł warzelny - jedno z najważniejszych miejsc w browarze.
W czasach PRL-u najwięcej piwa, bo 498 tys. hl piwa, wyprodukowano w 1977 r. W czasach PRL-u najwięcej piwa, bo 498 tys. hl piwa, wyprodukowano w 1977 r.
Chusta na głowie, strój roboczy i gumiaki na nogach, czyli typowe wyposażenie kobiet zatrudnionych w browarze w czasach PRL-u.

Chusta na głowie, strój roboczy i gumiaki na nogach, czyli typowe wyposażenie kobiet zatrudnionych w browarze w czasach PRL-u.
Samochody dostawcze marki Star, które rozwoziły pepsi-colę z Wrzeszcza. Samochody dostawcze marki Star, które rozwoziły pepsi-colę z Wrzeszcza.
Wojna, mimo że z początku obfitująca w sukcesy III Rzeszy, była bardzo trudnym czasem dla wrzeszczańskiego browaru.

- W latach 1939-44 produkcja piwa i wód gazowanych była zmniejszona z uwagi na trudności surowcowe. Pod koniec wojny, wobec kłopotów związanych z utrzymaniem liczebności załogi (powołania wojskowe), przejściowo zatrudniano do pracy w browarze jeńców włoskich, francuskich, angielskich i radzieckich. (...) W marcu wobec nadciągającego frontu, nadzór nad jeńcami zelżał, część dozoru uciekła, podobnie jak i zarząd browaru - opisuje w wydawnictwie Z dziejów browarów Gdańska i Pomorza Jerzy Adamski, który przez kilkadziesiąt lat związany był z zakładem we Wrzeszczu.

Kiedy w marcu 1945 r. radziecka artyleria ostrzeliwała dworzec kolejowy we Wrzeszczu, pociski zaczęły spadać także na pobliskie kamienice. W schronach browaru ukryli się więc mieszkańcy domów przy ul. Grażyny zobacz na mapie GdańskaWajdeloty zobacz na mapie Gdańska. Do dziś zachowały się solidne drzwi schronów i niemieckie napisy.

- Pomieszczenia mają po, dwoje, troje drzwi, więc aby się nie zgubić najlepiej chodzić z nicią Ariadny - ocenia Urszula Piasecka, która prowadzi naszą ekipę telewizyjną przez podziemia. Po kilku przystankach kobieta przypomina sobie pewien szczegół: - Z opowiadań babci pamiętam, że tamte domy połączone były podobno podziemnym przejściem, którym mieszkańcy dostawali się do browaru.

Sołdaci wkroczyli do zakładu nad ranem 28 marca 1945 r. Zainteresował ich m.in. potężny miedziany kocioł warzelny. Polscy pracownicy, którzy obawiali się szabru, pochowali wcześniej pasy transmisyjne do urządzeń i część maszyn. Zalali także wodą piwnice leżakowe i powołali dobrze uzbrojoną "policję i straż browarową".

- Tak jak przypuszczano Rosjanie przyszli jednej nocy po kocioł. Nie pozwolono jego zdemontować. Rozgorzała walka. Padły strzały. Jeszcze dzisiaj w niektórych miejscach na murach browaru są tego ślady, a niepewna sytuacja trwała od marca do kwietnia 1945 roku. W maju już zajął się nami pełnomocnik rządu polskiego i powoli ruszyła produkcja - wspominał na łamach zakładowej gazetki dyrektor Edward Kaciński.

Wkrótce zakład przejęło państwo, więc nadano mu nazwę Państwowy Browar nr 1 w Gdańsku-Wrzeszczu. Pierwszym napojem wyprodukowanym po wojnie była woda sodowa. Opuściła mury browaru 30 kwietnia. Dwa tygodnie później gotowe było piwo Jasne. Z powodu problemów z pozyskiwaniem surowców kolejne piwa wytwarzano w ograniczonych ilościach. Z czasem sytuacja uległa poprawie.

- W drugiej połowie lat 40. produkowano we Wrzeszczu następujące piwa: Jasne Lekkie (Zdrój), Słodowe, Jasne Pełne (Prazdrój), a także Porter. Na początku 1946 roku rozpoczęto wytwarzanie piwa jasnego mocnego o zawartości 14 stopni ekstraktu i nazwie Koźlak, ale z uwagi na wysoką cenę nie zdobyło ono uznania konsumentów, dlatego przestało być produkowane w czwartym kwartale 1948 roku. Natomiast gdański Porter, mimo wysokiej ceny, wciąż znajdował nabywców - prawdopodobnie dlatego, że ludność używała go także do wytwarzania wódki-porterówki - opisywał Zbigniew Gach w książce X wieków piwa w Gdańsku.

Dzięki kolejnym modernizacjom rosnąć zaczęła zdolność produkcyjna browaru. W latach 50. i 60. wybudowano m.in. nową kotłownię i linie do rozlewania piwa oraz wymieniono kufy dębowe na tanki leżakowe, dzięki czemu zdolność produkcyjna wynosiła ok. 300 tys. hektolitrów, a po kolejnych inwestycjach w latach 70. i 80. wzrosła ponad dwukrotnie. Korzyści przynosić zaczął browarowi też eksport trunków w półlitrowych butelkach do Bułgarii, Rumunii i ZSRR.

Wrzeszczańskie piwa otrzymywały znaki jakości, browar zdobył tytuł najlepszego zakładu piwowarskiego w Polsce, a w 1973 r. zakończono budowę wartej 31 mln ówczesnych złotych wytwórni Pepsi-Coli. W ciągu roku maksymalnie mogła produkować 120 tys. hektolitrów popularnego napoju. Ponadto Zakłady Piwowarskie w Gdańsku wprowadzały kolejne gatunki piwa.

Hevelius, Kaper Królewski i upadek browaru

Niegdyś w otwartych kadziach fermentowało piwo. Niegdyś w otwartych kadziach fermentowało piwo.
Tak obecnie wygląda teren dawnego browaru. Tak obecnie wygląda teren dawnego browaru.
A tak w przyszłości ma prezentować się osiedle Browar Gdański. A tak w przyszłości ma prezentować się osiedle Browar Gdański.
- W połowie lat 80. produkowano tu piwo Morskie, Eksportowe, Specjal, Krzepkie, Jasne PełneKarmelowe. Wiosną 1985 r. zaczęto produkować piwo jasne o zawartości ekstraktu 14 stopni i nazwie Hevelius, które latem 1985 r. zdobyło pierwsze miejsce w rankingu Instytutu Przemysłu Piwowarskiego - pisał Zbigniew Gach w książce X wieków piwa w Gdańsku.

W ofercie browaru pojawiły się także piwa ArtusKaper Królewski. Podobno największą popularnością cieszyło się jednak Gdańskie Eksportowe. Jeszcze pod koniec lat 80-tych zakład otrzymał imię Jana Heweliusza, a po przemianach gospodarczych w Polsce nazwano go Hevelius Brewing Company. W 1991 r. Australijczycy i Holendrzy pozyskali bowiem większość udziałów. Po kilku latach browar został całkowicie sprywatyzowany, po czym nastąpił szereg zmian wśród właścicieli udziałów. Do gry włączyły się Grupa Żywiec i Heineken. W 2001 r. gdański browar został zamknięty. Rozpoczął się demontaż wyposażenia.

- Tu mamy kilkanaście oddziałów, gdzie mieściły się olbrzymie tanki leżakowe. Najdłużej leżakowało piwo Kaper Królewski, bo to mocne piwo. Tych tanków już nie ma, pozostały kołyski, na których były posadowione - opowiada Urszula Piasecka idąc przez długi korytarz i mija puste, zrujnowane oddziały.

Po kilku latach od zamknięcia browaru nowym właścicielem terenu i budynków zostało Przedsiębiorstwo Budowlane Górski. Obecnie powstaje tu osiedle mieszkaniowe Browar Gdański. - Charakter miejsca będzie ciekawy, bo to nie będzie typowa sypialnia, ale obszar, który mamy nadzieję, ożywi Dolny Wrzeszcz - zapowiada architekt Wojciech Wyka.

Jednocześnie trwają prace przy renowacji zabytków. Niedawno portal pisał o odsłonięciu zabytkowych piwnic słodowych z XIX wieku. Z kolei od maja odrestaurowywane są dwa pierwsze budynki. - Jest to budynek stajni i budynek szaletu. Przewidujemy tu funkcje usługowe, a termin zakończenia prac planujemy na III kwartał bieżącego roku - wyjaśnia Marian Górski, współwłaściciel spółki.

W kolejnych etapach renowacji poddana zostanie m.in. willa, trafostacja, warzelnia i podziemia. W tych ostatnich trwają już prace. - Odsłaniamy piękne stropy i żeliwne filary, które w czasach PRL-u zostały zabudowane. Są one unikatem, jako konserwator nie spotkałem w Trójmieście tego typu filarów żeliwnych - komentuje Jerzy Mężyk, inspektor nadzoru z uprawnieniami konserwatorskimi.

- Plany obejmują ponadto powstanie minibrowaru, restauracji, hotelu, fitness i SPA, a także lokali usługowych i mieszkań - dodaje Marian Górski.

Materiał archiwalny

Poznaj także historię Browaru i Dworu Fischera w Nowym Porcie.

Miejsca

Opinie (167) 2 zablokowane

  • p.Marian Górski to biznesmen z sukcesami,majętny.. (4)

    ...ale akcent zdradza że w mieście się nie urodził.......

    • 6 3

    • (2)

      I co z tego, nie liczy się jak ktoś zaczyna, tylko jak kończy...

      • 0 1

      • pewnie dla ciebie sie nie liczy (1)

        gdybyś urodził sie w Gdańsku jak ja a nie wśród mazurskich lepianek miało by to dla ciebie znaczenie

        • 0 1

        • Wal się idioto, jestem Gdańszczaninem od urodzenia, a ty burakiem skoro uboiżasz innym bez powodu

          • 0 0

    • pan Marian jest dyrektorem i bratem Bogdana, prezesa PB GÓRSKI

      • 0 0

  • (1)

    Łezka się kręci jak się patrzy na piękny browar gdański. Wracają stare wspomnienia sprzed lat. Mieszkałem w browarze ponad 20 lat. Teraz zostały tylko wspomnienia....

    • 7 0

    • Posiadasz może jakieś zdjęcia browaru

      • 1 0

  • czy to Adamowicz oddal tereny browaru za friko?

    tzn. "za obietnicę inwestycji"? Ciekawe czy tak samo jest lekkomyślny jeśli chodzi o swoje mieszkania?

    • 8 1

  • obrzydliwe czerwone osiedle! przygnębiający widok... (4)

    kto tam będzie chciał mieszkać ..?
    pewno znowu będzie pełno sklepików , mieszkam obok i jestem przerażona..
    mylą się własciciele marketów jeżeli myślą ,że ludzie będą kupować , kupować i kupować ..teraz jeżdzi się za miasto a nie chodzi do sklepów..koniec eldorado handlowego w Polsce..

    • 8 5

    • (2)

      Sam jesteś obrzydliwy marudo, pewnie mieszkasz w walącej się kamienicy z zasikaną klatką i żal d.pę ściska że nie stać na nowe mieszkanie w powstającym osiedlu...

      • 1 5

      • (1)

        Nowe mieszkanie za 40 lat będzie tak samo zaszczane jak na Lewela, Aldony i Wajdeloty, pamiętaj o tym.

        • 2 2

        • Ponarzekaj jeszcze więcej, najlepiej zaklinać rzeczywistość i wmawiać sobie że inni mają gorzej lub będą mieli, taka nasza murzyńskość...

          • 0 2

    • na pewno nikt nie będzie chciał kupować w powtarzających się ciągach sklepów i tzw galeriach no ile jeszcze tych H&M nam chcecie dać?

      • 1 1

  • Browar

    Powinni rozliczyć tych włodarzy, którzy dopuścili do prywatyzacji tego browaru - skarbu Gdańska. Wstyd i hańba działanie na szkodę miasta.

    • 9 0

  • nie tylko browar

    Nie tylko na tym terenie był browar była też pepsi cola. Mało kto to pamięta i jest to świetny materiał na kolejny film. Niestety w tym roku zmarła wspaniała portierka pepsi coli.

    • 4 0

  • Warto (1)

    byłoby zwrócić uwagę na całościowy obraz zajęcia i likwidacji browaru a nie pitolić ogólnikowe frazesy.
    Browar został w początku lat 90-tych po części (51%) przejęty przez grupę Oates'a pewnego biznesmena z Australii co to dał nogę z rodzinnych stron z grubą kasą, zaś w Polsce założył interes Elbrewery ogólnie znany jako Grupa EB. Zatem od początku ciążył nad browarem duch prania kasy itp. choć produkcja szła. Jeszcze za czasów Jamroża, miasto uznało oddać swój pakiet kontrolny (49%) by można było dofinansować zakład kwotą 15 mln USD.
    Umowę tę podpisali w imieniu miasta, Henryk Woźniak (wiceprezydent) i Marek Kostecki zaś z drugiej strony, Anthony Oates (Brewpole) i Zdzisław Bogusz ((Hevelius Brewing Company). Stało się to w grudniu 1995 a Oates zobowiązał się w zamian za przejęte udziały, do zainwestowania 15 mln USD w zakład.
    W tym czasie Gdańskiem rządziła ekipa Unii (Mumii) Wolności z Tomaszem Posadzkim na czele i kompletnie nie interesowała się (albo udawała że nic nie widzi) tym co w browarze się działo.
    Kiedy dawne służby już nie potrafiły trzymać nad Oatesem parasola ochronnego i musiano go aresztować, ten przymuszony został do odsprzedaży i browar dostał się w łapska Grupy Żywiec czyli Heinekena, któren całkowicie olał prawa miasta do włożonej kwoty oraz projekt założenia spółki pracowniczej. Gdyby zacięcie władz miasta było większe a nie pozorowane, kto wie czy browar nie istniałby dalej i przetrzymał trudne czasy. Jak pokazują lata, wiele browarów mających w owym czasie bardzo ciężkie chwile, w tej chwili zdecydowanie odetchnęły i mają się całkiem dobrze, natomiast wielkie molochy utraciły na rzecz lokalnych browarów całkiem spory rynek. W czasie kiedy losy browaru były tak trudne, przewodniczącym rady Miasta była Adamowicz i pozornie wydaje się że starał się bronić tego zakładu. Jednakże i on skorzystał na tej sprawie, gdyż prowadzącym w imieniu miasta sprawę przeciw Heinekenowi, był wiceprezydent Czepułkowski jednocześnie pełniący funkcję rozstrzygającego powołanie zarządu w GPEC w Gdańsku, gdzie konkurs wygrał p. Bogusz, jeden z zamieszanych mocno osób w likwidację browaru. Sprawa ta stała się nieco śmierdzącą, kiedy tuż przed rozprawą w Amsterdamie użyto "haków" przeciwko właśnie Czepułkowskiemu oraz Boguszowi a także p. Zacharewiczowi, jako całkowicie niewiarygodnych stron w sporze. Zacharewicza to osobnik, który wpierw dla Oaetsa zakład kupował a następnie był pełnomocnikiem gminy w sporze z z Holendrami.
    Jak wiemy obecnie, nic z tego nie wyszło a najbliższy browar mamy w Bielkówku, bowiem te mini (czy bardziej mikro-) browary liczyć nie sposób.

    P.S. Warto zajrzeć do "Polityki" nr 21/2001 (2299) z 19.05.2001

    • 10 0

    • Miał rozpocząć się także proces w Amsterdamie, przeciwko Heinekenowi, ale prawie w przeddzień konferencji prasowej w tej sprawie, prokurator i UOP pojawili się w Gdańskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej, największej spółce miejskiej, a dwóm wiceprezydentom postawiono zarzuty, delikatnie mówiąc, niegospodarności. W tej sytuacji wiarygodność władz miasta była raczej wątpliwa.

      • 2 0

  • Polska jest potęgą jeżeli chodzi o spożycie piwa

    Jesteśmy pod tym względem na 4 miejscu na świecie, więcej od nas piją tylko Czesi, Niemcy i Austriacy, chodzi o spożycie per capita, kto by pomyślał że pobijemy takie nacje jak Anglicy, Irlandczycy, Duńczycy...

    • 4 0

  • zły kaszub

    przestańcie lansować inwestycje górskiego, bo dobry produkt sam powinien się sprzedawać.

    • 2 3

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Zobacz wnętrza browaru we Wrzeszczu

    zgadzam się i zobacz , Amber jest , Elbląg nadal produkuje ( EB ) , trochę za dużo płaczu i wspomnień jest wylewane na Browar we Wrzeszczu. On poprostu był źle zarządzany i tyle. Gdyby przynosił zysk - z pewnością nie zamknęliby go. Piwa robił średnie i słabe. Może ostatnie warki Heveliusza były znośne , porównywalne do EB, bardzo wysycone i zaciemnione karmelowymi słodami a tak cienizna. Obawiam się,że gdybyś dostał do ręki ich piwa teraz , nie wypiłbyś tego.

    • 2 10

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane