• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zapytajmy starszych, czy chcą tak żyć

Ewa
25 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Wirusa SARS-Cov-2 najbardziej powinny obawiać się osoby najstarsze i z obniżoną odpornością. Czy jednak chciałyby spędzić ostatnie lata życia w izolacji, bez kontaktu z rodziną i przyjaciółmi? Wirusa SARS-Cov-2 najbardziej powinny obawiać się osoby najstarsze i z obniżoną odpornością. Czy jednak chciałyby spędzić ostatnie lata życia w izolacji, bez kontaktu z rodziną i przyjaciółmi?

Jeszcze część z nas nie przywykła do nowej sytuacji. Jeszcze jedynym problemem bywa to, czy oddadzą mi za bilety na koncert, czy odbędzie się komunia córki lub czy da się wysiedzieć z dziećmi kolejne dwa tygodnie. Jeszcze niektórzy opłakują odwołane Euro i zastanawiają się, czy kwietniowy wyjazd przełożyć na maj, czy może jednak na czerwiec - pisze nasza czytelniczka, pani Ewa.



Publikujemy artykuł naszej czytelniczki w takim kształcie, w jakim przysłała go do naszej redakcji. Poglądy przedstawione w artykule mogą bulwersować. Prosimy o zachowanie wyważonego tonu dyskusji.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje


Gdzieś jeszcze słyszę "martwię się o moich rodziców", "najważniejsze jest zdrowie, niech na nic nie patrzą, lepiej zacząć życie od nowa, ale żyć...".

Jakie koszty "powrotu do normalności" był(a)byś gotowy(a) ponieść?

Część jednak już zaczyna przebąkiwać o kryzysie, jedni o spowolnieniu, inni wprost o recesji. Zaczynają się spekulacje: ile osób straci pracę, a ile firm upadnie. Czy będzie na spłatę raty kredytu mieszkaniowego? Wiem, mają być wakacje kredytowe, ale co, gdy one miną, a pracy nie będzie? Albo będzie, ale za połowę pensji? Ten problem nie dotknie tylko pracowników zamkniętych knajp, kin czy linii lotniczych...

Ważę w głowie wszystkie te słowa.

Ostatnie lata były dobre dla wielu Polaków. Coraz więcej osób ma samochody i to coraz nowsze. Coraz większe tłumy w knajpach, które wyrosły jak grzyby po deszczu. Weekend w hotelu spa przestał być luksusem dostępnym tylko dla wąskiej grupy wybrańców. Odkryliśmy, że wakacje w Azji mogą być równie dostępne, jak te nad Bałtykiem.

Gdy jedziemy do pracy, pomstujemy na korki, gdy spacerujemy latem po centrach miast, narzekamy na tłumy turystów.

Znajomi przebierali w ofertach pracy. Wysyłali dzieci na kursy językowe i studia za granicę.

Czy to może się skończyć? Pierwsza myśl: nigdy! Zaczęłam sama wierzyć, że dobrze będzie już zawsze. Że świat zmienia się tylko na lepsze, że jesteśmy jego panami i wszystko mamy pod kontrolą.

Pojechałam przedwczoraj (poniedziałek, 23 marca) po owoce na rynek przy Hali Targowej w Gdańsku. Zaparkowałam zaraz obok. Kupiłam kila rzeczy. Byłam jedyną osobą na tej wielkiej przestrzeni. Nigdy nie miałam okazji przeżyć czegoś podobnego. Może to doświadczenie powinno mnie ucieszyć, bo było wyjątkowe, ulotne i nie do powtórzenia. Pewnie opowiem o tym wnukom.

Ale poczułam smutek. I żal.

Co da nam wirus? Na pewno nowe rozdanie. Chciałabym wierzyć, że nie dużo gorsze niż obecne. A może czeka nas taki kryzys, o jakim nawet nie czytaliśmy? Kilka ich już w ostatnim czasie było i dotknęły wiele krajów świata, ale Polskę - w ostatnich 30 latach - oszczędzały.

Czy boję się wirusa? Nie, ale boję się opieki szpitalnej. Na zatłoczonych oddziałach, bez sprzętu i personelu. Czy jestem gotowa umrzeć? Biorę to pod uwagę, tak jak każdy z nas powinien brać.

Nie zamrozimy naszego życia na 1,5 roku, do czasu wynalezienia szczepionki. Ono musi wrócić do szkół, sklepów, klubów i firm. Czy chcemy, by nasze dzieci uczyły się z zadań wysyłanych e-mailem, bez możliwości poznania nowych tematów od nauczycielki, bez kontaktu z innymi dziećmi? Czy chcemy, by wróciły czasy 30-procentowego bezrobocia, a pensje spadły do poziomu sprzed 20 lat?

Seniorzy, jeśli nie zabije ich koronawirus, umrą na raka, zawał serca, udar, niewydolność, od potrącenia na drodze. Na coś umrą. I to w ciągu kilku lat. Zapytajmy ich, czy ostatnie chwile życia wolą spędzić w odosobnieniu, nie widząc dzieci i wnuków, nie zagadując do znajomych na ławeczce w parku, nie spacerując z pieskiem? Czy to jest życie?

Moi dziadkowie obchodzili ostatnio 80 urodziny. Kochają się bardzo, żyć bez siebie nie mogą. Wiele lat temu pomyślałam, że gdy jedno umrze, to drugie odejdzie z rozpaczy. Może lepiej, gdyby wspólnie zginęli w wypadku samochodowym? Ale z powodu zaćmy już nie jeżdżą autem.

Koronawirus daje szansę szybkiej śmierci razem. Wiem już, że w razie czego po prostu nie zadzwonią po ambulans. Powiedzieli mi to wczoraj na wideoczacie.
Ewa

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (348) ponad 50 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Polacy wracający z emigracji do Polski (1)

    Zeby w kraju leczyć się za darmo powinni najpierw pokazać pit za 2019 rok. Jeżeli jest tam zero to pomoc będzie udzielona ja uiści składkę zdrowotną w całości za wszystkie lata które nie płacił. z mioch pieniędzy łęczyc ich nie chce

    • 3 1

    • z twoich 500 plus rozumiem

      • 0 2

  • też zauważyliście ilu mędrców się objawiło na tym forum? (1)

    a ilu ziejących nienawiścią do autorki artykułu?
    Gdzie wcześniej byli Ci pierwsi? Chowali się czy co?

    • 4 26

    • Tak, bo przecież każda krytyka to hejt. Mamy kiwać głową i potakiwać, bo tak trzeba.

      • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Ankieta nie ma opcji "zróbmy mądrze" i kosztów by prakycznie nie było (19)

    Gdybyśmy jako wszystkie kraje jednego dnia stanęli na te 2-3tyg. (poza spożywczą, dostawami itp) umówilibyśmy się na odroczenie między-firmowych rozliczeń (zamiast nich jakieś umowy że "później sobie zapłacimy") to po max miesiącu świat ruszyłby na powrót z kopyta. Kto chory byłby wyłapany, odizolowany i nie byłoby problemu.
    Ale nie, postoimy teraz z 2 tyg. w jednym kraju (A), a inny (B) stwierdzi że u nich jest ok i będzie działać mniej czy bardziej normalnie. Epidemia ich pogoni po tygodniu to podkulą ogon i się zamkną. I teraz kraj A dawno wyszedł z zagrożenia, ale z krajem B biznesu nie zrobi, bo zamknięta granica, ludzie w B leżą ukryci w domach pod kołdrami. I tak 2-3-4-5-10 różnych krajów będzie "walczyć" w różnych porach, z różnym skutkiem i cyrk gotowy.
    Dodatkowo jakiś kierowca tira nie wytrzyma dnia bez roboty, przewiedzie koronę i zacznie wszystko na nowo. Wtedy krach jest zrozumiały, bo ile można. Ale stanąć 2-3 tygodnie raz na 100lat nie potrafimy, serio?

    Państwo mogło by elektronicznie dać każdemu pracownikowi (czy ogółem każdemu dorosłemu, nie-emerytowi) po załóżmy 1tyś zł. żeby za wszystko swoje (czynsz, jedzenie) na bieżąco przez te 2-3tyg. płacił, żeby się w tabelkach zgadzało, a firmy niech i nawet zawieszają wypłaty, pracownik wtedy przeżyje. Pieniądz jest tak czy siak umowny, rutynowo się go dodrukowuje a tu okazja do druku jest najbardziej uzasadniona z możliwych. Wartość tym pustym pieniądzom potrzebnym żeby się w rubrykach zgadzało- nadamy jak się uspokoi, umówmy się też że nadamy im tę wartość powoli, w 2-3-6 miesięcy? Może i w rok wyższej inflacji? Spłata jako podatek przez następny rok- możliwości wiele.
    Przecież jako pracownik można urlop wziąć na przestój, ostatnia pandemia 100 lat temu była, można się poświęcić.
    Ale firmy twierdzą że mają pieniądze na dzień do przodu a później padną- czemu? Bo państwo da za darmo jak popłaczemy. A ich domy stoją jeden na drugim, pełne samochodów...

    • 59 33

    • życie powiedziało: "sprawdzam" (6)

      Kto nie żył na kredyt to da sobie radę, a kto żył ponad stan to przeżyje dramat albo/i przepadnie na wieki wieków amen.

      • 11 4

      • To tych "przepadniętych" będzie cała masa (5)

        Chyba, że wierzysz, że ludzie w tym kraju mają oszczędności, żeby się utrzymać z nich parę miesięcy. Mówię o zwykłych ludziach, nie o tych, którzy "oszczędności" mają jeszcze dla dzieci i wnuków. Pomyśl, z łaski swojej, o wszystkich, którzy wynajmują mieszkania, bo to nie czasy z "Alternatywy 4" i nie dostaniesz przydziału na swoje M z wielkiej płyty, które będziesz mógł spłacić pożyczką wziętą w zakładzie pracy, a przeciętnego człowieka nie stać na kupno nieruchomości. W Polsce się wynajmuje mieszkanie od prywatnych osób, które również robią sobie z tego źródło utrzymania, bo swojska deweloperka przez 30 lat nie wpadła na pomysł budowy mieszkań wyłącznie na wynajem. Ci ludzie nad stan nie żyli. A teraz gdzie mają pójść - na ulicę? Oczywiście "socjalni" z lokalami od miasta będą zabezpieczeni. Czyli jak zawsze - patola górą. Nie opowiadaj tu o kredytach, bo takie podejście, to wąskie myślenie.

        • 13 3

        • (4)

          Masz rację, że tak to wygląda, ale pytanie czy tak powinno wyglądać? Ludzie dostają pozory wolności i nie zauważają, że są zakuci w kajdany z każdej strony, że sami się w nie pakują i teraz nagle mogą obudzić się z niczym, albo nawet lepiej- wszystko stracić i jeszcze mieć długi wobec banków- to nie ich wina tylko systemu i narzuconych reguł, nie mają za bardzo wyboru. Banki rządzą tym światem i już prawie wszystko jest ich własnością, już nie tylko ludzie, ale całe państwa. Może warto by się było nad tym zastanowić przy tej okazji, jak do tego doszło?

          • 2 0

          • (3)

            Może dlatego, że banki przez dziesięciolecia były instytucjami zaufania publicznego. Mówiło się: "Pewne, jak w banku". Tylko zapomnieliśmy, że bank, to nie dobry tata, który pomoże naprawić auto, podrzuci kasę i zaopiekuje się wnukami, a ludzie, którzy go tworzą. A ludzie są chciwi. Zabrakło Ci do wypłaty? No problem, pożyczę Ci stówkę, a Ty mi oddasz dodatkowo dychę za pożyczenie. Następnym razem zażądam już dwie dychy, a potem 50 zł. Przypuśćmy, że w międzyczasie Twoje zyski nie wzrosły. Ale pożyczyłeś raz, znów zabrakło, więc wracasz do mnie. Bank "jest miły", ciągnie coraz większy procent, ale za to pozwala spłacać długi na raty. Aż przychodzi dzień, w którym Twoje zobowiązanie wynosi wysokość wypłaty. I tu Cię mamy. Brawo, zostałeś naszym niewolnikiem. Państwa zadłużają się w podobny sposób: przez złe zarządzanie finansami publicznymi, rozdawnictwo wobec pewnych grup społecznych, czy instytucji. Rujnowanie przedsiębiorców podatkami, od których odprowadza się kolejne podatki powoduje, że ludzie ukrywają część dochodów albo w ogóle działają w szarej strefie. Państwo traci, jednocześnie utrzymując całą rzeszę roszczeniowych obywateli, którzy mając dwie ręce do roboty, postanowili łatwiej ułożyć sobie życie, bo to "elektorat" i co będzie, jak nas nie wybiorą. A poza tym tresura konsumenta. Idzie Boże Narodzenie, trzeba kupić nową konsolę do gry. Nie mam wolnych dwóch tysi, to se wezmę na raty. Zanim skończę to spłacać, z odpowiednim procentem, konsola się technologicznie "zestarzeje", więc na przyszłe Święta trzeba kupić nową.

            • 7 0

            • (2)

              Tak to mniej więcej działa z punktu widzenia jednostki, ale warto się temu przyjrzeć jeszcze dokładniej. Przede wszystkim bank nie pożycza swoich pieniędzy, tylko te które są niby na kontach. W rzeczywistości ich tam nie ma. Teoretycznie możesz wypłacić wszystkie pieniądze, które masz na koncie, ale gdyby więcej osób postanowiła tak zrobić, w tym samym momencie, to wystarczyłoby tylko dla nielicznych, a cały system szlag by trafił. Ale jeszcze ciekawsza jest sprawa na poziomie relacji między bankami a skarbem państwa, gdy państwo zapożycza się w bankach, tworząc dług publiczny, czyli na nasze konto, gdzie my i nasza praca jesteśmy gwarantem spłaty tego długu, następnie emituje obligacje i sprzedaje je bankom, by spłacać odsetki od długu, a następnie zapożycza się jeszcze bardziej, by wykupić obligacje i tak w kółko. Dług publiczny cały czas rośnie i chyba nie ma takiej możliwości by go spłacić. Banki tworzą pieniądz, którego nie ma i za ten nieistniejący pieniądz kupują istniejące rzeczy, działki, spółki... "Gdyby ludzie zrozumieli jak działa system bankowy, już jutro mielibyśmy rewolucję" - Henry Ford

              • 3 0

              • Bo pieniądze w bankach (1)

                Już dawno nie są gotówką, tylko cyferkami. Jeżeli pieniądze schowam do skarpety, mogę mówić o ich fizycznym posiadaniu. Mam np. 5 tysięcy. Mogę wydać maksymalnie 5 tysięcy, nikt mi ani pół złotego nie dołoży. Mogę wydać część z tego. Mogę również zrobić "wpłatę" do skarpety. Wtedy oszczędności rosną. Bank ma pieniądze wirtualne. Już w momencie pierwszej wpłaty mam na koncie tylko liczbę, którą mogę dysponować, bo bank stara się przekonać każdego, że inflacja zeżre moje oszczędności ze skarpety, więc opłaca się kasę złożyć w banku na procent. Tylko bank mi tak naprawdę tych procentów nie dokłada. One też są wirtualne. Przy małych kwotach, a takimi zazwyczaj zwykły Kowalski dysponuje, obiecane dywidendy zostaną pożarte przez koszty obsługi. Nadto, żeby się wzbogacić, bank natychmiast pożycza moje pieniądze różnym kredytobiorcom, którzy nie zawsze są w stanie spłacić zobowiązanie, skutkiem czego gotówka nie wraca do mnie, tylko zostaje nadal wirtualnymi cyferkami, tym razem bez pokrycia. To jest to, o czym piszesz - jeśli wieksza ilość klientów zechce wypłacić oszczędności, pieniędzy po prostu nie będzie.
                A ludzie, zwłaszcza młodzi, cieszą się nieustannie, że mają e-bankowość, kartę do bankomatu i blika. Szkoda, że nie mają refleksji, że to po większości pusty pieniądz wart tyle, co dziś czerwona stówka z Waryńskim i jak kiedyś zajdzie potrzeba - bank wycofa gotówkę dla siebie, a jego nieszczęsne ofiary będą się mogły podetrzeć cyferkami.

                • 4 0

              • Damn right!

                • 1 0

    • Nie do realizacji (6)

      Gdyż wykluczeń jest cała masa:
      chorzy, potrzebujący opieki, służby + cała masa która 'musi'
      madki z bombelkami co muszą ze sr*czką co 2 minuty iść do sklepu i tak dalej.

      • 6 8

      • "chorzy, potrzebujący opieki, służby + cała masa która 'musi'" (5)

        No wiadomo że nie zamkniemy szpitali i sklepów. Jak ktoś ma w firmie, nie wiem, zbiornik ciekłego azotu czy coś to on niech działa, albo piec hutniczy, albo jest elektrownią czy oczyszczalnią ścieków to tego przecież nie zamykamy...

        • 4 2

        • (4)

          No więc teraz spróbuj sobie wyobrazić ile to tej to "które musi". Sama spożywka to jest cała masa ludzi: rolnicy, hodowcy, skupy, producenci- mleczarnie, masarnie, fabryki, które muszą skądś brać sprzęt, opakowania, potem masz hurtownie, giełdy, dystrybucja, jeszcze dochodzi import/eksport, bo dla towarów nie można granic zamknąć, bo chyba żadne państwo nie jest samowystarczalne i dopiero na samym końcu masz sklepy. Do tego elektrownie, gazownie, wodociągi, kopalnie i wszystkie też można tak rozpisać na różne podmioty. Szpitale to też nie są sami lekarze. Potem cała gospodarka odpadami- nie możesz przez dwa tygodnie śmieci przez okno wyrzucać. A jak Ci się kibel zatka, to kto naprawi? A Policja i straż pożarna? W sumie wszystkich, którzy muszą może być więcej niż tych, którzy nie muszą.

          • 8 1

          • A zdajesz sobie sprawę Maciek że w rolnictwie pracuje raptem ok 1.5mln ludzi z ok 37mln polaków? (1)

            i oni tak czy siak są na dużym terenie, rozproszeni i odizolowani tak czy siak? Że przetwórstwo żywności ma normy higieny, i przestrzega ich- a zobacz na biura, w koreii właśnie doszli do wniosku że to w biurach się ludzie zarażali najwięcej. A biurowi mogą pracować w domach, albo wcale.

            • 1 1

            • Ale czy ja powiedziałem żeby nie zamykać biurowców, czy pubów? Jak ktoś może pracować zdalnie, to jasne- niech pracuje zdalnie, nawet już zawsze., będzie parę milionów aut mniej na ulicach. Zdajcie sobie tylko sprawę z tego, że nie ma takiej możliwości żebyśmy wszyscy pozostali w domach i że robiąc tylko to i tak się tego wirusa nie pozbędziemy. Widocznie politycy doszli do wniosku, że lud jest zbyt ciemny by sam zrozumiał co robić by zminimalizować ryzyko zakażenia i najprościej będzie nakazać im siedzieć w domach i pewnie dużo w tym racji, bo gdyby nie zamykać restauracji, to ludzie by nadal do nich chodzili.

              • 0 0

          • No a tak jak jak jest teraz to co, ktoś ci zamyka szpitale, elektrownie? (1)

            zamykają się właściwie ci co chcą, bo przymusu nie ma. Wiele zakładów w mojej okolicy działa a robią jakieś elektryczne puszki czy coś. To by mogło poczekać. Czy restauracje działają? Nie. I mogłyby się zamknąć wcześniej, zapytaj o to teraz włochów. Całe biura robią z domów, nie spotykają się po 200 ludzi w open space, a to nie jest tak że nie pracują wcale. Zresztą połowa tej pracy jak wiemy i tak jest niepotrzebna.
            Zresztą w tym durnym kraju jest jeszcze komunistyczny kult pracy, więc nie ma nawet z kim poważnie rozmawiać. Widziałeś jak się chiny zamknęły? Jak nie zrobimy tak samo to będziemy to ciągnąć 2 lata, ze stratami gorszymi niż 2 miechy zatrzymania wszystkiego co można.

            • 0 1

            • Chiny się zamknęły? Zamknęli jedną prowincję, 4% populacji. Cała reszta kraju mogła spokojnie na nich pracować. Ja nie twierdzę, że nie powinniśmy zamykać niczego i nie wprowadzać żadnych środków ostrożności. Twierdzę tylko, że takie gadanie: "zostańmy wszyscy w domach" jest bez sensu, bo to jest awykonalne.

              • 0 0

    • (3)

      Gdyby pis wprowadził zamknięcie granic w styczniu - lutym, byłoby mądrze. Tylko to niejest takie łatwe, dodatkowo ktoś zacząłby krzyczeć, że pisiaki wyprowadzają nas z unii.

      • 11 3

      • (1)

        Opozycja darla by jape: skandal.demokracja. konstytucja. .

        • 11 4

        • Od kiedy ta banda przejmuje się opozycja, gorszym sortem i prawem?

          • 2 2

      • Gdyby zamknęli granice w styczniu, kupili odpowiedni sprzęt i testy

        To dzisiaj normalnie byśmy żyli, bez zarazy i widma masowych zwolnień oraz bankructw.
        Oni woleli żreć sie o kurskiego i dwa miliardy.

        • 6 2

    • Problem w tym, że osobą/intytucją, które rządzą tym światem to nie na rękę Twój pomysł, bo by na tym nie zarobiły, nie miały kontroli nad światem

      • 3 0

  • Przed chwilą dosłownie byłem świadkiem takiej sytuacji w mniejszym sklepie na Żabiance (1)

    Na drzwiach komunikat, że "w związku z zaistniałą sytuacją, w sklepie mogą przebywać 3 osoby". Czekam ja, czeka jakaś pani, czeka jakiś pan w maseczce ochronnej.
    Zza sklepu wychodzi starsza pani i bez słowa wchodzi do sklepu. Padają pytania od oczekujących dlaczego wchodzi, skoro inni czekają. Bez odpowiedzi. Po chwili pani wychodzi z paką papieru toaletowego i bez słowa odchodzi. Pan stojący obok w spobób emocjonalny zwrócił pani uwagę, że chociaz powinna zapytać, poinformować, czy cokolwiek powiedzieć.
    Na to pani się odwróciła i powiedziała do niego "załóż sobie dwie maski i**oto". I poszła.
    Teraz wiecie skąd się bierze hejt na starszych ludzi? Własnie na takie pokazy chamsta, egoizmu, bezczelności i co najgorsze - nieliczenia się z drugim człowiekiem.
    To u starszych osób bardzo częste, chociaż nie powszechne. Ale zdarza się np w kolejce do lekarza. Znacie to? "ja tylko zapytać". Wchodzi i siedzi tam godzinę. Oto nasi mili starsi, empatyczni ludzie.

    • 3 2

    • i myślisz, że to jest nagminne tylko wśród starszych ludzi? wszystkie chamskie przypadki u lekarza jakich byłam świadkiem były działaniem osób w kategorii 30-50 lat. A bo się spieszy, a bo był umówiony na konkretną godzinę i ma gdzieś, że jest obsuwa i wszyscy muszą czekać, albo, mój faworyt, ma dziecko w samochodzie.

      • 3 0

  • Status materialny nie jest sensem życia

    Kryzysy gospodarcze przychodzą i odchodzą. Mniejsze i większe. Każdy w ciągu życia doświadczy ich kilku - w skali osobistej i globalnej. Ale gospodarki się odbudowują. Co najgorszego może mnie spotkać - mniejsza pensja?, brak wakacji?, rezygnacja z karty na siłownię, kina, restauracji?, rezygnacja z zajęć dodatkowych dla dzieci?, sprzedaż samochodu?, wyprzedaż majątku?, utrata mieszkania?, utrata pracy? Wszystko to jest lepsze niż śmierć moich bliskich.

    • 5 0

  • Ten artykuł jest chyba dla śmiechu

    Przeczytałam artykuł drugi raz uważnie i zaczynam zastanawiać się czy to są drwiny.
    Nie chce mi się zbytnio wierzyć, że dla kogoś druzgoczącym przeżyciem są zakupy owoców na pustym rynku, albo dramatem jest nauka dziecka przez wideoczat. Jeśli tak jest (oby nie) to zaczynam chodzić na czworaka i biegne przyłączyć się do stada dzików w lesie, bo nie chcę już należeć do rasy ludzkiej.

    • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    A 'izolacja starszych' a 'młodzi do pracy'? (1)

    Zastanawiałem się na taką opcją ale to i tak za późno już ale nad opcja: granicę zamknięte ale szkoły i studia i kluby, kina, galerie nie, tzn izolacja tylko grupy najbardziej zagrożonej czyli osób starszych. Wtedy kryzysu zero a nawet wzrost, narażeni są zabezpieczeni i kilkakrotnie bardziej wspomożeni gdyż tylko oni byliby pod 'opieką' a reszta żyje normalnie, czyż śmiertelność do 55tki nie jest niższa niż w przypadku zwykłej grupy i innych chorób? Inną sprawą to ile śmierci będzie 'pośrednich' bo może się potem okazać że wirus zabije 50ciu a 150 popełni samobójstwa bo zbankrutują. Tego już nikt nie liczy a takie samobójstwa już są.

    • 9 16

    • Chore

      Chore jest to co proponujesz!

      • 0 1

  • (1)

    " Ostatnie lata były dobre dla wielu Polaków. Coraz więcej osób ma samochody i to coraz nowsze".
    Oto cel życia, powód do szczęścia? Epidemia dołożyła swoje do tego czego doświadczamy w ostatnich latach: coraz dłuższe kolejki do lekarzy, coraz więcej chorób nowotworowych. Prawie wszyscy , którzy coś mają są zadłużeni na pół życia, trzęsą się o zdrowie, o pracę , bo nawet teraz pada mnóstwo biznesów a klocki domino dopiero zaczęły się przewracać.

    • 3 0

    • Telewizor, meble , mały Fiat oto marzeń szczyt. Nic się nie zmieniło.

      • 2 0

  • Trochę pokory wobec życia, wobec świata. Dobrze mieć marzenia i żyć w przekonaniu, że wszystko jest zależne od nas. Wystarczy maleńki wirus, albo dość spora asteroida, czyiś błąd, zrządzenie losu i wszystkie plany diabli wzięli. Aż przypomina mi się rozmowa Wolanda i Berlioza z Mistrza i Małgorzaty odnośnie śmiałych planów i niespodziewanych wypadków, które je przekreślają. To że człowiek jest śmiertelny to tylko połowa biedy, jesteśmy niespodziewanie śmiertelni.

    • 5 0

  • Opinia wyróżniona

    (17)

    Pani czytelniczko Ewo. Nie wiem, czy jest Pani realna, czy tez wymyślił Panią ktoś z redaktorów. Zwrócę się jednak do Pani tak, jakby Pani istniała. Gospodarka od wielu lat napędzana jest generacja długu, wojnami, oszustwami i brudnymi pieniędzmi. System taki oczywiście co jakiś czas wymaga resetu, najczęściej w postaci wojny (która być moze za jakiś czas i do nas zawita). Wybuch epidemii tylko przyspieszył to nowe rozdanie. Co do Pani rodziców - życzę im wszystkiego najlepszego. Jeśli chcą, to przecież mogą przyjmować gości i wychodzić na dwór, żyć jakby nic się nie działo. Pytania o starszych ludzi i sens izolacji chyba warto zostawić wyłącznie dla siebie. Stad już tylko krok do kompletnego braku empatii i sugestiach o korzystnej dla ogółu selekcji naturalnej.

    • 212 19

    • (4)

      Całkowicie się z Tobą zgadzam, jak jeszcze nigdy z nikim na tym forum. Jeśli chodzi o pierwszą część, to powiem tylko tyle, że szkoda, że tak mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę. A co do drugiej- strasznie mnie już irytuje ta dyskusja o ludziach starszych i schorowanych, młodzi i zdrowi chcą decydować co będzie dla nich najlepsze i nikt się ich nie pyta o zdanie. Te wszystkie teksty, że babcie wypełzły na miasto, a powinny siedzieć w domach, bo mogą umrzeć. A może by tak im pozwolić decydować o własnym losie? Może taka izolacja jest dla nich gorsza od śmierci?

      • 6 5

      • Czego wy nie rozumiecie?? (2)

        To nie jest ze umrze kilku staruszków, tylko że nagle do szpitala trafi naraz mnóstwo ludzi, którzy je sparaliżują. Chcesz żeby wyrostek twojego dziecka operował okulista?

        • 1 1

        • Dodam jeszcze jedno- To nie ludzie starsi i schorowani roznoszą tego wirusa, to nie oni jeżdżą na narty do Włoch, to nie oni przywlekli tutaj to świństwo, więc jak na prawdę zależy Ci na tym by nie sparaliżować systemu opieki zdrowotnej, to wychodząc z domu, załóż maseczkę, nie po to by chronić siebie, tylko po to by chronić innych przed sobą i nie zwracaj uwagi innym, bo podchodząc do nich i zaczynając dyskusję, narażasz tylko siebie ich i wszystkich wokoło.

          • 0 0

        • Zastanów się czego Ty nie rozumiesz.

          Chcesz powiedzieć, że należy zamknąć wszystkich staruszków i osoby z przewlekłymi chorobami, odebrać im ich prawa, żeby w razie czego miał kto operować Twojego synka? To może stwórzmy od razu obozy zagłady dla nich wszystkich i pozbądźmy się problemu. Młodzi i zdrowi sobie poradzą, większość przejdzie chorobę łagodnie i nie sparaliżują systemu opieki zdrowotnej, a Twój synek będzie bezpieczny, w razie gdyby coś mu się stało.
          Opowiem Ci historię pewnej 95 letniej kobiety, która jest niezwykle sprawna zarówno fizycznie, jak i umysłowo. Marzę by dożyć jej wieku, pozostając w takiej kondycji. Codziennie rano wychodzi na spacer, zrobi zakupy, nieduże, bo z większymi sobie nie poradzi, bo nie podjedzie pod lidla dużym autem, z dużym bagażnikiem, spotyka się z innymi, porozmawia, pójdzie do kogoś na herbatkę, odwiedzi cmentarz, a wieczorem chodzi do kościoła. W domu jest w stanie sama o siebie zadbać, sama przygotować dla siebie posiłek, umyć się, ubrać, rozebrać, zrobić pranie itd. Ale pod wpływem nagonki na starsze osoby i tych 20 letnich dzieciaków, którzy w trosce o jej życie i zdrowie, zwracają jej uwagę, że nie powinna wychodzić, została w domu, przez dwa dni nie wychodziła... trzeciego miała już problem by wstać z łóżka. Więc jaki ona ma wybór? Albo zaryzykować, że dopadnie ją wirus i umrze szybko, prawdopodobnie na tyle szybko, że nie zdąży obciążyć systemu opieki zdrowotnej, który z resztą to ona przez całe życie finansowała, a nie te dzieciaki, albo pożyć troszkę dłużej, przykuta do łóżka i wymagająca stałej opieki.
          Ja mówię tylko tyle- odwalcie się od staruszków i dajcie im żyć tak jak chcą i nie mówcie, że wyrostek waszego synka jest ważniejszy.

          • 0 0

      • jestem starszą osobą

        do tego nie mogącą w nocy spać. I tak sobie czytam, co też młodzi mają do powiedzenia na nasz temat. Pięknie, nie ma co...
        Pojechałam dzisiaj do mojego miasta i chwilę obserwowałam jak zachowują się ludzie na ulicy, jak żyje społeczność. I po powrocie podzieliłam się myślą z moim synem, którym się opiekuję - powiem to samo tutaj - wygląda na to, że takie epidemie (zarazy, wszelkie klęski żywiołowe) są po to by unicestwić tych, którzy są umysłowymi półgłówkami, a pozostawić tych, którzy sa w stanie analizować i samodzielnie wyciągać prawidłowe wnioski. Krótko mówiąc widziałam dzisiaj stado baranów (o tak, to moi współobywatele, niestety) tłumnie wysiadające z autobusu (jedna dziewczyna z maską) i równie tłumnie wchodzących do Biedronki. Żadna ekspedientka w żadnym sklepie spożywczym, w którym byłam (mięso, pieczywo) nie była chroniona, ani przed zakażającymi klientami ani przed tym by same przypadkiem kogoś nie zaraziły. Dla nich wszystkich nic się nie dzieje. Najwyżej umrze kilku staruszków, bo młodzi przecież z tego wyjdą? Na pewno?

        • 8 1

    • oczywiście , że można "zamrozić" nasze życie nawet i na 5 lat (7)

      przypomnijmy sobie II WŚ, trwała przez 5 lat, z godziną policyjną , łapankami itd i Polacy dali radę
      więc teraz też damy

      • 27 7

      • Za jaką cenę jaki zysk??? (6)

        Dodatkowe dwa może pięć lat dla takich co przeżyli już swoje życie w zamian za przyszłość naszą i naszych dzieci?
        Zobaczycie jaki będzie wusyp samobójstw za parę miesięcy.

        • 8 26

        • (4)

          idąc twoim tropem selekcji naturalnej to przecież nic takiego się nie stanie - odsieją się słabsi psychicznie :)

          • 22 2

          • I nie będzie komu pracować na wasze socjale i inne plusy (3)

            Jak ja żałuję że nie wyjechałem stąd 20 lat temu. Że byłem tak głupi, że chciałem dać krajowi coś od siebie... Że zmarnowałem swoje najlepsze lata i ugrzązłem tu... majątki, zobowiązania, relacje... Mówi się, że ojczyzna jest jak matka, ale ta matka to alkoholiczka która odbierze Ci wszystko co zarobisz, zdowie a na koniec życie.

            • 9 7

            • jakie nasze, histeryku? mam normalny etat i w moim sektorze raczej go nie stracę. źle inwestowałeś to twój problem, nie zwalaj na "ojczyznę która jest jak matka" (co to w ogóle za konstrukt językowy). do biznesu nie powinni pchać się nieudacznicy.

              • 0 1

            • Jeszcze nie jest za późno, być moze za kilka miesięcy zniosą zakazy przemieszczania się i będziesz mógł wyjechać :)

              • 0 0

            • Przecież teraz w każdym kraju na świecie beddie syf

              Nie wiadomo czy unia to wytrzyma

              • 1 0

        • Ja ja ja ja

          Moje, dla mnie, ja chce

          • 10 1

    • OOO z ust mi to Jakubie wyjąłeś. Ja wieściłem rodzinie i znajomym wojnę bo ludzkość już taka jest, jak jest za dobrze i w d*pie się przewraca to trzeba resetu... Kto nie wierzy niech zajrzy do podręczników historii. USA jak nauczyła się że na wojnie się zarabia to co chwila jakiś lokalny konflikt tworzyli. Ta epidemia, to nowe rozdanie, ten kolejny New World Order może nas od wojny uchroni.
      PS jak mamy poważne problemy to nagle LGBT, Greta, limity CO2, i elektryczne samochody schodzą na dalszy plan

      • 6 1

    • ma Pan rację!!!! (1)

      zarówno ta Pani jak i Pan powinniście zamilknąć:) Pan ma patent na mądrość od samego Boga na piśmie, a ta Pani śmiała napisać o swoich odczuciach. Masakra.

      • 5 13

      • Takie pomysły należy gasić w zarodku, natychmiast. Tak, jak pomysły na unicestwianie osób upośledzonych, masowa aborcje i czystki etniczne.

        • 11 6

    • 10/10

      • 21 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane