Ponad 50 tys. zł próbowali ukraść oszuści działający metodą "na policjanta". Choć przestępcom udało się zabrać pieniądze, to zarazem popełnili błąd, który pozwolił policjantom namierzyć ich kryjówkę. 41-letnia kobieta i jej 33-letni konkubent są już w rękach policji.
Wszystko zaczęło się pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy do 74-letniej mieszkanki
Gdańska zadzwonił mężczyzna, który podał się za policjanta. Dzwoniący stwierdził, że prowadzi tajną akcję, dodał też, że pieniądze seniorki są zagrożone.
Seniorka uwierzyła oszustowi, wzięła z domu oszczędności - pieniądze i biżuterię o łącznej wartości ponad 50 tys. zł - i zawiozła je taksówką we wskazane przez fałszywego policjanta miejsce, po czym zostawiła... w wiacie śmietnikowej.
Gdy kobieta wracała do domu, jej mąż zadzwonił na policję, aby potwierdzić informacje o prowadzonej przez rzekomych funkcjonariuszy akcji. Prawdziwi policjanci natychmiast wyprowadzili go z błędu i zajęli się sprawą oszustwa.
Policyjni wywiadowcy po kilku minutach pojawili się w miejscu, gdzie 74-latka zostawiła pieniądze i kosztowności. Choć przestępcy zabrali swój łup, to policjanci dysponowali dokładną wiedzą, skąd i kiedy go zabrano, dzięki czemu wyśledzenie oszustów - m.in. dzięki okolicznym kamerom monitoringu - było tylko kwestią czasu.
Jeszcze tego samego dnia policjanci weszli do jednego z mieszkań na terenie Oliwy i zatrzymali tam 41-letnią kobietę oraz jej 33-letniego konkubenta.
- Funkcjonariusze w mieszkaniu zabezpieczyli także pieniądze oraz biżuterię, które były ukryte w szkatułce i w dziecięcym wózku. Zatrzymani sprawcy trafili do policyjnego aresztu, usłyszeli już zarzuty oszustwa. Decyzją sądu kobieta trafiła pod dozór policji, a mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie - mówi Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
