• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zbigniew Kobus - "co ja mogę?"

10 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 

Arka Gdynia

- Między siódmą a trzynastą kolejką dwukrotnie dostałeś czerwoną kartkę. Co się z tobą dzieje?

- Sam nie wiem. Wcześniej nie należałem do kolekcjonerów kartek, a szczególnie czerwonych. Może bierze się to z ogólnej sytuacji, z rozczarowania...

- Co masz na myśli?

- Gdy przyjechałem do Gdyni, obiecywano mi złote góry. Dziś w klubie nie ma pieniędzy na pensje, nie ma premii, buty do gry kupują piłkarze, sam muszę płacić za akademik, nawet dresów wyjściowych brak. Odżywki od niedawna - po interwencji trenera Gierszewskiego - są, ale odnowa biologiczna w "Faltomie" ogranicza się do basenu i sauny. Nie mamy własnej szatni. No i baza treningowa... Dwa treningi na murawie w tygodniu, to za mało. Ktoś powie, drobne sprawy. Być może, ale od tego się zaczyna. Bo futbolem rządzi pieniądz. Rozumiem rozgoryczenie kibiców, przyznaję, że gramy słabo i przepraszam za to, lecz wszyscy powinni wiedzieć, co dzieje się w klubie. Trzeba też wiedzieć, że arkowcy grają tak, jak potrafią. Ani razu nie mogliśmy grać w optymalnym składzie. Z tego powodu dziwiliśmy się zmianie trenera, przedwczesnej i chyba niepotrzebnej. Beniaminek zawsze jest skazywany na pożarcie...

- No to trzeba was wzmocnić!

- Przydałby się ktoś bardzo mocny do gry w środku, ale ktoś taki nie przyjdzie za darmo. Moim zdaniem, wobec takich zaległości względem zespołu, sięgających poprzedniego sezonu, pozyskanie drogiego piłkarza jest niedopuszczalne. Gdy sam tu przychodziłem, o Arce mówiło się w Polsce jak o eldorado. Ostatnio opinia się zmieniła. Nie chcę, aby Arka podzieliła los Lechii-Polonii. Rok temu, kiedy mogłem grać w Gdańsku, oferowano mi trzy razy większe pieniądze niż w Ceramice, ale szczęśliwie dla mnie posłuchałem rad mądrych ludzi, znających gdańskie realia.

- Twoja szczerość może być kosztowna.

- Zawsze tak było, że moje wypowiedzi wywoływały reakcję działaczy. Mówię to, co myślę. Nie lubię minimalizmu. Gorzka prawda, ale prawda. W tej chwili wygląda to tak, jakby utrzymanie było poza naszym zasięgiem. Tymczasem za wszelką cenę należy zjednoczyć siły i walczyć do upadłego. Jesteśmy na północy kraju, a nikomu z południa nie chce się jeździć na mecze taki kawał drogi... Wina za obecny kryzys spoczywa po połowie na piłkarzach i działaczach. Okazało się, iż jeśli nasz sponsor, Prokom, nie prześle pieniędzy na czas, to w klubie nie ma ani grosza. Słyszę usprawiedliwienia, że wiele klubów II ligi ma kłopoty finansowe. To prawda, jednak tam płaci się przynajmniej pensje, podstawę utrzymania piłkarza. W Arce nie ma graczy, którzy mogą ratować się oszczędnościami. Nie do pomyślenia jest, aby tak szybko wstrzymano wypłatę premii, stanowiących istotny czynnik motywacyjny. Nie mamy już szans na utrzymanie? Nie warto już inwestować w drużynę? Ze słów prezesa Milewskiego wynika, że w budżecie przygotowanym przez Prokom nie ujęto kosztów premii.

- Rozmawiałeś o tym z prezesem?

- Co ja mogę? Jestem zbyt młody, aby cokolwiek sugerować. Są w zespole zawodnicy starsi, bardziej doświadczeni. Prezesa szanuję za to, że przyszedł do nas i oznajmił, że na piłce się nie zna. Nie każdy tak potrafi. Powiedział, iż jest obrotny, ma układy i będzie załatwiać kasę. To jest w porządku. Szkopuł w tym, że obiecanej kasy nie ma.

- Jak długo chcesz grać w Gdyni?

- Podpisałem profesjonalny kontrakt do końca sezonu. Nie zamierzam uciekać, choć nie wiem, czy moje wypożyczenie jest spłacone w stu procentach. Zawsze chciałem mieszkać i grać w Trójmieście. Poza tym obiecałem Zbyszkowi Rybakowi, jednemu z najbardziej oddanych kibiców, że zrobię wszystko, by Arka utrzymała się w II lidze.

- Gdzie płacą lepiej, w Gdyni czy Opocznie?

- Gdybym został w Ceramice, gdzie - jak ostatnio usłyszałem - miałbym teraz szansę na występy w podstawowym składzie, zarabiałbym znacznie więcej. Jednak w lipcu, po tak długiej kontuzji, moja gra w silnej kadrowo "jedenastce" nie była tak pewna. Wbrew pozorom, nie miałem tam żadnych kłopotów. Chciałem tylko grać. Pieniądze były mniej ważne. Zgodziłem się, co nie jest praktykowane, że pieniądze z tytułu kontraktu będę otrzymywać z pensją. To był błąd, bo w tej chwili nie dostaję nic. A tak miałbym już w kieszeni chociażby jedną z trzech rat. W umowie termin wypłat określono do trzydziestego każdego miesiąca, co oznacza, że poślizg może przekroczyć dwa tygodnie. Błędem też było, iż zrezygnowałem z mieszkania. Moja żona jest studentką czwartego roku politechniki i postanowiłem, że wspólnie z córeczką Wiktorią, która ma dwa miesiące, będziemy mieszkać w Gdańsku, w akademiku. Dla klubu to oszczędność, jednak do tej pory zapłacił czynsz tylko za sierpień. Wcześniej, w lipcu, korzystałem z gościny Jacka Wosickiego.

- Faktycznie, jesteś rozczarowany.

- Kiedy udało mi się wejście do drużyny, kiedy strzelałem bramki, wszyscy chcieli ze mną rozmawiać, poklepywali po plecach. Dziś nikt nie garnie się do rozmowy, tylko słyszę, że Kobus nic nie gra, chodzi i smęci. Upadł pomysł z moim udziałem w internetowym czacie z kibicami. Szkoda, bo chciałbym mieć z nimi kontakt. Wspaniale zachowują się na trybunach.

- Lubisz dużo mówić.

- To prawda, bywam gadatliwy. Nazywam rzeczy po imieniu. Może i mówię za dużo, jednak zawsze chcę zmobilizować siebie i kolegów. Nie jestem złośliwy, tylko wybuchowy. Tak było w sobotę, w końcówce meczu z Łęczną. Rzuciłem parę ostrych słów, które akurat wpadły do uszu sędziego. Jakby na boisku nikt nie przeklinał.

- Już na początku sezonu stwierdziłeś, że drużyna jest albo przetrenowana, albo niedotrenowana...

- Trener Gierszewski wziął mnie na rozmowę. Przyznałem rację, że to sprawa szkoleniowca. Przeprosiłem i było po kłopocie.

- Dochodziło do scysji na treningach.

- Nie znoszę odpuszczania, od treningu wszystko się zaczyna. Koledzy chyba byli zaskoczeni moim zachowaniem. Jestem nauczony, że jak stracę piłkę, to walczę, o jej odebranie. Nie patrzę na partnerów i nie udaję niewinnego.

- Ostatnio grasz słabiej.

- Wystartowałem na świeżości i może dlatego wyglądało to tak dobrze. Po czerwonej kartce z Zagłębiem trener pogonił mnie trochę po lesie i to był chyba błąd. Obecnie nie mam ani świeżości, ani szybkości, ani wytrzymałości. Na wyeliminowanie tego ostatniego braku potrzebuję jednak więcej czasu. Dziś mam siły na 70 minut. To efekt kontuzji. Zajęcia pana Pisarskiego są jednak bardzo ciekawe i mam wrażenie, że nowy szkoleniowiec dostrzegł, czego mi potrzeba. Treningi indywidualne to fajna sprawa. Niestety, z powodu kartek nie mogę jechać do Świtu.

Rozmawiał: Stanisław Rajewicz



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (8)

  • co ja mogę

    Po pierwsze szacunek dla Ciebie za tak szczerą rozmowę z redaktorem .coś mnie się zdaje że Masz rację to co sią dzieje w Arce jest nie do pomyślenia to znaczy że Arka ma kibiców piłkarzy ,ale nie ma zarządu ,albo nie ma dobrego zarządu ,jedno z najbogatszych miast w POLSCE I nie mają pieniędzy na utrzymanie 2 ligi coś mnie się nie chce wierzyć .Ludzie weśćie się do roboty a jak nie dajecie rady zrezygnujcie to przyjdą nowi i może dadzą radę.

    ARKA GDYNIA NA ZAWSZE

    • 0 0

  • zbychu!

    Zbyszek pozdrowienia od kibicow Arki! Wiecej takich ambitnych nam potrzeba i oddanych klubowi! Dlaczego nie wyszedl czat z Kobusem? ktos wie?
    TYLKO ARKA GDYNIA

    • 0 0

  • ARKA GDYNIA

    POZDROWIENIA DLA ZBYSZKA
    Ktos potrafi powiedzieć prawdę. szacunek dla niego. POWODZENIA ZBYSZKU
    TYLKO ARKA

    • 0 0

  • Niech zarząd pozwoli skupić się piłkarzom wyłącznie na formie sportowej to będzie O.K.
    Z innej beczki: Zawadzkiego pogonili, Piątek na testach w Orlenie,bo Arka ma za dużo piłkarzy-PARANOJA JAKAŚ????
    POZDROWIENIA

    • 0 0

  • to jest komedia

    brawa za odwazna wypowiedz i moc ambicji z twojej strony ,cos trzeba z tym zrobic.paranoja ze w jedno z bogatrzych miast nie moze utrzymac 2 ligi !!!!!!!!!!!!!!!!

    • 0 0

  • Fatum ekstraklasy?

    Czy to nie dziwne, że od ładnych kilkunastu lat nie mamy ekstraklasy w Trójmieście?! (Fuzji Lechii z Olimpią nie liczę). Mamy dwie drużyny z piękną tradycją... Arkę Gdynia i Lechię Gdańsk, masę kibiców gotowych stawić się na meczach ekstraklasy (wiadomo, za sukcesami pójdzie każdy), a tu sprzedaje się zawodników, wydaje pieniądze na pierdoły (i nie chodzi mi tylko o ostatnie zakupy żółto-niebieskich), mam nadzieję, że nowy prezes oczyści przedpole. Może rzeczywiście metodą jest ktoś spoza branży? Panie prezesie - ma Pan mój kredyt zaufania. Zobaczymy na jak długo...

    • 0 0

  • Od kilku lat nie mamy chociaży silnej drugiej ligi.
    Niech Arka się utrzyma, Lechia awansuje (mimo wszystko jest to możliwe)
    Miejmy dwa silne drugoligowe obozy i wtedy można dopiero mówić o ekstraklasie.
    Zawodników na Wybrzeżu zawsze będziemy mieli a tak dzięki nam np.Amica gra z powodzeniem w I lidze (Szamo,Bieniuk,Królik,Zieńczuk,Dawid......chyba wystarczy)

    • 0 0

  • Na silną drużynę w Trójmieście...

    ...trzeba będzie jeszcze poczekać. Podziękujmy sponsorom! ..... Zbyszek, nie mów, że nic nie możesz, bo do Prezesa droga prosta... a jak nikt nie chce spróbować to nic się nie zmienia i tyle. Pozdrawiam wszystkich kibiców Arki... OBY SIĘ UTRZYMAĆ!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane