• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmarł najstarszy polski marynarz

rb
5 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Aleksander Pawelec chętnie spotykał się ze studentami, opowiadając im o II wojnie światowej. Aleksander Pawelec chętnie spotykał się ze studentami, opowiadając im o II wojnie światowej.

Mimo poniesionych ran uciekł ze szpitala, by nadal walczyć o wolną Polskę. Jako zwiadowca na rowerze jeździł po 120 km. Nocą. Potem został marynarzem, walczył też w Armii Krajowej. Aleksander Pawelec zmarł w wieku 103 lat.



Aleksander Pawelec urodził się 13 grudnia 1915 roku w Lututowie, w powiecie Wieluńskim. Miał 16 lat, gdy jego rodzina przeprowadziła się do Gdyni. Tu zaczął pracować w kinach jako bileter - najpierw w "Lido", a potem w "Morskim Oku". Sprawdzał się, więc powierzono mu odpowiedzialną funkcję operatora, a następnie kierownika.

Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, w lutym 1939 r. trafił do służby wojskowej w 1. Morskim Batalionie Strzelców w Wejherowie. To tam został zwiadowcą, który nocą patrolował granicę. Żeby nie było go łatwo wykryć, jeździł na rowerze - średnio 120 km co noc.

Już podczas drugiego dnia wojny został ranny i trafił do szpitala wojskowego w Gdyni. Lekarz opatrzył mu ranę i zaordynował hospitalizację, ale nie zważając na jego protesty Aleksander Pawelec wypisał się sam i wrócił do służby. Już 6 września 1939 r. w czasie obrony Gdyni i Kępy Oksywskiej uczestniczył w przekazywaniu rozkazów pomiędzy ppłk. Pruszkowskim a płk. Dąbkiem.

19 września 1939 r. trafił do niewoli niemieckiej, a potem do obozu jenieckiego w Gross-Born. Przez rok planował ucieczkę i w końcu dopiął swego. Wrócił do Gdyni i wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a potem do Armii Krajowej, gdzie używał pseudonimu "Karol". W 1943 r. został dowódcą Armii Krajowej w gminie Lututów.

- Nigdy nie zapomnę koszmarnych i szarpiących serce obrazów. W czasie jednego z nalotów schroniliśmy się w rozległych piwnicach dworku ziemiańskiego. Piwnice były przepełnione ludźmi, którzy skryli się przed działaniami wojennymi. Wśród nich przeważały kobiety, starcy i duża ilość dzieci. Zgromadzeni śpiewali Pod Twoją Obronę. W tym momencie posypały się bomby. Kilka z nich eksplodowało bezpośrednio przy oknach piwnicznych. Rozgrywały się dantejskie sceny. Byli zabici i ranni. Spadające cegły, tynk i swąd spalenizny oraz dym dopełniały obrazu tragedii - napisał Aleksander Pawelec w swojej książce "Wspomnienia z lat młodości i II wojny światowej (1934-1945)".
rb

Opinie (31) 1 zablokowana

  • Stopy wody pod kilem na wiecznej wachcie !

    • 19 1

  • Cześć i Chwała Bohaterom !!!

    Wieczny Odpoczynek Racz Mu Dać Panie...

    • 17 1

  • (1)

    Gdzie dostanę książkę ?

    • 2 1

    • Nigdzie

      Kup.

      • 0 0

  • Lututów rulez.

    • 2 1

  • Ludzie, trochę się zainteresujcie zanim zaczniecie pisać, bo popadacie w groteskę... (3)

    Kpt. w st. spocz. Aleksander Pawelec był żołnierzem Morskiego Pułku Strzelców - strzelcem w mundurze marynarskim - ale nie marynarzem sensu stricte. Obrońcą Gdyni.

    Wszelkie wzniosłe odwołania do morskich tradycji darujcie sobie proszę, bo są zupełnie niepotrzebne i nieadekwatne, niepoważne po prostu. Już zwłaszcza te żeglarskie teksty (żeglarze zwykle mają dużo do powiedzenia, a marynarz tylko kiwa głową z politowaniem).

    Z mojej strony szacunek i pokłon głowy. Kilka lat temu z zainteresowaniem przeczytałem wspomnienia p. Pawelca. Pięknego wieku dożył. Niech spoczywa w pokoju.

    • 23 1

    • Zgadza się. (2)

      Znałem osobiście Pana Aleksandra, mam nawet książkę z dedykacją. Potwierdzam, Pan Aleksander nigdy nie był marynarzem.

      • 3 0

      • hmmm

        A w tytule co jest napisane?

        • 0 0

      • Egzemplarz, który miałem pożyczony, również był z dedykacją dla moich dziadków.
        Podobała mi się opowieść o tym jak "usadził" pewnego oficera z nadmiernym ego. Taki drobny epizod, ale świadczący o charakterze, zwłaszcza że stawka była wysoka (utrata pracy, a był jedynym pracującym wówczas w rodzinie).

        • 0 0

  • żołnierz rowerzysta (1)

    Z 120 km co noc to trochę przesada chyba nie miał górala,bo na moim jak przejechałem 102 km to zeszli cały dzień i na drugi dzień to najpewniej by mi się nie chciało nawet połowy tego przejechać a rowery czy drogi wtedy czy dzieci to zupełnie inna bajka.

    • 3 19

    • może nie miał "górala", ty zaś z pewnością nie masz interpunkcji

      ani logiki...

      • 2 1

  • Gdańszczanin (1)

    Szacunek ! Az sie łezka w oku kręci ! Prawdziwy bohater! Płyn przez morza i oceany .Amen.

    • 6 4

    • POlska się was wstydzi PO

      • 0 2

  • w ręku trzymam książkę.. (1)

    Wspomnienia z lat dojrzałości w czasach powojennych 1945-1957.
    W roku 2015 byłem na spotkaniu autorskim. Pan Aleksander prezentował książke,,Miał 100 lat.
    Cały wieczór stał..opowiadał..a po odpowiadał na pytanie.W żadnym momencie prelekcji nie popełnił błędu, nie było zapomnienia a nawet pytania poprawiał. On jego rodzina oraz moja ze strony Matki
    przybyła transportem w maju 1945 roku.A zatem znam członków tej rodziny. Razem z siostrzenicą zdawaliśmy maturę.W notce biograficznej brak informacji, aby był marynarzem pływającym bo nie był. Gdybym porównywał umiejętność wypowiedzi Aleksandra np. z wypowiedziami Andrzeja D. to są jakby dwie klasy ..wyższa i podstawowa.

    • 6 2

    • Odwaga.

      Pan Aleksander był bardzo odważnym człowiekiem.

      • 0 0

  • Sława Bohaterowi

    Niech spoczywa w pokoju w bliskości Boga.

    Dzięki za wiersze

    • 4 2

  • Pan Pawelec utożsamiał się z Polskim morzem, bronił go przed bandycką agresja ze strony niemiec.

    i to wystarczy , aby budził szacunek wśród marynarzy.
    Bez względu na to czy pływał, czy nie.

    • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane