- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (218 opinii)
- 2 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (274 opinie)
- 3 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (150 opinii)
- 4 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (140 opinii)
- 5 Studenci z nową wizją al. Niepodległości (251 opinii)
- 6 15 mln dofinansowania na prace na Puckiej (51 opinii)
Zmarł założyciel Blues Clubu
Ten rok jest bardzo zły, zdecydowanie zbyt wielu dobrych ludzi odchodzi. Wczoraj odszedł kolejny z nich - Leszek Pomierski, założyciel i właściciel gdyńskiego Blues Clubu, przede wszystkim jednak totalny pasjonat, człowiek absolutnie zwariowany na punkcie muzyki. A także facet, który miał marzenia i nie bał się ich realizować. Umarł na nowotwór.
Poznałem go ponad 20 lat temu, kiedy prowadził komis płytowy we Wrzeszczu. Ta jego klitka, kiosk - jak mówiliśmy - szybko stała się miejscem, gdzie nie tylko kupowało się płyty, ale o muzyce się rozmawiało, muzyki się słuchało, można tam było siedzieć godzinami, przebierać w płytach i dyskutować z Leszkiem o wyższości świąt Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia (w jego wypadku - o wyższości Boba Dylana nad czymkolwiek innym na świecie).
Szczerze mówiąc, to na początku nas połączył układ czysto biznesowy - jako młode szarpidruty biegaliśmy do komisu Leszka z kolegami i oddawaliśmy własne płyty, bądź też płyty, które ktoś nam przysłał za te nasze. W zasadzie wpadaliśmy tam nawet i kilka razy w tygodniu, w teorii, żeby wziąć kasę za płyty, w praktyce, aby tę kasę Leszkowi zostawić, bo nie dało się po prostu zabrać tych pieniędzy i uciec: Leszek pokazywał, Leszek opowiadał, Leszek puszczał... i człowiek wychodził z płytami, a nie z mamoną.
Tam właśnie, w tej niewielkiej klitce przy dworcu we Wrzeszczu, zrodził się chyba pomysł, aby założyć klub muzyczny z prawdziwego zdarzenia. Bo jak już gadać o muzyce i słuchać muzyki, to najlepiej na żywo, przy piwie, w fajnym miejscu. I Leszek zrealizował swoje marzenie co do joty, chociaż wszyscy dookoła się w głowę pukali, gdy mówił, że zrobi klub, gdzie będzie się grało bluesa.
Leszku, odpoczywaj w pokoju. Chociaż nie w ciszy. Bo mam nadzieję, że muzyki ci nie zabrali.
Aktualizacja Pogrzeb Leszka Pomierskiego odbędzie się w sobotę 5 marca o godz. 11 na Cmentarzu Komunalnym w Witominie. Wcześniej, o godz. 10:15, odbędzie się msza święta w kościele Redemptorystów przy ul. Portowej.
Opinie (99) 9 zablokowanych
-
2016-03-02 12:04
to nie rok jest zły, a po prostu taka jest kolej rzeczy... ktoś przychodzi i ktoś odchodzi...
"Ten rok jest bardzo zły, zdecydowanie zbyt wielu dobrych ludzi odchodzi."
- 1 4
-
2016-03-02 12:26
Zlego licho nie bierze... Kondolencje dla rodziny
- 0 5
-
2016-03-02 13:02
Ludzie tak nagle odchodzą..
ostatnio jeszcze mijałam go na Starowiejskiej w Gdynii.....odpoczywaj w pokoju
- 4 1
-
2016-03-02 13:29
Ta chwila nigdy nie w porę...
Aniu, serdecznie współczuję, łączę się w modlitwie.
- 1 1
-
2016-03-02 13:29
Żegnaj!
Jak tu wielu przede mną pisali, tez "wpadałem" do sklepiku/komisu płytowego we Wrzeszczu, czasem zirytowany że lepszej ceny za CD nie dostałem ale za to ceniłem wiedze Lecha i klimat miejsca. Pare lat później idąc sobie w dół ulicą Świętojańską "zaczepił" mnie Lechu słowami: - A pan do mnie tak?! Ja zdziwiony ale wnet wyjaśnia mi że właśnie zakładają klub muzyczny - BluesClub i zaprasza!
To było w 2002 roku i odtąd zostałem stałym bywalcem i koncertów i jam sessions czy po prostu zagladałem tam na tzw. piwko z muzyką w tle nigdy nie przypadkową a często i ja mogłem "puścić" swoje CD's i tak dzieliliśmy się i pięknem tego gatunku i rocka i country a i czasem brzmiał tam wspaniale nad ranem sam Dean Martin ;-)
Potem rozkręcało się - powstawały pierwsze festiwale bluesowe na bulwarze gdyńskim... Pomagało się w tym z radością...
Miałem przerwę w bytnosci tam gdyż na pare lat wyjechałem z kraju ale zawsze byliśmy w kontakcie choćby telefonicznym i nieraz z Nowego Jorku dzwoniłem bezposrednio do baru na Portowej 9! Było wesoło!
Był też czas sporego niporozumienia i prawie zerwania relacji z Lechem panią Anią i samym miejscem ale stopniowo chyba udało to się jakos odsunąć w niepamięć wzajemnie jak sądzę...
Od paru lat coraz sporadyczniej tam bywałem a i Lechu w gorszej formie niestety bywał zdrowotnej ale wydawało się że gorzej już nie będzie itd.
Trudno mi się pogodzić z Jego odejściem - raz jeszcze składam i tu kondolencje pani Ani i synowi Krzysztofowi.- 9 0
-
2016-03-02 16:42
Wielki Żal
Ostatni raz rozmawiałem z nim przed koncertem Johna Cliftona w listopadzie 2015 roku, dochodził do siebie po operacji.
- 2 0
-
2016-03-02 17:32
..nic nie napiszę
...włączę sobie muze którą poznałem przez Tego Człowieka. Dziękuję Leszku.
- 5 0
-
2016-03-02 17:59
Ni ma chopa
,a wczoraj był z nami-cu tu dużo godać.....
- 1 0
-
2016-03-02 18:16
Szacunek
Też pamiętam ten komis. Rewelacyjne miejsce. Pokój jego duszy!
- 1 0
-
2016-03-02 19:18
wielki zal i smutek
znalismy i przyjaznilismy sie od dziecka,moje dzieci na Twoich rodzicow wołały Babcia i Dziadek i tak mowia we wspomnieniach do dzisiaj...chociaz nasze drogi czesto sie rozchodziły przez sprawy zawodowe i inne zainteresowania to tak samo czesto sie schodziły,łaczyłonas przeszło 50 letnie kibicowanie naszej gdynskiej Arce ktorej ty jako pierwszy z nas bedziesz kibicował w niebiosach..przeszlismy wiele razem ale Ty byłes zawsze TYM LESZKIEM niezmienialnym ,jedynym,zgłowa pełna kawałow zawsze pozytywny i usmiechniety...to nie jest moja opinia to jest opinia wszystkich ktorzy Ciebie znali...widzielismy z żona jak choroba wdarła sie do twojego organizmu i jak cierpiac walczyłes...widzielismy jak blusmeni powoli przygotowuja dla Ciebie koncert powitalny w niebiosach ale ten zespół zagra dlaCiebie zdecydowanie za szybko! Stworzyłes pewną legendę ktorą zostawiasz w naszych sercach i wspomnieniach.Raz juz orkiestra grała na pozegnanie(Titanic) a Tobie blusmeni zagraja na powitanie w niebiosach....szkoda ze tak szybko Żegnaj LECHU, Janek z Danka.
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.