• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zobacz kościół ekstremalnych spowiedników

Jakub Gilewicz
2 grudnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kolegiata w Gdyni zmieniła się w bazylikę

Zobacz kościół i kaplicę, gdzie zakonnicy spowiadają ponad 80 tys. osób rocznie!


Zbudowany w średniowieczu przez białych mnichów, spłonął kilka wieków później razem z ludźmi zamkniętymi w środku. Jednak najbardziej znany jest z kaplicy, gdzie rocznie odbywa się ponad 80 tys. spowiedzi! W szóstym odcinku cyklu "Niezwykłe świątynie Trójmiasta" prezentujemy gdański kościół św. Józefa wraz z Kaplicą Wieczystej Adoracji.



Tak niegdyś wyglądał kościół św. Józefa. Tak niegdyś wyglądał kościół św. Józefa.
Dawniej świątynia miała wiele kunsztownie wykonanych ołtarzy i bogato zdobioną kazalnicę. Dawniej świątynia miała wiele kunsztownie wykonanych ołtarzy i bogato zdobioną kazalnicę.

Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w gdańskim kościele św. Józefa?

Wnętrze ma mieć wyłożone dźwiękochłonnym materiałem. Bo do słabiej słyszących trzeba mówić głośniej, a w kaplicy trwa przecież adoracja w ciszy. Ma mieć też krzesło dla mniej sprawnych, coby nie musieli klękać. Do tego klimatyzacja. Przesada? Siwowłosy zakonnik: - Życie.

Bo zdarza się tak: najpierw wchodzi spocony robotnik, później mocno wyperfumowana kobieta, kolejna osoba nie umyła zębów, a po niej klęka dziewczyna i omal nie mdleje. Dlatego nowy, długo oczekiwany konfesjonał ma być praktyczny. W końcu spowiedź odbywać się będzie w nim codziennie. Jak zawsze ekstremalnie długo: przez dwanaście godzin.

Ponad 80 tys. spowiedzi rocznie

Od kilkudziesięciu lat oblaci spowiadają w starym. Stoi pod ścianą w Kaplicy Wieczystej Adoracji zobacz na mapie Gdańska. Tabliczka przed wejściem informuje: spowiedź do godz. 18. Nie mówi od kiedy. Nie musi. Zakonnicy dzień w dzień odprawiają mszę o godz. 5:30, po czym siadają w konfesjonale. Dyżurują na zmianę. - Rocznie jest około osiemdziesiąt parę tysięcy spowiedzi w tym jednym miejscu - wylicza o. Tomasz Ewertowski ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Przeważnie na spowiedź czeka kilka osób. Kiedy zbliżają się święta, kolejka potrafi kończyć się przed wejściem do kaplicy. - I ludzie potrafią czekać nawet półtorej godziny. Z jednej strony oznacza to, że bardzo im zależy. Z drugiej, że mają do nas zaufanie, za które bardzo chciałbym podziękować - mówi zakonnik stojąc przed drugimi drzwiami do kaplicy.

Co kilkanaście sekund ktoś go mija. Kamienną posadzkę wygładziły podeszwy butów. Na wiele wieków przed tym, zanim w 1947 r. pojawili się tu oblaci, w kaplicy była spowiednia. Posługiwali tu karmelici, zwani białymi mnichami.

Przeprowadzka białych mnichów

Pół grzywny ofiarował w Braniewie, podobnie było w Gdańsku. Książę Henryk Lancaster, bawiący na Pomorzu w 1391 roku, był hojny dla dwóch braci karmelitów. W niedalekiej przyszłości książę zasiadł na angielskim tronie jako król Henryk IV. Z kolei dzięki datkom ofiarodawców i poparciu władz krzyżackich, karmelicki klasztor szybko się rozwijał.

Budynki stały na Młodym Mieście, prawdopodobnie nieopodal dzisiejszej ul. Jana z Kolna zobacz na mapie Gdańska. Jednak w połowie XV wieku Młode Miasto - założone i popierane przez Krzyżaków - zostało zniszczone. Mieszkańców przesiedlono do innych dzielnic. Wprawdzie kościół i klasztor przetrwały, ale czasy wojny trzynastoletniej były niepewne. Władze Gdańska zaproponowały: karmelitów przenieść do bezpieczniejszego Starego Miasta, a klasztorne zabudowania rozebrać, aby nie posłużyły jako schronienie dla wrogich wojsk.

- Iżby zasię(...) panowie, przeor, bracia i ich konwent nie doznali zbyt przykrego z takowej rozbiórki płynącego uszczerbku w regularnym praktykowaniu reguły, lecz by kult Boga mógł od nich ciągłego doznawać pomnożenia, kościół świętego Jerzego męczennika, naprzeciwko szpitala św. Elżbiety, wewnątrz naszych murów i obwarowań położony, jak również w miejscu dla nich odpowiednim i zdatnym, wraz z dzwonnicą, dzwonem i pozostałymi zabudowaniami(...) wspomnianym panom, przeorowi, braciom i konwentowi na wieczne czasy z wolnej woli i prawa na mocy niniejszego oddajemy w posiadanie - mówił akt przekazania karmelitom przez miasto terenu i zabudowań szpitala św. Jerzego.

Zakonnicy przeprowadzili się i mimo problemów finansowych rozpoczęli budowę ceglanej świątyni, znanej dziś jako kościół św. Józefa zobacz na mapie Gdańska. W 1483 roku powstały fundamenty, a dziesięć lat później chór przykryto dachówką. Świątynia miała mieć trzy nawy, długość 75 metrów i sięgać aż do bramy, która stoi do dziś przy ul. Elżbietańskiej zobacz na mapie Gdańska. Powstał klasztor i jednonawowy kościół, bo na drodze dwóch kolejnych naw stanęła reformacja i krach miejskich finansów.

"Ceremonie przedziwnie rozpalają pobożność"

W Gdańsku, jak podaje znawca dziejów miasta Andrzej Januszajtis, "zakazano zakonnikom wygłaszania kazań, słuchania spowiedzi, zbierania jałmużny na ulicach i w prywatnych domach, zezwolono jedynie odprawiać msze w klasztornych kościołach". W mieście wybuchały antyklerykalne zamieszki. Dochodziło do rabunków, dewastacji i wypędzeń. W połowie XVI wieku w karmelickim klasztorze został tylko przeor i kaznodzieja.

Zakonnicy musieli sprzedać biskupowi ziemię i ogród w Chmielniku, a pobliskiemu szpitalowi św. Elżbiety większość zajmowanego terenu. Sytuacja karmelickiego klasztoru powoli zaczęła się poprawiać, kiedy miasto rozpoczęło wypłacanie odszkodowań, a szpital św. Elżbiety zwrócił użytkowane tereny i wyremontowane budynki. Klasztor zaczął odzyskiwać dawną świetność.

- Procesja trzykrotnie klasztor obchodzi, a przyłączają się do tej procesji heretycy i śpiewają razem z naszymi ludźmi, mianowicie z Polakami; tymczasem grzmią i huczą bębny i trąby wraz z organami i cały kościół jarzy się nieskończonymi światłami. Takie obrzędy i ceremonie przedziwnie rozpalają (czegośmy sami doświadczyli) pobożność zgromadzonego ludu - relacjonował sekretarz francuskiego posła, który w XVII wieku wybrał się na rezurekcję do karmelickiego kościoła.

Protestancko-katolicki konflikt odżył jednak za sprawą wojny na słowa między jednym z karmelitów a rektorem Gimnazjum Akademickiego. Wybuchły zamieszki. Tłum wyważył bramę. Wtargnął do klasztoru i kościoła. Rąbano drewniane ołtarze, wyrywano piszczałki z organów, a zakonników oprowadzano ciągnąc za brody. Sprawa dotarła do samego króla. Posypały się wyroki: śmierci, dożywocia i krótszych pobytów w więzieniu. Miasto wypłaciło karmelitom kolejne odszkodowanie. Rozpoczęła się kolejna odbudowa. Sto pięćdziesiąt lat później karmelici ostatecznie stracili jednak swój klasztor. Władze Prus dokonały kasaty.

Kościół płonie, kaplica stoi

Część klasztornych zabudowań przejęło pruskie wojsko, a w 1840 r. powołano parafię św. Józefa. Centralnym miejscem kościoła był ołtarz główny z obrazem patrona ludzi pracy. Jak relacjonował pod koniec XIX wieku historyk Józef Pawlowski w świątyni znajdowało się także "14 ołtarzy bocznych, z których dwa znajdujące się w prezbiterium odróżniają się znacznie od pozostałych wielkością, rzeźbami i wspaniałymi ozdobami". Wrażenie na historyku zrobiła również kaplica ze sklepieniem wspartym na dwóch filarach. Do dziś stoi w niej ołtarz z wizerunkiem Matki Boskiej Szkaplerznej. Przetrwał ostatnią wojnę. To wyjątek w historii kościoła św. Józefa.

- O dziwo spalił się cały kościół, cały klasztor, stropy się zapadły, a kaplica ocalała... - duma o. Tomasz, rektor kościoła.

Był 27 marca 1945 roku. Armia Czerwona zajmowała kolejne dzielnice Gdańska. Ks. Georg Klein relacjonował: - Kobiety, dzieci i starcy schronili się ze strachu na plebani i w kościele.(...) Żołnierze zaczęli biegać po nich i zaraz się pojawili z łupami, robili miejsce dla innych.(...) Jeden żołnierz szedł za nami, grożąc gestami wyrzucił nas z domu i zmusił 18-letnią dziewczynę, by została. Po jakiejś chwili pojawiła się na dworze, wzburzona, potargana i milcząca. Stało się. Pojawiły się inne grupy, już pod wpływem alkoholu. Podobno znaleźli zapasy alkoholu w piwnicy pobliskiego Ratusza Staromiejskiego.

Tak wyglądał kościół po pożarze w 1945 r. Tak wyglądał kościół po pożarze w 1945 r.
Jak pisze ks. Klein, każdemu, kto chciał wyjść z kościoła czy plebanii, żołnierze grozili pepeszami. Później przyjechał samochód wyładowany bańkami. - Jedną z nich wciągnęli do kościoła, drugą do plebani. Dało się zauważyć zapach benzyny i odtąd wiedzieliśmy, co nas czeka. Jakaś kobieta, która była w kościele, wypadła i została natychmiast zastrzelona. Pijany żołnierz wszedł do kościoła. Widzieliśmy z plebani, jak w świątyni buchnęły płomienie i słyszeliśmy krzyki i płacz znajdujących się wewnątrz ludzi. Żołnierz wyszedł i zamknął za sobą drzwi. - wspominał ówczesny wikary parafii św. Józefa.

Spaleni żywcem...

Proboszczowi udało się na jakiś czas oddalić niebezpieczeństwo, które groziło plebani i ludziom w jej wnętrzu. Zwrócił gestami uwagę radzieckiego oficera. Ten przepędził żołnierzy i wyrzucił na zewnątrz osoby, które były w budynku plebanii. - Kiedyśmy po kolejnej strasznej nocy znowu chcieli iść do plebanii, zobaczyliśmy, że jest wypalona, podobnie jak kościół, a także ulice i uliczki, które przedtem przetrwały wszystkie nienaruszone - pisał wikary.

Spalonych żywcem upamiętnia epitafium. Na cegłach odbudowanego kościoła do dziś można znaleźć ślady ognia. - Zginęły kobiety, starcy i dzieci, a kościół po pożarze to była totalna ruina - opowiada o. Ewertowski, którego zgromadzenie zakonne przejęło zniszczony kościół i rozpoczęło odbudowę.

Dziś, jak przed wiekami, kościół ma ceglane mury. Wyposażenie jest jednak współczesne. Ostała się tylko barokowa chrzcielnica, która niegdyś stała w kaplicy i epitafium rodziny szlacheckiej. Nie ma kunsztownie wykonanych ołtarzy i ozdobnej ambony. Ściany są puste i surowe. Wewnątrz świątyni niesie się echo. - Kiedy podczas mszy wierni śpiewali pieśń, w kaplicy już kończyli, a w kościele jeszcze trwała - wspomina Wojciech, który w młodości przychodził do kościoła św. Józefa.

Zdaniem jednego z zakonników pogłos ma też dobrą stronę: głos mówiącego trafia do głębi serc. Wierni najbardziej cenią sobie jednak spowiedź i adorację. W kaplicy codziennie, na wiele godzin wystawiany jest Najświętszy Sakrament. - W każdej chwili wierni mogą wejść, uklęknąć. Skorzystać z daru Bożego Miłosierdzia - poleca zakonnik.

Wszystkie ściany ma krzywe, a nadal stoi. Zobacz kościół św. Jakuba, gdzie niegdyś mieściła się Biblioteka Gdańska i Królewska Szkoła Nawigacji, a teraz posługują w nim ojcowie kapucyni.

Do jego budowy parafianie zużyli milion dwieście tysięcy cegieł. Zobacz kościół św. Antoniego Padewskiego w Gdyni oraz pobliski klasztor ojców franciszkanów.

Miejsca

Opinie (192) ponad 20 zablokowanych

  • Wstyd przyznać, ale człowiek uczy sie od żydów cwaniactwa. (3)

    Czekam zatem do momentu, gdy znużony ojczulek zaczyna przysypiać i hyc do spowiedzi. Polecam...!

    • 6 22

    • i co z tego? (1)

      lepiej nie iść do spowiedzi w ogóle, i tak Bóg zna twoje serce i wie wszystko, takim sposobem oszukujesz samego siebie

      • 10 2

      • Sam piszę - wstyd przyznać, ale z drugiej strony

        wszystko i tak dzieje się w moim sumieniu, umyśle, duszy. Zatem mając do wyboru dociekliwego parafialnego spowiednika, zapewne wzorem prymasa tez konfidenta SB, wybieram wyrozumiałego i znudzonego ojczulka.

        • 0 2

    • skoro masz takie pomysły to wogóle nie jesteś chrzescijaninem
      a ta twoja spowiedz możesię równie dobrze odbywać w jkaimś bałaganie

      • 5 1

  • boga nie ma, religia to opium dla mas (3)

    • 13 38

    • to wasza opinia towarzyszu Lenin (2)

      • 13 7

      • ? (1)

        Zeusa nie ma?

        • 2 4

        • Zeus i inni bogowie są, obecnie przebywają w piekle.

          • 3 2

  • ludzie zacznijcie mysleć jaki bóg pozwala czynić tyle zła w swoim imieniu (5)

    • 9 27

    • Bajki z mchu i paproci (4)

      W XXI wieku. Wszystko za pieniądze naiwnych baranów (tzn. owieczek). Pomyślcie ile ludzkiego nieszczęścia, cierpienia i biedy kosztował podległych mafii watykańskiej ten moloch. Oczekuję na cykl: "Najdroższe auta kleru". Proszę skończyć z tą sekciarską demagogią. Laicyzacja społeczeństwa to proces nieodwracalny. Ave.

      • 9 16

      • (3)

        w imię Boga nikt zła nie czyni. W imię Boga czyni się jedynie dobro, darzy się miłością. Zło to teren szatana - świadomie czy nieświadomie ma on swoich zwolenników. Spróbujcie się nawrócić, poprosić Boga o ingerencje w wasze życie, a zobaczycie jak diabeł będzie o was zaciekle walczyć.

        • 11 7

        • refleksja (2)

          A ja tam lubię boga Dionizosa.

          • 4 4

          • Człowiek od najdawniejszych czasów za pomocą spirytystycznych seansów rozmawiał z bogami nie zdając sobie z tego sprawy, że to upadli aniołowie. Niejako to człowiek stworzył bogów.

            Upadły anioł - szatan - nienawidzi Boga oraz nienawidzi człowieka. Człowieka nienawidzi dlatego, że człowiek jest stworzony na wzór i podobieństwo samego Boga.

            • 1 5

          • Świętowit, Swarożyc, Jaryło- stawiam na bogów słowiańskich

            - .
            - .
            - .
            .

            • 1 0

  • dlaczego rodzą się chore dzieci taki miłośierny bóg nie dopuścił by do tego (20)

    • 9 25

    • xXx (11)

      Bo w cierpieniu można spotkać Boga.
      Sam Bóg posłał swojego syna na krzyż by odkupić śiat a także Ciebie...

      • 13 6

      • sama sobie cierp i nie zmuszaj nikogo ani cierpieniem czyimś nie wyzwalaj nikogo (10)

        • 8 13

        • xXx

          Nikogo nie zmuszam.... Tylko mówię Cię moje życiowe doświadczenie a do tego mam prawo:)

          • 11 5

        • masz rację niech sami cierpią a innym dadzą żyć w szczęściu (2)

          • 7 6

          • Miłość bez cierpienia, przyjaźń bez wysiłku niewiele są warte (1)

            Cierpienie wokół nas po prostu jest. Prędzej czy później może dotknąć i mnie. Skoro Bóg jest solidarny z ludzkim cierpieniem, czyż można wyznaczać granice naszej, ludzkiej solidarności? Inaczej mówiąc, czy można poczuć się spokojnym, usprawiedliwionym, gdyż to cierpienie jest zbyt dalekie, zbyt obce, dotyka kogoś innego a nie mnie? Dla ucznia Chrystusa ten drugi nigdy nie jest obcym, jest bliźnim, człowiekiem tak bliskim, że właściwie w nim odnajduje pełniej siebie samego.

            • 5 7

            • mówisz tak, jakby Bóg chciał, żeby człowiek cierpiał... To rzeczywiście "przejaw miłości"... nic dziwnego, że ludzie przestają wierzyć w Boga skoro takie farmazony się im wciska i jak się zdarza coś strasznego to nawet tzw przywódcy religijni mówią, że Bóg tak chciał i że w cierpieniu można Boga znaleźć...
              co za bzdury...

              • 2 1

        • Cierpienie czyni przedwcześnie dojrzałym (F. Hebbel) (5)

          Krzyż Jezusa wyraża najbardziej dosłowną solidarność w cierpieniu. Jest to solidarność Boga, który współcierpi z człowiekiem i to swoje współcierpienie posuwa aż po krzyż: pomówienie, niesłuszny wyrok, opuszczenie, wyszydzanie, ból fizyczny i duchowy, straszliwą samotność, trwogę konania. Bóg w Jezusie Chrystusie, idący z człowiekiem w drogę jego cierpienia, nędzy, osamotnienia. jest to niewątpliwie wielka tajemnica dla ludzkiego rozumu, ale zarazem bardzo konkretna wskazówka dla całego Kościoła świętego, dla każdego z nas.

          • 4 5

          • Zadziwiające odwracanie kota ogonem (4)

            To jest zboczenie, a nie "solidarne cierpienie z człowiekiem". Sadysta maltretujący drugiego człowieka lub pozwalający na jego mękę zapewne podobnie się męczy. Prawdziwą wartością życia jest satysfakcja z jego poznawania i szczęście, a nie cierpienie. Opętani religią ludzie potrafią strasznie skrzywiać rzeczywistość, a nawet zadawać cierpienie innym, z którymi im nie po drodze.

            • 5 7

            • Zwolennicy eutanazji także często mówią o zapewnieniu "godnej śmierci" osobie cierpiącej (3)

              Krzyż, ze względu na to wszystko, co reprezentuje, a więc także i ze względu na zawarte w nim przesłanie teologiczne ukazujące sens i wartość cierpienia, i w czasach Apostołów był zgorszeniem i głupstwem. Apostoł Paweł stwierdzał to z robiącą wrażenie mocą: "Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas... spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (1 Kor 1,18-23).

              • 3 4

              • (2)

                Widać, jak na człowieka uwarunkowanego religią żadna logika wywodu nie działa. On ma swoją świętą prawdę, a jeżeli ta jest różna od rzeczywistości, to tym gorzej dla tej ostatniej :).
                "Przesłanie teologiczne ukazujące sens i wartość cierpienia" jest, po pierwsze, religijnym uzasadnieniem cierpień zadawanych innym ludziom, nierzadko przez tych religijnych i nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek pozytywną wartością dla ludzi, czy ludzkości w ogóle.
                Po drugie, deklarowane odkupienie ludzkich grzechów, przeszłych i przyszłych, spowodowane cierpieniem Jezusa na krzyżu, jest sprytnym zabiegiem kościoła -jako kontynuatora wiary, zapewniającym mu monopol na interes odpuszczania grzechów w czasach po-chrystusowych.
                Cytowanie "świętej książki" nie jest dowodem w sprawie, ponieważ jej "świętość" oznacza jedynie "niekwestionowalność" zawartych w niej treści dla wierzących, ale nie dla ludzi nie uzależnionych od religii.

                • 5 4

              • (1)

                Widać, jak na człowieka uwarunkowanego antyreligią żadna logika wywodu nie działa. On ma swoją świętą prawdę, a jeżeli ta jest różna od rzeczywistości, to tym gorzej dla tej ostatniej.

                Najgorzej jest uzasadniać typowe brednie, zwyczajnie się nie da. W tym całym wywodzie nie ma krzty logiki i prawdy.

                Ja jestem szczęśliwy wiedząc o Bogu, szczęśliwy widząc dobroć ludzi wokół, szczęśliwy czytając takie jak tutaj słowa ukazujące wiarę, jedyną drogę do szczęścia prawdziwego, wiecznego. Bo w ziemskim życiu nie chodzi o trudy, otrzymane ciosy czy wynikające głównie z ludzkiej bezduszności cierpienia, ale o dostrzeganie sensu tego, co się robi, po co się żyje, po co się cierpi. Ja np. też jestem niepełnosprawny i mimo związanych z tym życiowych dramatów jestem szczęśliwy, bo wiem, że jest Bóg, że ja i my wszyscy nie jesteśmy sami.

                • 3 5

              • Tomku!

                Nie ma czegoś takiego, jak "antyreligia". Nazwanie argumentów bredniami nie jest zaprzeczeniem ich logiki, a tym bardziej nie jest wykazaniem w nich nieprawdy.
                Poza tym, czyżbyś miał boskie kwalifikacje twierdząc, że wiara religijna jest jedyną drogą do szczęścia prawdziwego i wiecznego? Ponadto, zważ na fakt istnienia na świecie wielu religii, tak współcześnie, jak i w przeszłości, a katolicyzm, a nawet chrześcijaństwo jako całość należy do mniejszości. Twoja pewność, co do istnienia katolickiego Boga wynika tylko z tego, co wpojono Ci wcześniej. Gdybyś żył w innej kulturze, twierdziłbyś coś innego, a przecież byłbyś tym samym człowiekiem.
                Współczuję Ci cierpienia związanego z niepełnosprawnością, ale przecież nie ono jest źródłem jakichkolwiek wartości. Jestem przekonany, że byłbyś szczęśliwszy bez tego obciążenia, czego Ci życzę.

                • 3 2

    • (4)

      Bo Bóg nie jest władcą tyranem. Owszem - miał swoje marzenie i stworzył Raj bez cierpienia. Człowiek jednak zadecydował, że będzie żył poza zasadami tego miejsca gdzie cierpienia nie było. Człowiek wybrał swoją ułomną wolę i swoje konsekwencje błędów jakie popełnia. Bóg jest miłosierdziem a zarazem szanuje wybór człowieka z tego konsekwencjami.
      Dzięki temu mamy i cool i zarąbiście oraz "róbta co chceta".

      • 12 6

      • Naprawdę wierzysz w te bajki? Gadajacy wąż i wiatropylne panny... (3)

        Całe pismo kupy się nie trzyma, bo na przestrzeni setek lat, setki razy było zmieniane pod obecną linię polityczną kleru. Niewygodne "ewangelie" jak i naukowe księgi po prostu palono. Na imprezach zbiorowych kleru zwanych soborami dowolnie ustalano dalszą linię ekonomiczno-polityczną. Wszystko co reprezentuje kościół ( zakaz antykoncepcji, nakaz bezżenności wśród księży, walka z nowoczesną medycyną) służy utrzymaniu biedy i ciemnoty wśród owieczek oraz powiększaniu stanu majątkowego kleru. Tylko tak spasiony, wykształcony i majętny kler może mieć władzę nad pospólstwem. Spróbujcie pójść po wsparcie finansowe do proboszcza...powodzenia.

        • 4 3

        • Maybach (2)

          Coś tu się tobie pokićkało :)
          Rozmawiamy o dwóch diametralnie rożnych sprawach. Ja mówię o religii a ty mówisz o administracji kościelnej. W pewnym sensie potwierdzasz to co ja powiedziałem, ze człowiek który też i przejął administracje wiarą popełnia wielkie , ogromne błędy, ale to człowiek popełnia nie Bóg.
          A to co w tytule zawarłeś to wstydziłbyś się nie znać możliwości współczesnej techniki i medycyny :)

          • 1 0

          • Boga nie ma, jest motóóóóóórrrrrr ! (1)

            • 0 1

            • No jasne, że motor :) Do dzisiaj mnie piszczel i biodro narywa gdy twarda rzeczywistość mnie połamała i motor również. Oczywiście powinienem tutaj zapytać - a gdzie był wtedy Pan Bóg? Jednak nie pytam - bo rozum mi nie połamało. Nie wierz w nic i najbardziej bądź sceptyczny wobec siebie samego. Jesteś tylko człowiekiem, nie Bogiem, a ludzie popełniają błędy za które wcześniej czy później trzeba płacić. Ludzie nie mają miłosierdzia ani dla siebie ani dla innych ludzi.

              • 2 0

    • czy chorego dziecka nie można kochać? (2)

      czy ono nie może być darem? czy od razu trzeba je zabić, jeszcze w łonie matki? czy ważniejsza jest kariera zawodowa, te parę lat przepracowanych od rana do wieczora, żeby później mieć na 80metrowe mieszkanie i auto w kredycie na 35 lat? Odczłowieczamy się, zacznijcie patrzeć na bliźnich, a ktoś zacznie patrzeć na Was!

      • 14 3

      • Trochę jakby nie na temat, ale popieram w zupełności :)

        • 2 1

      • Nie słyszałam, zeby choroba dziecka kogokolwiek uczłowieczyła

        wiem za to, że przyczynia się do wzrostu biedy, rozpadu małżeństw, depresji i samobójstw, nie wspominając o cierpieniu samego dziecka do końca jego życia. KK szantażuje was- ciemna maso strachem i nieistniejącym życiem po życiu, sprzedając bajki o uszlachetniającym cierpieniu i ostatnim wdowim groszu.Genialne- sprzedawać z takim omarżowaniem towar, którego nie ma! Dlaczego cierpieć mają jedynie owieczki,a ostatnie pieniądze oddawać mają biedni? "Pasterze" zajmują się jedynie dojeniem owieczek, pasieniem własnego brzucha, zaglądaniem do kielicha i coroczną wymianą auta.

        • 3 3

  • Spaleni żywcem... (1)

    Sowieccy zwyrodnialcy nazywani przez co niektórych "wyzwolicielami" palili i niszczyli nie tylko kościoły, grabili mienie, gwałcili, torturowali, mordowali.

    • 16 5

    • Spaleni żywcem...

      Niemieccy - hitlerowscy zwyrodnialcy - nazywani przez co niektórych nadludźmi - palili i niszczyli od 1939 roku nie tylko kościoły ! Grabili mienie, gwałcili, torturowali, mordowali !

      • 3 1

  • dlaczego człowiek nie może żyć w szczęściu tylko musi cierpieć przez boga????? (5)

    • 6 23

    • Nie przez Boga....

      Bóg ma plan dla człowieka.
      Człowiek ma swój plan....I nie idzie Bożym planem a później jak cos się sypnie to najlepiej na Boga zwalać.....
      Jak mam dobrą pracę zawdzięczam sobie, jak mam dobrego męża zawdzięczam sobie, jak się wszysto układa zawdzięczam sobie.... Jak jest coś złego zwalam na Boga....

      Taka mentalność bardzo wielu ludzi....

      • 11 4

    • moja definicja cierpienia katolika - owszem cierpisz, ale w tym cierpieniu blisko Ciebie jest Bóg, rodzina. To wystarcza, aby jednak być szczęśliwym!

      • 5 3

    • pytanie

      Przez Zeusa czy przez Posejdona?

      • 5 0

    • bzdura (1)

      ludzie cierpią z własnej głupoty ... choćby Ewa z raju... Bóg zakazał jedzenia owoców tylko z jednego drzewa,a ona co? zeżarła ... sami na siebie ściągnęliśmy ten ból,cierpienie ...

      • 3 3

      • do aga

        to ewa "zeżarła" nie ja, ani tym bardziej nie "zeżarło" nienarodzone dziecko, które cierpi bo ktos je zabija...ale wytłumaczyłas....żałosne, widac że nic nie wiesz o zyciu ale sie mądrujesz, jak ktos komus zazdrosci to ten, któremu zazdroszczą jest głupi?

        • 0 0

  • okropny srodek witraż cudowny reszta zęby bolą i brak nadal sygnaturki trzeba zmian pozdrowienia

    • 4 1

  • Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień....
    No dawaj....
    Daj kamienia.

    • 7 5

  • bajki chłopie opowiadasz

    • 2 5

  • (3)

    Spowiadam się trzy razy dziennie i patrzę jak mi rośnie

    • 3 20

    • jak ci rak rośnie? acha.. no to rozumiem...

      A gdzie masz tego raka? Na mózgu? W jakimś widocznym dla Ciebie i drażliwym miejscu? Może na przyrodzeniu? ;D

      • 2 2

    • .

      Dobre! Super!

      • 1 4

    • Powinno być

      Spowiadam trzy razy dziennie i patrzę jak mi rośnie ( stan konta oczywiście)

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane