• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Moment zatrzymania pijanego strażnika przez kierowcę autobusu

Ewelina Oleksy
24 maja 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kierująca autobusem znalazła uciekiniera

Publikujemy nagranie z monitoringu, na którym widać, jak kierowca gdyńskiego autobusu wybiega z pojazdu i zatrzymuje jadący przed nim samochód. Prowadził go pijany kierowca, jak się okazało - strażnik miejski. Mundurowy stracił pracę, a kierowca autobusu otrzymał 1000 zł nagrody i podziękowania od władz miasta.



Masz podejrzenie, że kierowca, którego widzisz na drodze, jest pijany. Co robisz?

Pijany strażnik miejski z Gdyni wjechał w autobus w czwartek, 19 maja. W konsekwencji stracił pracę.

Sprawcę kolizji zatrzymał Marcin Klukacz, kierowca linii "R". Wybiegł z autobusu w stronę samochodu, który chwilę wcześniej uderzył w jego autobus. Dogonił go i otworzył drzwi od strony pasażera, a gdy poczuł od kierowcy alkohol, wyrwał kluczyki ze stacyjki, zaciągnął hamulec ręczny i wezwał na miejsce służby.

Okazało się, że kierowcą samochodu był 56-letni strażnik miejski po służbie. Badanie alkomatem przeprowadzone przez policję wykazało 1,6 promila.

Czytaj też:

Kierowca po piwie pojechał po piwo



Urząd Miasta Gdyni udostępnił nam nagranie z monitoringu, na którym widać całą akcję.

  • Na nagraniu z monitoringu widać moment zatrzymania pijanego strażnika miejskiego przez kierowcę autobusu.
  • Marcin Klukacz, kierowca miejskiego autobusu, odebrał nagrodę za zatrzymanie pijanego sprawcy kolizji.
Za swoją postawę pan Marcin otrzymał w poniedziałek, 23 maja, podziękowania i nagrodę pieniężną od władz miasta - 1000 zł.

"Drugi raz postąpiłbym tak samo"



- Jeżeli byłbym w takiej samej sytuacji, w jakiej byłem w czwartek po południu, postąpiłbym tak samo, bo nie możemy być obojętni na tego typu zachowania, zwłaszcza na drodze. Gdybym nie zareagował, to kierujący mógłby np. wyjechać na drogę szybkiego ruchu i doszłoby do jakiegoś nieszczęścia - mówi Marcin Klukacz. - Zapaliła mi się lampka w głowie po tym, gdy sprawca kolizji zaczął uciekać i nie zatrzymał się, mimo że dawałem mu jasny sygnał, żeby zjechał na przystanek. Wtedy ja zatrzymałem swój pojazd i go dogoniłem - opowiada.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (121)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane