• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zobacz neobarokowy kościół jezuitów

Jakub Gilewicz
17 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kolegiata w Gdyni zmieniła się w bazylikę

Zobacz wnętrze kościoła, zdjęcia ze ślubu Alberta Forstera i nowoczesne konfesjonały jezuitów.



Książęca para podarowała mu chrzcielnicę, gauleiter Gdańska Albert Forster wziął w nim ślub, a po ostatniej wojnie przejęli go jezuici. W dwunastym odcinku cyklu Niezwykłe świątynie Trójmiasta prezentujemy niegdyś ewangelicki Christuskirche, a obecnie rzymskokatolicki kościół św. Andrzeja Boboli w gdańskim Wrzeszczu.



Tak niegdyś wyglądał  Christuskirche  i jego okolice. Tak niegdyś wyglądał  Christuskirche  i jego okolice.
Pierwszy prezent trafił na ołtarz. Drugi do kancelarii parafialnej, a trzeci stanął w baptysterium. Z okazji oddania do użytku Kościoła Chrystusa, który powstał przy Bärenweg, czyli przy obecnej ul. Mickiewicza zobacz na mapie Gdańska, książęca para Wilhelm i Cecylia, podarowała tutejszej gminie ewangelickiej dwa ozdobne wydania Biblii i chrzcielnicę.

- Niektórzy mogą zadawać sobie pytanie: co następca pruskiego tronu i jego małżonka mieli wspólnego z kościołem w Dolnym Wrzeszczu? Otóż niemiecki cesarz zesłał swojego syna Wilhelma do Gdańska, aby ten "odpoczął" od rozrywkowego życia, do jakiego przywykł w Berlinie. Jako oficer trafił do jednego z pułków huzarów, które stacjonowały w koszarach we Wrzeszczu. Przez ponad dwa lata dziedzic tronu mieszkał z żoną, księżniczką Cecylią w nieistniejącej już dziś willi przy obecnej alei Grunwaldzkiej - tłumaczy Jan Daniluk, badający pruską i niemiecką historię wojskowości w Gdańsku.

Na pamiątkę przekazania w 1916 r. podarunków od książęcej pary, w oknie baptysterium umieszczono herb księżniczki. Nie przetrwał on jednak do obecnych czasów. Kościelne mury miały więcej szczęścia.
Mimo walk i ciężkiego ostrzału Gdańska w 1945 roku, ewangelicki Christuskirche pozostał praktycznie nieuszkodzony. Zachował oryginalny wygląd, który nadał mu Hermann Phlebs. Gdański architekt postanowił iść na przekór trendom obowiązującym w budownictwie...

Trzy nawy i 27-głosowe organy

Dawne wnętrze neobarokowego kościoła. W głębi widoczne organy, które przetrwały do dziś. Dawne wnętrze neobarokowego kościoła. W głębi widoczne organy, które przetrwały do dziś.
- Trójnawową świątynię wzniesiono w stylu neobarokowym, co odbiegało od panujących ówcześnie tendencji. Na początku XX wieku kościoły budowano przede wszystkim w stylu neogotyckim - wyjaśnia Jarosław Wasielewski, współautor książki Dolny Wrzeszcz i Zaspa wydanej w ramach serii Gdańskie dzielnice.

Phlebs, profesor Königliche Technische Hochschule zu Danzig - dziś Politechniki Gdańskiej postawił jednak na neobarok. Budowa trójnawowej bazyliki rozpoczęła się w czerwcu 1913 i trwała trzy lata. Świątynia ma 43 metry długości i 25 szerokości, a iglica wieży sięga na wysokość ponad 40 metrów.

- Kościół ma układ bazylikowy, czyli nawa środkowa jest wyższa od bardzo wąskich naw bocznych. Ponadto po jednej stronie prezbiterium zlokalizowano zakrystię i przedsionek, a po drugiej stronie salę dla konfirmantów, która dziś służy ministrantom - opowiada Jan Daniluk, współautor książki Dolny Wrzeszcz i Zaspa.

Baptysterium urządzono z kolei w pomieszczeniu przylegającym do kościelnej wieży. Świątynia zyskała też 27-głosowe organy i emporę. Dzięki tej ostatniej znacznie wzrosła liczba miejsc dla wiernych. Przybywało ich w niezwykle szybkim tempie. Bardzo młoda parafia już w latach 20. ubiegłego wieku stała się jedną z najliczniejszych w Wolnym Mieście Gdańsku.

Żłobek, przedszkole i 12 tysięcy ewangelików

Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w kościele jezuitów we Wrzeszczu?

- Na przełomie XIX i XX wieku Wrzeszcz zaczął się bardzo intensywnie rozwijać w kierunku wschodnim. Wytyczano nowe ulice, powstawały nowe budynki i osiedla, przybywało więc mieszkańców. Stąd też potrzeba budowy nowej świątyni. Zresztą liczby mówią same za siebie. W 1917 r. parafia liczyła około siedem, osiem tysięcy wiernych, a kilka lat później, po rozpoczęciu budowy nowego osiedla robotniczego, parafian było już prawie 12 tysięcy - wylicza Jarosław Wasielewski.

Wiernym nie wystarczały jednak same nabożeństwa. Przy parafii powołano do życia liczne stowarzyszenia i organizacje. Jako pierwsza powstała Frauenhilfe, której członkinie niosły pomoc ubogim. Działały też trzy chóry - dziecięcy, młodzieżowy i dla dorosłych.

Pastor, do którego obowiązków należała również posługa w pobliskim szpitalu położniczym przy obecnej ul. Klinicznej zobacz na mapie Gdańska, potrzebował wsparcia. W połowie lat dwudziestych sprowadzono drugiego duchownego. - W związku z tym gmina ewangelicka zdecydowała się na wzniesienie przy kościele nowego budynku zobacz na mapie Gdańska. Urządzono w nim nie tylko mieszkanie dla obu pastorów, ale także parafialne przedszkole i żłobek - opowiada Wasielewski.

Nowa gmina nie miała jednak własnego cmentarza. Dlatego parafian z Christustkirche chowano na cmentarzu należącym do parafii św. Katarzyny. Znajdował się przy Wielkiej Alei. Dziś jest tam park. W szybko rozwijającej się parafii nie brakowało też chrztów i ślubów. Najsłynniejszy wśród tych ostatnich odbył się w 1934 r. Uroczystość przerodziła się jednak w demonstrację politycznej siły.

Hitler świadkiem, Hess gościem

Opisali tajemnice Dolnego Wrzeszcza i Zaspy, czyli jak powstawała i co zawiera książka Jana Daniluka i Jarosława Wasielewskiego.

Ona - jasnowłosa córka zamożnego gdańskiego przedsiębiorcy. On - gauleiter gdańskiej Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, posiadający poparcie Adolfa Hitlera.

Gertruda Deetz i Albert Forster stanęli na ślubnym kobiercu 11 maja 1934 r. Ślub odbył się we wrzeszczańskim kościele, bo Gertruda mieszkała na terenie lokalnej parafii. W głośnej uroczystości wzięła udział elita gdańskiej NSDAP, a także zastępca führera Rudolf Hess.

- Ślub był manifestacją rosnącej w siłę NSDAP. Uroczystość zorganizowano ze sporym rozmachem. Chciano pokazać, że partia zdobywa coraz więcej zwolenników i jest dobrze zorganizowana - tłumaczy Jan Daniluk. Trzy dni przed ślubem kościelnym, w Berlinie odbył się ślub cywilny Deetz i Forstera. Świadkiem był sam Adolf Hitler. W materiale TV prezentujemy archiwalne zdjęcia z obu uroczystości.

Ewangelickie nabożeństwa odbywały się we wrzeszczańskim kościele jeszcze w 1945 r. Działania wojenne szczęśliwe ominęły świątynię. Jednak ocalały budynek pastorówki przejęła Milicja Obywatelska, a w kościele urządzono obóz dla zatrzymanych Niemców. Wtedy częściowej dewastacji uległo wnętrze świątyni. Szybko jednak pojawili się w tym miejscu zakonnicy z Towarzystwa Jezusowego. Już 15 kwietnia o. Brunon Pawelczyk, który przybył z Łodzi, poświęcił świątynię. Ewangelicki Christuskirche stał się rzymskokatolickim kościołem pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli.

Pierwotnie miało być tak: kościół pw. św. Andrzeja Boboli miał być świątynią zakonną. Natomiast głównym ośrodkiem parafii rzymskokatolickiej miała stać się kaplica przy ul. Mickiewicza zobacz na mapie Gdańska. Przed wojną znajdowała się ona na terenie parafii pod wezwaniem św. Krzyża, która gromadziła głównie niemieckojęzycznych katolików. Od początku istnienia przedwojennej parafii proboszczem był ks. Leo Hoppe, niemiecki duchowny, który dobrze władał językiem polskim. Dawniej posługujący jako wikariusz kościoła parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego w Górnym Wrzeszczu.

- Po wojnie ksiądz Hoppe miał nadal pełnić funkcję proboszcza. Jednak wywołało to niezadowolenie części Polaków. Ostatecznie zdecydowano, że parafia św. Krzyża trafi w ręce jezuitów, a główną świątynią będzie kościół św. Andrzeja Boboli - wyjaśnia Jarosław Wasielewski.

Polscy zakonnicy po przejęciu świątyni rozpoczęli adaptację wnętrza kościoła do potrzeb liturgii rzymskokatolickiej. Kolejne zmiany w wystroju przyniósł również II Sobór Watykański.

Pięciu spowiedników naraz w dwóch konfesjonałach

Obecny wystrój kościoła pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. Obecny wystrój kościoła pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli.
Przed wojną we wnętrzu świątyni dominowała biel i odcienie szarości. Z kolei architektoniczne detale były m.in. w kolorze czerwonym i ciemnozielonym. Dziś są one przeważnie białe, a wnętrze kościoła to kolory: biały i żółty. - Zmienił się też wystrój prezbiterium. Na ścianie pojawiła się mozaika przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę, a ołtarz przesunięto w kierunku do wiernych. Powstały też małe ołtarze boczne - wylicza o. Janusz Warzocha, proboszcz parafii i przełożony wspólnoty zakonnej.

Aby zyskać więcej przestrzeni, zrezygnowano z ewangelickiej ambony. Z kolei nad prezbiterium zawisł krzyż z figurą Chrystusa, a przestrzeń pod emporą stała się kaplicą miłosierdzia. - Od 1948 roku znajduje się tu obraz Matki Bożej Miłosierdzia, czyli Matki Bożej Ostrobramskiej. Są tu także obrazy Miłosierdzia Bożego i Jana Pawła II oraz chrzcielnica, gdzie człowiek podczas chrztu świętego dostępuje łaski miłosierdzia. To miejsce, gdzie wierni regularnie uczestniczą w modlitwach i adoracji Najświętszego Sakramentu - tłumaczy zakonnik.

Przy jezuickiej parafii działa obecnie kilkanaście wspólnot. Jest między innymi Apostolstwo Modlitwy i Żywy Różaniec, Magis dla młodzieży, dla studentów Efraim i Domowy Kościół dla rodzin. - Niedawno przy wspólnocie akademickiej powstała również grupa wolontariuszy, którzy pomagają starszym i chorym ludziom w naszej parafii. Odwiedzają ich, pomagają w sprzątaniu, czy w zakupach. Po prostu chcą przekładać Ewangelię na konkretne czyny - opowiada jezuita.

Zakonnicy starają się z kolei wychodzić naprzeciw potrzebom wiernych. Bo jak mówi o. Warzocha, jezuici to ludzie posłani, aby szerzyć, krzewić, rozwijać i bronić wiary. Opiekują się wspólnotami, ewangelizują i spowiadają. W ubiegłym roku pod kościelnym chórem stanęły dwa nowe, zabudowane konfesjonały. Łącznie w obu może spowiadać naraz... pięciu duchownych.

- Konfesjonały są wyciszone i tak zaprojektowane, aby można było spokojnie wyspowiadać się i porozmawiać ze spowiednikiem. To ważne, bo dziś potrzeba spokojnych spowiedzi. Ponadto jeden z konfesjonałów ma udogodnienie dla osób niepełnosprawnych. Można wjechać do niego na wózku - jezuita wskazuje na szerokie drzwi prowadzące do wnętrza konfesjonału, po czym chwilę później zaprasza do świątyni. - Warto przyjść i zobaczyć nasz kościół. Wielu mówi też, że to miejsce, w którym można dobrze się pomodlić - poleca zakonnik.

Miał wysoką na ponad 60 metrów podwójną wieżę, którą stracił w 1945 roku. Zobacz historię neogotyckiego kościoła Wniebowstąpienia.

Zobacz, jak modlą się muzułmanie i jak imam wygłasza kazanie w jedynym meczecie na terenie Trójmiasta.

Miejsca

Opinie (92) 2 zablokowane

  • też pamiętam księdza Chodaczka (1)

    byłam uczennicą Szkoły Podstawowej nr.18,
    mieszkałam na K.Marksa -dziś Hallera,a Ksiądz Chodaczek -był wspaniałym człowiekiem

    • 18 1

    • Mieszkałem na K Marksa chodziłem do 18 tki bardzo lubiłem ks Chodaczka za Niego poszedłem do I komunii Niech Bog ma Go w opiece

      • 0 0

  • ale teraz Jezuici poczytają o sobie,

    bo przecież sami o tym nie wiedzą, jacy są wspaniali!

    • 2 2

  • Kasy fiskalne dla księży,rozwiązać konkordat.

    Wtedy porozmawiamy nt. wiary.

    • 4 11

  • A

    Moja dawna parafia-też brałam tu ślub.

    • 10 1

  • mój kościół przez pół wieku.

    Uczęszczam do tego kościoła od urodzenia, tu były chrzczone moje dzieci i wnuczka. Pamiętam dobrze O.Chodaczka, Popka,Czerwińskiego z donośnym głosem.Dla mnie jest to chyba jedyny kościół w Gdańsku gdzie idę z przyjemnością na msze a zwłaszcza żeby posłuchać głosu Pani organistki Barbary.Zapraszam wszystkich aby choć raz odwiedzili nas Kościół.

    • 13 1

  • Kościół z charyzmą

    To była moja parafia od urodzenia ( teraz jestem przypisana do innej ) , ale ten kościół jest bardzo bliski mojemu sercu. Tu brali ślub moi rodzice, tu brałam ślub ja oraz moja córka - taka rodzinna TRADYCJA. Ta świątynia ma klimat, Ojcowie Jezuci wspaniali a organistka śpiewa anielskim głosem.
    Ojciec Chodaczek - to cała historia tej parafii, wychował całe pokolenia młodzieży. Chyba nie ma nikogo, kto by Go nie znał. Potrafił ogarnąć i utemperować nawet największych rozrabiaków. Po lekcjach religii ( w salkach katechetycznych w Małym Kościele ) grywał z chłopakami w piłkę nożną. A dla każdego , nawet najmniejszego szkraba z parafii miał zawsze dobre słowo. Większości ze swoich wychowanków udzielał sakramentu ślubu ( ja też dostąpiłam tego zaszczytu ).A pamięta ktoś jeszcze Ojca Srokę ? Z długą siwą brodą i w sandałach na bosych stopach ? To on na swoich katechezach pod koniec lat 70-tych pokazał nam jak modlą się inne wyznania . To był najprawdziwszy ekumenizm !

    • 17 1

  • ks. Leo Hoppe pierwszy proboszcz parafii (1)

    Czy naprawdę godzi się pisać o ks. Leo Hoppe- Pomorzaninie, pierwszym proboszczu katolickim parafii 1930-1945, bratu mojej Prababki, ze był Niemcem? Proponuję zapoznać się z historią i dopiero pisać artykuly. Pragnę zwrocic uwagę ile zrobil dla Polaków (msze w jezyku polskim w kościele sw. Mikolaja w Gdansku z narażaniem się na nieprzyjemności) i jak został przez Polakow potraktowany ( w treści artykulu jest o tym wzmianka) wyslany z jedna walizka (która zresztą mu zabrali na granicy) bez zadnych rzeczy osobistych w 1945 do Niemiec gdzie zmarl na wygnaniu w Halle an der Salle Pozdrawiam. Prawnuczka jego Siostry.

    • 5 0

    • Przykro

      Przykro mi choć komunie religię bierzmowanie miałam
      w Kościele Świętego Krzyża chrzest w Św Mikołaju ślub w Św Brygidzie ciepło wspominam lata dorastania Viola

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane