• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żony marynarzy: z młotkiem w ręku, a nie na kawie u przyjaciółki

Agnieszka Śladkowska
21 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Żony marynarzy są do siebie podobne. Muszą być silne, łatwo podejmowac decyzje, trzymać zazdrość na wodzy, do tego posiadać młotek, otwieracz do słoików i zawsze naładowany telefon. Żony marynarzy są do siebie podobne. Muszą być silne, łatwo podejmowac decyzje, trzymać zazdrość na wodzy, do tego posiadać młotek, otwieracz do słoików i zawsze naładowany telefon.

Marynarz to nie tylko zawód, to właściwie sposób rodzinnego funkcjonowania. Zajęcie, które w równym stopniu angażuje najbliższą rodzinę, co samego pracownika. Przyjazdy i odjazdy, przesuwane święta, życie na wiecznej randce po wielu latach małżeństwa, samowystarczalne żony, które wszystkie swoje plany dopasowują do pracy męża, a młotek i otwieracz do słoików to ich podstawowe wyposażenie. Sprawdziliśmy, u źródła, jak wygląda życie z marynarzem.



Kasia Wajs chce zintegrować trójmiejskie środowisko żon marynarzy. Rok temu założyła bloga zonamarynarza.pl, teraz przygotowuje drugie spotkanie. Kasia Wajs chce zintegrować trójmiejskie środowisko żon marynarzy. Rok temu założyła bloga zonamarynarza.pl, teraz przygotowuje drugie spotkanie.
Trudno szukać zawodu, który w równym stopniu angażuje pracownika co jego partnera, przy okazji "racząc" go całą artylerią krzywdzących stereotypów. Trójmiasto to największe w Polsce zagłębie marynarzy, a tym samym ich rodzin, którym daleko do standardowego funkcjonowania. Czas nie odlicza się w tygodniach, poniedziałkach i piątkach ale w "odpływach" i "przypływach". Dzięki Kasi środowisko żon, partnerek marynarzy w Trójmieście zaczyna się wspierać. Grupa na Facebooku ma ponad tysiąc członków, a pewnie po kolejnym spotkaniu organizowanym 27 września liczba będzie jeszcze bardziej imponująca.

Agnieszka Śladkowska: Kiedyś marynarzowa, bo tak przecież mówiono o żonach marynarzy, to był praktycznie zawód. Czyli pachniesz, malujesz paznokcie...

Kasia Wajs: Tak a jak mąż tylko wyjdzie z domu to za rogiem czeka ze swoją walizką kochanek, który umila samotne tygodnie, do tego restauracje i zakupy. Niewiele to ma wspólnego z naszym życiem, choć takie przeświadczenie faktycznie jest.

Czy musisz dopasowywać swoje życie do pracy partner(a)ki?

To jak żyje się z marynarzem?

Ciekawie i ekscytująco. Nie możesz próbować powielać życia standardowej rodziny, bo tylko się sfrustrujesz. Musisz być samodzielna. Nie ma "że nie działa", nie ściągniesz męża z drugiego końca świata. Ostatnio naprawiałam pralkę, spłuczkę. Wiele kobiet pracuję na niesamowitych obrotach, do tego ma dzieci jedno, dwoje, troje. To jest masa organizacji, jeśli nie ma partnera, który może Ci pomóc. A potem on przyjeżdża na trzy, cztery tygodnie i czas zaczyna biec zupełnie inaczej. W tych trzech tygodniach wszystko jest zaplanowane. Np. teraz trzeba oddać samochód do warsztatu, mąż ma nauczyć syna jeździć na rowerze, zaległe towarzyskie spotkania, urodziny, kino, wspólna kolacja.

Wiedziałaś jak będzie wyglądać twoje życie z pływającym partnerem kiedy decydowałaś się na związek?

Nie. On jeszcze studiował, choć nie ukrywał, że będzie pływał. W ogóle o tym nie myślałam, nie miało to dla mnie wtedy znaczenia. Będzie to będzie, nie analizowałam tego. Zaręczyliśmy się, wzięliśmy ślub i zaraz po, wypłynął w dłuższy rejs na osiem tygodni.

Osiem tygodni w morzu, to ile kolejnych w domu?


Generalnie wraca na tyle samo na ile wypływa. Najdłuższy kontrakt to trzy miesiące - pechowo, bo akurat byłam w ciąży. Pamiętam jak była zima, musiałam z wielkim brzuchem odśnieżać samochód, żeby wrócić do domu. Włączyłam Skype'a a on siedział w porcie w krótkich spodenkach. Miałam ochotę wtedy go rozszarpać. (śmiech)
Łatwo jest wpaść w takie myślenie, że pływanie to wakacje. A praca na statku jest ciężka i odpowiedzialna. Taki związek wymaga dużo zrozumienia na czym polega partnerstwo.

W trzy miesiące to można przegapić święta, sylwester, urodziny i rocznicę za jednym zamachem.

Wiesz, ja dosyć szybko doszłam do tego, że daty się dla mnie nie liczą. Na początku marudziłam, bo z reguły jest tak, że na ważne daty jednak nie ma ich w domu. Ostatnie święta mieliśmy trzy lata temu, cztery lata temu wspólny Sylwester. Rocznic ślubu z sześciu obchodziliśmy dwie. Choć jak tak myślę, na swoich urodzinach jest w domu za każdym razem (śmiech). Generalnie trzeba się wykazać pomysłowością. Znajoma zamroziła z wigilii połowę dań i zrobiła ją tydzień później jak mąż przypłynął.

Gorzej z sytuacjami, których nie da się przesunąć.

No tak jak jesteś w ciąży to nastawiasz się, że rodzisz sama. Jest szansa, że mąż zejdzie ze statku i przyjedzie tak szybko jak się da. Koleżanki mąż jechał z Afryki, na poród nie dotarł, ale zdążył zobaczyć dziecko jeszcze w szpitalu. W sumie każda z żon marynarzy Ci powie, że najczęściej jak na złość - dzieje się coś ważnego, trudnego z dziećmi, z domem właśnie wtedy kiedy ich nie ma. Dlatego zdarza się, że same sobie proponujemy - żeby korzystać ze swoich mężów nawzajem. Nie we wszystkim się da(śmiech), ale np. przy zepsutym aucie czemu nie.

Czyli jeśli dzieje się coś ważnego, można starać się ściągnąć go do domu?


Zawsze trzeba wziąć pod uwagę czy warto stawiać firmę do góry nogami i oczekiwać powrotu. To całe przedsięwzięcie - trzeba zorganizować loty, znaleźć zastępstwo, Szczególnie jeśli jest poza Europą.

Jeśli dzieje się coś trudnego nie mówicie partnerowi?


Jeśli poważnego... nie, mówię dopiero po fakcie. Jak sytuacja się ustabilizuje i miną pierwsze emocje i uda się ją choć trochę opanować. Osoba, która jest na morzu, nie ma realnej możliwości zrobienia czegokolwiek. To tylko wygodne, bo kobieta zrzuca z siebie emocjonalny ciężar na męża, który nie może pomóc.

Co jest najtrudniejsze brak czasu, zazdrość?

Ani jedno ani drugie. Mimo wszystko mamy dużo wspólnego czasu. Każda żona, matka, córka marynarza potwierdzi, że ten czas dużo bardziej wykorzystujemy niż inni ludzie. Nawet jeśli mamy cztery tygodnie. To wykorzystujemy je maksymalnie. Co do zazdrości jak chcesz być żoną marynarza, to zazdrość trzeba trzymać na wodzy. Pewnie znasz powiedzenie, że marynarz w każdym porcie ma dziewczynę. Oczywiście nie powiem Ci, że marynarze nie zdradzają, ale ryzyko jest podobne. Ktoś ma fajną koleżankę w pracy i mówi żonie, że dziś musi zostać po godzinach. Jeśli decydujesz się na takie życie, to musisz mieć zaufanie. Jeśli zaczniesz sprawdzać, to się zamęczysz.

To co jest najtrudniejsze?
Jak zostajesz sama z maleńkim dzieckiem na kolejny miesiąc, dwa, trzy. Samotne wieczory, niedziele. Tęskniące dzieci. Do tego problemy z kontaktem szczególnie w Afryce czy Azji, nie każdy ma dostęp do telefonu satelitarnego. Może się zdarzyć, że i miesiąc nie masz kontaktu z mężem. Ale brak wiadomości to dobra wiadomość. My właściwie mamy dwa w jednym. Życie singla, swobodę, wolność i plusy życia w parze masz na kogo czekać i kochać.

I do tego nie musicie martwić się o pieniądze!


Marynarze nie zarabiają kokosów jak kiedyś. Ale faktycznie zarobki w porównaniu do tych w kraju są bardzo dobre. To daje swobodę, może otworzyć swoją firmę bez stresu, czy od razu wszystko się zwróci.

Bardzo dobre czyli jakie?

Stanowiska są różnie wyceniane, dużo zależy od statku, kontraktu. Jedni mają płatne on/off, czyli na lądzie i na statku, inni tylko za czas spędzony na morzu. Zarobki są bardzo różne. Na pewno jest to większa kwota niż nasze średnie zarobki. Oczywiście za tysiąc zł nikt nie pływa na statku.

A za 10 tys.?

Oczywiście, to już bardzo dużo pieniędzy. Ale W branży morskiej pływa się na kontraktach. Kontrakt się kończy i różnie bywa, możesz np. pół roku szukać kolejnego kontraktu, a masz już kredyt. Praca na morzu dla polskich marynarzy będzie zawsze, tylko czasem trzeba poczekać.

Związki z marynarzami są trwalsze?

Tak, my mamy wieczną randkę (śmiech) Piękne jest jak kobiety z 20 letnim stażem małżeństwa jadą zawieźć męża na statek i cięgle mają łzy w oczach.

Żony marynarzy są do siebie podobne?


Tak, tak jak nasze sytuacje są do siebie podobne. Jak opowiadamy anegdoty, problemy, mówimy o wątpliwościach to każda z nas kiedyś się z tym starła. Stąd powstał pomysł organizowania spotkań.

Jak wyglądają spotkania? Pijecie kawę i opowiadacie własne historie?

Nie, to raczej poboczny element. Samo spotkanie jest idealnie zaplanowane. Rozmowy z radcą prawnym, psychologiem, ale też tym razem będzie pokaz mody i wiele niespodzianek.

Gdyby to od Ciebie zależało przekonywałabyś męża, żeby przestał pływać?


Nie, tak jest dobrze. Potrafi być trudno, ale jest też ciekawie i ekscytująco. A każdy powrót to święto.

Wydarzenia

Spotkanie Żon Marynarzy

spotkanie, pokaz

Opinie (434) ponad 20 zablokowanych

  • Znam wiele rodzin marynarskich i nie boję się powiedzieć, że... (2)

    są to rodziny dysfunkcyjne.
    Model rodziny, w którym jednego z małżonków/rodziców nie ma w domu przez 6 miesięcy w roku, zwyczajnie się nie sprawdza. Przez trzy miesiące faceta nie ma, reszta rodziny funkcjonuje normalnie bez niego, po czym on wraca i po tygodniu cała rodzina modli się, żeby kochany tatuś czym prędzej wyjechał. Marynarz próbuje w domu zaprowadzić swój porządek, który normalnie nie istnieje i który jest jakimś odbiciem życia na statku, a rodzina żyje swoim normalnym życiem. I ostatecznie nienormalnym czasem w życiu rodziny jest... pobyt marynarza w domu.
    Myślicie, że to się zmienia na emeryturze? Nic z tych rzeczy. Po czterdziestu latach małżeństwa na odległość nie jest się w stanie być razem przez 24 godziny na dobę i wspólne chwile zamieniają się w koszmar.
    Swoją drogą dzieci rozwodników mają większy kontakt z rodzicami, niż rodziny marynarskie. A nie bójmy się powiedzieć - dziecku do rozwoju potrzeba obojga rodziców. Tatuś przez Skype'a się nie sprawdza.

    • 38 16

    • mąz marynarz już na emeryturze

      Zgadzam się. Mąż w morzu żona panuje nad wszystkim, dzieci zadbane, dom też, żona pracuje, wszystko ma swój rytm. Mąż wraca po kilkumiesięcznej nieobecności i jest cudownie, ale....Próbuje wprowadzać swoje pomysły i swój plan na nasze poukładane i świetnie funkcjonujące życie. Teraz mąż jest na marynarskiej emeryturze, przeżyliśmy razem 50 lat, ale marynarz na emeryturze jest niestety nie do ogarnięcia. Albo tylko siedzi i nic jego nie interesuje, nawet wnuki, albo przykro powiedzieć buteleczka na pierwszym miejscu. Trudno powiedzieć, czy z tęsknoty za morzem, czy z niedostosowania do rzeczywistych warunków życia. Mąż pływał ponad 30lat od czasów PLO. Jak było kiedyś to marynarze, którzy wtedy pływali wiedzą , jak było. Dużo statków na redzie, żony z dziećmi godzinami czekające na wprowadzenie statku do portu i w końcu ta chwila , kiedy można było wejść na statek i przywitać się, przytulić, dotknąć... Opinie o marynarzach i ich żonach w większości są krzywdzące. Byłam kilkakrotnie z mężem w rejsach, nawet kilkumiesięcznych i wiem co mówię. Tyle w temacie.

      • 0 0

    • Tak Ci się tylko wydaje.

      To, czy rodzina jest szczęśliwa i potrafi cieszyć się wspólnie spędzanym czasem- zależne jest bardziej od samych członków rodziny, od wspólnie wyznawanych wartości, mądrości życiowej. Jestem córką kapitana, mam rewelacyjne wspomnienia z dzieciństwa, wciąż zakochanych w sobie rodziców. Tatę mam najfajniejszego na świecie, utrzymuję z nim bardzo dobry kontakt, jest dla mnie największym autorytetem.
      Owszem, nie zawsze było "kolorowo", mojej Mamie bywało ciężko, często zostawała sama z małymi dziećmi. Mimo to dawała sobie radę.
      Jeśli rodzicami są ludzie wrażliwi, wartościowi i mądrzy życiowo- to będą fantastycznymi rodzicami, bez względu na to, czy głowa rodziny pływa na morzu.

      • 4 0

  • Hela (2)

    Marynarzowe bzykają się na lewo i prawo...to są młode kobiety nie ma się co dziwić ....

    • 8 10

    • stare tez dają .tak jak kaska smentowa... (1)

      goscinnna jest :)

      • 3 0

      • No co zrobić

        Jest jak jest z niektórymi nie trzeba chodzić ;)
        #judytakuchczyńska marynarzowa z FF zawsze taka świętoszka z apteki , a jednak gościnna i łatwa , tera happy family z wózkiem na spacerki , a kawał szona dyskotekowego , tylko stary dobrze na samolot nie wyjechał ;) ciekawe czy to jego dziecko czy jakiegoś sąsiada kto wie parszywa parówa

        • 0 0

  • Judyta Kuchczyńska (1)

    Ze szmaty jedwabiu nie zrobisz , jak ktoś jest tani i się podaje na talerzu , to tez sid go nie szanuje , podobny gdy ktoś jest zwykłym zdrajca

    • 0 0

    • I dalej mieszka na FF

      Wstyd i hańba - że się nie wyprowadziła - 10 lat polewała wino , przyjaźniła się , a w między czasie chodziła na boki z mężem koleżanki - ciekawe czyje to dziecko wozi w wózku ta sklepowa z apteki : D prosta , ulana , wiejska baba bez krzty honoru :) ale jak się jest łatwą dziewczyną to co tu wymagać - stary w morzu , a ta na boki

      • 0 0

  • Córka i siostra marynarzy (3)

    Mój tata pływał całe moje życie, zmarł na statku. W latach 60, 70, 80 rejsy były znacznie dłuższe i nie było komputerów a rozmowy telefoniczne tylko przez Gdynie -radio. Mimo to moi rodzice byli udanym małżeństwem a ja wychowałam się w szczęśliwej rodzinie.

    • 73 6

    • Seaman

      Dziekuje

      • 0 0

    • (1)

      Bardzo fajna opinia, która potwierdzam. Moj tata pływal 30 lat i są z mamą szczesliwym małżeństwem. Zawsze gdy do nich przychodzę , czuję się jak w kabarecie, śmiechu co nie miara.

      • 31 3

      • podobno na morzu wszystkie papiery zolkna...

        • 11 5

  • Może coś ode mnie (3)

    Pływam już około 10 lat i jak na razie mój związek ma się świetnie. Ja nie zdradzam żony i ona mnie tez. Na morzu jestem 8 tygodni i później tyle samo w domu. Uważam, że nasze życie rodzinne jest o wiele lepsze od życia wielu ludzi pracujących na lądzie którzy się zdradzają na potęge. Kiedyś czytałem artykuł o związkach marynarzy i wiecie co... tu jest tylko 10% rozwodów a ile jest u ludzi pracujących na lądzie? około 35%. wiecie dlaczego bo pracując na lądzie łatwiej zdradzić. Na statkach jest mało kobiet albo nie ma ich wcale(nie mówie o pasażerach) a w portach stoi się po parę godzin i nie ma czasu na wyjście a jak sie idzie to nikt nie mysli o panienkach. Druga sprawa to finanse. W Polsce nikt mi nie zapłaci 17tyś miesięcznie niezależnie od tego czy pracuję czy odpoczywam a pracuję tylko 6 miesięcy... więc nie pierd...cie głupot, że byście nie pojechali do takiej pracy bo to tylko zazdrość przez was przemawia . Wiecie co jak byłem na studiach to koleżanka mi powiedziała, że wybrałem zły zawód bo nie będzie mnie często w domu... ona teraz siedzi w Anglii i widzi swoją rodzinę maks 3 tygodnie w roku ja moją 6 miesięcy,

    • 55 8

    • I to jest to.

      Fajnie poczytać, że da się posklejać. Grunt, to chcieć. Wszystkie te negatywne opinie o zawodzie, o marynarskiej rodzinie to suchary z czasów, kiedy przed sklepem miesnym, w kilometrowej kolejce, od 4tej rano stały uczciwe kobiety, żony i matki polki za kawałkiem kielbasy, a przed nimi przeparadowała sie marynarzowa z reklamowka z pewexu lub baltony, z puszka szynki konserwowej.
      Tak zrodziła się zawiść.
      Zawód, jak każdy inny. Pomyśl ciepło o marynarzach, kiedy pakujesz do japy banana czy pomarańcze, bo na 99% przyplynely do europy statkiem.

      • 0 0

    • ''bo pracując na lądzie łatwiej zdradzić. Na statkach jest mało kobiet''

      ale Twoja kobieta jest wlasnie na ládzie, gdzie jest duzo mezczyzn. Nie mowimy tylko o zdradach marynarzy.

      • 5 1

    • phi... a po co miałaby się rozwodzić jak konto w szwach pęka a można robić co się chce. Głupia by była gdyby się rozwiodła i musiała iść do pracy za 1500zł.

      • 12 4

  • Znam kilka żon marynarzy, z tego dwie dość dogłębnie.... nie zawsze to co trzymają w dłoni to młotek... (5)

    Fakt, kasę mają, nie zawsze pracują - chyba, że z nudy, ale życie mają skopane, potrzebują kogoś na już nie na za miesiąc często, stąd mają mój telefon... Zaczynało się od drobnych prac domowych, kończyło jak można się domyśleć. Na pomocy wszelakiej :)
    Układ zdrowy wzajemnie potrzebny. Z przerwami na przybycie szczura morskiego :)

    • 38 21

    • Szczurem to ty jesteś śmieciu! (3)

      I ostatnią łajzą która niszczy komuś życie! Mam nadzieję że jeśli kiedyś się ożenisz jakiś obleśny mietek będzie pchał twoją starą jak będziesz chodził do pracy!

      • 10 5

      • nie win jego (facet jest pewnie wolny) (2)

        tylko mezatke, ktora sie z nim spotyka. Chyba jej nie zmuszal do tego?

        • 4 2

        • (1)

          Co to za beznadziejny typ! Jeśli jest wolny to niech znajdzie sobie wolną kobietę... a nie nagabuje mężatki...i jeszcze ten cynizm! Dla niego to tylko bzykanko a dla faceta ciężko pracującego na swoją rodzinę..rozpierd.... całe życie! Jasne że dużo więcej się zarabia na statku...ale to też dużo cięższa praca ( niejednokrotnie narażanie życia ) i to zamknięcie jak w więzieniu! Dlatego tacy ludzie jak ten podły łajza to dno widziane od spodu!

          • 5 0

          • Spokojnie kolego

            Ide o zaklad, że facet w życiu nzadnej nie zaliczyl. Męczy kreta pod filmy czy gazetki i tyle jego w temacie sex

            • 1 0

    • Hmm

      Znasz kilka, a z tego dwie dosc doglebnie. To srednia wychodzi nam taka sama. Tez znam kilka zon facetów nie zwiazanych z morzem i też kilka z nich dogłebnie, z przerwami na moje rejsy, oczywiscie.
      W kazdej kobiecie jest troche dzi*ki, trzeba tylko to wzbudzić. Marynarzowe nie sa niczym szczegolnym, w te klocki.

      • 1 0

  • pływałam 5 lat, pracując w sklepie (19)

    I 95% pływających zdradza swoje zony, które albo preferują być ślepe albo są po prostu głupie i naiwne. Przychodzą marynarze do sklepu, mówiąc " poproszę o najdroższy perfum dla mojej kochanej żony " po czym idzie do kabiny statkowej kobiety wyzwolonej. Żony marynarzy- warto zainwestować w detektywa, który otworzy Wam oczy, chyba, że tak bardzo kochacie ich zarobki, że macie gdzieś fakt, że wasz mąż dotykał inne kobiety....

    • 84 98

    • Promy..

      To jeszcze napisz, z kim zdradzali. Bo ja bardzo mile wspominam pewną sklepową z Mf Rogalin.

      • 0 0

    • To chyba do Twojej chodzili (1)

      Ciekawe gdzie masz te kabiny z wyzwolonymi kobietami, wiekszosc pracuje w systemie w ktorym nawet miasta nie widza a zalogi w wiekszosci meskie.Ale nie wnikam w to co Ty robilas na tym staku, Glupia jestes i tyle

      • 3 4

      • Każdy sądzi według siebie!

        • 1 0

    • czy pracowalas tylko w sklepie ? (2)

      ciekawy jest zapach twojej kabiny .....

      • 22 5

      • smutna reakcja (1)

        czlowiek z dobrego serca ostrzega slepe kobiety

        a one atakują, ciekawe dlaczego....

        • 13 9

        • Bo prawda w oczy kole

          • 4 1

    • Chyba w jakimś "kurkidołku" pracowałaś (2)

      i niewiele wiesz na temat życia i pracy prawdziwych marynarzy.

      • 53 16

      • Pewnie prawdziwy marynarz dyma tylko w porcie i to tanie q..y

        • 1 1

      • statki pasażerskie to pływające kurkidołki-zgadzam się a razem z nimi,

        święci mężowie marynarze

        • 43 9

    • hehe (3)

      kazda tak narzeka ze faceci zdradzaja

      a z kim facet zdradza zone? z kolega?

      \a ty jak plywalas to pewnie tez bylas zaliczana...

      • 23 6

      • i po co ta chamska obraza?

        ja pisząc swój post nikogo nie obraziłam, swietnie zaprezentowalas/es swój poziom.

        • 3 2

      • czlowiek z dobrego serca ostrzega slepe kobiety (1)

        a one atakują, ciekawe dlaczego....

        • 6 8

        • Niestety taka jest prawda na statkach PASAZERSKICH i wszystkich gdzie pracuja kobiety. Niektorzy Marynarze swiadomie wybieraja wlasnie ten typ statkow.
          Zeby zdradzac nie trzeba byc Marynarzem...wystarczy wychodzic ze smieciami...mialam takiego sasiada...jego zona zreszta robila to samo

          • 6 0

    • fajnie (2)

      Tylko ze oni pukaja wlasnie takie jak Ty sklepikary :P

      • 8 5

      • i po co ta chamska obraza?

        ja pisząc swój post nikogo nie obraziłam, swietnie zaprezentowalas/es swój poziom.

        • 3 2

      • hehe prawda w oczy kole

        lepiej skupcie się na facetach co maja zony i maja podwojne zycie niż na kobietach, ktore bzykają. Przykry jest atak na sklepikare,, która dzieli się tym co widziala przez 5 lat.

        • 6 1

    • Zdradzają...;

      Pewnie,ze zdradzają sama romansowałam z marynarzem 5 lat był na statku kochał tylko mnie byłam jego boginią namiętnością wracał do domu był pieskiem u boku żoneczki.

      • 7 7

    • Nie bądź zazdrosna

      • 15 8

    • to musialo woniec w jej kabinie jak tak kazdy chlop ja psiknal inna perfuma...

      • 31 1

  • Jak zawsze wyjatek potwierdza regułę

    He może kilka lat temu myślałam inaczej, ale niestety prawda jest taka ,że marynarzowe prują się na lewo i prawo, a właściwie, nawet ,,pożyczają cudzych mężów ...po czym latami udają przyjaźń :/ NO I perfekcyjne małżeństwo...zepsute do cna złe osoby :/

    • 7 1

  • Ile portów tyle kochanek. (11)

    • 86 70

    • (2)

      nazywanie prostytutki kochanką to jednak lekka przesada.

      • 75 5

      • Z prostytutką to nie zdrada!

        • 0 0

      • e...kwestie leksykalne pozostawmy Panu Miodkowi

        kobita jest kobita

        • 37 4

    • kontenerowiec ! (1)

      postoj w porcie 8 h

      • 28 2

      • i......

        Big d*pa gwadelupa! :))))

        • 0 0

    • Bez przesady kolego...:)))

      Bez Przesady :)))

      • 0 0

    • stereotyp

      Mój chłopak przebywa w porcie tak krótko, że nie ma czasu nawet się rozejrzeć po okolicy, a ten "krótki czas" spędza ciężko pracując. Głupie stereotypowe myślenie ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z tym zawodem. Denerwuję mnie takie wrzucanie wszystkich marynarzy do jednego worka. Na pewno są i tacy co zdradzają. ale przecież piekarz, mechanik, czy budowlaniec też mogą zdradzić i mają do tego o wiele więcej okazji niż taki marynarz, którzy większość czasu spędza pracując i to na morzu widząc non stop te same twarze.

      • 5 0

    • (1)

      jeżeli facet ma zdradzić to nie potrzebuje jechać do pracy na stetek ... mało burdeli w miastach ?puste myślenie

      • 19 2

      • ale jak facet codziennie po pracy wraca do kobiety do domu to chyba mniej....

        ....mysli o zdradzie niz taki, ktory swojej kobiety nie widzi 2-3 miesiace?

        • 3 6

    • Matematycznie wszystko się musi zgadzać

      Jeżeli marynarz ma dziewczynę w każdym porcie, to portowa dziewczyna ma marynarza na każdym statku.

      • 17 0

    • raczej "w każdym porcie inna"

      • 9 7

  • żona marynarza

    Nie jest łatwo być żoną marynarza...szczególnie,jak rodzina też jest daleko.Z nikąd pomocy w razie choroby.Samotne spacery z dziećmi,kiedy dookoła spacerują pary.O wieczorach nie wspomnę.Bardzo brakuje bliskości,życie mija na ciągłym czekaniu.Powroty męża,ojca,to wielkie Święto.Jesteśmy z mężem ponad 30 lat,nie było łatwo,jak pływał na "masówce" ale jakoś było.Niestety,odkąd statek,"zamienił" na prom pasażerski,życie stało się piekłem!Przez pierwsze miesiące na promie,były opowieści,jak tam wszyscy rozwiedzeni są,jaka rozputa,pijaństwo!Po kilku latach,nie dało się dłużej wytrzymać!Nocne telefony od współpracowniczek,niespodziewane wyjścia z domu.I wieczne kłótnie,wszechobecne kłamstwa.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane